18 lip Wakeboarding, czy to wstęp do kitesurfingu? #mójpierwszyraz (6 z 12)
Czy marzenie to wyzwanie czy wyzwanie to marzenie? W tym przypadku jedno i drugie, a ja zrealizowałam je w miniony, niedzielny poranek dzięki akcji Chcę to przeżyć, do której dostałam się wraz ze 100 innymi marzycielami. Skoro zostałam marzycielką, lubię wyzwania i nie bez znaczenia pozostaje fakt, że kilka dni temu wróciłam z wakacji podczas, których starałam się spędzić czas aktywnie głównie na wodzie, mój wybór padł automatycznie na wakeboarding, którego nigdy wcześniej nie miałam okazji spróbować.
#CHCĘTOPRZEŻYĆ
Z jednej strony to moje ulubione określenie, które prowadzi mnie przez życie, z drugiej ma związek z comiesięcznym podejmowaniem nowego wyzwania w ramach #mójpierwszyraz (poprzednie odsłony znajdziecie na końcu artykułu), a po trzecie to akcja organizowana przez Katalog Marzeń, której celem jest zebranie ludzi aktywnych pragnących doświadczać nowych wrażeń, próbować nowych rzeczy i żyć chwilą. Takich, którzy nie boją się podejmować wyzwań i jednocześnie pragną realizować swoje marzenia, a poza tym mają pozytywne nastawienie do życia i lubią dobrą zabawę. Celem organizatora akcji jest propagowanie zdrowego i aktywnego stylu życia, a także pokazanie, że realizacja marzeń nie musi być droga i że spełnianie mniejszych marzeń prowadzi do sięgania po te większe. Ja również czuję, że wakeboarding to jedynie kolejny krok, ale też kolejne nowe doświadczenie, które chciałam przeżyć.
NIEDZIELNY PORANEK INNY NIŻ ZWYKLE
Ostatni niedzielny poranek nie był takim jakim zwykle bywa. Zamiast czytania książki, kawy pitej w rytmie slow, tarzania się z dziećmi po łóżku i śniadania na tarasie, od samego rana panowała ekscytacja, której dodatkowo towarzyszył pośpiech. Wiadomo, jadę realizować swoje marzenie, które jest dla mnie wyzwaniem, a do tego kibicować będą mi moje córki. Jeszcze tylko 40 km drogi przed nami i… zupełnie nie wiem czego się spodziewać. Emocje i adrenalina osiągnęły punkt kuliminacyjny kiedy znalazłam się na miejscu. 2Wieże Centrum Sportów to miejsce gdzie ścierają się kontrasty. Wyraźnie wyczuwalny spokój (miejsce jest nieco odludnione i prawie poza miastem) z minuty na minutę wypiera lekkie napięcie wynikające z adrenaliny, a do mnie dociera, że mój strach przed wodą nie minął, a wręcz zwiększa się z chwilą, kiedy dostrzegam platformę, z której się startuje. Na szczęście mam wsparcie – są ze mną dzieci, znajomi, instruktor i zupełnie obce dziewczyny, które mają błysk w oku i chętnie dzielą się swoim doświadczeniem udzielając mi kilku wskazówek. Bez marudzenia przebieram się w piankę, którą zresztą z trudem wciskam na siebie (nie wiedziałam, że tak trudno ją założyć i że jest tak ciasna, czuję, że mój oddech robi się jakiś płytki), zakładam kamizelkę, kask i przechodzę krótkie szkolenie.
ZROBIŁAM TO!!!
Byłam tak tym wszystkim podekscytowana, że nawet nie pamiętam kiedy znalazłam się na pomoście i założyłam na nogi deskę. Nie, ja je unieruchomiłam deską. Instruktor każe zanurzyć mi się w wodzie. A to niespodzianka, będę startować z wody. W głowie huczą jego słowa: ręce wyprostowane, nie puszczać linki, nogi z deską prostopadle, lekko ugięte, leżeć na wodzie, po wystartowaniu pokonać opór wody, wstać, złapać równowagę i sterować deską. Udało się! Płynę, ale krótko. Pod wodą ląduję wiele razy, ale udaje mi się też wstać i płynąć ponownie. Strach przed wodą nadal daje o sobie znać, szczególnie wtedy, kiedy wpadam do niej z impetem. Szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy opiłam się takiej ilości wody. Po kilku próbach udaje mi się jednak zapanować nad deską, a nawet kierunkiem jazdy. Zaczynam nią sterować używając silniejszej nogi, niestety dwa razy uderzam w wyrzutnię na wodzie (jest dowód w postaci zdjęcia), nie zrażam się jednak i walczę dalej. Po kilku minutach czuję jak napływa do mnie przyjemność z tego pływania i już wiem, że lęk przed wodą można zastąpić frajdą. Czuję, że zaczynam dobrze się bawić, a z brzegu słyszę doping. Moje ręce są coraz słabsze, ale nie myślę o tym. Pływam. Wakeboarding nie jest trudny, choć wymagający. Tego dnia adrenalina opada mi dopiero późnym popołudniem, nie wytrzymuję i dzielę się z Wami swoim nowym doświadczeniem TU i TU.
CZY WAKEBOARDING TO POCZĄTEK MOJEGO KITESURFINGU?
Wakeboarding to podobno wstęp do kitesurfingu, któremu przyglądam się każdego roku spędzając wakacje w Chorwacji. Jeśli śledziliście IG Stories na moim profilu na Instagramie, to na pewno zauważyliście mój zachwyt tą dyscypliną sportu. Kitesurfingowcy robią cuda na wodzie i ja je rejestrowałam telefonem entuzjastycznie dzieląc się z Wami, a po cichu marząc o opanowaniu i tej formy ruchu. Kitesurfing wydaje mi się trudny. Wymaga ogromnej siły, odwagi i determinacji, a już na pewno zaprzyjaźnienia się z głęboką wodą. Zobaczę co w tym temacie da się zrobić w moim przypadku, ale to już pewnie w kolejnym sezonie. Póki co, lokalnie mogę ćwiczyć wakeboarding, do którego na pewno jeszcze wrócę, bo bardzo przypadł mi do gustu. Kurcze, to było naprawdę fajne doświadczenie i aż chce mi się krzyczeć: róbcie fajne rzeczy, próbujcie nowych, podejmujcie wyzwania, spełniajcie marzenia i powiedzcie sobie #chcętoprzeżyć 🙂
Lubicie wyzwania czy raczej się ich obawiacie? Co wybralibyście na realizację swojego marzenia? Coś ekstremalnego jak skok na bungee, lot na paralotni czy jazda monster truckiem? A może marzy Wam się romantyczny weekend lub po prostu kolacja we dwoje?
Ciekawa jestem też czy jest tu ktoś kto uprawia wakeboarding i podzieli się ze mną wskazówkami dla początkujących, ewentualnie podpowie, gdzie w okolicach Warszawy od strony Piaseczna są fajne miejsca do szlifowania tej umiejętności?
Fot. archiwum prywatne, a konkretnie Paulinka Bohojło oraz Marek Kordek Photography, któremu bardzo dziękuję za wsparcie i cudne zdjęcia będące dla mnie niezwykłą pamiątką. Jego żonie Małgosi i córce Oli również dziękuję za obecność i doping. Bardzo się cieszę, że byliście ze mną tego dnia!
Poprzednie odsłony wyzwania #mójpierwszyraz:
- „Nowy projekt #mójpierwszyraz. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie (1 z 12)”
- „Narciarstwo biegowe, czyli biegówki #mójpierwszyraz (2 z 12).”
- „Nie mów mi, że nie dam rady. Trening GTX #mójpierwszyraz (3 z 12)”
- „Gotowałam z szefem kuchni Szarej Eminencji #mójpierwszyraz (4 z 12)”
- „Byłam projektantką lifestylowych produktów w Boogie Design #mójpierwszyraz (5 z 12)
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
Jesteś niesamowita! 😀 ja wybrałabym ekstremalne przeżycia, ale zdecydowanie na ziemi.
Ale to przecież nie w powietrzu. Jeszcze nie 😀 Paula, tak serio, to ja mam lęk przed wodą dość spory i zwalczam go właśnie w ten sposób. Bardzo Ci polecam.
Niesamowicie gratuluję! I odwagi i tego, że się udało, bo z tego co słyszałam, to nie jest to taka prosta sprawa 🙂
Okazuje się, że też nie taka trudna. Serio. Wstępie ogarnęłam temat przy pierwszym podejściu. Teraz tylko wziąć się do roboty.
Wodne sporty zawsze mnie pociągały, skusiła bym się 🙂 Powodzenia w dalszych próbach.
Gratuluję!! Też bym poszła w coś ekstremalnego! 🙂 Skok ze spadochronem mam już za sobą, choć chętnie bym powtórzyła, ale teraz marzy mi się paralotnia! 🙂
No to ja podziwiam Cię za skok ze spadochronem. Wprawdzie paragliding mam za sobą i było nie niezwykłe przeżycie, ale z samolotu nigdy bym nie wyskoczyła.
Super 🙂 ja bym się bała, więc gratuluję odwagi 😀
Podziwiam odwage i powodzenia w spełnianiu marzeń ??
Świetny sport choć chyba bym się bała 🙂
Wake jest świetny. Ja pierwszy raz spróbowałem pływania na desce rok temu i przymierzam się wielkimi krokami właśnie do kite’a. Mega fun
Dokładnie tak. I ja mam zamiar kontynuować 🙂
No właśnie tylko jak na to wszystko znaleźć czas 🙂
Zaczynam poważnie się nad tym zastanawiać tzn. nad odpowiednią selekcją i priorytetyzowaniem. Ja mam problem z tym, że za dużo srok łapię za ogon, za dużo pomysłów, za dużo aktywności i nie lubię całej swojej uwagi lokować w jednej czynności. Z drugiej strony widzę, że rozproszenie mam ogromne i coraz mniej czasu na rzeczy kluczowe.
Nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje, ale zupełnie nie jestem zdziwiony, że mnie zaskakujesz 🙂 Bardzo podoba mi się zadnie o robieniu fajnych rzeczy, robieniu nowego i podejmowaniu wyzwań. Bardzo mi się podoba 🙂
Jeśli poczułeś się zachęcony do zdobywania nowych doświadczeń, co w Twoim przypadku nie jest chyba trudną rzeczą, to tym bardziej się cieszę. Spróbuj wakeboardingu, a jak nie tego, to sprawdź inne marzenia w Katalogu Marzeń. Albo wymyśl swoje własne. Tak czy inaczej to duża frajda, dzięki której apetyt na życie rośnie z każdym naszym działaniem. Jak to napisał w komentarzu na Instagramie Jacek S.: „Tak właśnie zaskakiwać siebie i innych, a życie zawsze będzie piękne i nigdy nie będzie dosyć…” 🙂