
30 lis Pole dance – dyscyplina sportu nie dla każdego #mójpierwszyraz (10 z 12)
Są takie wpisy, nad których publikacją zastanawiam się kilka dni, ale są też takie, do których podchodzę kilka miesięcy. Dzisiejszy wpis należy do tej drugiej kategorii.
Pomimo, że pole dance staje się coraz bardziej popularne w naszym kraju, wciąż postrzegane jest przez niektórych jako grzeszny, wręcz wyuzdany taniec na rurze kojarzony głównie z występami w klubach go-go. Tymczasem to jedna z wielu dyscyplin sportowych będąca kombinacją tańca, akrobatyki i gimnastyki. Przy czym te trzy elementy powiązane są z wykonywaniem efektownych i bardzo trudnych dla początkujących figur na rurce.
INSPIRACJA I POCZĄTEK
Na jednym z fitness campów, na które jeżdżę poznałam Magdę. Magda to kobieta o niezwykłej urodzie, pięknym zdrowym i zadbanym ciele, sprężystej i gładkiej skórze oraz niezwyklej gibkości. Porusza się delikatnie i jednocześnie pewnie. Ma doskonałą kondycję i pomimo, że sprawia wrażenie jakby wszystko przychodziło jej z łatwością, dużo od siebie wymaga i dużo wysiłku wkłada w pracę nad sobą. Magda to też bardzo mądra dziewczyna i dobrze się z nią rozmawia. Podczas wieczornych fitcampowych pogaduszek pokazała mi na YouTube kilka występów pole dance i kilka swoich. Oniemiałam. To co niektórzy postrzegają jako erotyczny taniec, w rzeczywistości było tańcem zmysłowym, delikatnym, pełnym wdzięku i kobiecości. Z miejsca zapragnęłam nauczyć się takiego poruszania, powabności i subtelności. I mieć sprawność co najmniej taką jak Magda.
MÓJ CEL
Powiem wprost. Moim celem było odczarowanie jednoznacznie kojarzącego się wicia wokół rurki i pokazanie, że pole dance może być pięknym i poruszającym tańcem. Jednak nie zobaczycie w tym wpisie zdjęć moich ani moich koleżanek z treningów w bieliźnie. Na pole dance tańczy się bowiem w specjalnych majtkach i staniku, ale nie w celu wywołania erotycznych skojarzeń, lecz w celu utrzymania się na rurce. W ubraniu byłoby to raczej niemożliwe. Tutaj liczy się kontakt ciała z tym co je utrzymuje w górze.
Moim celem była też jeszcze lepsza kondycja, bo nie wszyscy mogą być tego świadomi, ale w przypadku pole dance siła i wytrzymałość są kluczowe.
No i fajnie jest nauczyć się czegoś nowego. Ze zdumieniem odkrywam jak bardzo jest to popularna dyscyplina, choć wciąż przez niektórych ukrywana. Ja też ją ukrywałam, ale z zupełnie innego powodu. Wyobrażałam sobie, że pokażę Wam piękny filmik ze swojego treningu, tylko wcześniej muszę trochę poćwiczyć. Jakże się myliłam.
ZAPOMNIJ O STREFIE KOMFORTU
Już na pierwszym treningu dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Teoretycznie sprawna, wytrzymała, wyćwiczona, zmotywowana, silna, wobec twardej, metalowej rurki okazałam się zupełnie bezradna. W grupie wszystkie byłyśmy początkujące, więc praktycznie każda z nas startowała z tego samego miejsca. Jednak okazało się, że części z nas z łatwością przychodzą pewne figury, a część musi powalczyć mocniej.
Na początku trochę się siebie wstydziłyśmy, ubrane po szyję stopniowo zdejmowałyśmy z siebie po jednej rzeczy. Wymogiem jednak było ćwiczenie po prostu w sportowej bieliźnie ze względu na wygodę i swobodę ruchów, a także bezpieczeństwo.
Pewne figury wymagają też dość odważnych póz i tego też musiałyśmy się nauczyć, podobnie jak opuszczania swojej strefy komfortu biorąc pod uwagę także półgodzinną rozgrzewkę w tempie interwałowym.
Jednak największym wyzwaniem jest…
BÓL, POT I ŁZY… Z BÓLU
Liczne sińce, co tydzień nowe, w często nietypowych miejscach, podskórne wylewy, czerwona skóra, otarcia, pęknięte naczynka, obolałe mięśnie, stłuczone kości, naciągnięte ścięgna, skurcze i sporo wylanego potu. Było to szczególnie trudne latem, kiedy chodziłam w krótkich spodenkach, odkrytych sukienkach czy kostiumie kąpielowym, bo siniaki przybierały wszystkie barwy tęczy i były naprawdę imponujących rozmiarów. Z czasem moje ciało wzmacniało się i stawało bardziej odporne na uderzenia, ale z treningów wciąż wychodzę obolała i z kolejnymi siniakami. Pamiętam też, że na początku bałam się, żeby przypadkiem nie znaleźć się w szpitalu, bo byłam pewna, że żaden lekarz nie uwierzyłby mi, że nie jestem maltretowaną fizycznie żoną i że te wszystkie ślady na ciele są wynikiem ćwiczeń.
Dzisiaj, po 8 miesiącach treningów nadal brakuje mi sprawności zbliżonej do tej, którą zobaczycie na poniższych filmikach, ale czuję, że jestem silniejsza, szczególnie, jeśli chodzi o ręce, bo te miałam słabsze niż nogi. Poza tym sporo już umiem i dzisiaj mogę próbować swoich sił w pierwszych układach choreograficznych. Właśnie przygotowujemy świąteczny do popularnego utworu „Let It Snow”, który sprawia nam sporo frajdy, bo pole dance to także dobra zabawa.
PREDYSPOZYCJE I MOBILIZACJA. TRENING CHARAKTERU
Jeśli chodzi o tę dyscyplinę sportu nie ma znaczenia ani waga ani wzrost czy wygląd, ale trzeba sporo wewnętrznej determinacji, żeby nie poddać się zbyt szybko, czasem stoczyć ze sobą wewnętrzną walkę i nauczyć się budować wiarę we własne możliwości z treningu na trening, bo każdy jest inny, a nasza forma nie zawsze taka sama. Są dni, kiedy akrobacje wychodzą mi lepiej, a są takie, że spadam na ziemię jak kamień. Trzeba dużo pokory i cierpliwości, żeby brnąć w to dalej, a mnie coś zatrzymuje choć wiem, że nie jest to dyscyplina sportu dla każdego. Być może nawet nie dla mnie, ale lubię pole dance i lubię atmosferę tego treningu. I muzykę, bo muzyka odgrywa tu bardzo ważną rolę, a nasza trenerka zawsze świetnie ją dobiera.
WZRUSZENIE
Przez ostatnie miesiące coś się zmieniło. Moje córki są fankami programu „Mam talent”. Pokazały mi występ Darii Stańczyk-Peresypkiny, który spowodował, że miałam łzy w oczach. Znam każdą akrobację, którą wykonywała, ćwiczymy je na każdych zajęciach, wiem ile to pracy i wiem też, że na takie efekty, płynność i lekkość ruchów będę musiała jeszcze długo poczekać. Mam też świadomość, że być może nigdy się ich nie doczekam, bo ćwiczę tylko 2 razy w tygodniu i nie mam takiego przygotowania jak ci, którzy robią to profesjonalnie. Jeśli chcecie zobaczyć co mam na myśli, kliknijcie w poniższy tytuł, ale wcześniej koniecznie włączcie dźwięk!
CHCĘ ZOBACZYĆ ZMYSŁOWĄ ETIUDĘ (KLIK)
CO DALEJ?
Kiedy zaczynałam pole dance w kwietniu miałam Wam o tym po miesiącu napisać, ale szybko zrozumiałam, że to będzie długa nauka. Po ponad pół roku nadal nie mogę Wam pokazać tego co robię, bo po pierwsze nie jest to doskonałe, po drugie bardzo intymne i nie jestem gotowa, żeby na tyle publicznie się odsłonić.
Miałam wiele momentów zwątpienia po drodze, ale im dłużej ćwiczę, tym bardziej chcę się nauczyć. Widzę też przemianę w sobie. Mimo bólu i porażek polecam bardzo 🙂
Ciekawa jestem czy Was dzisiaj zaskoczyłam. Może jest wśród Was ktoś kto tańczy pole dance i może się pochwalić swoimi umiejętnościami? Wierzę, że można, że przyjdzie i na mnie czas, a wtedy do Was ponownie napiszę.
P.S. Uff, ulżyło mi, że już oficjalnie mogę chodzić na zajęcia 😉 Od czasu do czasu pokażę Wam co nieco na Instagram Stories, ale tylko za zgodą moich koleżanek.
KILKA WYSTĘPÓW WARTYCH OBEJRZENIA
Pole dance w wykonaniu bliźniaczek -> KLIK
Pole dance w wydaniu męskim -> KLIK
Pole dance w wykonaniu osoby niepełnosprawnej -> KLIK
50 sekund subtelności -> KLIK
Od tego się zaczęło -> KLIK
Pole dance to ciężka praca i pasja -> KLIK
Pole dance dla kobiet w każdym wieku -> KLIK
I najmłodszych 😉 -> KLIK
Tae Mi Kim – Fit Korea Champion -> KLIK
Jeśli jesteś pierwszy raz na blogu, poniżej znajdziesz poprzednie odsłony wyzwania #mójpierwszyraz. Wystarczy kliknąć w tytuł:
- „Nowy projekt #mójpierwszyraz. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie (1 z 12)”
- „Narciarstwo biegowe, czyli biegówki #mójpierwszyraz (2 z 12).”
- „Nie mów mi, że nie dam rady. Trening GTX #mójpierwszyraz (3 z 12)”
- „Gotowałam z szefem kuchni Szarej Eminencji #mójpierwszyraz (4 z 12)”
- „Byłam projektantką lifestylowych produktów w Boogie Design #mójpierwszyraz (5 z 12)„
- „Wakeboarding, czy to wstęp do kitesurfingu #mójpierwszyraz (6 z 12)”
- „Monster Truck – ujarzmić bestię #mójpierwszyraz (7 z 12)”
- „Flyboarding – mieszanka strachu i adrenaliny #mójpierwszyraz (8 z 12)”
- „Ferrari F430 – emocje na miarę finału akcji „Chcę to przeżyć” #mójpierwszyraz (9 z 12)”
***
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł lub uważacie, że może kogoś zainteresować, będzie mi bardzo miło jeśli go skomentujecie lub/i udostępnicie dalej. To wyraz uznania dla mojej pracy i zaangażowania, a także sprawienie mi ogromnej radości.
Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, zapraszam do polubienia Esencji na Facebooku, zajrzenia na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedzenia Twittera.
Sama zaczęłam niedawno przygodę z pole dance…u mnie dopiero drugi miesiąc a już mam chwilę zwątpienia że to nie dla mnie bo nie jestem wstanie wejść na rurę…. zjeżdżam … chociaż niewiem jakbym się starała….mam co prawda ludzi w koło którzy mi kibicuja i mówią nie poddawaj się…ale to łatwo się mówi…wiem że trzeba być wytrwałym bo sama zaczynałam od takiego zera że nawet deski zrobić nie umiałam bo tak słaba byłam… nawet instruktorka mówi że jestem przykładem gdzie od niczego coś można wywalczyć…ale jednak… Od kad zaczęłam trenować bardzo mnie to wkurza podejście większości facetów przedewszystkim …bo to taniec… Czytaj więcej »
Ja walczyłam 1,5 roku, miałam z tego dużo siniaków i przyjemności, nabrałam siły i determinacji, ale nastąpiła zmiana lokalizacji klubu i uznałam, że jest to znak, że czas coś zmienić, bo tu nie idzie mi na tyle dobrze, żebym miała z tego satysfakcję. Cieszę się z tego doświadczenia, ale uważam, że nic na siłę. Namawiam Cię, żebyś jeszcze pociągnęła i sprawdziła czy Ci to pasuje, bo może nadejść dzień, kiedy coś „kliknie” i zaczniesz naprawdę cieszyć się tą dyscypliną sportową. Powodzenia.
[…] No dobra, może nie będzie tak źle. Wszak mam za sobą 1,5 roku treningów pole dance, gdzie też wymagana była ogromna siła i gdzie pracowałam z ciężarem własnego […]
Jak Ty mi niesamowicie imponujesz, Ola<3 piękny, wzruszajacy wpis. To jest opuszczanie strefy komfortu. Dla mnie pole dance to bardzo zmysłowy sport.
Trzymam kciuki za Twój rozwój i czekam na insta na relacje:)))
Buziaki?
Aga, miłość wyznawałam Ci już wiele razy, więc, żeby nie było zbyt nudno tym razem powiem DZIĘKUJĘ, choć słowo pisane nie oddaje tego co czuję w środku <3 Cudnego dnia i skakania po chmurkach 😉
Z podziwiem oglądam od kilku lat zmagania mojej (byłej już) koleżanki z pracy. Na początku biuro huczało od głupich hasełek, potem ludzie nauczyli się, że to piękny taniec, w którym kobieta wygląda niczym motyl, by za moment przerodzić się w lwicę.
Ech, zarówno do motyla, jak i lwicy to mi chyba jeszcze daleko. Na razie oswajam ból na ciele i skupiam się na tym, żeby czasem nie runąć z hukiem na ziemię :-p
Ola, kibicuję dalej! a Twoje stalowe bicepsy już są imponujące… no teraz to dałaś do pieca! Wszyscy codzienne zagladamy na bloga , czy już wrzuciłaś choćby zajawkę swojego filmiku 🙂
Haha, bicki się wzmacniają, ale wciąż za słabe, żeby utrzymać w powietrzu ciężar ciała przez więcej niż 2 minuty.
Sama chciałabym zobaczyć taki filmik w swoim wykonaniu, ale póki co istnieje jedynie w wyobraźni. A nie, czekaj, mam już coś z Halloween to Ci wrzucę na priv. Byłyśmy strrrrrasznie wystylizowane i strrrrrasznie się ruszałyśmy, ale pierwsze efekty już widać. Fajne to było.
Mąż mnie namawiał ale pokonał nas czas – nie mam jak wygospodarować ani minuty 🙁
Ja już nauczyłam się znajdywać dla siebie minutkę, bo to ważne dla mnie. Od mojego samopoczucia i formy zależy cała reszta.
Pole dance ćwiczę niemalże nocą, bo od 21:00. W domu jestem o 22:30. Można? Można.
Wow, chcialabym kiedys sprobowac pole dance. Inspirujesz!
Piękna dyscyplina. Kiedyś o tym myślałam ale jakoś nie doszło to do realizacji ..
Pełen szacun, to dla mnie magia.
Obejrzyj dzisiaj w podróży filmiki, które załączyłam. Tam jest rzeczywiście magia.
Ah *.* Ale to piękne *.* Chciałam zacząć się uczyć, ale obawy, że nie jestem dość wysportowana i, że będę cała posiniaczona mnie powstrzymują. Może kiedyś się przełamie… 🙂
Pozdrawiam,
fochoblog.blogspot.com
Spróbować zawsze warto, ale pokusa poddania się przychodzi dość szybko. Tak jak napisałam w tekście, trzeba dużo pokory, cierpliwości i determinacji.
Pełen szacun! I już 8 miechów rurkujesz? A co z innymi fitami? I jak Ty to wszystko ogarniasz czasowo??
ps.Widzisz jakies zmiany w sylwetce?
No jakoś tak 8. Przeraziło mnie wczoraj, kiedy pisałam ten tekst, że minęło już 8 miesięcy, a wciąż tyle pracy przede mną. Zmiany w sylwetce najszybciej widzę po bieganiu – nogi stają się masywniejsze, mięśnie zaznaczone, a sylwetka bardziej sprężysta. W przypadku pole dance na pewno bardziej wzmocnione są górne partie ciała, ręce (bicki pomału się zaznaczają) i plecy. No i brzuch trochę, ale potrzebuję poćwiczyć jeszcze inne, dlatego wróciłam do biegania i do ćwiczeń w domu z Home Workouts polegających głównie na wzmacnianiu całego ciała, w tym dużo pompek i planka. Do pole dance trzeba naprawdę silnych rąk i… Czytaj więcej »
Aaa!! Umiesz się podciągać? Zazdro <3
Podziwiam, ale nie zaskoczyłaś mnie tak bardzo! Obserwując Twoje poczynania widze, że dla Ciebie wszystko jest możliwe:) A mnie pole dance już dawno przestał kojarzyć się z klubami gogo. Wyobrażam sobie jak bardzo mocne trzeba mieć ręce. No i ja bym nie przeskoczyła bariery ćwiczenia w samej bieliźnie sportowej 🙁
Można się przyzwyczaić, podobnie jak do nietypowych póz na rurce, kiedy wisisz głową do dołu i puszczasz się rękoma przytrzymując się tylko jedną nogą. Rurka śliska, Tobie ze strachu i wysiłku wszystko się poci i często po prostu spadamy/osuwamy się na ziemię. Niemniej jednak z boku wygląda to czasami tak jakby nie działało prawo grawitacji. No jest fun, jest 😉
Podziwiam za wytrzymałość! Mam koleżanki, które chodziły lub dalej chodzą na pole dance, a i ja sama chętnie bym się zapisała, ale zawsze jakoś czasu brak czy motywacji do regularnego chodzenia. Dla mnie pole dance to nie tylko dyscyplina sportowa, ale również forma sztuki 🙂
O, to ładne. Forma sztuki. Taniec jest w sumie sztuką, a ten wydaje się mieć szczególnie artystyczną wymowę.
Ostatnio w domu kultury, w którym pracuje był konkurs pole dance, dzięki czemu mogłam trochę podpatrzeć, bo niby wiedziałam, o co chodzi itd., ale tak na żywo to nigdy nie widziałam! O rany, ile trzeba mieć siły i świetnie wyrobione mięśnie! Trzymam kciuki za wytrwałość i dalsze sukcesy!
No trzeba, trzeba. I to bardzo. Dlatego to jest takie trudne, bo łatwo się poddać, kiedy w głowie co chwila pojawia się pytanie: a może to nie dla mnie, może się nie nadaję. Fizycznie jestem aktywna i sprawna, kondycję mam dobrą, ale okazało się, że to nie wystarcza. Będę ćwiczyć dalej.
Ja kondycji nie mam wcale, ale ostatnio postanowiłam ćwiczyć jogę:)
Bardzo dobra decyzja. Podobno 😉 Z jogą wciąż mi nie po drodze, ale widzę piękne efekty u osób, które ją praktykują.
Zupełnie nie dla mnie – w czym utwierdziło mnie choćby Twoje zdanie o tym, że ze względu na poczucie intymności nie chcesz pokazać efektów 🙂 rzeczywiście, w pole dance wciąż jednak widzę tę ordynarną rurę. Z drugiej strony jednak podziwiam takie osoby jak Ty, bo nie wyobrażam sobie, jak miałabym zrobić jakikolwiek wygibas na czymś takim moim niewyćwiczonym cielskiem! 😀 jeśli umiesz już coś zrobić – szacun 🙂
No widzisz, a ja widzę w tym piękny, zmysłowy taniec. Widziałaś może filmiki, które załączyłam?
Tak, część już potrafię zrobić, choć brakuje w tym należytej sprawności.
Co do intymności, to jeśli widziałaś filmiki, nie ma tam nic niestosownego. Mi chodzi o formę pokazania się, której nie praktykuję na blogu. Tylko tyle 🙂
Jasne, mam nadzieję że Cię nie uraziłam 🙂 to jest trochę tak, że każdy ma swoją granicę – moją pole dance przekracza, ale z drugiej strony widzę że to, co robicie, to absolutnie nie są figury, których można nauczyć się na lekcji w Grouponie. Jestem wręcz w stanie wyobrazić sobie te otarcia, łzy i kontuzje.
Spoko, wszystko w porządku 🙂
Szczerze mówiąc ja też musiałam przekroczyć pewne granice i to wielokrotnie trenując pole dance. I powiedziałabym, że robię to nadal. To bardzo wymagająca dyscyplina zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym, ale sprawia też sporo frajdy.
A ja uwielbiam jak ludzie pokazują, że to wspaniały i trudny sport. Sama chciałabym spróbować, pewnie w tym momencie nie dałabym rady fizycznie, ale bardzo mi się podoba taka forma aktywności 🙂
Ja nawet nie interesowałam się pole dance nigdy wcześniej. To był impuls, ale z perspektywy czasu cieszę się, że podjęłam to wyzwanie. Wiele mnie uczy.
O, a ja myślałam, żeby zapisać się na zajęcia od nowego roku. Teraz się zastanawiam 🙂
Mam nadzieję, że nie zraziłam Cię aż tak bardzo. Pamiętaj, że to moje odczucia, moja ocena, a także komentarz do własnych możliwości. Dla mnie to trudna dyscyplina, ale nie musi być taka dla Ciebie. Podkreślam raz jeszcze, że pole dance zapewnia też dużo dobrej zabawy, poprawia kondycję, sprawność i wytrzymałość. Spróbować zawsze warto, a jak widzisz nie poddałam się przez 8 miesięcy i ćwiczę dalej 🙂
moja koleżanka chodziła na te zajęcia, kochałą to i żyłą tym, ja jestem zbyt nieśmiała, mam za słabe dłonie i nogi , czułabym się tam źle
Rozumiem Cię. Na szczęście możemy dokonywać wyborów. Ja mam fajną trenerkę i fajne dziewczyny w grupie. Każda z nas jest inna, startowałyśmy z tego samego pułapu, więc wszystkie dobrze się bawimy, nawet jeśli coś nam nie wychodzi. Uczymy się, staramy, ale myślę, że mamy też do tego zdrowy dystans.
Bardzo ciekawy wpis. Dobrze, że piszesz całą prawdę o tym sporcie. Pot, łzy, siniaki i ciężka praca tylko dla wytrwałych…zazdroszczę Ci tej wytrwałości. Powodzenia!
Dzięki, wytrwałości mi nie brakuje, gorzej z opanowaniem pewnych akrobacji :-p
Fajnie, że się w tym odnalazłaś i wiele zyskałaś próbując tej dyscypliny. Myślę, że to świetna aktywność 🙂
Super Ola! Imponujesz mi ogromnie swoim podejściem do aktywności fizycznej, a zwłaszcza systematycznością i zacięciem. Jestem pod wrażeniem, że wybrałaś pole dance. Chciałam zapisać się na naukę tej dyscypliny jak tylko zaczęła zyskiwać popularność w Polsce, ale odpuściłam jeszcze przed pierwszymi zajęciami – jak zobaczyłam gigantyczne siniaki na nogach instruktorki. Więc jeszcze raz – brawo Ty!
Tej systematyczności i zacięcia można się nauczyć, ale trzeba też to lubić, a ja lubię 🙂
Nie ukrywam bólu i siniaków, bo u początkujących pojawiają się po każdych zajęciach. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Nasza skóra i kości też się przyzwyczajają i z czasem stają bardziej odporne na gniecenie i przypadkowe uderzenia. Szybciej się też regenerują.
Ale frajda jest z tych treningów jest całkiem spora, bo jak widzisz mija 8 miesiąc, a ja wciąż biegnę na zajęcia z dużą ochotą 🙂
Hej, ciekawy wpis. Sama trenuję pole dance i wiem ile pracy, wysiłku, prób kosztuje ten sport. Jednak kiedy widzę występy (nawet na zawodach) niektórych osób to…wcale się nie dziwię, że pole dance nadal nie cieszy się dobrą sławą.
Nasza instruktorka, choć sama zapewnia, że pole dance to nie klubowy „taniec przy rurze” układa choreografie tego typu: https://www.youtube.com/watch?v=wzd0uvHaPPs
Powiem tak – beznadzieja. Ja tego nie kupuję i na szczęście moja trenerka tworzy z goła odmienne układy choreograficzne. W tym video pole dance jako dyscypliny sportu, o której piszę nie widzę ani trochę. To show w klubie go-go. W ten sposób można przerobić każdy taniec.
Zobacz filmiki, które załączyłam w tekście.
Olu, gratuluję! Oglądając filmiki można się przekonać, że faktycznie wymaga to ogromnej kondycji. Nie kojarzyłam tej dyscypliny wyłącznie z klubami go-go, ale właśnie z „wyższym stopniem wtajemniczenia” tańca. A każdy taniec, każdy układ choreograficzny może być wulgarny i wyzywający lub delikatny i zmysłowy. Trzymam kciuki za Twój rozwój, dalsze odkrywanie kobiecości i spełnienie marzeń :*
Dzięki Reniu za komentarz <3 Uściski.
Cześć, Mam pytanie,czy lepiej chodzić raz w tygodniu i ćwiczyć z grupą czy raz na dwa tygodnie na indywidualne zajęcia (sam na sam z instruktorką). Dodam, że to moje pierwsze zajęcia a nie mam funduszy żeby pozwolić sobie chodzić na indywidualne zajęcia co tydzień.
Bazując na swoim doświadczeniu poleciłabym Ci naukę w grupie i to koniecznie takiej, która ma w miarę wyrównany poziom. To ważne, bo początki są bardzo trudne i wszystkie się wspieramy.
Ja trafiłam do początkującej i zajęcia mamy dwa razy w tygodniu. Wydaje mi się, że raz na 2 tygodnie to zbyt duża odległość między zajęciami i u mnie na przykład mogłaby spowodować spadek motywacji, bo jak czytałaś może w artykule, do uprawiania tej dyscypliny sportu trzeba sporo determinacji i samozaparcia 🙂
Dzięki za radę! 😉
Nie ma sprawy. Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania, pisz śmiało.
I głowa do góry, będzie wycisk, ale też git zabawa 😀
Witam, czy mięśnie na rękach (ramionach) po takim czasie tańca są mocno widoczne? Zamierzam iść na pierwsze zajęcia w przyszłym tygodniu ale trochę się zastanawiam, ponieważ już teraz mam dość widoczne mięśnie na przedramionach i już teraz nie chcę tego eksponować. Czy ramiona najpierw wyszczuplą się i nabiorą masy mięśniowej czy od razu masy mięśniowej?
Ja mam generalnie słabe ręce, ale po pole dance się wzmocniły. Na rękach i mięśniach brzucha opiera się większość figur, więc rzeczywiście ramiona nabierają kształtów. Ładnych kształtów. Po dwóch razach w tygodniu ręce wyglądają normalnie, chyba, że będziesz dodatkowo ćwiczyć pole dance jeszcze w domu.
Idź, spróbuj czy w ogóle jest to dyscyplina, która Ci odpowiada. O reszcie napisałam w artykule 🙂