
30 sty Nowy projekt #mójpierwszyraz. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie (1 z 12)
Na ten pomysł wpadłam oczywiście spontanicznie i nie jest on wynikiem jakichś noworocznych postanowień. Otóż na początku stycznia wymyśliłam sobie, że w każdym miesiącu tego roku zrobię coś nowego, coś czego nigdy do tej pory w życiu nie robiłam. Wprawdzie jest wiele takich rzeczy, a wśród nich są zarówno takie, których chciałam spróbować, jak i takie, o których wcześniej nawet nie pomyślałam. Te, o których myślę w kontekście najbliższych miesięcy mają dać mi dużo frajdy, fajne emocje, odwagę w podejmowaniu kolejnych wyzwań i pokonywaniu granic do tej pory nieprzekroczonych. Nie będą to niebezpieczne rzeczy, może nawet nie będą spektakularne, ale będą miały związek z moimi zainteresowaniami.
Nie mam rozpisanego planu na 12 miesięcy, wiem tylko co będę robić w styczniu, lutym i marcu. Mam też pomysły na kolejne miesiące, które mam nadzieję, zaoowocują niezapomnianymi wrażeniami, nowymi znajomościami i umiejętnościami, ale też lekcją pokory. Niektóre z nich będą pewnie wiązać się z opuszczeniem strefy komfortu, tak jak w przypadku styczniowego, a konkretnie wczorajszego morsowania, które poszło na pierwszy ogień. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie to zdecydowanie #mójpierwszyraz.
MORSOWANIE JEST SPOKO
Nigdy do tej pory tego nie robiłam i nawet nie podejrzewałam, że przyjdzie mi to z taką łatwością. Większy wysiłek wkładam w tłumaczenie dzisiaj wszystkim niedowiarkom, że morsowanie jest spoko, nie trzeba się do niego w żaden sposób przygotowywać, że jest świetną zabawą i że doskonale wpływa na zdrowie – hartuje organizm i wzmacnia odporność. Jednak najważniejsze i najtrudniejsze do zrozumienia jest to, że podczas morsowania nikomu nie jest zimno! No może z wyjątkiem przyglądającym się z boku ciekawskim 😉 Jedyny warunek jaki trzeba spełnić to być zdrowym w dniu morsowania i mieć ochotę wskoczyć do wody. Ja miałam i to ogromną. A wiecie dlaczego?
ŚPIĄCA KRÓLEWNA TO NIE BAJKA
Jest taka mała dziewczynka, na imię ma Alicja i ma tylko 9 miesięcy. Dużo śpi, bardzo dużo. Zwykle rodzice są szczęśliwi, kiedy ich maluch przesypia noce i grzecznie ucina sobie drzemki w ciągu dnia. Jednak dla rodziców Ali jej sen jest powodem do niepokoju. Ala śpi niekiedy przez kilka dni i nikt, łącznie z lekarzami, nie potrafi podać przyczyny tego stanu. Ala wymaga więc stałej rehabilitacji, a jej rodzice funduszy na jej przeprowadzenie. I tak z inicjatywy Morsów z Piassecziussets (ich członkiem jest tata Ali) powstał pomysł, żeby zebrać pieniądze na leczenie dziewczynki planując początkowo niewielkie wydarzenie, czyli Lodowatą niedzielę dla Alicji. Akcja niespodziewanie rozrosła się do dużej imprezy nazwanej lokalnym WOŚP-em, w którą zaangażowała się ogromna liczba mieszkańców Piaseczna i okolic, media, lokalne władze, a także mnóstwo firm sponsorujących nagrody w loterii.
ZIMNA WODA, GORĄCE SERCA
Do morsowania, często pierwszego w życiu, ruszyło ponad 200 osób, a ilość wejść do przerębli w kształcie serca trudno zliczyć. Sama weszłam 2 razy. W tym miejscu muszę Was zapewnić, że po krótkiej rozgrzewce ani moment rozebrania się do kostiumu kąpielowego, ani wejście do wody czy wyjście z niej nie były ani nieprzyjemne ani zimne, czego nie może pojąć wiele osób, łącznie ze mną 🙂 Z jednej strony morsy twierdzą, że to normalne, z drugiej myślę sobie, że mieszanka adrenaliny i emocji oraz atmosfera całej akcji zrobiły swoje do tego stopnia, że było mi cały czas ciepło.
Poza tym do dyspozycji mieliśmy mobilną saunę i banię z gorącą wodą, które okazały się być kolejnym fajnym elementem morsowania. Można było też rozgrzać się podczas treningów np. zumby i dzięki gorącym przekąskom i napojom. Mam jednak wrażenie, że w tym dniu niewiele osób narzekało na zimno. Gorące serca, chęć niesienia pomocy bezbronnej i nieświadomej swojego problemu dziewczynce wystarczyły wszystkim na solidne ogrzanie się. I dotyczy to nie tylko profesjonalnych czy debiutujących morsów, ale także organizatorów tego niezwykłego przedsięwzięcia oraz wszystkich uczestników wczorajszej imprezy.
Zimna czy nawet lodowata woda nie jest jednak żadną przeszkodą, a morsowanie nie jest wyczynem, jeśli w ciągu 1 dnia, a właściwie 5 godzin udaje się zebrać na rehabilitację małej dziewczynki 45.319,50 zł! Warto o tym pamiętać, kiedy następnym razem ktoś będzie próbował podważać zasadność jakiejkolwiek spontanicznej, charytatywnej akcji.
TWÓJ WEWNĘTRZNY GŁOS
Poza oczywistą frajdą, nowym doświadczeniem, przełamaniem barier, fantastycznymi emocjami i realnym wsparciem akcji, cieszy mnie również to, że potrafiłam zrealizować pomysł, który pewnego dnia przyszedł mi do głowy. Wkurzam się, kiedy słyszę od innych, że coś jest niebezpieczne lub niepotrzebne. Jeśli chęć zrobienia czegoś, szczególnie dobrego czy nawet podjęcia nowego wyzwania wychodzi od nas samych, to nie widzę powodu, żeby z tego rezygnować.
Jeśli chodzi o mnie zawsze słucham swojego wewnętrznego głosu, polegam na intuicji, wiedzy i doświadczeniu, ale często szukam też porady u osób bardziej ode mnie doświadczonych w danej kwestii. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek żałowała czegoś co zrobiłam zgodnie ze swoimi wartościami i potrzebami, idąc za głosem serca, ale nie zapominając też o zdrowym rozsądku.
Nowe wyzwania są trudne dopóty, dopóki ich nie podejmiemy. Przed niektórymi się wzbraniamy tylko dlatego, że ich nie znamy, nie wiemy z czym się wiążą, a nasza wyobraźnia maluje czarne wizje. Moje nowe doświadczenie pokazało mi, że czasem zupełnie niepotrzebnie obawiamy się nowych rzeczy, dlatego chętnie podejmę kolejne wyzwanie. O nim już w lutym, choć nie będzie tak spektakularne jak to w styczniu, ale obiecuję, że będą ładne obrazki 🙂
No to teraz filmiki i zdjęcia 🙂
- Zapowiedzi na Instagramie -> KLIK i KLIK
- Skrót w Magistro tuż po wydarzeniu -> KLIK
- Filmowa relacja z wydarzenia -> KLIK
- Niektóre z fotorelacji, od których robi się aż gorąco 🙂 -> KLIK, KLIK, KLIK. Więcej na stronie Lodowata niedziela dla Alicji. Jest co oglądać i podziwiać.
- Zumba na rozgrzewkę -> KLIK
- Wybrane artykuły w mediach -> wpi24,net, wprpiaseczno.pl, tvnwarszawa.tvn24.pl, warszawa.wyborcza.pl
Jeśli poruszy Was historia Alicji, możecie przekazać darowiznę w dowolnej kwocie na:
Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
Nr konta: 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
W tytule przelewu: 30325 Rowińska Alicja – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Fot. archiwum prywatne, Tomasz Jóźwiak, Leonard Łuczak, Jakub Chmielewski, Kamila Góreczny, foto główne: Figiel Fru – FOTO, FUN & DRON
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
[…] osłabianie, więc podobnie jak w przypadku morsowania, które praktykuję od 4 lat, jeszcze NIGDY z tego powodu się […]
[…] Nowy projekt #mójpierwszyraz. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie (1 z 12) […]
[…] „Nowy projekt #mójpierwszyraz. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie (1 z 12)” […]
Świetna inicjatywa, cudna akcja, ekstra foty! nie mogę się doczekać kolejnych pomysłów na #mojpierwszyraz
Ja też nie mogę się doczekać, bo nie do końca wiem co mi jeszcze strzeli do głowy i z czym przyjdzie mi się zmierzyć. W sumie to sporo odjechanych rzeczy próbowałam w życiu, więc muszę pogłówkować co jeszcze przede mną 😉
Fotek było chyba z 500, ale musiałam wybrać takie, na których nie będzie twarzy ludzi, których nie znam. Mogliby sobie nie życzyć zamieszczania ich wizerunku w artykule, choć wszystkie zdjęcia były ogólnodostępne.
Świetna akcja, oby było takich więcej. Satysfakcja podwójna, bo oprócz tego że robisz coś do siebie, robisz też dla innych. Popieram całym sercem.
Ale oczywiście mam małe ale. 🙂 Jestem zmarźluchem totalnym. I o ile dałabym radę rozebrać się na chwilę, o tyle wejść do lodowatej wody – nigdy. 🙂 Próbowałam dla zdrowia brać zimny prysznic. To nie dla mnie. To po prostu boli. 🙂
Akcja pierwszy raz, super pomysł. Biorę udział w podobnej, z tym że zwie się 12 niecodziennych, czyli raz w miesiącu coś niecodziennego. Idea podobna. 🙂 Trzymam kciuki za Twoje pierwsze razy. Będę zaglądać. 🙂
Basia, uwierz mi jestem zmarzluchem. Zimny prysznic nie należy do przyjemności, ale morsowanie to zupełnie inna sprawa. Do niedzieli myślałam dokładnie tak samo jak Ty, po czym zostałam totalnie zaskoczona tym, że ani rozebranie się, ani wejście czy wyjście z wody nie jest nieprzyjemne i zimne. Dowodem tego jest to, że po wyjściu z wody przebiegłam się w mokrym kostiumie i ponownie weszłam do wody czego zupełnie nie planowałam. W sumie mogłabym chyba tak jeszcze kilka razy, ale było duże zamieszanie i pomyślałam, że jak na pierwszy raz to może wystarczy. Poza tym cała otoczka i atmosfera były gorące.
Czyli wychodzi na to że muszę spróbować. 😀
Super zdjęcia i gratuluję odwagi mi na pewno by jej zabrakło.
Mogłabyś się zaskoczyć 😉
Jak najwięcej takich akcji, jak bardzo są nam wszystkim potrzebne. A przy okazji niesamowita przygoda. 🙂
Fantastyczne wrażenia i świetna zabawa w słusznej sprawie. Bardzo polecam 🙂
Wspaniała akcja i jestem przeszczęśliwa, że mogłam w niej uczestniczyć (nawet bez morsowania). Mam nadzieję, że pieniążki zebrane pomogą zdiagnozować chorobę Ali.
Olu jestem mega ciekawa twoich planów na następne miesiące. Będę wyczekiwać wpisów 🙂
Sama jestem ciekawa. Nie wszystko jeszcze zaplanowane 😉 Idę na żywioł, ale kilka pomysłów mam.
Czyli powód jednak zacny. Może w takiej sytuacji też jednak bym przebolała. Gratuluję odwagi i gorącego serca 🙂
Świetna inicjatywa. I podziwiam! Bo sama – no cóż – wolałabym przekazać pieniążki i… zostać w ubraniu 😉
Zawsze możesz to zrobić dla Alicji 🙂
Jej, wzruszyłam się, czytając o tych gorących sercach i zimnej wodzie. Piękna akcja. Gratuluję odwagi 🙂
Niesamowity pomysł i szczytny cel ! Jestem pełna podziwu, bo osobiście na sam widok tych zdjęć dostaję gęsiej skórki 😉 A z drugiej strony – mam kilku morsujących znajomych i bardzo sobie chwalą tę formę spędzania czasu, więc może kiedyś uda im się mnie namówić 🙂
Gwarantuję, że jeśli spróbujesz z własnej woli to będziesz chciała morsować 😉
Godne podziwu, bo ja bym się nie rozebrała i nie kąpała. Mnie w ubraniu za zimno.
Ciekawe wyzwania. Będę odwiedzać częściej.
Mi w ubraniu też jest zimno, he he 🙂 Atmosfera morsowania jest tak gorąca, że W OGÓLE nie czujesz zimna. Magia, mówię Ci.
Woow! Podziwiam! Mój wujek ze swoją żoną też morsują i to od wielu, wielu lat. I rzeczywiście mam wrażenie, że ich to nieźle konserwuje. Jednak ja bym się nie zdecydowała.
Ja nie narzekam w najmniejszym stopniu na swoją odporność i zdrowie, ale jeśli morsowanie dodatkowo je wzmocni, a wiemy, że tak, to ja nie mam nic przeciwko.
Morsowanie – na to bym się zdecydował, szczególnie, że zimny prysznic nie jest dla mnie problemem, ale do dzisiaj miałem jakieś takie przekonanie, że morsowanie to tylko w Bałtyku…
Podoba mi się ta inicjatywa robienia raz w miesiącu czegoś nowego, muszę pomyśleć nad własną listą. Swoją drogą jestem bardzo ciekaw, jakie masz pomysły na następne miesiące 🙂
No nareszcie, pierwsza osoba, która od razu przyznaje, że spróbowałaby morsować. Ja potraktowałam morsowanie jako okazję do spróbowania czegoś nowego, a moja ciekawość była silniejsza niż obawa przed zimnem. Do tego słuszny cel i realna pomoc potrzebującej dziewczynce. Co do morsowania w Bałtyku, to mamy je akurat latem ze względu na temperaturę wody 😀 Jeśli wymyślisz jakieś fajne pomysły, pamiętaj o mnie, bo jak na razie moja lista wystarcza na 6 miesięcy i niekoniecznie dotyczy miesiąca po miesiącu. Jeden właśnie się wykruszył, więc pomysłów nigdy dość. Co do kolejnego to podpowiem Ci, że akurat możesz się go domyślić, ale nie… Czytaj więcej »
Podziwiam Cię za to morsowanie! Mnie nikt nie przekonałby do wejścia do lodowatej wody. Ja generalnie bardzo źle znoszę zimno. Za to idea i zaangażowanie ludzi jest naprawdę świetna. Widać gorące serca rozgrzały atmosferę 🙂
Ja też jestem zmarzluchem, ale miałam cel i ochotę na przeżycie i nauczenie się czegoś nowego. Wyszła z tego bardzo fajna przygoda, którą z całą pewnością powtórzę.
Fantastyczny pomysl, chociaz mam dreszcze jak ogladam zdjecia! Mam kolege, ktory morsuje i zawsze jestem pelna podziwu dla ludzi, ktorzy sie na to decyduja. Swietny pomysl z lista, aby raz w miesiacu probowac czegos innego. Ja zrobilam podobna w styczniu – zamiast postanowien, o ktorych zapominam, mam 12 „to do”. I to nie tylko nowe dania do zjedzenia, tylko marzenia, ktore czesto odkladalam z glupich powodow 🙂
Ja dopiero teraz widzę jak dużo osób morsuje. Wcześniej niespecjalnie zwracałam na to uwagę.
Bardzo jestem ciekawa Twoich 12 „To do”.
Już zazdraszczam!!!! Przepięknie to wygląda, jestem ciekawa czy w moim mieście też morsują. Zawsze chciałam tego spróbować, zawsze siebałam, bo zmarźlakiem jestem, ale chętnie bym to zrobiła.
Jeśli nawet nie ma grupy morsów w Twoim mieście, zawsze możesz taką zorganizować tworząc np. wydarzenie i grupę na Facebooku. Nim się zorientujesz, grupa wypełni się chętnymi do morsowania 🙂 Fajna sprawa. Polecam.
Podziwiam! Nigdy nie mogłam się nadziwić, że nie jest im zimno 🙂
No nie jest. Teraz już to wiem 🙂
Może kiedyś się przełamie 😉
Najlepiej na spontanie 😉
szczytny cel to może łatwiej 🙂 rozumiem, że nie jest zimno, mi chyba byłoby trudno się przemóc…
Każdy tak mówi, dopóki nie spróbuje 😉