
18 cze Byłam projektantką lifestylowych produktów w Boogie Design #mójpierwszyraz (5 z 12)
Zamarzyło mi się, a marzenia trzeba spełniać. Kiedy byłam małą dziewczynką interesowałam się modą, a ponieważ zarówno moja mama, jak i babcia lubiły szyć i robiły cuda na drutach i szydełku, ja również próbowałam, ale daleko mi było do moich autorytetów. Jako nastolatka bawiłam się w projektantkę. Ładnie rysowałam, głównie ołówkiem i węglem, a potem zaczęłam te prace urzeczywistniać. W ten sposób powstało wiele ubrań, których w sklepach w latach 80-tych nie mogłam znaleźć, lecz moje zajęcie okupione było treningiem cierpliwości. W dniu, kiedy na ostatnim etapie szycia po raz kolejny popełniłam błąd i niechcący przecięłam zaprojektowaną i uszytą przez siebie skomplikowaną bluzkę, uznałam, że czas odkryć w sobie nową pasję, bo ta mi nie wychodzi. Od tej pory wolałam oglądać MTV Fashion niż spędzać godziny nad maszyną do szycia.
POWRÓT DO DZIECIŃSTWA
W tym tygodniu miałam unikalną okazję teleportować się do tamtego okresu i na zaproszenie firmy Boogie Design z Łodzi w ramach kolejnego wyzwania #mójpierwszyraz przez kilka godzin mogłam wczuć się w rolę projektantki i uszyć kilka prostych, ze względu na małą ilość czasu, rzeczy. Trochę stresowałam się tą wizytą, bo poza ewidentnym brakiem talentu, po prostu nie pamiętałam jak obsługuje się maszynę do szycia. W firmie czekało na mnie stanowisko ze wszelkimi akcesoriami i materiałami. Czekało też slow śniadanko, pyszna kawa i truskawki, uśmiechnięci pracownicy, którzy służyli wsparciem i wow, to było naprawdę miłe.
Etap projektowania był dość krótki, a przypomnienie sobie na czym polega szycie na maszynie zajęło dosłownie chwilę. To mniej więcej tak jak z jeżdżeniem na rowerze – tego nigdy się nie zapomina. Przez kilka godzin szyłam więc, rozpruwałam i ponownie zszywałam, paru błędów nie uniknęłam, ale zwalam do na karb pierwszego podejścia do tematu. Gdybym miała jeszcze kiedyś okazję powtórzyć to doświadczenie, lepiej bym się do niego przygotowała przychodząc z bardzo konkretnym projektem np. wymarzonej torby zyskując w ten sposób więcej czasu na jej uszycie.
DLACZEGO BOOGIE DESIGN?
Mam wielką słabość do Łodzi, a Boogie Design to niewielka, łódzka firma, która od lat wyznacza trendy na rynku wyrobów filcowych robionych z ekologicznych i najwyższej jakości materiałów. Estetycznie zaprojektowane, praktyczne i orygnalne produkty są połączeniem sztuki i rękodzieła. Jestem zafascynowana filozofią firmy i jej lifestylowym asortymentem, a od jakiegoś czasu używam ich plecaków i toreb (podręcznych, podróżnych, plażowych, na laptopa), gadżetów biurowych (etui na telefon, teczka, wizytownik) i akcesoriów domowych (podkładki pod kawę, kosmetyczka, portfel, pudełko na chusteczki, pasek do aparatu fotograficznego). Widzieliście je zresztą, bo wielokrotnie pokazywałam je na Instagram Stories. Ich oferta wciąż się rozrasta, a kolekcję Boogie Design możecie zobaczyć pod 5 kategoriami: Boogie Bag, Boogie Home, Boogie Kids, Boogie Office i Boogie Customized lub po prostu przeglądając ich sklep TUTAJ. Po cichu podpowiem, że ich produkty mogą być fajnym prezentem, firmową wizytówką lub po prostu gadżetem codziennego użytku.
EFEKT WOW
Czasu miałam wprawdzie niewiele, bo do Łodzi wpadłam bezpośrednio po przyjeździe z Fitness Campu nad morzem, a tego samego dnia musiałam wracać z dziećmi do Warszawy, ale na tyle ile udało mi się zrobić mogę śmiało powiedzieć, że to było bardzo fajne nie tylko wyzwanie, ale też doświadczenie. Jego dodatkowym atutem była panująca w firmie kameralna atmosfera i praca w stylu slow. Miałam też okazję zapoznać się ze wszystkimi produktami firmy i zobaczyć jak wygląda ich „życie” od kuchni.
Na swoje potrzeby uszyłam kilka mniejszych i większych modnych w ostatnim czasie worków (alternatywa dla tradycyjnych toreb i torebeczek) ze specjalnego materiału tyvec, etui na długopisy oraz kosmetyczkę i woreczki do przechowywania różnych drobiazgów z papieru, który można prać i który na skutek kontaktu z wodą zmienią swoją formę przypominając wyrób skórzany (washable paper). Moje pierwsze, małe dzieła możecie zobaczyć na zdjęciach i na Instagramie firmy, a za dzień spędzony w Boogie Design i pomoc w realizacji wyzwania dziękuję jego właścicielce Agnieszce Pastuszak.
Dajcie znać czy podobają Wam się takie produkty, bo moda na materiały eko wprawdzie zatacza coraz większy krąg, ale mam wrażenie, że nasz rodzimy rynek w temacie slow fashion mimo wszystko wciąż raczkuje.
Wpis powstał we współpracy z Boogie Design. Produkty firmy są finalistami konkursów projektowych Dobry Wzór organizowanego przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego oraz Prodeco pod patronatem Elle Decoration. Pokazywane były na wielu wystawach prezentujących polski dizajn, między innymi reprezentowały Polskę
na Polish Expo w Szanghaju. Zostały także docenione przez redaktorów magazynów projektowych i są prezentowane, między innymi, na łamach Elle Deco, Exklusiv’u i Dobrego Wnętrza jako przykłady „dobrego polskiego dizajnu”. Boogie Design jest też oficjalnym przedstawicielm marki Fashionary w Polsce.
Fot. archiwum prywatne i Anna Sobór Photography.
Poprzednie odsłony wyzwania #mójpierwszyraz:
- „Nowy projekt #mójpierwszyraz. Kąpiel zimowa, czyli morsowanie (1 z 12)”
- „Narciarstwo biegowe, czyli biegówki #mójpierwszyraz (2 z 12).”
- „Nie mów mi, że nie dam rady. Trening GTX #mójpierwszyraz (3 z 12)”
- „Gotowałam z szefem kuchni Szarej Eminencji #mójpierwszyraz (4 z 12)”
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
Nowe wyzwania są zawsze ekscytujące a dobrze spędzony czas pozostaje na długo wspomnieniem✍?✂️☕️?
Dzięki Ania za towarzystwo i wsparcie <3
KOLEJNY ETAP
Serio? Wrzesień? 😉
No to łatwe na pewno nie będzie 😀
Produkty bardzo fajne, mają w sobie to coś. Od razu przypomniała mi się koleżanka ze studiów, która nosiła torby w takim stylu. Nowe wyzwania, doświadczenia to część naszej historii i wspomnień, pozdrawiam 🙂
Bardzo fajne rzeczy. Podziwiam że takie cudeńka powstały w krótkim czasie. Jak widać da się 🙂
Byłam bardzo zdeterminowana, żeby w tym wyzwaniu coś powstało 😉
wyroby z filcu, ciekawa sprawa 🙂
Kiedyś filc kojarzył się co najmniej nieciekawie. Dzisiaj jest bardzo modny, funkcjonalny i z doskonałej jakości wełny. Szczerze mówiąc, to dopiero produkty Boogie mnie do niego przekonały, a ponieważ używam ich na co dzień, mogę potwierdzić, że są praktyczne i bardzo dobrze służą.
Po pierwsze to jestem fanką takich „pierwszych razów” więc przybijam piatkę! A po drugie to na zdjęciach jest genialne stanowisko do pracy, które zakładam że równie mocno inspiruje do działania. To musiał być genialny dzień!
Taki właśnie był. Minął wprawdzie bardzo szybko, bo miałam tylko kilka godzin dla siebie, ale i tak wiele zyskałam, nauczyłam się czegoś nowego i zrobiłam kolejny krok w swoich celach 😉 Pozdrawiam Olu.
Piękne projekty 😉 Ja bardzo bym chciała nauczyć się szyć na maszynie 😉
Obsługa maszyny do szycia to nic trudnego. Ja wykładałam się zawsze na etapie końcowego szycia, bo okazywało się, że po drodze o czymś zapomniałam 😉
strasznie mi się podobają Twoje zdjęcia, zawsze mają ten smaczek! 🙂 <3
Uczę się od inspirujących osób, czyli m.in. od @anna_sob_r:disqus, która jest autorką zdecydowanej większości zdjęć w tym wpisie 🙂
Świetne doświadczenie! Cieszę się, że dzięki Tobie odkryłam kolejną firmę Slow. Jako Slow Fix 'kolekcjonuje’ i opisuję takie perełki
Pozdrawiam serdecznie
A widzisz, a ja dzięki temu komentarzowi dowiedziałam się o Twoim blogu. Już myślałam, że slow fix to jakieś nowe określenie trendu. Gapa ja 😉
Cieszę się, że to hasło naprowadziło Cię na mój blog? a Slow fix to tytuł książki Carla Honore dzięki której ułożyłam sobie wszystko w głowie. Polecam bo warta przeczytania
Muszę koniecznie poszukać. Dzięki za podpowiedź. To jeden z moich ulubionych tematów.
Świetnie, że miałaś możliwość spróbować sama coś stworzyć! Nie znałam materiału tyvec, nie sądziłam, że można z niego uszyć tyle fajnych przydatnych w życiu codziennym produktów!
Mamy coś wspólnego – też uwielbiałam rysować w dzieciństwie, a teraz każde manualne zajęcie twórcze bardzo mnie wycisza, no i uwielbiam design, ale głównie we wnętrzach.
O tyvecu usłyszałam po raz pierwszy oczywiście od Boogie Design, wcześniej też go nie znałam, ale jest bardzo przyjemny w dotyku i bardzo łatwy do obróbki (cięcie, szycie). Co do prac z dzieciństwa, żałuję, że na skutek licznych przeprowadzek gdzieś umknęły moim rodzicom, bo mam je cały czas w pamięci. Szkice obejmowały nie tylko ubrania, ale też… życie 😉
Fajnie, że wpadlaś Olu 🙂
Posiedziałam tu trochę wczytując się w Twoje starsze wpisy, nie wiem, dlaczego nie było mnie tu tak długo, chyba z rok temu ostatnio. Będę bywać! Miłego wieczoru!
Tak mi się wydawało, że kiedyś nasze drogi się skrzyżowały, ale nie byłam pewna. Fajnie jest odkryć kogoś na nowo 🙂
Olu, serio, z szyciem na maszynie, jest jak z jazda na rowerze… Chcialabym do niej wrocic, kiedys (ale to bylo kilkanascie lat temu przed dziecmi) uwielbialam szyc, marzy mi sie, by do tego wrocic, ale mam takie przeczucie, ze nie potrafie juz odpalic maszyny do szycia. Super uroczy i super przydatny ten plecaczek. Pozdrawiam cieplutko. Beata
Ty masz bardzo dużo szydełkowych wyrobów (czy na drutach?), więc dla Ciebie rękodzieło to chleb powszedni. Myślę, że jak podejmiesz decyzję o powrocie do szycia, to wsiąkniesz 😉
Pochwalę się, że nawet potrafię szyć na maszynie, a co 🙂 Filc bardzo mi się podoba i dla mojego produktu szyję pokrowce filcowe. Jednak nie jest to łatwy materiał. I nie miałem pojęcia, że taka fajna firma w moim rodzinnym mieście funkcjonuje 🙂
Fajna firma w fajnym mieście 😉
Ło, teraz to mi zaimponowałeś po raz kolejny. Z filcu chciałabym uszyć zaprojektowaną przez siebie torbę, ale łatwe to nie będzie, no i musiałaby nadarzyć się kolejna okazja. Nie mówię, że nie.
Ale zaraz, zaraz, jaki to masz produkt? Co przeoczyłam?
Filc trochę trudniej się szyje niż normalny materiał, ale idzie się przyzwyczaić, tylko trzeba mieć w domu maszynę z zapasem igieł 🙂
Kilka lat temu przygotowałem karty dla trenerów, coachów, nauczycieli i szyję dla nich opakowania z filcu. To taki produkt fotograficzno-coachingowy, więc na blogu się nim nie chwalę 🙂
W ten deseń się domyślałam 😉
Świetne rzeczy! Moim niespełnionym marzeniem jest nauczyć się szyć na maszynie. Tzn. obsługiwać potrafię, nawet uszyje coś prostego typu oszewka na jaśka, ale o różnych kreacjach mogę pomarzyć – za mało we mnie cierpliwości, za dużo perfekcjonizmu i ogromnie dużo strachu, że nie wyjdzie 🙂
No cóż, wiem o czym piszesz, bo właśnie przez cechy, które wymieniasz porzuciłam swoje nastolenie hobby i nadal uważam, że nie do końca potrafię się w tym spełnić, ale powrót na jeden dzień do tego zajęcia okazał się być bardzo przyjemny pod wieloma aspektami. Podjęłam wyzwanie i stawiłam mu czoła. O to właśnie mi chodziło.
Wow! Super! Gratuluję 😀
Mieszkam w Łodzi i uwielbiam to, że dzieje się tu tak wiele jeśli chodzi o modę i design. Sama tworzę ubranka dla dzieci i uwielbiam takie twórcze klimaty. Boogie Design nie znam, ale zaraz lecę zapoznać się z ich produktami, super inicjatywa ?
Jeśli kiedykolwiek życie zmusiłoby mnie do przeprowadzki, wybrałabym Łódź albo dla kontrastu góry, które dają ciszę i spokój, choć nie jestem z nimi jakoś mocno związana.
Kobieta wszechstronna! 😀 Ola-powiedz mi to Twoja inicjatywa #mojpierwszyraz? Ska bierzesz sponsorów, itp?
ps.Worki plecaki uwielbiam 🙂
Tak, to moja inicjatywa, wymyśliłam ją sobie zupełnie spontanicznie na początku roku i to nawet NIE w ramach noworocznych postanowień 🙂 Wyjaśniam to w pierwszym wpisie -> http://esencjablog.pl/2017/01/30/nowy-projekt-mojpierwszyraz-morsowanie-1-z-12/
Co do współpracujących firm, to albo ja się do nich zgłaszam z zapytaniem albo one do mnie.
Szapoba za kreatywność zatem! 😀
ps.Ty już blogowa Szycha jesteś więc nie dziwne że się sami zgłaszają 🙂
Zupełnie nie wiem skąd Ci to określenie przyszło do głowy 😀 Szychą nie jestem i raczej mi to nie grozi. Nie mam tysięcy UU, choć firmy i agencje zgłaszają się do mnie. Jednak po obopólnych negocjacjach często nie dochodzi do współpracy.
Tysiące UU nie są niezbędne, liczy się osobowość , profesjonalizm no i wierni czytelnicy 🙂
Teoretycznie tak. W praktyce każda marka i każda agencja pyta, a nawet bazuje na UU i ilości odsłon, co widzę, że w niektórych zabija pasję pisania bloga.
We mnie nie zabiło, ale czasem taki smuteczek że do żadnej fajnej akcji mnie nie wezmą :/.
Cierpliwość jest zwykle wynagradzana. A blogowanie oprócz cierpliwości wymaga jeszcze pokory 😉
Cierpliwości nie mam- taki deficyt rozwojowy 😛 😉
Ale pokorę już mam- znam swoje ograniczenia i nie mam złudzeń 🙂
Jakby spiąć jedno z drugim, wyjdzie dobra mieszanka 😉 Mnie generalnie cierpliwości też brak, ale trochę ją i pokorę wyćwiczyłam wraz z życiowym doświadczeniem.
czyli jest dla mnie nadzieja? 😉
Nie peniaj 😉
😉 :*