26 paź Domowe spa. Zrób to dla siebie
Moje zainteresowanie naturalną pielęgnacją trwa w najlepsze. Wciąż jestem na etapie testowania kosmetyków i dobierania tego co najlepiej sprawdza się na mojej skórze. Nadal nie pozbyłam się jeszcze swoich ulubionych i stosowanych od lat marek, a musicie wiedzieć, że panuje tu duża różnorodność, ale pojawiające się wciąż nowości z coraz lepszym składem niezmiennie kuszą zakupem. Na szczęście dobry skład, czytaj: bez barwników i konserwantów to jest też jeden z najbardziej przekonywujących argumentów za tym, żeby pomału przestawiać się na stosowanie kosmetyków naturalnych.
W temat wdrażam się powoli i konsekwentnie, nie zrywami i z przejściowym zapałem. Przede wszystkim cały czas czytam, dokształcam się i eksperymentuję, a nawet bawię. Przyznaję, że kiedyś byłam dość sceptycznie nastawiona do naturalnych kosmetyków, bo nie do końca wierzyłam w ich skuteczność, ale słowo skuteczność w tym przypadku idzie w parze z cierpliwością. Na efekty stosowania produktów naturalnych trzeba bowiem poczekać nieco dłużej, ale z czasem ich korzystne działanie widać po kondycji skóry i jej promiennym wyglądzie.
Domowe spa. Co, kiedy i dlaczego?
Czasu niestety coraz mniej, priorytetem zawsze są inne rzeczy niż okładanie się kremami i maseczkami, niemniej jednak doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że zarówno wiek, dieta, jak i czynniki zewnętrzne, a także stres i wieczny pośpiech odgrywają znaczącą rolę, jeśli chodzi o stan skóry.
Do pielęgnacji przywiązuję, powiedziałabym, umiarkowaną uwagę i wynika to raczej z tego, że nie mam problemów ze skórą. Dbam o siebie w sposób dla mnie naturalny już od wieku nastoletniego, ale na codzienną pielęgnację nie przeznaczam więcej czasu niż jest to konieczne – codzienna toaleta, makijaż, demakijaż, peeling, od czasu do czasu maseczka i jakiś zabieg u kosmetyczki. Pomyślałam sobie więc, że skoro tak bardzo interesują mnie różne aspekty naturalnej pielęgnacji, to muszę coś z tym zrobić, a dodatkowym argumentem są rosnące potrzeby skóry.
W natłoku licznych obowiązków postanowiłam dołożyć sobie jeszcze jeden malutki, ale za to mający zupełnie odmienny wpływ na moje samopoczucie. Otóż jest nim obowiązkowe spa w domu polegające na przygotowaniu produktów do pielęgnacji skóry i natychmiastowe ich zastosowanie. Zauważcie, że nie wymieniam tu wieczoru czy weekendu, bo u mnie akurat średnio to się sprawdza. Wieczory bywają burzliwe, jak to w wielodzietnej rodzinie, każdemu przypomina się o czymś co musi być zrobione na następny dzień, a z kolei weekendy są dość obfite w różne atrakcje i wyjazdy. Zatem pozostaje dzień, kiedy zostaję sama w domu i po rozwiezieniu dzieci do szkoły czy przedszkola mogę zająć się nie tylko pracą, ale też sobą i załóżmy, że będzie to na początk jeden wybrany dzień w tygodniu. Tylko jeden.
Chwila dla siebie. Czy to tak dużo?
Często piszę o tym, że nawet jeśli mój dzień jest bardzo aktywny, to mimo wszystko staram się wygospodarować chociażby kilka minut tylko i wyłącznie dla siebie. Ten czas zwykle symbolizuje kubek gorącej kawy połączony z czytaniem, czasem pogapieniem się na kołyszące się za oknem drzewa, niekiedy kulinarne eksperymenty, a jeszcze innym razem jest to fotografia lub aktywność sportowa. Ostatnio jednak skusiłam się na zrobienie kosmetyków do pielęgnacji urody i tak mnie to wciągnęło, że dzisiaj pokażę Wam od czego zaczęłam, a wierzcie mi, są to bardzo proste i mało czasochłonne rzeczy. Skoro chwila to chwila i zapewniam, że można ją znaleźć szczególnie, jeśli odczuwamy taką potrzebę, a ja odczuwam, bo przygotowanie domowych kosmetyków sprawia mi przyjemność, a o relaks tu przecież chodzi i reset umysłu w ramach przerwy od natłoku codziennych zajęć.
Krok dalej
Zainteresowanie kosmetykami domowej roboty to jedno. Drugie to ich zrobienie. Ja zaczęłam od czytania książek i rozmów z tymi, którzy się tym zajmują, a potem poszłam krok dalej i zaczęłam próbować. Poniżej znajdziecie najprostsze do wykonania, w dodatku ze składników łatwo dostępnych, trzy kosmetyki do zastosowania na twarz i dłonie. Inspiracje i przepisy zaczerpnęłam z książki „Kosmetyki naturalne w moim ogrodzie” autorstwa dwóch biolożek Kathariny Bodenstein i Jutty Scheider.
Książka wydawnictwa WAM wprowadza w świat kosmetyków DIY w bardzo przystępny sposób. Nie znajdziecie tu skomplikowanych przepisów i wskazówek czy trudno osiągalnych i drogich produktów. Najważniejszym przesłaniem tej książki jest to, że kosmetyki domowe możecie zrobić sami wykorzystując świeże owoce, warzywa czy zioła, w dodatku o każdej porze roku. Nie potrzebujecie też żadnego specjalistycznego sprzętu, a przygotowane przez Was kosmetyki nie obciążają portfela. Zalet jest jeszcze więcej, ale o nich napiszę następnym razem, bo to zdecydowanie wart rozwinięcia temat.
A teraz przepisy na:
domowe spa, czyli kosmetyki DIY
Peeling do twarzy z orzechów laskowych
Składniki:
- 2-4 łyżki stołowe jogurtu
- 2-4 łyżki stołowe zmielonych orzechów laskowych
- 1-2 łyżeczki miodu
Wykonanie:
Dokładnie zmielić orzechy i wymieszać je z jogurtem oraz miodem. Gładką masę nałożyć na twarz i dekolt, a po 5-10 minutach zmyć letnią wodą.
Działanie:
Oczyszcza (jogurt), regeneruje (miód) i odżywia (orzech) skórę.
Uwaga: niezalecane dla osób uczulonych na orzechy.
Maseczka do twarzy z awokado
Składniki:
- 1/2 dojrzałego awokado
- 2 łyżeczki jogurtu, twarożku lub śmietany
- kilka kropli soku cytrynowego
Wykonanie:
Awokado rozgnieść widelcem. Wszystkie składniki dokładnie ze sobą zmieszać i nanieść na skórę twarzy i dekoltu omijając okolice oczu i ust. Po 15 minutach zetrzeć wilgotnym ręcznikiem.
Działanie:
Wygładza, regeneruje, nadaje skórze świeżości i miękkości.
Krem do dłoni z kasztanów
Składniki:
- garść kasztanów
- 1 żółtko jajka
- 1-2 łyżki stołowe oleju migdałowego
Wykonanie:
Kasztany ugotować w wodzie do miękkości i rozgnieść zdejmując wcześniej łupinę. Wymieszać z żółtkiem jaja i dodać olej migdałowy. Uzyskaną w ten sposób gładką masę nałożyć na dłonie najlepiej na noc zakładając bawełniane rękawiczki.
Uwaga: ja użyłam kasztanów z ogrodu, ale jeśli użyjecie kasztanów jadalnych, to nawet i ten krem będzie jadalny 😉
Działanie:
Rozjaśnia i wygładza skórę nadając jej miękkości.
To jak? Proste? Fajne? Tylko jeden dzień w tygodniu, tylko jedna chwila dla siebie.
Robicie, nakładacie i czekacie na efekty. Spróbujecie? 😉
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł lub uważacie, że może kogoś zainteresować, będzie mi bardzo miło jeśli go skomentujecie lub/i udostępnicie dalej. To wyraz uznania dla mojej pracy i zaangażowania, a także sprawienie mi ogromnej radości.
Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, zapraszam do polubienia Esencji na Facebooku, zajrzenia na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedzenia Twittera.
Uwielbiam awokado za jego smak i właściwości, maseczka z Twojego wpisu jest genialna! 🙂
[…] Waste Cooking, czyli jak oszczędnie gotować?” (KLIK) „Domowe spa. Zrób to dla siebie” (KLIK) „Kosmetyki domowej roboty. Skóra i włosy w dobrej kondycji” (KLIK) […]
[…] „Domowe spa. Zrób to dla siebie” (KLIK) […]
[…] możemy podarować w prezencie kosmetyki domowej roboty (kilka pomysłów znajdziecie TU i […]
[…] „Domowe spa. Zrób to dla siebie” (KLIK) […]
Uwielbiam takie chwile dla siebie i koniecznie muszę do nich wrócić ? teraz wieczory to dla mnie leniwy kocing połączony z serialem lub książką. Mam nadzieję że jak już pogodzę się z nadejściem jesieni to ochota do działania wróci ?
Kocing <3 Nie znałam wcześniej tego określenia 🙂 Ja też będę uprawiać kocing! Lubię to!
Jakie cudowne zdjęcia! A domowe spa robię od czasu do czasu 🙂
Świetne!!! Idę pozbierać kasztany. A na maseczkę z avocado aż ślinka cieknie….:)!
A wiesz, że można ją też zjeść? ?
No właśnie, głupie pytanie, ale… to mają być kasztany jadalne, czy takie jakie można znaleźć jesienią na chodniku?
To nie jest głupie pytanie, a w tekście napisałam, że mogą być zarówno kasztany te ogrodowe, jak i jadalne 🙂 Te ogrodowe warto przygotować sobie wcześniej, bo ich ugotowanie do miękkości troszkę trwa.
Świetne przepisy, ale przede wszystkim piękne zdjęcia!! 🙂
Super pomysly, mysle ze to oszczednosc czasu i pieniedzy. Ile czasu takie mikstury mozna przechowywac? 🙂
Aniu, ze względu na świeże składniki ja robię te kosmetyki praktycznie na jeden raz, ale jeśli coś mi zostanie to przechowuję w lodówce góra 2-3 dni. Nie lubię zimnych kremów, więc wolę zużyć wszystko od razu, szczególnie, że jest tam jajko, awokado czy twarożek.
Fajne te przepisy. Może się zmobilizuję i coś takiego zrobię. 🙂
A zdjęcia są poprostu świetne. 🙂
A dziękuję, dziękuję 🙂
Przepisy jak widzisz są ekstremalnie proste, a do tego smaczne 😉
Uwielbiam domowej roboty kosmetyki! Sama często miksuję produkty – już sam proces produkcji bardzo mnie relaksuje, nie mówiąc o „właściwym” SPA 😉
O to to to. Dla mnie to trochę tak jak z parzeniem kawy. Już sam proces przygotowania sprawia mi przyjemność 🙂
Domowe spa urządzam sobie regularnie, jednak zwykle stosuję gotowe kosmetyki. Muszę koniecznie wypróbować Twoje receptury, bo wydają się naprawdę kuszące 🙂
Polecam Ci, bo są bardzo proste zarówno do wykonania, jak i zastosowania, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby zrobić coś dla siebie odrywając się na chwilę od tego co np. jest za oknem czy w pracy. Takie drobne przyjemności, które poprawiają nasze samopoczucie, a przy okazji służą naszemu zdrowiu 😉
Och muszę częściej pamiętać o chwilach dla siebie samej 🙂 Za często o sobie zapominam, dzięki za wpis, super :*
Kwestia wprawy. Zapewniam Cię, że można to opanować 😉
Bardzo lubie przepisy na domowe kosmetyki. Sama w miare mozliwosci staram sie czerpac jak najwiecej z natury. ?
Domowe SPA 'ratuje’ nie tylko cialo, ale ducha ? nie raz po 30 minutach spedzonych w lazience wychodzialam odprezona i zrelaksowana. ?
Pozdrawiam!
Otóż to. To są takie nasze drobne przyjemności, które jednakże warto sprawiać sobie wtedy, kiedy mamy na nie czas, a nie w biegu, pomiędzy jednym, a drugim zadaniem. Przecież po dużym wysiłku relaks jest wskazany, c’nie? 😉
Fajne te przepisy. Warto znaleźć w ciągu dnia choć chwile dla siebie, właśnie na kawę czy kubek gorącej czekolady i książkę.
Prawda, że to niewiele w skali całej doby? 😉 Dla mnie bardzo ważne, bo to drobiazgi, które umilają czasem trudne chwile.