01 kw. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko
„Świat umiera, a my nawet tego nie zauważamy. Nie zauważamy tego, że świat staje się zbiorem rzeczy i wydarzeń, martwą przestrzenią, w której poruszamy się samotni i zagubieni, miotani czyimiś decyzjami, zniewoleni niezrozumiałym fatum, poczuciem bycia igraszką wielkich sił historii czy przypadku.”
Pamiętacie te słowa wypowiedziane przez Olgę Tokarczuk w swoim przemówieniu noblowskim zaledwie 4 miesiące temu? Dziś brzmią jak prorocze.
Niektóre myśli są ponadczasowe, cała reszta staje się nieaktualna z dnia na dzień.
Tak jak teraz, w czasie szalejącej pandemii koronawirusa, wszystko zmienia się w tempie, którego nie jesteśmy w stanie ani objąć umysłem ani przyswoić.
Zamrożone życie
Zrobiłam sobie dłuższą przerwę w pisaniu, bo nie widziałam sensu w tworzeniu tego co już następnego dnia w obliczu ciągle napływających i coraz bardziej przygnębiających wiadomości stawało się nieaktualne i nieistotne.
Do tego tekstu też robiłam kilka podejść całkowicie zmieniając jego koncepcję, bo każdy dzień przynosił nowe fakty, prognozy, wątpliwości i emocje, które sprawiały, że w mojej głowie na dobre zamieszkał mętlik.
Czułam, jakże się myliłam, że przeczekanie będzie najlepszym rozwiązaniem horroru, który oglądamy na żywo w zaciszu swoich domów, a który czasami przyrównuję do seansu w kinie. Tyle, że po wyjściu z kina o tym co złe możemy zapomnieć już po kilku godzinach, a to co toczy się właśnie na naszych oczach dopiero odciśnie piętno na naszym życiu.
Ludzkość weszła właśnie na nowy poziom ewolucji i to taki, którego nie przewidziała, choć byli tacy, którzy mówili już o tym kilka lat temu. Może np. Bill Gates? (KLIK).
Świat się zatrzymał, powietrze oczyściło, wody stały się bardziej przejrzyste, dzikie zwierzęta weszły do miast, został nam darowany czas, którego zawsze na wszystko brakowało.
Zaczęliśmy czytać książki, oglądać zaległe filmy, rozmawiać ze sobą, częściej się przytulać, doceniać urok i moc natury, z której mogliśmy nareszcie skorzystać, ale do której po kilku głębszych oddechach został odcięty nam dostęp. Odkryliśmy przyjemność z najprostszych codziennych czynności, sprzątania, gotowania, robienia porządków w miejscach, do których nie mogliśmy dotrzeć latami. Byle zająć czymś myśli i ręce.
Zaczęliśmy też doceniać własne i bliskich zdrowie i zrozumieliśmy jak bardzo kruche jest życie, że owczy pęd i wyścig szczurów rajcuje tylko przez jakiś czas, a potem przychodzi zmęczenie, znużenie, wypalenie i wracamy do korzeni szukając swojej drogi na nowo. Refleksja nareszcie stała się naszą codziennością.
Chwilowo przestały mieć znaczenie plany na przyszłość, ambitne cele, gdzie pojedziemy na wakacje, że nasze dziecko pyskuje, bo dojrzewa. Musieliśmy zmienić swoje nawyki, ulubione rytuały, porzucić dotychczasowy styl życia.
Tu i teraz nigdy nie wybrzmiewało tak mocno jak obecnie, bo trudno przewidzieć nawet kolejne godziny.
Życie społeczne i zawodowe milionów ludzi na świecie zostało najpierw sparaliżowane, a potem zamrożone, przepełnione niepokojem i troską o przyszłość. Codziennie każdy z nas zadaje sobie pytania jak będzie wyglądało nasze życie i nasza codzienność, kiedy wyjdziemy z domów, wrócimy na rynek pracy, do szkół.
Chyba nikt z nas nie ma już wątpliwości, że będzie wyglądało inaczej niż do tej pory i że światową cywilizację będziemy musieli budować na zupełnie nowych i nieznanych do tej pory zasadach i fundamentach. Dla niektórych będzie to bodziec do rozwoju i zmiany, dla innych traumatyczne zderzenie z rzeczywistością.
Cisza i zaklinanie rzeczywistości
Cisza nigdy dotąd nie była tak wszechobecna, wymowna i przerażająca.
Mieszkam poza dużym miastem, wśród drzew, naprzeciwko mam mini lasek, a domy są w takiej odległości, że widzę jedynie najbliższych sąsiadów.
Pomimo, że zawsze było tutaj spokojnie, teraz czuję się jakby wszystko zamarło.
Po 3 tygodniach jednak i do tego się przyzwyczaiłam.
Teraz zaklinam swoją rzeczywistość, jak każdy kto może wykonywać swoją pracę lub ją stracił, w czterech ścianach, bez ludzi wokół (z wyjątkiem najbliższej rodziny) i izolacji, do której stopniowo się przyzwyczajam. Nie opuszcza mnie jednak myśl jaki wpływ na nasze przyszłe zachowania będzie miało to co przeżywamy teraz, w tym dystans społeczny, któremu się poddaliśmy dla własnego dobra. Jestem też ciekawa na ile ten czas oddali nas od siebie, a na ile zbliży w dłuższej perspektywie czasu.
Póki co zbliża, bo częściej szukamy ze sobą kontaktu korzystając ze wszelkich dostępnych narzędzi i rozumiejąc, że jest to doskonały czas na wzmocnienie więzi.
Pomagamy sobie, stajemy się bardziej wyrozumiali i empatyczni, chcemy być bardziej świadomi, ale ponad wszystko chcielibyśmy wiedzieć co dalej.
Niestety nikt nie daje nam żadnych wskazówek, więc sami wypracowujemy sobie tymczasowe rozwiązania na przeczekanie i przetrwanie obecnej sytuacji. Byle odsunąć od siebie strach i kryzys, a utrzymać nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym będziemy mogli zacząć odbudowywać, modyfikować, dostosowywać do nowych warunków lub odzyskiwać to co utraciliśmy w ostatnim czasie.
Ekstrawertyzm na wielkim teście
Jestem urodzoną ekstrawertyczką. Początkowo kwarantannę znosiłam bardzo źle. Brakowało mi oddechu, bo zabrano mi wszystko na czym budowałam każdy dzień. Nie potrafiłam, a może trochę nie chciałam, spożytkować swojej energii mając do dyspozycji ograniczoną przestrzeń. Zamknęłam się w sobie zawieszając wszystko co robiłam do tej pory. Potrzebowałam czasu, żeby dostosować się do nowej sytuacji i udało się. Wyszłam ze swojej skorupy po tym jak zaczęło docierać do mnie, że muszę zapanować nad swoją dezorientacją i niepokojem, który mną zawładnął i że wszystko co odłożyłam na bok wróci prędzej czy później, w takiej czy innej postaci.
W ostatnich dniach najważniejsze były dla mnie rozmowy z ludźmi, tak otrzymywanie, jak i dawanie wsparcia. Widziałam, że podobnie przeżywamy tę sytuację, ale różnie sobie z nią radzimy.
Ograniczenie wolności i bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, zawieszenie, utrata poczucia bezpieczeństwa, zawiedzione oczekiwania, podcięte skrzydła, zniszczone plany i całkowita zmiana rytmu dnia. Dla wielu to ogromne wyzwanie. To jak zdamy ten egzamin jako ludzkość, okaże się dopiero po jakimś czasie.
Przeczytałam gdzieś, że mamy chorobę, której naprawdę potrzebowaliśmy, żeby zmienić swoje myślenie i postępowanie. Okazało się, że potrafimy zwolnić tempo życia, stać się bardziej uważnym na drugiego człowieka i przyrodę, ale dopiero wtedy, kiedy do tego zostaliśmy zmuszeni, dlatego w tym miejscu chciałabym przytoczyć pewną myśl, której autorem jest Remigiusz Mróz („Większość bezwzględna”):
„Ludzie zapomną, co powiedziałeś. Ludzie zapomną, co zrobiłeś. Ale nigdy nie zapomną, jak się dzięki tobie poczuli.”
Pamiętajcie o tym będąc dzisiaj nie tylko dla siebie, ale też dla innych.
Bo nigdy jeszcze nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko.
Tęsknię za Tobą Człowieku. Słyszysz? Pamiętaj, że nie jesteś w tym sam.
Twoja Esencja
* * *
[…] „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko&#… […]
[…] „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko” (KLIK) […]
[…] „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko” (KLIK) […]
Wiesz co, mam wrażenie, że to jak odbieramy otaczający świat jest absolutnie kluczowe.
Są tacy, którzy widzą kryzys relacji, niedobrych ludzi, oddalanie się od siebie.
A są i tacy, którzy szukają możliwości zamiast wymówek – zróbmy kawę na zoomie, przenieśmy biznes do online. 🙂
Czy refleksja się przyda? Zawsze! 🙂 Ja jestem wśród tych, którzy szukają pozytywów, ale wiem, że nie każdy musi również być po tej stronie. 🙂 Na szczęście mamy prawo być tam, gdzie chcemy.
[…] „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko” (KLIK) […]
[…] „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko&#… […]
[…] Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko […]
Nie jest to łatwe…. Ja znajduję ratunek w rzeczach, nad którymi jeszcze mam kontrolę, staram się cieszyć każdą małą rzeczą i praktykować wdzięczność. Damy radę!
Och, żebyś wiedziała co ja przeżywałam. Teraz złapałam równowagę, bo jesteśmy w komplecie (w ostatniej chwili z Kanady przyleciał nasz syn) i to mnie uspokoiło. Pisze właśnie tekst o emocjach, który jutro z rana opublikuję, więc wpadnij.
Trzymaj się dzielnie i zdrowo!
Bardzo poruszający wpis i bardzo prawdziwy. 🙁 Mam podobne odczucia… Człowiek z natury jest „zwierzęciem stadnym” i choć sama lubię samotność po prostu zaczyna mi brakować innych ludzi, takiej zwykłej codzienności… Widoku normalnych twarzy, a nie tych w maskach. 🙁
Równowaga…, której w tej chwili zaczyna bardzo brakować.
Trzymaj się ciepło i zdrowo. Jeszcze będzie dobrze i pięknie.
Musi być.
Przedstawiłaś całą prawdę, o tym jak wygląda nasze obecne życie. Jestem z natury domatorem, ale brakuje mi zwykłego wyjścia na uczelnie. Wolałabym się wkurzać na różne rzeczy związanych ze studiami będąc w budynku gdzie studiuję. Trudno jest się przestawić na studiowanie zdalne, ale wiem, że na dłuższą metę, to nie dla mnie i nie na moim kierunku. Cała sytuacja jest dla mnie ciężka, bo ze względów bezpieczeństwa zdecydowałam nie jechać na święta do domu do rodziny i narzeczonego, żeby nie narażać siebie w podróży jak i ich, bo nie wiadomo kogo spotkać mogę po drodze. Sytuacja ta mnie też nauczyła,… Czytaj więcej »
Prawda jest taka, że żaden kraj nie jest przygotowany na pandemię, choć oczywiście kondycja finansowa państwa jest istotnym czynnikiem w walce z wirusem, podobnie jak inteligencja społeczeństwa.
To bardzo ważne co piszesz o uświadomieniu sobie tego co jest dla nas tak naprawdę ważne, że nie wszystkiemu jesteśmy w stanie podołać, że nie każde rozwiązanie jest dla każdego. Jesteśmy różni i różne mamy oczekiwania, ale świadomość z czym radzimy sobie lepiej, a z czym gorzej jest kluczowa w pracy nad sobą i docenieniu swojego życia.
Trzymaj się zdrowo!
To jest po prostu piękny tekst Ola i tak bardzo się utozasamiam! <3
Brakuje mi ludzi, wolności, ale tez pracy i za chwilę pieniędzy, ale
paradoksalnie moje ciało ma odpoczynek o którym dawno prosiło a ja
tak bardzo doceniam to co "straciłam".
Świat już nigdy nie będzie taki sam, ale mam nadzieję, że wszystko się ustabilizuje
i zacznie wracać do "normy".
Aga, dziękuję i muszę przyznać, że coraz trudniej jest mi cokolwiek wyrazić na głos, bo chyba jak zdecydowana większość z jednej strony żyję nadzieją, z drugiej mam świadomość, że to wszystko będzie trwać jeszcze bardzo długo, ale nikt nie wie jak długo.
Trzymaj się, nie daj się i dbaj o swoją psychikę i odporność. To chyba najlepsza rzecz, jaką możem w tej chwili dla siebie zrobić.
Zdecydowanie chyba jedyna a czas pokaże co to będzie..Sciskam i dbaj o siebie! <3
Dbam Aga, nie pamietam, kiedy tyle wypoczywałam, byłam tak wyciszona i powolnie robiłam to co zwykle robię w szalonym tempie. Okazuje się, że można ?
No i to jest dobra wiadomość 🙂
Dobra, bo nauczyłam się czegoś nowego i dowiedziałam się o sobie nowych rzeczy, ale chcę już wyjść.
Ja też! I chce wrócić do pracy -bo inaczej czeka mnie wyprowadzka :/.
Wreszcie docenimy to wszystko na co kiedyś psioczyliśmy 😉
Ja juz doceniam 🙂
Tak, szybko to do nas dotarło. Choć znasz mnie i wiesz, że doceniałam wiele rzeczy w życiu zanim jeszcze pojawł się koronawirus.
Trzymaj się Aga.
wiem, że doceniałaś :*
Ty też Ola!
Ja jakoś nie wierzę w to, że ludzie nagle się zmienią. Myślę, że niestety spora część z nich szybko zapomni. Mało tego, widzę nawet teraz sporo osób, które żyją tak, jak żyły, tylko założyły rękawiczki i zakryły twarze (lub nawet tego nie zrobiły). Parkowanie na zjeździe z ronda (bo muszę skoczyć do warzywniaka) i blokowanie tym pasa ruchu (chyba nikomu nie muszę tłumaczyć jak wygląda ruch na jednopasmowym rondzie) -czemu nie? Zostawianie wózka sklepowego w najwęższym przejściu sklepu, gdy obok stoi osoba poruszająca się o kuli (bez nogi) – proszę bardzo… Mam jednak nadzieję, że sporo ludzi zauważy, że nie… Czytaj więcej »
Ależ oczywiście, że nie wszyscy i nie od razu się zmienią. Wielu wróci do swoich starych nawyków, ale na wielu to co dzieje się obecnie będzie miało wpływ. Niestety na wielu również niekorzystny. Będą bankructwa, depresje, duże bezrobocie, ale tak jak piszesz w ostatnim akapicie jest duże prawdopodobieństwo, że zrodzą się też dobre rzeczy. Staram się nie myśleć o przypadkach, które opisujesz, bo to nie moje środowisko, a ja całego świata nie zmienię, więc nie będę się nim frustrować. Otoczona jestem dobrymi ludźmi i sama staram się być dobrym człowiekiem. Jak najlepszym. Trzymaj się i nie daj zwalczyć się ani… Czytaj więcej »
Dobrze, że masz pokłady optymizmu i wiary w lepsze jutro, to jest ogromny kapitał na te i przyszłe czasy… Dużo, dużo zdrowia dla Ciebie i rodziny…
Dawid, w zasadzie to co napisałeś nie wybrzmiewa z mojego tekstu, ale może dobrze, że tak to odebrałeś. Ja po prostu wierzę w to, że kiedyś (nie wiem kiedy, ale liczę, że około czerwca) zaczniemy bardzo powoli wracać do swojego życia, tyle, że powinniśmy być świadomi, że będzie ono wyglądało już zupełnie inaczej, a my będziemy innymi ludźmi. Wierzę, że bardziej świadomymi, mimo wszystko odważniejszymi i bardziej empatycznymi.
Zdrowia również dla Ciebie i Twoich bliskich.
Mam nadzieję, że za jakiś czas będziemy mogli się spotkać i cieszyć życiem jak jeszcze niedawno.
Trzymaj się Człowieku 🙂