
18 kwi „Prawdziwa szkoła życia zaczyna się od lekcji pokory”. O kontrastach w naszych głowach po miesiącu kwarantanny
O losie. Trochę z nas zadrwiłeś. Czy to jakiś eksperyment albo próba?
- Nie wolno wychodzić z domu, ale w razie potrzeby możesz.
- Maski wcale nie pomagają, ale należy je nosić.
- Sklepy są zamknięte, ale w razie potrzeby są otwarte.
- Wirus ten jest zabójczy, ale w zasadzie to nic strasznego.
- Rękawiczki nie pomogą, ale są potrzebne.
- Należy myć ręce, ale to i tak nic nie da.
- Wirus nie wpływa na dzieci, ale dzieci są w niebezpieczeństwie.
- Nie ma odpowiedniego sprzętu, ale jest go wystarczająco dużo.
- Istnieje wiele objawów, ale możesz zachorować bezobjawowo.
- Możesz nie wiedzieć, że jesteś zarażony i zarażać innych, ale test ci nie przysługuje dopóki nie zaczniesz mieć typowych objawów.
- Nie możesz sam iść do starszych krewnych, ale możesz zamówić im dostawę kurierem, który bez masek i rękawiczek ma kontakt z setkami ludzi dziennie.
- Mandaty nie są w żaden sposób prawnie uzasadnione, ale są wymierzane.
- Nie ogłoszono stanu wyjątkowego, ale władze zachowują się tak, jakby był.
- Nie ma aresztu domowego, ale nikt nie powinien wychodzić.
- Dane osobowe są chronione przez prawo, ale musisz udostępnić je aplikacji kwarantannowej.
- Wybory są tajne ale jak wypełnisz kartę do głosowania przy wyborach korespondencyjnych musisz podać swój pesel.
- Wirus żyje na różnych powierzchniach przez dwie godziny, albo cztery, albo sześć, nie, albo siedemnaście dni.
- Należy mieć czyste szyby i widoczne tablice rejestracyjne, ale nie wolno myć samochodów.
- Na otwartym cmentarzu wirus zabija (bo to teren zielony), w kościele nie.
- Zamknięte są lasy, bo tam niebezpiecznie, jak już musisz się przewietrzyć to w centrum miasta.
Patrząc na krążący ostatnio po sieci powyższy tekst (niestety nie widziałam, żeby ktoś podał jego autora), po 5 tygodniach domowej kwarantanny, mamy coraz większy mętlik w głowie i jesteśmy już tak zmęczeni szumem informacyjnym, medialnymi i politycznymi manipulacjami, że zamiast się przyzwyczajać, coraz dotkliwiej odczuwamy skutki izolacji, licznych ograniczeń i dystansu społecznego. W naszych głowach dzieje się rewolucja i nawarstwiają się wątpliwości, bo oto na naszych oczach tworzy się historia i nowa rzeczywistość.
Jeszcze nigdy czekanie nie było taką lekcją pokory jak dziś.
Ja wiem, że niektórzy odnaleźli się w obecnej sytuacji i twierdzą nawet, że nie odczuwają różnicy (bo np. jeżdżą do pracy, spotykają się z rodziną, załatwiają sprawy na mieście), ale w niniejszym artykule chciałabym skupić się jednak na tych, którzy walczą z samym sobą, swoimi emocjami, utraconymi nadziejami, a także niepokojem o przyszłość. Przynajmniej na chwilę obecną, a ta jak wiadomo cały czas się zmienia. Ja również częściowo do nich należę, ponieważ pandemia i kwarantanna znacząco wpłynęły na moje codzienne i aktywne życie prywatne oraz zawodowe.
To co przeczytacie poniżej jest wynikiem moich rozmów z wieloma osobami o różnym statusie zawodowym, finansowym i życiowym.
– Czy po miesiącu żonglowania informacjami jesteśmy w stanie, jako nie eksperci, wypracować w sobie spokój, że wirus nas nie dotknie albo że przejdziemy go łagodnie lub bezobjawowo?
– Kiedy i na jakich zasadach będziemy mogli wrócić do normalnego życia, zajęć, szkoły, pracy wśród ludzi?
– Jak zorganizować pracę dla swoich pracowników zapewniając im maksymalne bezpieczeństwo?
– Czy moja firma przetrwa kryzys gospodarczy?
– Czy stracę swoją pracę?
– Czy i kiedy będą szczepionki na COVID-19?
– Kiedy krzywa zachorowań zacznie spadać?
– Czy pojedziemy tego lata na jakiekolwiek wakacje?
Na te i wiele innych pytań wciąż nie ma odpowiedzi, a te, które kreują się w naszych głowach są pełne kontrastów.
Kontrasty w naszych głowach
Samotność vs wspólne działanie
Ostatnie tygodnie pokazały, że owszem mamy do czynienia z pandemią, a więc nie jesteśmy w tym sami, ale czujemy się samotni, bo często pozostawieni praktycznie sami sobie – ze swoimi myślami, problemami, chorobami, zawieszonymi planami, zamrożonymi lub upadającymi biznesami i jedną wielką niewiadomą co będzie dalej.
Wprawdzie powstaje mnóstwo inicjatyw społecznych, wyraźnie odczuwalna jest ludzka solidarność, stajemy się bardziej empatyczni i uważni na drugiego człowieka i środowisko, ale jednocześnie czytamy o rażących przypadkach społecznej dysfunkcji i nie potrafimy zrozumieć wielu decyzji, które zapadają na najwyższych państwowych szczeblach.
Złość, zrezygnowanie vs wyciszenie i panowanie nad sytuacją
Nasze życie publiczne, zawodowe i prywatne zostało wystawione na wielką próbę. Nie wszyscy przejdziemy ją pomyślnie, ale większość stara się jednak panować nad sytuacją wymyślając alternatywne zajęcia, biznesy online, rozwijając swoją działalność na zupełnie nowych zasadach i starając się jak najlepiej wykorzystać darowany czas. Działania takie nie eliminują jednak takich stanów emocjonalnych jak złość, niepokój, zrezygnowanie, rozczarowanie czy rozżalenie.
Ja staram się korzystać ze swoich mocnych stron i panować nad swoimi nastrojami, ale zdarzają mi się też słabsze dni. Pozwalam sobie jednak na swoje słabości, bo zauważyłam, że kiedy już się tak pomartwię, pozłoszczę, „porzucam talerzami” i popłaczę w poduszkę, następnego dnia ustawiam się do pionu przypominając sobie zdanie wypowiedziane przez psychoterapeutkę Danutę Golec:
„Kto potrafi wytrzymać frustrację i niepewność, ten jest lepiej przygotowany na nadchodzące czasy”
O emocjach, jakie towarzyszyły mi z pierwszych tygodniach, pisałam w tym artykule -> KLIK.
#zostańwdomu vs model szwedzki
Zdecydowana większość z nas rozumie i popiera konieczność pozostania w domach, bo zdrowie jest najważniejsze, a służbę zdrowia na obecnym etapie epidemii trzeba odciążyć, ale po miesiącu kwarantanny zaczynamy przychylać się do modelu szwedzkiego (tu i tu) i zaczynamy podejrzewać, że zamknięcie nas w domach na tak długo ma również drugie dno. Polityczne.
Z zazdrością obserwujemy też państwa, których rządy zdecydowały się na stopniowy powrót do normalności, bo nasze „odmrażanie” gospodarki to na dzień dzisiejszy praktycznie oznacza jedynie otwarcie lasów i parków, przemieszczanie się w celach rekreacyjnych oraz zwiększenie liczby klientów w sklepach przy zachowaniu oczywiście zasad izolacji (dystanse i maseczki).
Zdrowy rozsądek vs panika
Wiemy, że nic już nie będzie takie samo, jak przedtem.
Wiemy też, że wirus zostanie z nami jeszcze przez następne kilkanaście miesięcy i że musimy po prostu nauczyć się z nim żyć.
Czy nie lepiej więc zachować zdrowy rozsądek niż panikować? Jasne, że tak, tyle, że w sytuacjach kryzysowych łatwo ulegamy presji, ale tę presję stwarzamy sobie również sami.
Ostatnio unikam telewizji i nie czytam prasy, ale chętnie zanurzam się w lekturę i wywiady z profesorami medycyny, epidemiologami i wirusologami. To z nich właśnie wychodzi najbardziej realistyczny obraz walki z koronawirusem i ma on tytuł: „Świadomość”.
W mediach społecznościowych jest zbyt dużo fake’owych informacji, a poziom sensacyjnego dziennikarstwa osiągnął w naszym kraju „mistrzowski” poziom. A czemu? Ano właśnie dlatego, że osłabieni psychicznie, przestraszeni i omamieni szumem informacyjnym, łykamy kolejne „fakty”.
Naszemu życiu towarzyszy niepewność? Nauczmy się z nią żyć przepuszczając przez własny filtr to wszystko co usłyszymy od innych. Ile razy informacje, które miały być pewniakami, kilka dni później okazały się totalną nieprawdą?
Nasza siła vs nasza słabość
„Prawdziwą miarą osoby jest to jak traktuje tych, którzy nie mogą wyświadczyć jej żadnej przysługi”
Ann Landers
Na facebookowych grupach aż roi się od próśb o wsparcie psychologiczne i wskazówki o uspokajające leki. Ilość odpowiedzi wskazuje na to, że skala zjawiska jest naprawdę ogromna. Pamiętajcie, że nie na wszystkich działają coachingowe gadki i nie każdy może pozwolić sobie w obecnej sytuacji na kurs redukcji stresu, dlatego ci silniejsi powinni teraz wspierać tych, którzy pomocy potrzebują. Tym powinniśmy mierzyć swoją wielkość.
Podobnie ma się rzecz, jeśli chodzi o przemoc domową. Już nie tylko się o niej pisze, lecz krzyczy, bo statystyki są przerażające.
Beztroska vs przygnębienie dzieci i młodzieży
Dzieciom i młodzieży tak długa izolacja też daje się we znaki. Coraz częściej słyszę od znajomych i czytam na grupach dla rodziców, że nastolatki są rozchwiane, płaczą, popadają w stany lękowe i boleśnie odczuwają izolację z rówieśnikami, a nawet szkołą. Kwarantannę póki co najlepiej znoszą dzieci kilkuletnie. O tym przeczytacie w moim ostatnim artykule tutaj -> KLIK.
Trudna vs nowa, lepsza rzeczywistość
Boimy się tego co zastaniemy wracając na rynek pracy, ale jednocześnie jesteśmy pełni nadziei, że nastąpią zmiany na lepsze. Może duże firmy i korporacje zaczną myśleć bardziej prośrodowiskowo? Może pracodawcy zaufają elastycznej i zdalnej formie pracy? Z jednej strony musimy wyważyć interesy społeczne i ekonomiczne, z drugiej zdrowie populacji. Ani jednego ani drugiego nie możemy teraz rzucić na szalę losu.
Pewnie będziemy musieli też na nowo zdefiniować pojęcie normalności. Na pewno będzie ona inna i będzie dotyczyć nie tylko naszego codziennego funkcjonowania, ale też zajęć w szkołach, systemów pracy, mechanizmów działania w branżach takich jak służba medyczna, bankowość, handel, turystyka, itd.
Czy są jakieś plusy kwarantanny? Czy pandemia nas czegoś nauczyła?
O, na pewno. Przede wszystkim nauczyliśmy się żyć tu i teraz i myśleć w perspektywie kilku dni lub najwyżej tygodnia, a nie kilku miesięcy.
Wielu z nas zmieniło swoje podejście do życia, zaczęło jakościowo spędzać czas z rodziną, dostrzegło drugiego człowieka, doceniło wolniejszy rytm dnia, zweryfikowało swój system pracy.
Dostaliśmy też niezwykle cenną lekcję cierpliwości i bycia elastycznym.
Nauczyliśmy się panować nad swoimi potrzebami, przyzwyczajeniami, zmieniliśmy nawyki, zaczęliśmy dbać o zdrowie, lepiej się odżywiać, doceniać urok zwykłych spacerów i czerpać przyjemność z drobnych codziennych czynności.
Nauczyliśmy się też żyć w cichym świecie, dowiedzieliśmy się czegoś o sobie i doceniliśmy moc troski i bliskości.
Czy to jednak wystarczająca rekompensata za stres, utracone biznesy i pogrzebane chwilowo nadzieje? Chyba nie do końca.
W tej chwili bez wątpienia jesteśmy zmęczeni obecnym stanem rzeczy i może jeszcze bez hurraoptymistycznej wizji na przyszłość, ale patrzymy w nią jednak z ciekawością i nadzieją, że ten inny świat okaże się nie tylko pełen wyzwań, ale też nowych i ekscytujących możliwości. Ja na to w każdym razie bardzo liczę.
__________________
Inne teksty do poczytania:
- „Kilka myśli, które zamieszkały w mojej głowie” (KLIK)
- „Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie i jednocześnie tak daleko” (KLIK)
- „Skrajne emocje w czasie pandemii. Czy naprawdę muszę z nimi walczyć?” (KLIK)
- „Dzieci i młodzież w kwarantannie. Jak sobie z nią radzą? Wypowiedzi rodziców” (KLIK)
Fot. Unsplash
[…] „Prawdziwa szkoła życia zaczyna się od lekcji pokory”. O kontrastach w nas… […]
[…] „Prawdziwa szkoła życia zaczyna się od lekcji pokory”. O kontrastach w naszych głowach po… […]
[…] o sobie i codziennym prostym życiu. Przez ostatnie tygodnie poruszałam się bowiem w chaosie własnych myśli, emocji i wewnętrznego […]
Miałam właśnie pisać bardzo podobny tekst- baa, nawet ten krążący po sieci spis absurdów do siebie wrzucałam. To pokazuje, ze myślimy podobnie. Ja sie duszę, martwię i mam dość! Chcę, żeby wszystko wróciło do normy ale wiem, że nie wróci – przynajmniej nie moja prac w fitnessie. Dlatego szukam pomysłu na siebie. I oby rząd po wyborach nie zamknął nas znowu w domach :/.
Aga, jesteś na bieżąco to wiesz, że ja również przeżywałam różne stany – z niektórych wyciągnęłam lekcję dla siebie, ale teraz po złości przyszedł do mnie klasyczny wkurw na to wszystko. Już to gdzieś napisałam, ale chętnie powtórzę – ktoś robi nas w bambuko, ale ponieważ moje tupanie nogą nic nie daje, powiedziałam sobie dość i robię swoje.
Najzdrowsze podejście 🙂
Ja widzę mnóstwo szans dla naszej nowej rzeczywistości. Staram się nie łykać tej całej medialnej papki, nie wchłaniać sprzecznych informacji, chronić siebie i swoich najbliższych. Na pewno wszyscy czujemy niepokój, bo to wynika z tego, że znaleźliśmy się wszyscy w nieznanej nam dotąd sytuacji. I masz rację, ta cała kwarantanna na pewno nauczy nas uważności, życia tu i teraz, pokory i doceniania tego, co mamy 🙂
Wspaniale jest przeczytać, że ktoś widzi szanse w nowej rzeczywistości. Zwykle czytam o niepokoju i wyzwaniach, ale zawsze powtarzam, człowiek upada i się podnosi – silniejszy i odważniejszy, szczególnie po tych trudnych doświadczeniach. Obecne wielu pogrąży, ale wierzę też, że wielu otworzy oczy. Na uważność, kruchość życia, na bliskość i wartości, na których warto oprzeć nie tylko swoje prywatne, ale też zawodowe życie.
Im dłużej to trwa tym lepiej widzę jak pandemia jest wykorzystywana do rozgrywek politycznych, a człowiek liczy się najmniej. nie chcę się natomiast zbytnio nad tym rozwodzić, bo powoduje to u mnie niemałe nerwy. Wśród znajomych odczucia są podobne, zwłaszcza, że mało kto z nich jest na etacie i nie musi się martwić tym czy koncie pojawi się wypłata (nawet okrojona) czy nie. Większość mojego towarzystwa to osoby pracujące jako freelancerzy albo mikro przedsiębiorcy.
Myślę, że większość z nas doszła do takich wniosków, bo ostatnie tygodnie to jakby podana na tacy strategia naszego rządu na załatwienie swoich interesów. Wielce smutne i irytujące, dlatego zaczęłam bardziej skupiać się na sobie i swoim najbliższym otoczeniu, a to na co nie mam w tej chwili wpływu zostawiam na czas, kiedy będę nieco silniejsza. Nerwy już zjadłam, teraz czas na regenerację. Trzymaj się Marta. Jeszcze będzie dobrze.
Z jednej strony jesteśmy bombardowani fake newsami i skala tego jest przerażająca, czytając niektóre teksty można się załamać, rozpłakać czy uwierzyć w jeden, wielki, międzynarodowy spisek. Na szczęście pojawia się także dużo publikacji i filmów, które potrafią podnieść na duchu. Mi to bardzo pomaga nie zwariować. I chociaż przyszłość to jedna wielka niewiadoma, zawsze możemy porozumieć się na odległość, nie jesteśmy całkowicie odcięci od innych. A to może dodać otuchy.
Po tygodniach bombadowania nas wieloma sensacjami, myślę, że nadszedł czas na wyciągnięcie własnych wniosków. Najlepiej opartych na faktach podawanych przez ekspertów, choć ze względu na to, że wirus jest nowy, czasem i oni weryfikują swoją wiedzę. Natomiast zdecydowanie warto odciąć się od medialnych doniesień. Mi to pomogło w ostatnim czasie najbardziej ze wszystkich innych działań.
„Jeszcze nigdy czekanie nie było taką lekcją pokory jak dziś” – trafiła Pani w samo sedno… Wszyscy czekamy na normalność, pytanie: czy będziemy w stanie ją docenić? Niestety, mam co do tego sporo wątpliwości… 🙁
Myślę, że wiele osób, o ile nie większość ją doceni. Przynajmniej ta większość, która była poddana kwarantannie/izolacji. I służby medyczne, które też potrzebują odpoczynku od stresu i wyczerpania fizycznego.
Jestem Ola, nie pani 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Kwarantanna to niesamowite doświadczenie, szczególnie z dziećmi. Pozwala lepiej nam się poznać. Pozdrawiam serdecznie!
Początkowo myślałam, że to wszystko ma sens, że izolacja jest potrzebna. Ale. Patrząc na to co robią nasi rządzący mam wrażenie, że to tylko miotanie się. Wirus z nami zostanie i musimy się z nim nauczyć żyć w miarę normalnie
Mówię od początku, że nie tyle wirus jest dla nas zagrożeniem (z wyjątkiem osób z grupy ryzyka), ile konsekwencje pandemii, paniki i wprowadzenia narodowej kwartantanny na tak długi czas.
Izolacja była potrzebna, ale o ile społeczeństwo wykazało się dyscypliną, o tyle rządzający naszym krajem wykorzystali naszą mobilizację do swoich celów. Chyba nikt dzisiaj nie ma już co do tego żadnych wątpliwości.
Dla mnie czas kwarantanny, to jeden z lepszych, wreszcie jest czas poczytać, poćwiczyć pieczenie chleba, można posiedzieć dłużnej. Cieszmy sie, zę świat zwolnij, ze wyścig szczurów ma przerwę. Nie ma sensu analizować.
Na czytanie książek czy pieczenie chleba można znaleźć czas zawsze. To kwestia naszego wyboru i organizacji czasu. Podobnie jest ze zwolnieniem tempa życia. Piszę w swoim imieniu, bo właśnie to praktykuję przez kilka ostatnich lat i niezmiennie polecam.
Co do analizowania, to cóż, interesuje mnie to co dzieje się w kraju, to, że gospodarkę dotknął kryzys, to, że ludzka psychika została poddana wielkiej próbie i że obecna sytuacja, niewątpliwie bardzo trudna, niekorzystnie odbije się na wielu ludziach i ich biznesach. Niejednokrotnie również na życiu prywatnym.
Niestety nie mogę sie z tobą zgodzić. Choćby pieczenie DOBREGO chleba wymaga 12-16 godzin i z pracą zawodową tego nie połączysz.
Co do gospodarki to zgoda, ale nie mamy na to wpływu. Natomiast to co sie dzieje w ludzkich głowach moze jedynie dziwić i niestety nie świadczy o nas najlepiej.
Nie rozumiem zaś zupełnie dlaczego kwarantanna ma źle wpływać na życie prywatne. Jeżeli nie potrafisz być ze swoim partnerem, ze swoja partnerką non stop to nie jesteście dobrym związkiem i pora to skończyć
Chleb można upiec i w 2 godziny i też jest dobry. Ok, inna to sztuka, ale wciąż smaczny, świeży i własny wypiek. Książkę też można czytać godzinę, a nie pięć. Co do gospodarki, owszem mamy wpływ, bo ją kształujemy jako przedsiębiorcy. Tyle, że zależni od przepisów i obecnie również od decyzji na szczeblach państwowych. Tak, jesteśmy zmanipulowanym narodem, bo przestraszonym i podatnym na manipulacje. A kto je tworzy? Pytanie retoryczne. Kwarantanna i życie rodzine. Widzę Irku, że jesteś dobrym teoretykiem, a słyszałeś może o przemocy domowej, która podczas kwarantanny wzrosła wielokrotnie? Czytałeś może o tym, że w Polsce co drugie… Czytaj więcej »
Człowiek może dobrowolnie poddać się rygorom, jeżeli ma świadomość iż są one sensowne, wynikają z przemyśleń i racjonalnej działalności. Niestety, nasz rząd i rządy większości państw europejskich pogalopowały na szalonym koniu paniki. Większość działań była pod publiczkę, z racjonalnością nie miały wiele wspólnego. I na tym tle rząd Szwecji zachował się jako jedyny demokratyczny i racjonalny rząd, który okazał szacunek obywatelom nie traktując ich jak tępe bydło, tylko jako odpowiedzialnych obywateli. Tak wygląda dojrzała demokracja. Chichotem historii jest fakt, że podobnie zachował się ponoć największy europejski dyktator – Łukaszenka. A wydawało się, że to właśnie on weźmie społeczeństwo za pysk… Czytaj więcej »
Nie rozumiem Dawid dlaczego przepraszasz za to, że się rozpisałeś, bo Twój komentarz jest nie tylko niezwykle trafny i jak najbardziej na temat, to jest też bardzo wartościowy. Stanowi uzupełnienie tego artykułu, a właściwie doprecyzowanie tego co ja ujęłam w krótkich zdaniach i ogólnie, ale co wybrzmiewa miedzy słowami. Znaleźliśmy się w naprawdę trudnej sytuacji, ale mnie przeraża jeszcze to, że partia rządząca w sposób absolutnie pogardliwy wobec społeczeństwa, niezgodny z prawem i bezwzględny w obliczu słabej kondycji kraju, otwarcie realizuje swoje cele. Ze smutkiem dla nas, choć radością dla innych krajów, obserwuję jak tamte wracają do odbudowywania tego co… Czytaj więcej »
Przepraszam, ponieważ jest we mnie dużo smutku i złości. Zdaję sobie sprawę, że to widać. A ludzie nie potrzebują teraz takich emocji. Staram się myśleć pozytywnie, ale w tym celu muszę odcinać się kompletnie od internetu…
Ja też to przeżywałam i to bardzo – od pierwszego tygodnia smutek ciągle przeplatał się ze złością i buntem i też tego nie ukrywałam. Kilka razy wycofałam się z sieci. Dopiero teraz zaczynam to ogarniać, ale też pomału, bo to wszystko co się dzieje zupełnie gryzie się z moim charakterem i postawą życiową. I nie mam na myśli wirusa samego w sobie, bo jego nie bałam się od początku, choć działałam prewencyjnie na wszelki wypadek, tylko tego wszystkiego co dzieje się wokół tematu pandemii i kwarantanny. No nie mogę tego zaakceptować. Tej manipulacji, żonglowania „faktami”, udawania ekspertów, paniki i notorycznego… Czytaj więcej »