Hygge

Hygge – nowa moda, chwyt marketingowy czy dorabianie teorii do własnego życia?

32
Dodaj komentarz

avatar
15 Comment threads
17 Thread replies
1 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
16 Comment authors
Aleksandra BohojłoRaven-azarathDaria @ bezgrzesznarozpusta.plBożena JędralSzeptemPisane.pl Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Bożena Jędral
Gość
Bożena Jędral

Bez gonienia za modą, żyję w zgodzie ze sobą. Zbyt entuzjastycznie reaguje na drobiazgi, czerpię życie garściami, odpoczywam od sieci, ludzi siebie. Na różne sposoby. Staram się realizować, przy okazji nie zaniedbując najbliższych. To mój hygge.

Aleksandra Bohojło
Gość

Brzmi jak ideał 😉 A tak serio, to wiem o czym mówisz 🙂

SzeptemPisane.pl
Gość

przyznam się, że pierwszy raz słyszę o hygge ale staram się uprawiać to już od dość dawna 😉

Aleksandra Bohojło
Gość

No właśnie. Z jednej strony wyznajemy takie wartości i czasem je wdrażamy, z drugiej czasem o nich zapominamy. Myślę, że m.in. rolą hygge jest przypominanie nam o tym przynajmniej do czasu, kiedy dbałość o każdą sferę życia stanie się naszym nawykiem.

Olga Pietraszewska
Gość

Dosłownie wchłonęłam ten wpis! Pięknie to wszystko napisałaś <3 Nie mam nic do hygge i nie czuję przesytu tym całym szumem marketingowym wokół tego pojęcia. Jedyne, co nie koniecznie mi się podoba, to to, że do wszystkiego teraz dorabia się jakieś łatki, nazwy, pojęcia - myślę, że wiesz, o czym mówię. Teraz jak spędzasz czas na kanapie pod puchatym kocem, otoczona poduszkami, z książką na kolanach i herbatą w ręku - to właśnie jest hygge. A jeszcze niedawno to był po prostu mile spędzony czas służący temu, żeby odpocząć i się zrelaksować. Jak jesteś uważna na to, co dzieje się… Czytaj więcej »

Aleksandra Bohojło
Gość

Tak, masz rację, to nic nowego. Z jednej strony etykietki, z drugiej czasem potrzebujemy nazwać rzeczy po imieniu. Gorzej, jeśli ktoś wykorzystuje nowy trend czy pojęcie, żeby wytłumaczyć się przed samym sobą, że czegoś unika, coś robi źle lub jest mu z czymś akurat niewygodnie. Tak myślę sobie, że to nazywanie naszych zachowań czy podejścia do życia czasami ma sens, żeby zwrócić uwagę na istotę np. odpoczynku, spotkań z rodziną i przyjaciółmi, zadbanie o swoje zdrowie, równiez to psychiczne, dążenie do harmonii w życiu (słynne i popularne swego czasu work-life balance). W świecie, w którym mało czasu na refleksję czasami… Czytaj więcej »

Dawid Lasociński/Swiathegemona
Gość

Wolę słowo uważność, lepiej się wymawia, a mniej więcej o to samo chodzi 🙂
Białogora mam nadzieję, że nadal jest piękna, chociaż dawno już tam nie byłem…

Aleksandra Bohojło
Gość

Uważność też jest dziwna, a Duńczykom na pewno nie łatwo ją wymówić 😉
Białogóra już nie taka „dzika” (w sensie pozytywnym) jak 15 lat temu, ale wciąż urokliwa i wyjątkowa.

Rozkminy Tiny
Gość

Wiesz, myślę że ta „bariera dla ambicji” to u osób, które z hygge zrobiły sobie filozofię, według której żyją i poza tym wiele więcej nie robią 🙂 też o hygge pisałam, tutaj: http://rozkminytiny.pl/hygge-czy-szczescie-mozna-kupic/ Jakkolwiek pięknie jest odpoczywać, zastanawia mnie, na ile potrzebujemy do tego skandynawskich wnętrz, poduszek, mebli i innych gadżetów z najnowszej kolekcji „hygge”, jak wmawiają to nam marketingowcy.
Wyjazdy nawet bardzo! I ja na nich odpoczywam 🙂

Aleksandra Bohojło
Gość

Myślę, że nie potrzebujemy skandynawskich wnętrz, żeby być szczęśliwym, szczególnie, że każdy z nas potrzebuje czegoś innego, ale jeśli chodzi o mnie, to akurat ten styl od lat bardzo mi odpowiada. A konkretnie od czasu, kiedy często bywałam w Szwecji i Danii. W tamtych latach jasne, minimalistyczne wnętrza stanowiły duży kontrast do naszych ciemnych mebli a’la Ludwik style 😉

Justyna www.zdrowonajedzeni.pl
Gość

Jestem sceptycznie nastawiona do takich teorii. Ale podejście do życia mam bardzo „hygge” – slow life, zdrowe i domowe jedzenie, wakacje na wsi – zamiast w kurorcie, sobota z przyjaciółmi, grzebanie w ziemi na własnej działeczce ? To moje „hygge” które praktykuję od wielu wielu lat bez nazywania tego trudnymi wyrazami ?

Aleksandra Bohojło
Gość

Właśnie tak. Ktoś zrobił z tego szum, który pasuje do naszego życia, ale fajnie jest przekonać się, że to co robimy jest dla nas dobre. Wiele osób do takich wniosków dochodzi dopiero po latach szukania swojej drogi.

Raven-azarath
Gość
Raven-azarath

W hygge spodobało mi się właśnie cieszenie z małych rzeczy, wspomnienia. Z tego powodu założyłam swój własny „project life”!

Aleksandra Bohojło
Gość

O widzisz, to jest kolejny, można uznać, chwyt marketingowy albo moda, ale skoro komuś przydaje się do uporządkowania życia czy wspomnień, to dlaczego miałby tego nie robić? Kiedyś pisaliśmy pamiętniki, dzisiaj robimy project life 🙂 Chętnie do Ciebie zajrzę.
Edit: Na Blogotoku też byłam 🙂

Raven-azarath
Gość
Raven-azarath

Właśnie dla mnie to było odkrycie! Album to za mało, bo nie chcę opisywac każdego zdjęcia, pamiętnik za mało bo tam się głownie pisało. Mój PL to zwykły segregator i białe techniczne kartki na których naklejam ozdoby, zdjęcia czy inne rzeczy. Dzięki temu mogę się twórczo wyżyć, a nawet teraz jak w kwietniu zajrzę di stycznia to mi się tak lepiej robi 🙂

Aleksandra Bohojło
Gość

A wiesz, że taki project life znalazlam kilka dni temu na strychu? To jest zeszyt, w którym jako nastolatka zapisywałam ważne chwile/wydarzenia w swoim życiu. Są w nim ich opisy, ale też wklejone bilety do kina i teatru, zaproszenia urodzinowe, zdjęcia ulubionych aktorów, listy przebojów itd. Miałam kilka takich zeszytów, niestety w tej chwili uchował się ten jeden jedyny, a jego wartość to miliion emocji dla mnie 😉

Krystyna M.
Gość

Cieszenie się chwilą, radość z małych rzeczy – to było znane już od starożytności. I dobrze, że wraca w takiej formie – bo jest to dobra droga!

Aleksandra Bohojło
Gość

Też tak uważam, a że ktoś to określił nową nazwą, zupełnie mi to nie przeszkadza. Niech sobie brzmi jakkolwiek, byle idea była słuszna i dobra dla nas.

esPe
Gość

Myślę, że żyłam hygge jeszcze zanim nastał na to taki boom 🙂

Aleksandra Bohojło
Gość

No właśnie po przeczytaniu książki też to odkryłam.

Marta Gie
Gość
Marta Gie

Bo to całe hygge większość z nas ma w sobie, a dowiedziało się o nim dopiero teraz

Aleksandra Bohojło
Gość

Oj chyba nie wszyscy mają hygge w sobie. Niektórzy przecież z niego szydzą, ale to indywidualna sprawa. Każdy z nas ma inne potrzeby, z innych rzeczy czerpie satysfakcję, z innych szczęście i chwile spokoju.

Sylwia - Redefine Yourself
Gość

W „ideach” typu hygge czy slow life chyba najważniejsze jest właśnie to wyciąganie z nich esencji i „zdrowe” podejście. Ty masz go bardzo dużo i fajnie, że pokazujesz na swoim przykładzie, jak wiele małych radości można znaleźć w każdym dniu i z pozoru zwykłych chwilach.

Aleksandra Bohojło
Gość

Tak Sylwia, tylko ja się tego nauczyłam w ostatnich latach. To chyba przyszło do mnie wraz z dojrzałością 😉

Daria @ bezgrzesznarozpusta.pl
Gość

Ja tam mysle, ze jak cos wiedzie ku dobremu i wartosciowemu to fajnie, ze sie ponownie odradza, czy na nowo powstaje. Sciskam serducho, Daria xxx

Aleksandra Bohojło
Gość

Mi też to nie przeszkadza. Co kto lubi, czego potrzebuje. Ściskam Daria.

Daria @ bezgrzesznarozpusta.pl
Gość

Amen <3

Natalia Szcześniak
Gość

Wiadomo, ze wszystkim można przesadzić i każdą ideę wypaczyć, ale myślę, że silenie się na hygge już nie będzie hygge. Hygge jest tylko to, co przychodzi nam naturalnie. Ja na przykład jako „krótkie hygge” traktuję zjedzenie w pracy kawałka czekolady (ostatnio z wiórkami kokosowymi) i popicie go kawą. To jest ten krótki moment, w którym zapominam o tym co robię i cała zatapiam się w czekoladowej przyjemności 😉

Aleksandra Bohojło
Gość

Tak, myślę, że właśnie o to chodzi, dlatego napisałam, że nie żyję hygge, ale mam m.in. hygge-momenty, chwile, które pozwalają mi na regenerację, przyjemność i czerpanie szczęścia z tego co mam.

myslobook.pl
Gość
myslobook.pl

Przyznam szczerze, że nie przeczytałam książki właśnie z powodu nagonki medialnej. Czasami odnoszę smutne wrażenie, że nie potrafimy dostrzec fajnych i mądrych rzeczy wokół nas, więc szukamy gdzieś daleko i rzucamy się modę danego sezonu. Nie oznacza to, że w hygge nie wierzę, nie neguję też pozytywnego wpływu na życie. Opierając się na Twoim wpisie wnioskuję, że w moim życiu też mnóstwo hygge-momentów 🙂 Przede wszystkim robię to, na co mam ochotę, a eliminuję pożeracze i wysysacze energii, które nie sprawiają mi radości (np. spotkania z niektórymi ludźmi). Ostatnio szczególnie uszczęśliwia mnie spędzanie wolnego czasu blisko natury i totalne wyłączanie… Czytaj więcej »

Aleksandra Bohojło
Gość

Z natury jestem przekorna i zwykle szerokim łukiem omijam to za czym świat pędzi, ale zarówno slow life, jak i hygge po prostu bardzo mnie interesują i z czystej ciekawości kupiłam tę książkę. Nie rozczarowałam się, za to utwierdziłam, że to co robię ma sens, jest fajne i bardzo mi odpowiada. I tak jak Ty wybieram to co dla mnie dobre. Pozdrawiam serdecznie.

Agnieszka Osińska-Szpur
Gość
Agnieszka Osińska-Szpur

Świetny wpis. Też o hygge wspominałam na swoim blogu i mam dokładnie takie samo podejście! Rodzina, dobra kawa, wspaniałe miejsca – tzw.”momenty”…to jest właśnie szczęście…Pozdrawiam! Trendy Mama, http://www.trendymamasite.wordpress.com