09 kw. Dzieci i młodzież w kwarantannie. Jak sobie z nią radzą? Wypowiedzi rodziców
Kwarantanna domowa, izolacja, dystans społeczny, zakazy i nakazy, szkoła online, tęsknota za rówieśnikami i swoimi pasjami w postaci zajęć dodatkowych, nareszcie bliski kontakt z rodzicami lub zbyt bliski kontakt z rodzicami, zmieniająca się atmosfera w domu, przerwane terapie, stres, niepokój i niepewność, jeśli chodzi o egzaminy (w chwili, kiedy to piszę rząd ogłasza, że egzaminy maturalne i ósmoklasistów zostały w tym roku przełożone). Jednym słowem dzieci i młodzież w kwarantannie.
Czym jest dla nich izolacja społeczna i czy lub na ile ją odczuwają?
Jakie emocje im towarzyszą?
Jak radzą sobie w nowej rzeczywistości?
Czy rozumieją co dzieje się dookoła?
Czy rodzice rozmawiają z dziećmi na temat pandemii i jakie może mieć ona skutki i wpływ na jakość naszego życia?
Pewnie dobrze byłoby przeprowadzić na ten temat wywiad z jakimś psychologiem, ale ja o odpowiedź na powyższe pytania poprosiłam rodziców dzieci w różnym wieku – znajomych z sieci i nie tylko. Znajdziecie je poniżej, ale zanim je przeczytacie, chciałabym podzielić się z Wami również swoimi spostrzeżeniami.
Muszę przyznać, że moje dzieci (córki 8 i 13 lat, syn 20 lat) życie w kwarantannie znoszą wyjątkowo dobrze i bezproblemowo stosują się do wszystkich zaleceń.
Córki, które z racji dość indywidualnych charakterów potrafiły wcześniej drzeć koty, teraz bardzo zgodnie spędzają ze sobą czas, wspólnie się uczą, respektują chwile, kiedy każda z osobna jest w szkole online lub odrabia lekcje. Z racji posiadania ogrodu organizują sobie pikniki na świeżym powietrzu, grają w planszówki, gry sportowe, wymyślają kreatywne zabawy, a przede wszystkim spędzają ze sobą znacznie więcej czasu niż kiedykolwiek wcześniej. W zasadzie spędzają ze sobą całe dnie, a ja i mąż mamy wtedy czas na swoje zajęcia.
Każdego dnia jako pierwsze z całej rodziny wstają i robią nam kawę do łóżka, a potem śniadanie dla siebie lub dla całej rodziny. No dobra, czasami my też im robimy.
Praktycznie w ogóle nie oglądają telewizji, ale oczywiście mają swoje ulubione kanały na TikToku czy YT i wspólnie oglądają lub/i nagrywają coś swojego. Starsza córka często rozmawia ze swoimi koleżankami i przyjaciółkami przez telefon i Messengera.
Bardzo dużo, naprawdę dużo się śmieją, są pogodne i pełne energii. Trochę też szaleją. Kiedy mam gorszy emocjonalnie dzień mówię do siebie: Hej, spójrz na nie i weź z nich dzisiaj przykład. Jutro jest nowy, inny dzień. Może będzie lepszy?
Syn kontynuuje studia na kanadyjskiej uczelni. Ma dużo nauki i właśnie zaczyna sesję egzaminacyjną online. Za 2 dni kończy też przymusową kwarantannę i chyba wypijemy szampana z okazji zakończenia rodzinnej izolacji w związku z jego lotem w czasie pandemii. Nareszcie będziemy mogli się do niego przytulić i zrezygnować z ograniczeń, którym się poddaliśmy, a siostry będą mogły, jak dawniej, wejść mu na głowę i poszaleć w jego pokoju.
Cały czas podkreślam też to, że jesteśmy w wyjątkowo komfortowej sytuacji z trzech najważniejszych powodów:
- wszyscy jesteśmy zdrowi i nie wykazujemy objawów koronawirusa,
- jesteśmy w komplecie – odkąd 12 dni temu przeleciał nasz syn z Kanady, nie tylko ja jestem spokojniejsza, ale w domu zapanowała też lepsza atmosfera, a wszelki niepokój jaki pojawia się w zdarzających się kryzysowych momentach (w zasadzie tylko i wyłącznie u mnie), natychmiast zostaje zgaszony właśnie przez niego. Bardzo cenię sobie w tych dniach dojrzałe rozmowy z synem. Fascynuje mnie i uspokaja jego trzeźwość i świeżość myślenia.,
- mamy dom i ogród, które pozwalają nam na swobodne przemieszczanie się lub/i odizolowanie, kiedy ktoś ma potrzebę pouczyć się, popracować lub po prostu odpocząć od rodzinnego zgiełku. Ponad wszystko w tych dniach doceniamy własny ogród i taras.
Patrząc na swoje dzieci i to co dzieje się dookoła mam też kilka konkluzji, których trzymam się od początku:
- obserwuję dzieci jak reagują na obecną sytuację, ale też pytam jak się czują danego dnia, bo mogło przecież je coś zaniepokoić i w razie konieczności odpowiednio i na bieżąco reaguję, czyli uważność na emocje,
- odpuszczam restrykcyjne plany dnia, motywacyjne tablice, umoralniające gadki i spinę,
- zostawiam swobodę, jeśli chodzi o naukę – moje dzieci są zdyscyplinowane i pracują całkowicie samodzielnie, więc nie widzę potrzeby ingerencji w ich szkolne obowiązki i nowy sposób nauki,
- wzmacnianie więzi nigdy nie miało lepszych warunków niż teraz i to jest w tej chwili najważniejsze – dobra, spokojna i wesoła atmosfera w domu daje dzieciom najwięcej poczucia bezpieczeństwa i wsparcia. Zapewne polemizowałby tu ze mną mój syn, bo jak wspomniałam wyżej, w ostatnich dniach to on wspiera mnie emocjonalnie bardziej niż ja jego. Taka chwilowa zamiana ról ;-),
- poza wakacjami trudno o lepszy czas na spędzenie go razem, więc wspólnie oglądamy filmy, słuchamy muzyki, tańczymy, gotujemy, sprzątamy, gramy, ćwiczymy, wygłupiamy się i dużo rozmawiamy,
- to dobry czas, żeby poruszyć z dziećmi życiowe tematy związane z wartościami, priorytetami, uważnością, przyszłością,
- podział obowiązków jest równy, ale powinien być też elastyczny – każdy z nas ma tyle samo czasu, ale musi dzielić go z obowiązkami. No i ważne jest też samopoczucie.,
- to nie czas na musztrowanie dzieci i wojskową dyscyplinę, ale czas na ich wspieranie i pokazanie, że jesteśmy dla nich i z nimi, że mamy swoje troski, ale że nawet w najtrudniejszych chwilach mogą liczyć właśnie na nas,
- to też dobry czas, żeby pokazać w jak wartościowy sposób korzystać z internetu, np. aktywizując kulturalne zainteresowania dzieci i młodzieży – zajęcia online, kursy, darmowe szkolenia, warsztaty, webinary, konkursy, wystawy, wirtualne zwiedzanie.
Kasia, 25 lat. mama trójki dzieci w wieku: 5, prawie 4 i 2 lata, Wielka Brytania,
profil na Instagramie @czas_mamy (tu)
Kasia jest autorką zdjęć, które znajdują się w artykule.
Najstarsza córka ma 5 lat. Z racji tego, że nie mieszkamy w Polsce i zostaliśmy zakwalifikowani jako kluczowi pracownicy, córka nadal chodzi do szkoły, chociaż wygląda ona zupełnie inaczej z czym cieżko było jej się na początku pogodzić. W całej szkole, jest około 10-15 dzieci w różnym wieku, począwszy od dzieci przedszkolnych aż po szóstoklasistów i mają one wspólne zajęcia, a raczej zabawy. Po powrocie ze szkoły ma jeszcze lekcje – czytanie książek, naukę mnożenia i dzielenia, pisanie, co jest dla niej często męczące. Córka tęskni za swoimi przyjaciółmi z klasy, ale jednocześnie nie czuje się całkowicie odizolowana, ponieważ codziennie ma kontakt z innymi dziećmi. Dużo rozmawiamy o tym co się dzieje na świecie i dlaczego nasze życie obecnie tak wygląda. Najgorzej zniosła brak możliwości chodzenia na basen („Przecież basen się czyści i nie ma tam zarazków.”) i uczęszczania na zajęcia z piłki nożnej.
4-latka znosi to o wiele gorzej. Pomimo eksperymentów pokazujących jej czym są zarazki i jak się roznoszą, wciąż ciężko jej zaakceptować aktualny stan rzeczy. Do szkoły chodzi ze starszą siostrą, ale mówi, ze tęskni za normalnym przedszkolem i dziećmi w jej wieku. Pomimo spędzania czasu w ogrodzie i tak codziennie podchodzi do furtki i mówi, że już czas pójść do parku i na plac zabaw. Ciężko jej też zrozumieć dlaczego nie może się bawić z sąsiadami, którzy bawią się w ogrodzie obok. Sytuację pewnie pogorszy fakt, że zaraz będzie obchodziła swoje urodziny, a od miesięcy miała obiecany wyjazd do Legolandu.
Dwulatek na poczatku najlepiej znosił całą sytuację. Chyba nawet się nie przejął tym, że zamiast do żłobka musi spędzać czas z pracującymi rodzicami. Dużo się z nim bawimy, wymyślamy nowe zabawy i do tej pory był zadowolony. Wczoraj rano natomiast czekał z plecakiem przed drzwiami wejściowymi twierdząc, że idzie do dzieci. Od jego opiekunek ze żłobka codziennie dostajemy wiadomość z pomysłami na zabawy na dany dzień, po czym wysyłamy im zdjęcia naszych dzieci robiących coś z listy i na koniec dnia dostajemy filmik ze zdjęciami wszystkich dzieci z jego grupy. Zawsze bardzo się cieszy, gdy widzi znajome twarze, więc ogląda filmik kilka razy.
Myślę, że podczas obecnej sytuacji często skupiamy się na tym co my czujemy, ale nie zwracamy uwagi, że ten czas jest również trudny dla naszych dzieci, a może nawet i trudniejszy, ponieważ one dopiero uczą się swoich emocji. Jako rodzice mamy obowiązek zadbać o ich komfort, poczucie bezpieczeństwa i dać im możliwość wyrażania swoich uczuć w różny sposób, tak jak i my to robimy. Często widzę wpisy rodziców mówiących o tym, że mają już dosyć zachowań swoich dzieci, jednocześnie nie wykazując zrozumienia, że one tak samo jak i my mają lepsze i gorsze dni i tylko my możemy im pomóc rozładować ten stres.
Wiem jakie to trudne, gdy trzeba połączyć obowiązki domowe, pracę, naukę zdalną dzieci i studia, ale jeśli nie pomożemy im rozładować negatywnych emocji to frustracja i smutek będzie w nich rosnąć, będą „radzić sobie” rozrabiając, płacząc, może bijąc sie z rodzeństwem i wtedy to też odbije sie na nas i naszych nastrojach. Pamiętajmy, że priorytetem w tej chwili powinna być nasza rodzina i jej zdrowie, zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Aga, mam dwójki dzieci w wieku 10 i 12 lat, Austria,
autorka bloga o codzienności i zen Agnes on the cloud (tu)
Dzieciaki znoszą to całkiem dobrze, są dni kryzysu i smuteczków, ale ogólnie rozumieją sytuację.
Szybko zmieniłam perspektywę odczuwania zamknięcia, kiedy przedstawiłam wizję małego mieszkania w bloku, gdzieś bardzo wysoko, bez balkonu i w kwarantannie. Jesteśmy w luksusowej sytuacji – duża przestrzeń, taras i pies (wspólne spacery z nim).
Nikt nie narzeka. Starszy ma kolegów, z którymi gra online i czatuje, więc namiastka kontaktów socjalnych jest. Młodsza wisi codziennie ze swoją przyjaciółką j kuzynką na FaceTime, rozmawiają i bawią się godzinami. Poza tym dzieciaki komunikują się z innymi przez okno (cudownie to obserwować) i – korzyść izolacji – więcej czasu spędzają ze mną i ze sobą wspólnie.
Mają 10 i 12 lat, więc rozumieją sytuację. Na początku były rozmowy o strachu i niepewności, ale mamy jako tako strukturę w domu, to daje poczucie bezpieczeństwa. Nie uprawiam rozmów o niepewnej przyszłości i nie roztrząsam katastroficznie tematu. Tak, rozmawiam z nimi o tym, że życie będzie na pewno inne. Rozmawiam też o finansach, bo kryzys dotknął mocno i nas. Bez straszenia, na ich poziomie rozumienia, podkreślam też cały czas skupianie się na tym, ile mamy. Dzieciaki to rozumieją, zresztą moja dość mocno minimalistyczna filozofia jeśli chodzi o stan posiadania i regulowanie tego też z dziećmi, chyba im teraz pomaga.
Być mocno obecnym w teraźniejszości, nie wybiegać za mocno w przyszłość, pozwalać sobie na mówienie „nie wiem” i mieć w sobie dużo współczucia, również dla siebie.
Olga, mama trójki dzieci w wieku: 9 lat, 3,5 roku, 1,5 miesiąca, Norwegia
autorka bloga o zdrowym stylu życia i naturalnej pielęgnacji Make Happy Day (tu)
Muszę przyznać, że moje dzieci zaskakująco dobrze odnalazły się w tej dość nietypowej sytuacji. Ale od razu zaznaczę, że u nas (mieszamy w Norwegii) nie ma tak surowych ograniczeń, jak w Polsce i nadal możemy swobodnie spacerować, chodzić do lasu, jeździć rowerami itd., więc najbardziej odczuwalną zmianą jest to, że szkoła i przedszkole są zamknięte.
Natan (3,5 roku) przez pierwsze kilka dni bardzo dużo mówił o przedszkolu, każdego wieczora pakował plecak i mówił, że jutro idzie do swoich dzieci. Teraz mówi już tylko o tym, że na podwórku jest koronawirus i jego dzieci są chore
9-letnia Lena natomiast świetnie rozumie całą sytuację, ogląda z nami programy informacyjne w polskiej telewizji i wiadomości dla dzieci w jednej z norweskich stacji telewizyjnych. Jeśli coś nie jest dla niej jasne szuka odpowiedzi u nas, dużo rozmawiamy, dzielimy się z nią naszymi obawami, ale staramy się nie wzbudzać w niej lęku i powtarzamy, że wszystko będzie dobrze.
Ania, mama synów w wieku 4 i 7 lat, Wrocław,
autorka bloga o rodzinie, smacznej kuchni i ochronie środowiska SimplyAnna (tu)
Moi chłopcy, na co dzień towarzyscy, zawsze z wianuszkiem przedszkolnych kumpli, z dnia na dzień zostali od tego odcięci. Z jednej strony jest im przykro i brakuje tego kontaktu, także z terapeutami i rodziną, z drugiej na nowo odkrywają wszystko na co do tej pory zwyczajnie nie mieli czasu, w tym relacje ze sobą. Dużo rozmawiamy, więc starszy syn jest dość dobrze zorientowany w sytuacji, młodszy ma tylko 4 latka – wie, że istnieje choroba, przez którą nie możemy wychodzić i jest szczęśliwy w domu.
Przyznaję, że na początku mocno się spinałam – wszystko, jak w zegarku, karty pracy z przedszkola, posiłki i tak dalej. Minęły 3 tygodnie i widzę, że to się u nas nie sprawdza. Im większą dowolność mają, tym bardziej kreatywni i pomysłowi się stają.
Mieszkamy na wsi, mamy możliwość wyjścia do ogrodu i obcowania z przyrodą. Gdyby nie to, na pewno byśmy ze sobą ledwo wytrzymywali. Jeśli czujecie się bezsilni czy sfrustrowani, to dajcie sobie do tego prawo. Wszyscy mamy nadzieję, że to wszystko szybko minie.
Jacek, tata 11-latka i 13-latki, Bobrowiec
W naszym przypadku koronawirus niewiele zmienił, poza tym, że dzieci nie chodzą do szkoły, ale jest przecież wiele rodzin z nauczaniem domowym, więc można i tak. Wygląda na to, że nauczanie zdalne jest możliwe, a nawet może być bardziej przyjemne. Dzieci w domu czują się bezpieczniej, a materiał mogą przerobić we własnym tempie i tak jak lubią.
Problem jest ze wszelkiego rodzaju zajęciami pozaszkolnymi, które chyba dla nas i dzieci są ważniejsze. Brak im tego luźnego, nieskrępowanego, pozbawionego musztry i procedur kontaktu z rówieśnikami.
Mamy ten luksus, że mieszkamy w domu z dużym ogrodem w bezpośrednim sąsiedztwie lasu, więc w ogóle nie odczuwamy problemów izolacji. Dodatkowo mamy psa, codziennie więc chodzimy na wspólne, rodzinne spacery, które wcześniej raczej się nie zdarzały. Wszyscy żyliśmy w biegu i ciężko było znaleźć taki moment, żeby całą rodziną w tygodniu iść na zwykły spacer.
Co do ‚pandemii to mam wrażenie, że problem jest w dużej mierze sztucznie nakręcany. Ze swoimi dziećmi rozmawiamy na różne tematy, również takie, że ludzie cały czas umierają i więcej osób ginie w wyniku własnej głupoty np. w wypadkach samochodowych albo, że jest dużo różnych chorób, jak malaria czy nowotwory, nie mówiąc już o ciągle toczących się wojnach czy głodzie na świecie. Koronawirus to coś nowego, sensacyjnego i większość ludzi tego nie rozumie i jest tym przerażona.
Musimy to wszystko jeszcze sobie poukładać w głowach, pewnie zmieni się nasz sposób funkcjonowania, ale będziemy żyli dalej. Może bardziej świadomie?
Kasia, mama 11-latka i 14-latki, Zalesie Dolne
Moje dzieci niespecjalnie odczuwają izolację, ponieważ mamy duży ogród, w którym mogą się bawić i spędzać długie godziny. Radzą sobie dobrze, mają siebie nawzajem do wspólnej zabawy, a szalonych pomysłów nie widać końca. Są świadome sytuacji, wiedzą co dzieje się w świecie. Rozmawiamy, słuchają czasami wiadomości i są na bieżąco z informacjami.
Póki co nie wiemy co zdarzy się w najbliższej przyszłości, ale wszyscy jesteśmy świadomi, że nasze życie może ulec zmianie. Jula jako ósmoklasistka szczególnie dotkliwie odczuwa okres izolacji od szkoły i przyjaciół. Jest to dla niej ostatni, kluczowy rok, który powinna spędzić w gronie rówieśników, przygotowując się do egzaminów. Na szczęście media społecznościowe umożliwiają dzieciom przynajmniej namiastkę wspólnie spędzonego czasu.
Jula tęskni też za swoimi przyjaciółkami sąsiadkami z którymi nie może się w tej chwili spotkać. (To o nas . Kasiu, my też za Wami bardzo tęsknimy 🙂 )
Mati też nie odczuwa braku ćwiczeń piłkarskich, bo dostaje regularnie zestaw ćwiczeń od swojego trenera, a w piłkę codziennie gra z nim tata.
Warto motywować dzieci do robienia rzeczy i spędzania czasu w sposób, na który na co dzień, podczas trwania regularnego roku szkolnego, nie miałyby czasu. No i jest to doskonała okazja, żeby spędzać więcej czasu z bliskimi i lepiej poznać się nawzajem.
Ania, mama córek w wieku 9 i 14 lat, Piaseczno
Moje córki w wieku 9 i 14 lat w miarę dobrze odnalazły się w obecnej sytuacji. W tygodniu rano czas spędzają na lekcjach online. Po obiedzie są w ogrodzie, gdzie bawią się z psem, grają w różne gry lub czytają książki. Zdarza się, że kłócą się i obrażają na siebie.
Nie pozwalam dzieciom oglądać informacji na temat koronawirusa, ale są poinformowane jakie niebezpieczeństwo niesie wirus, jak mamy się zachowywać. Przyjmują to dobrze i stosują się do zaleceń.
Obecna sytuacja sprawiła, że dużo czasu spędzamy razem. To są bardzo przyjemne chwile. Dziewczynki pomagają mi przy przygotowaniu posiłków, uwielbiają piec ze mną chleb. Często gramy w gry planszowe lub oglądamy filmy. Dziś wspólne porządki świąteczne. Często też siadamy z herbatką przy stole i rozmawiamy.
Ewa, mama synów w wieku 16 i 17 lat, Kraków
Moich synów w zasadzie COVID-19 nie dotyczy, bo byli i są na nieustającej domowej kwarantannie przyssane do komputera. Poza dodatkowymi lekcjami zdalnymi, które tylko dały im kolejny argument do siedzenia przy kompie, większych zmian nie obserwuję.
Właściwie to jestem pełna podziwu dla nich, bo oni koronawirusa przewidzieli już dawno temu i na jego nadejście przygotowywali się od wielu lat 🙂
Jak widzicie w powyższych wypowiedziach (poza ostatnią z dużą dawką ironii 😉 ) jest, pomimo niewątpliwie bardzo trudnego czasu, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. dużo spokoju, optymizmu i poczucia bezpieczeństwa, A co z tymi, których bezpieczeństwo jest teraz bardziej zagrożone niż kiedykolwiek wcześniej?
Przemoc domowa – reaguj!
Odkąd została nam narzucona izolacja, nie mogę przestać o tym myśleć.
Mówi się, że od początku kwarantanny domowej, przemoc domowa wzrosła wielokrotnie! Sytuacja z izolacją w domach sprzyja rodzinnym oprawcom. Siniaki, traumy i oczy, które wiele zdradzają pozostają jedynie w czterech ścianach domu. Nikt ich nie widzi oprócz ofiar i sprawców, a przemoc fizyczna, psychiczna i seksualna rośnie wraz z nagromadzaną frustracją związaną z obecną sytuacją, stresem, złością, niepokojem o przyszłość, niestabilną sytuacją finansową i bezradnością wobec sukcesywnie rosnących ograniczeń. Dzieci nie mają dokąd uciec, bo zamknięte są szkoły, a z domu bez opieki osoby dorosłej wyjść też nie mogą. Musimy pamiętać o tym, że dla wielu dzieci wyjście do szkoły to kontakt z życzliwym spojrzeniem, słowem, a możliwe, że też ochrona własnego życia.
Co możemy zrobić? Możemy, a nawet musimy reagować, nawet jeśli nie jesteśmy pewni, a jedynie podejrzewamy lub słyszymy, że za ścianą dzieje się coś niepokojącego, informując odpowiednie służby.
„W tym trudnym momencie naszego życia musimy być też czujni co dzieje się dookoła nas i jeśli mamy jakieś wątpliwości – reagować. Czasami ludzie nie radzą sobie z obecną sytuacją, coś w nich pęka, nie potrafią zapanować nad swoimi emocjami i rozładowują swoją rozpacz w najgorszy możliwy sposób – krzywdząc innych, czasami własne dzieci. Niestety mieliśmy taki przypadek w naszej okolicy. Zaniepokojeni sąsiedzi zadzwonili po policję, żeby sprawdziła sytuację w jednym z domów, bo dochodziły z niego przerażające krzyki. Kiedy policja dotarła na miejsce okazało się, że w ciężkim stanie wymagającym przetransportowania helikopterem do szpitala jest małe dziecko.
Ludzie zostali sami ze swoimi problemami, a dzieci ze swoimi oprawcami. W dodatku przebywają z nimi cały czas, bez możliwości ucieczki. Nie bójmy się reagować gdy coś słyszymy. Lepiej zgłosić sytuację zbyt wcześnie, niż zbyt późno.”
Kasia, moja pierwsza rozmówczyni
U Ronja.pl przeczytałam, że konsultanci Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, którzy prowadzą m.in. Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży alarmują, że podczas izolacji mają dwa razy więcej wiadomości mailowych od dzieci, które boją się nawet zadzwonić. My bać nie mamy się czego, więc poniżej podaję telefony alarmowe:
- Telefon Zaufania Dla Dzieci i Młodzieży, tel. 116 111 (KLIK)
- Stowarzyszenie na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, tel. 800-120-002
- Policyjny Telefon Zaufania, tel. 800 12 01 48
- Całodobowe Centrum Wsparcia dla Osób w Kryzysie Psychicznym, fundacja ITAKA, tel. 800 70 22 22
- Akcja „Psychologowie dla społeczeństwa” (KLIK)
Fot. Kasia Rupniewska, @czas_mamy
Inne teksty do poczytania:
[…] „Dzieci i młodzież w kwarantannie. Jak sobie z nią radzą? Wypowiedzi rodziców” (KLIK) […]
[…] „Dzieci i młodzież w kwarantannie. Jak sobie z nią radzą? Wypowiedzi rodziców” (KLIK) […]
[…] „Dzieci i młodzież w kwarantannie. Jak sobie z nią radzą? Wypowiedzi rodziców” (KLIK) […]
[…] Beztroska vs przygnębienie dzieci i młodzieży Dzieciom i młodzieży tak długa izolacja też daje się we znaki. Coraz częściej słyszę od znajomych i czytam na grupach dla rodziców, że nastolatki są rozchwiane, płaczą, popadają w stany lękowe i boleśnie odczuwają izolację z rówieśnikami, a nawet szkołą. Kwarantannę póki co najlepiej znoszą dzieci kilkuletnie. O tym przeczytacie w moim ostatnim artykule tutaj -> KLIK. […]
My na szczęście mamy duży ogród i bawimy się codziennie w ogrodzie 🙂 Razem ćwiczymy i korzystamy z pięknej pogody 🙂
To tak ja my. Ogród i taras w obecnym czasie to chyba największy skarb. Moje dzieciaki spędzają w nim czas od rana do nocy.
Super zestawienie. Dla wielu rodziców na pewno pomocne. Nie wszyscy radzą sobie w tej sytuacji i myślę, że takie wpisy mogą być dla nich bardzo pomocne.
Mega ciekawy wpis OLa! Super, że przedstawiłaś tak różne rodziny i z różnych krajów.
Mój brat też ma luzne podejście i ma dystans do wszystkiego.
Mega ze Cypek zaraz będzie „wolny” :D.
A Ty masz fajne i mądre dzieci – ale to nie dziwne z taka Mamą :
Dzięki Aga,
Cyprek właśnie odzyskał wolność. Po dwóch tygodniach od przylotu, poszliśmy dzisiaj na nocny spacer z psem. Domowa izolacja też już za nami i rodzinnie wszystko wróciło do normy. Aż trudno uwierzyć, że ten czas tak szybko nam minął, szczególnie, że naprawdę byliśmy zdyscyplinowani.
Trzymaj się Aga!
<3! A czas pędzi jak szalony!
W tym przypadku trochę się dłużył, ale szybko się przyzwyczailiśmy, więc szybciej minęło.
Cenie Twoje podejście. Niestety, nie każdy rodzic wykazuje tyle ciepła i zaangażowania. Niektórzy nie rozmawiają ze swoimi dziećmi na temat tego, co się dzieje. Moim zdaniem to karygodny błąd! Te małe istoty rozumieją o wiele więcej, niż nam się wydaję.
A wystarczy okazać im zainteresowanie i troskę, prawda? Reszta wychodzi sama.
UWażam, że naprawdę nie będzie lepszego czasu, choć dla nas dorosłych jest on bardzo trudny, na wzmacnianie relacji z dziećmi.