28 sie Dlaczego Instagram Stories, a nie Snapchat?
Głośno ostatnio o nowej funkcji Instagrama – Instagram Stories przetłumaczonej na język polski jako Relacje. Szczerze mówiąc czytając o Relacjach w pierwszej chwili nie załapałam nawet, że chodzi o InstaStories. Na to narzędzie czekałam długo, tzn. tyle czasu ile nie mogłam przekonać się do Snapchata. Będąc na różnych konferencjach czy warsztatach poruszających temat wirtualnej komunikacji nasłuchałam się jak bardzo przydatnym narzędziem jest Snapchat. Dla mnie to kolejna aplikacja, służąca jak wiele innych, do budowania i promocji marki w sieci, ja jednak na nią się nie zdecydowałam. Nie chcąc narażać się na niezrozumienie napiszę krótko, że odbieram Snapchata tak jakby wymknął się jego twórcom spod kontroli. Z jednej strony spełnia swoją rolę (relacje z codziennego życia i budowanie społeczności), z drugiej przeżywa zalew słabej jakości treści i mocno amatorskich kadrów rozczarowując swoich odbiorców. W swoje szpony Snapchata dorwała gimnazjalna i podstawówkowa młodzież (nie to, żebym miała coś przeciwko), która moim zdaniem trochę zepsuła efekt. Nie da się ukryć, że dominującymi użytkownikami Snapchata są osoby bardzo młode, czyli do 24 lat, podczas gdy np. w USA aż połowę użytkowników Instagrama stanowią osoby w wieku 18 do 29 lat, a 28% to osoby w wieku do 49 lat. Ale spokojnie, nie neguję ani narzędzia ani jego młodych użytkowników. Na Snapchacie widziałam też sporo fajnych i wartościowych treści publikowanych przez różne grupy wiekowe.
Dlaczego jednak nie Snapchat?
Moja przekorna natura dała o sobie znać właśnie w przypadku narzędzia jakim jest Snapchat. Używa go masa ludzi, ja niekoniecznie. Czy coś tracę? Być może. Ale wydaje mi się, że mój target znajduje się jednak gdzieś indziej. Zresztą nie sposób używać wszystkich dostępnych na rynku mediów społecznościowych, wolę skupić się na tym co jestem w stanie obrobić. Poza tym fani Snapchata twierdzą, że jest intuicyjny. Dla mnie nie jest intuicyjny i zdaję sobie sprawę z tego, że łatwo go opanować, kiedy już się z niego korzysta, ale ja nie chcę używać tego, co mnie nie przekonuje. Mnie Snapchat po prostu „nie kupił”, choć bardzo się starałam.
Co mnie przekonało do Instagram Stories?
Kiedy Mark Zuckerberg wypuścił na rynek Instagram Stories, można było odnieść wrażenie, że oto mamy drugiego Snapchata i nadeszła pora na dostosowanie się do nowego narzędzia. Szczerze? Mnie zajęło to parę sekund. InstaStories łyknęłam z chwilą ich pojawienia się na Instagramie. Zapewne wynika to z faktu, że w ostatnich tygodniach pokochałam Instagram i jestem na nim obecna praktycznie codziennie. Rozwijam na nim swoją pasję związaną z fotografią i jej obróbką, testuję nowe aplikacje i eksperymentuję ze zdjęciami będąc wciąż rozdartą czy ujednolicić profil skupiając się na jednej tematyce czy może jednak pokazywać różnorodność. Dlatego zapewne nową funkcję Instagrama potraktowałam jako naturalną kolej rzeczy ciesząc się, że oto mam wersję 2 in 1. Chcąc nagrywać i publikować krótkie filmiki mogę robić to jednym kliknięciem nie zmieniając aplikacji.
Kolejnym plusem jest to, że ulubione profile instagramowe mam już wśród obserwowanych, a teraz mogę poznać ich autorów bliżej, usłyszeć ich głos (to ciekawe jak inne mamy czasem wyobrażenie o głosie osoby, której nie znamy osobiście) i zobaczyć ich codzienność, hobby, pracę, miejsca, w których bywają czy wydarzenia, w których uczestniczą i polecają. Szczególnie przydatne bywają scenki z tzw. backstage. Mamy więc tu narrację i ekskluzywność treści, a także zachęcenie do interakcji z odbiorcami. Po kilku dniach używania Instagram Stories nawiązałam bliższy kontakt z osobami, które do tej pory znałam jedynie na zasadzie wymiany czerwonych serduszek. Czy to nie jest podobna funkcja do tej na Snapchacie? Być może, ale do Snapchata muszę zajrzeć oddzielnie i muszę znać nazwę użytkownika, która nie zawsze pokrywa się z nazwiskiem lub nazwą strony internetowej. Na Instagramie odbiorców mam podanych na tacy. I tu zmierzam do kolejnego punktu. Profile, które wybrałam do obserwacji urzekły mnie swoim wysokim poziomem, wrażliwością i estetyką. Ten poziom jest również trzymany na Instagram Stories, choć czytałam, że niektórzy po obejrzeniu filmików „odlajkowali” niektóre profile, ponieważ nie współgrały one z wyobrażeniem odbiorcy o jego autorze.
Jest jeszcze jeden plus skorzystania z Instagram Stories. Na Snapie mam konto, ale martwe, a więc chcąc wykorzystać jego potencjał musiałabym dopiero zgromadzić społeczność. Na Instagramie jestem aktywna regularnie od jakiegoś czasu i mam swoich wiernych obserwatorów, zatem pozostaje mi skupić się na zwiększeniu zasięgu, a nie budowaniu społeczności od samego początku.
Po kilkunastu dniach używania Instagram Stories mogę śmiało powiedzieć, że bardzo mi odpowiada, a w przypadku Snapchata uczciwie przyznaję, że próbowałam polubić to medium, ale najwyraźniej nie zapałałam do niego uczuciem. A to dopiero początek nowego narzędzia, które w ręku twórców internetowych może stać się doskonałym sposobem na promocję swojej marki.
Jeśli chcecie poczytać więcej, na bardziej szczegółowe porównanie i ciekawą refleksję na temat obu narzędzi pokusił się Jakub w artykule „Dlaczego Instagram Stories zabiją Snapchata”.
Promocja marki na Instagramie
„Instagram Stories zaspokaja potrzebę relacjonowania naszego życia, dzielenia się chwilą
i autoekspresji. Daje możliwość uzupełnienia, wzbogacenia i „ożywienia” profili na Instagramie, dotychczas wypełnionych „ekskluzywnymi” materiałami z przemyślanym kadrem i kompozycją zdjęcia. Jest to niezwykła szansa dla marek, którym już udało się stworzyć społeczność fanów i ambasadorów na tym portalu. Dzięki codziennym relacjom mogą realizować nowe strategie marketingowe – dotyczącą employer brandingu firmy (pokazywanie pracy swojego zespołu i życia firmowego pracowników), wykorzystujące wartość influencer marketingu (prowadzenie relacji przez ambasadorów marki, „przejmowanie Instagram Stories” przez celebrytów)
bądź namawiające fanów do dyskusji (sesje Q&A, AMA, konkursy).”
Martyna Tarnawska, digital marketing consultant
Źródło: sprawnymarketing.pl
Instagram Stories jako dodatkowa funkcja Instagrama pozwala również na kreatywne wykorzystanie promocji własnej marki, niezależnie od tego czy jest to produkt, usługa, blog czy osoba. Znikające po 24 godzinach zdjęcia i 10-sekundowe filmiki nakłaniają do tego, żeby często i regularnie zamieszczać treści i śledzić innych, aby być na bieżąco. Jest to motywujące, inspirujące i zmuszające do publikowania coraz bardziej atrakcyjnych treści, które wpłyną na zaangażowanie odbiorców przywiązując ich do naszego brandu. Instagram Stories jest zatem również fajnym sposobem na networking i kondensowanie treści. Przy okazji publikowania zdjęcia czy filmiku można też wysłać prywatną wiadomość do jego autora. Podobnie jak na Snapie? Może i założenia i mechanizm działania podobny, a jednak różniący się tym wszystkim o czym pisałam powyżej i dlatego wybieram Insta Stories, pomimo, że liczba moich obserwatorów na Instagramie jest jeszcze daleka od imponującej. Wierzę natomiast w rozwój tego narzędzia i to, że moja grupa docelowa znajduje się właśnie na Instagramie, a pole do zaorania jest przecież ogromne – Instagram używa dziennie 300 mln osób (miesięcznie 500 mln). Tymczasem testuję narzędzie i rozwijam profil myśląc o zoptymalizowaniu działań w najbliższej przyszłości. Gorąco zachęcam do zajrzenia na mój Instagram, a w nim na Instagram Stories -> KLIK. Dajcie znać, że jesteście 🙂
Używacie Instagram Stories czy wolicie jednak Snapchata? Jestem bardzo ciekawa dyskusji, która wywiąże się pod tym artykułem. Poza promocją marki i wzmocnieniem działań na pozostałych kanałach społecznościowych, w moim odczuciu Instagram Stories jest także okazją do fajnej zabawy, odkrywania siebie nawzajem i bliższego poznania się. Zatem działajcie 🙂
♥ ♥ ♥
Cieszę się, że jesteś i będzie mi bardzo miło, jeśli zaangażujesz się w dyskusję na ten temat zostawiając swój komentarz pod artykułem.
Jeśli chcesz być też na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, zapraszam do polubienia Esencji na Facebooku, zajrzenia na Instagram (i Instagram Stories) i odwiedzenia Twittera.
[…] „Dlaczego Instagram Stories, a nie Snapchat?” (KLIK) […]
[…] Inastagram to także krótkie filmiki pod postacią Stories, które możemy oglądać jedynie przez 24h i dzięki którym możemy lepiej poznać autora danego profilu, zobaczyć jego warsztat, czasami kulisy pracy czy fragment jego prywatnego życia, a przede wszystkim poznać jego głos i zobaczyć jak wygląda na żywo. Odkąd pojawiły się Stories, zapałałam do nich sympatią w przeciwieństwie do Snapchata. Pisałam o tym w artykule: „Dlaczego Instagram Stories, a nie Snapchat?”. […]
Kilka razy instalowałam snapchata i po chwili go usuwałam. Nie przekonał mnie, tak jak i Ciebie. Z instastories skorzystałam na razie dwa razy, osobiście wolę zwykły instagram. Nie oglądam też istories bo nie mam zazwyczaj czasu. Po przeglądnięciu zdjęć i filmików na instagramie, na stories brakuje mi zwyczajnie czasu, jest tyle ciekawych postów blogowych do przeczytania i książek, o jedzeniu nie wspomnę 😉
Olu, ja jakos nigdy nie pokumalam Snaptchata ,a moze jestem za stara na efemerycznie znikajace tresci, albo za bardzo jestem chomikiem i lubie gromadzic cos w jednym miejscu, majac poczucie, ze to nie zniknie. Niemniej lubie ogladac instagramowe relacje (tez chetnie ogladam Twoje). Moze kiedys przekonam sie, by sprobowac dorzucic od siebie cos efemerycznego. Pozdrawiam serdecznie Beata
mam tak samo jak Ty! do snapchata również się nigdy nie przekonałam, ale insta stories całkiem lubię.
Dla mnie też instaStories wygrywają ze Snapchatem. Wruzcanie materiałów na FB, Insta, twittera i snapchata przerastało moje mozliwości. Jednocześnie cieszy mnie możliwość „podglądania” moich ulubionych kont na instagramie, bez koniecznosci odpalania kolejnej aplikacji.
Trafne spostrzeżenie 🙂 Choć sama używam Snapchata, ale do obserwowania niektórych profili.
Natomiast z Instagram Stories korzystam również do nagrywania filmików. Bo jak słusznie zauważyłaś mamy zbudowaną już społeczność. 🙂
Też podoba mi się to, że na Instagramie mam zbudowaną społeczność, a na Snapie – nie. I nawet nie wiem, jak to tam zrobić ;D Ogólnie na Instagramie społeczność buduje się dużo łatwiej. Nie rozumiem za to argumentu o „intuicyjności” – przecież wrzucanie relacji na Instagramie wygląda identycznie do wrzucania snapów. Myślę, że to raczej kwestia tego, że łatwiej jest opanować nową funkcjonalność, mając obcykaną całą aplikację i będąc zaznajomionym z jej interfejsem. Kliknięcie w plusik na Instagramie bije wręcz Snapchatem po oczach. Bardzo brakuje mi opcji z ustawieniem czasu wyświetlania zdjęcia. Mam nadzieję, że niedługo ją dodadzą! Insta Stories… Czytaj więcej »
Bardzo trafnie porównałaś instagram stories z snapchat’em – mam podobne doświadczenie. Nie przekonała mnie „intuicyjność” snapchata, za to instagramowe relacje pochłonęły mnie odrazu. I właśnie to im przypisałbym intuicyjność. Mam wielką słabość od instagram’u od początku, czuję się tam zdecydowanie najlepiej spośród wszystkich mediów społecznościowych.
A ja jakoś nadal nie mam serca ani do jednego, ani do drugiego. Tkwi we mnie sentyment do zatrzymanych kadrów. 🙂
Ja sie bardzo powoli przekonuje do nowosci. Najpierw do Insta, potem do Snapa. A jak juz snapa zalapalam, to weszlo insta stories.
Na poczatku sie tym zachlysnelam,, ale po czasie wrocilam z relacjami do snapa.
W sumie wszystkie argumenty, ktore wymienilas sa sluszne. Ja jednak w glowie sobie juz ulozylam, ze instagram to dla mnie taka.przechowywalnia wspomnien, a snapchat to chwila biezaca. I ostatnio nawet nie ogladam relacji innych na insta stories. Czemu mi lepiej na snapie – nie wiem. Ba, nawet nie sadzilam, ze na niego wroce, bo poczatkowo zachwycona bylam Onsta stories. Niezbadane sa nasze decyzje 🙂
Mam dokładnie takie same wrażenia. Snapchat nie jest dla mnie. W ogóle nie lubię tej aplikacji. Wychodzę z założenia, że nie ma sensu pchać się wszędzie, tylko lepiej wybrać konkretne kanały i starać się, żeby treści były dobre. I właśnie instagram stories jest takie „przy okazji”. Nie zajmuje dużo czasu, szybko się obsługuje i mam już grono odbiorców. Fajna sprawa
Mi jakoś udało się „dotrzeć” ze Snapchatem, ale trudno mi było wokół niego zbudować społeczność. Traktowałam go bardziej intymnie/kameralnie/prywatnie. Natomiast Insta Stories przygniótł mnie ilością materiału. Z ponad 400 kont które śledzę, wystarczy że kilkanaście zacznie nadawanie. Ciekawość zżera, więc człowiek obejrzy. W czasach gdy ledwo starcza mi czasu na napisanie komentarza pod tekstem (pozdrawiam:*) taki dodatkowy pochłaniacz mnie przestraszył. Więc wróciłam na Snapowe stare śmieci, a Insta stories oglądam bardzo wybiórczo. Choć – mam wrażenie, że trochę się tam uspokoiło ostatnio, i tych wideo treści jest tam coraz mniej.
Sama nie przekonałam się do Snapchata, więc rozumiem Cię bardzo dobrze. Instagram mi w zupełności wystarcza, aby podzielić się konkretną chwilą, tym czym chcę, a nie muszę nikomu odpowiadać na to, co on do mnie wysyła. Poza tym ten nadmiar social mediów powoduje więcej stresu niż przyjemności: ojejku, czy nic mi się nie zawiesi, czy zdążę, zapomniałam wstawić tu… Ja do takich osób nie należę, ale widziałam takie reakcje. Nie dajmy się zwariować. 🙂 Pozdrowienia http://olamabloga24.blogspot.com/
Snapchat mnie nie przekonuje, jednak może kiedyś się jeszcze na niego skuszę. Dziękuję za ten tekst. 🙂
Czytając takie artykuły, zaczynam naprawdę żałować, że nie mam smartfona* 🙂
Chyba szarpnę się w końcu na te kilka stówek, bo coraz bardziej widzę, że świat mi ucieka 🙂
*) na tej wadzie zbudowałem całą zakładkę „o mnie” na swoim blogu http://maciejwojtas.pl/o-mnie/
Ja robiłam kilka podejść do Snapchata, ale ogólnie formy video mnie krępują, więc ciężko było mi się przekonać. Tak samo duży wpływ na moją nieobecność był fakt, że nie miałam tam zbudowanej społeczności. Na Instagramie też nieczęsto pojawiają się moje Relacje, jednak łatwiej jest mi się tam przełamać, wiem, że ktoś mnie ogląda i to jest dobrą motywacją 🙂 Bardzo fajnie, że właśnie wszystko jest 2w1. Nie muszę mieć dodatkowej aplikacji do oglądania instagramowych Stories.
Ja też jestem zdecydowanie fanką inatagrama a snapchat jakoś mnie nie porwał. Chyba właśnie dlatego, że kojarzy mi się z narzędziem dla młodzieży.
Nie korzystam z tych narzędzi, więc trudno mi się o nich wypowiadać, jednak to też jest jakiś głos w dyskusji. 😉
Dzięki Iza za komentarz 🙂
Szczerze mówiąc, jeśli już, to Snapchat chyba nas bardziej przekonuje, aczkolwiek najbardziej z wszystkich wizualnych mediów to przekonuje nas oglądanie relacji innych 😛