26 lis Powściągliwość czy emocjonalny ekshibicjonizm? Porozmawiajmy o emocjach
„Jak wytłumaczyć huśtawkom emocjonalnym, że już sie nahuśtałem?”
Jakiś czas temu rozbawił mnie mem: „Jak wytłumaczyć huśtawkom emocjonalnym, że już sie nahuśtałem?”.
Mem jak to mem, ma być zabawny, ale jego przesłanie jest przecież odzwierciedleniem naszej pandemicznej rzeczywistości i śmieszne wcale już nie jest. Przez ostatnie prawie 2 lata większość z nas zmaga się ze swoimi emocjami z lepszym lub gorszym skutkiem, a jeśli nie widzimy ich u innych, to prawdopodobnie dlatego, że zachowują je dla siebie.
Powściągliwość czy emocjonalny ekshibicjonizm?
Kiedyś nasze emocje były tylko i wyłącznie naszą prywatną sprawą, a ich nieokazywanie zdawało się być wyrazem profesjonalizmu i powściągliwości.
Mogę się mylić (sarkazm), ale czy aby przypadkiem nie słyszeliśmy od dziecka, że powinniśmy powstrzymywać swoje emocje (złość, krzyk, płacz, tupanie nogami), trzymać emocje na wodzy w okresie dorastania (bunt, pyskowanie, stawianie na swoim) czy ograniczać się z ich eksponowaniem w życiu dorosłym (no przecież nie wypada nie radzić sobie z emocjami czy być słabym)? Wszak dziewczynki zawsze powinny być grzeczne, usłużne i wszystko znosić z uśmiechem, a chłopcy przecież nie płaczą, mężczyzna musi być mężczyzną i nie może okazywać swoich słabości.
Jakież to krzywdzące, zaburzające prawdziwy obraz człowieka, jego intencje, odczucia i relacje ze światem.
Na szczęście podejście się zmieniło i dziś dużo mówi się, szczególnie w kontekście tego co od wielu miesięcy przeżywamy i w obliczu rosnących statystyk osób chorujących na depresje i podejmujących próby samobójcze, że emocje są ważne, a jeszcze ważniejsza jest ich świadomość. Tylko ta pozwoli nam na odpowiednie nimi zarządzanie. Emocje są naszym nieodłącznym towarzyszem życia i to dzięki nim się rozwijamy, ale najpierw trzeba je:
- rozpoznać
większa świadomość własnych emocji pozwala nam ustalić przyczynę pojawienia się ich w naszym życiu, pracować nad sobą czy podjąć decyzję o jakimś konkretnym działaniu, którego celem jest poprawa naszego samopoczucia i zadbanie o równowagę, - nazwać i uznać
nie ma sensu oszukiwać siebie, udawać, że nic się nie dzieje, zamiatać emocje pod dywan. Czasem trzeba przyznać się przed samym sobą, że przechodzimy trudny czas, mamy z czymś problem i stawić mu czoła nazywając rzeczy po imieniu. Ważne jest też zaakceptowanie swojego przejściowego stanu. Bez naszej świadomej akceptacji, nic nie zadzieje się samo. Czas nie zawsze leczy rany, a kumulacja emocji czy pozostawienie ich samych sobie, może doprowadzić nas do emocjonalnego cierpienia, wycieńczenia i w końcu wypalenia., - odpowiednio nimi pokierować
jeśli jesteśmy świadomi tego co się z nami dzieje i możemy nad tym zapanować to ok. Czasem jednak ilość bodźców, problemów i emocji, które na nas spływają jest tak duża, że nie jestśmy w stanie poradzić sobie z nimi sami. W takim przypadku dobrze jest zasięgnąć porady specjalisty. Nie musi to być od razu terapia. Czasem wystarczą 2-3 konsultacje lub nawet rozmowa z kimś zaufanym i doświadczonym w tej kwestii.
Dziś okazywanie emocji jest wyrazem uczuć, które przez nas przepływają i stanów, które przeżywamy. I nie chodzi tutaj o nadmierny emocjonalny ekshibicjonizm i obdzieranie się ze swojej prywatności (każdy otwiera się na tyle ile może, chce i potrzebuje) czy zalewanie innych swoimi emocjonalnymi problemami. Chodzi o zrozumienie, że rozpoznanie swoich emocji jest kluczowe na drodze naszego uzdrowienia, rozwoju, poprawy jakość życia i budowania relacji z otoczeniem. To emocje sprawiają, że czujemy, że żyjemy. Dzięki nim umacniamy swoją autonomię, otwieramy się na innych, uwrażliwiamy, uczymy empatii. Emocje dają nam też poczucie wspólnoty z innymi, a dzielenie się nimi wielokrotnie pomaga tym, którzy tego wsparcia potrzebują. Szczególnie, jeśli emocje są wołaniem o pomoc. Pozostawienie tego wszystkiego samemu sobie, może doprowadzić do katastrofalnych skutków dla zdrowia psychicznego, a nawet życia.
Jednak najważniejszy jest w tym wszystkim, podobnie jak w wielu innych obszarach życia, balans.
„A kiedy już będzie po wszystkim
Świat się na chwilę zatrzyma
Serce wdzięczność otuli
Odeszła niedobra godzina.A kiedy już będzie po wszystkim
Przyjdzie czas zrozumienia,
że zawsze obok był człowiek
z sercem zamiast kamienia.”
– Elżbieta Bancerz
Na moim Instagramie (KLIK) znajdziecie dużo emocji. Patrząc na mój feed można pomyśleć, że zdjęcia jak zdjęcia, uśmiechnięta twarz, może czasem zamyślony wzrok, ale w opisie i w tle kryje się całe spektrum emocji, o których wiedzą tylko nieliczni albo ci, którzy wyczuwają, śledzą mnie na bieżąco i czasem potrafią wyczytać coś między wierszami.
Emocjonalny balans
Jestem emocjonalną osobą, zawsze taką byłam, ale dzięki pandemii i różnym wydarzeniom ostatnich kilkunastu miesięcy, odkryłam jeszcze bardziej emocjonalną stronę swojej osobowości. Krótko mówić odkryłam siebie na nowo. Zresztą nie tylko siebie.
O emocjach zaczęłam pisać na blogu w marcu 2020 roku (kilka wpisów poniżej), bo już wtedy, znając siebie, swoje plany i oczekiwania względem siebie i życia, wiedziałam, że to co wydarzy się w kolejnych miesiącach w naszych głowach, będzie kluczowe. Jednak, podobnie chyba jak większość z Was, sytuacja przerosła i moją wyobraźnię. Wszak z pandemią mamy do czynienia w swoim życiu po raz pierwszy.
W ostatnim roku zaliczyłam emocjonalny Mount Everest, co nie raz wyczuwaliście w moich relacjach czy wpisach, ale wierzę, że najtrudniejsze chwile mam już za sobą. Rozwalcowanie czasami jest potrzebne i choć w chwili kryzysu czujemy bezsilność i niepokój, po pewnym czasie stajemy się silniejsi i bardziej świadomi tego co się z nami dzieje. Dziś jestem bogatsza nie tylko o nowe emocje, ale też wiedzę o sobie. Dziś mogę dzielić się swoim doświadczeniem z innymi, nie wstydzę się tego co czuję i przeżywam, niczego w sobie nie tłumię, nie ukrywam i nie udaję kogoś kim nie jestem.
Staram się pamiętać też o emocjonalnym balansie, czyli równowadze między pozytywnymi i negatywnymi emocjami. Jedne i drugie są nam potrzebne do życia i świadomego dbania o swój dobrostan. Jasne, że im więcej pozytywnych emocji, tym nasze życie jest bardziej satysfakcjonujące. To oczywiste, że dzięki nim regenerujemy nasze psychiczne i energetyczne zasoby. Jednak dla pewnej równowagi negatywne emocje również odgrywają ważną rolę. Dzięki nim nie popadamy w znużenie i pułapkę pozornej szczęśliwości, uczymy się siebie i życia oraz doceniamy różne aspekty naszej codzienności.
Warto przeczytać:
- „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko” (KLIK)
- „Skrajne emocje w czasie pandemii. Czy naprawdę muszę z nimi walczyć?” (KLIK)
- „Zakochałam się. Moje zwycięstwo nad COVID-19” (KLIK)
- „Emocjonalny lifting, czyli jak budować swoją siłę i spokój w trudnych czasach” (KLIK)
- „Samoopieka – na ratunek osłabionej duszy” (KLIK)
- „Jak wypracowałam swój wewnętrzny spokój pomimo niesprzyjających warunków?” (KLIK)
- „O kobietach, które czują mocniej, czyli emocje i ich regulacja w wysokiej wrażliwości” (KLIK)
Emocje to nasz wewnętrzny GPS. Połącz się ze swoim wnętrzem, a potem wesprzyj innych
Emocje to nasze wnętrze, dlatego tak ważne jest, żeby otworzyć się na nie i pozwolić sobie na ich przeżywanie. Jednak, żeby to się udało, trzeba być blisko siebie poprzez samoobserwację, dbanie o swoje potrzeby, ciało, głowę i umysł (#selfcare), bycie świadomym swoich mocnych i słabszych stron.
Ostatnio czytałam o aleksytymii, czyli emocjonalnym analfabetyźmie. To niemożność rozpoznania i uznania swoich emocji, a także całkowite ich odrzucenie. Taka uczuciowa ślepota lub łagodniej to nazywając, chłodny styl emocjonalny utrudnia relacje, wchodzenie w związki partnerskie, prowadzi do stanów depresyjnych. Swoje źródło ma w tak zwanym zimnym i surowym wychowaniu, gdzie nie było miejsca na osobiste emocje, wynurzenia i uczucia lub dla odmiany nadopiekuńczości, kiedy dziecko jest nadmiernie chronione przed negatywnymi stanami i izolowane od sytuacji emocjogennych.
Emocje są wszechobecne i towarzyszą każdej zmianie, a my jesteśmy właśnie w procesie transformacji. To trudny czas dla wielu i nie każdy ma wsparcie bliskich czy pieniądze na specjalistę. Nie każdy potrafi rozpoznać i nazwać swoje emocje, poradzić sobie z nimi, skorzystać z całkiem prostych czasem rozwiązań, które poprawiają samopoczucie, w końcu poddać się refleksji.
Nie wszystko co w świecie emocji da się (samodzielnie) rozplątać, dlatego przestańmy powtarzać po innych i wmawiać sobie: „Jestem silna/y”, „Dam radę”, „Kto jak nie ja?”.
W ostatnim roku wiele razy napisałam, że jestem tak silna, jak i krucha. I wiecie co? Jestem dumna z siebie, pracy jaką wykonuję nad sobą, wsparciem jakie daję innym, ale które też przyjmuję, kiedy potrzebuję.
Niniejszy artykuł to taki mój mały apel, żebyśmy byli uważni i otwarci na emocje innych. Czasem milczące, czasem krzyczące, raniące lub zwyczajnie dla nas niezrozumiałe. Za każdą jednak emocją stoi żywy człowiek, a jego zachowanie wynika z jakichś doświadczeń, być może złych i przykrych. Nie bądźmy obojętni na jego uczucia i potrzeby.
Trzymajcie się i zawsze piszcie, kiedy tego potrzebujecie.
Jestem tutaj.
Tak już zupełnie na koniec
Właśnie przypomniałam sobie o grafice, którą widziałam już wielokrotnie.
Patrzę na punkt 3 i myślę o swoim uszkodzonym lewym barku… Taaa.
O 12 rodzajach bólu związanego z emocjami przeczytacie tutaj.
Bardzo podoba mi się zdjęcie przedstawiające 12 rodzajów bólów. Okazuje się, że chyba u każdego zgadzają się te punkty. Fajnie, jak dałoby się coś zmienić i np. nie brać za dużo na siebie problemów innych.