19 wrz Świadome poznawanie świata. Kambodża – co warto zobaczyć, gdzie trzeba być, co warto przeżyć?
Minęło wiele miesięcy
„Bardzo chciałabym przekazać Wam to co wyniosłam z tej podróży,
bo było to jedno z najcenniejszych i najwspanialszych doświadczeń w moim życiu,
które nie tyle podchodzi pod kategorię urlop czy wypoczynek,
ile smakowanie świata, poznawanie trudnej historii niezwykłego kraju i miejsc,
które robią tak duże wrażenie, że dzisiaj czuję się jakbym wygrała życie”
Esencja, 16 marca 2019
O swoich przygotowaniach do wyprawy z plecakiem po Kambodży i emocjach jakie jej towarzyszyły pisałam na blogu już wielokrotnie (wszystkie dotychczasowe artykuły z tego cyklu znajdziecie na końcu wpisu). Dziś po wielu miesiącach mogę mówić o niej już spokojniej, choć zdaję sobie sprawę z tego, że napisanie nawet kolejnego artykułu nie wyczerpie tematu, ale może przynajmniej zachęci Was do wybrania tego akurat kierunku podróży.
To, że piszę go po tak długim czasie od przyjazdu nie do końca jest przypadkowe, natomiast pozwoli mi skupić się na tym co chciałabym przekazać Wam w pigułce i co powinno być elementem planu podróży. Tak naprawdę, każdy z poniższych punktów zasługuje na oddzielny artykuł, ale o Kambodży piszę na blogu już po raz siódmy, a w każdym z wpisów odsyłałam Was do innych, żebyście mogli sobie ewentualnie doczytać to co Was najbardziej zainteresuje.
Kambodża – świadome poznawanie świata
„Azja rozwala mózg. Kambodża zmienia wszystko”
Esencja, marzec 2019
Ostatnio pisałam o świadomym podróżowaniu (KLIK) i jeśli miałabym wybrać podróż, która wywarła na mnie największe wrażenie i nieco zweryfikowała mój odbiór świata, to był nią właśnie wyjazd do Azji. Począwszy od przygotowań, poprzez przebieg wyprawy, aż po to co przeżywałam jeszcze przez kilka tygodni po jej zakończeniu, ma dzisiaj znaczący wpływ na to czego oczekuję od swoich obecnych wyjazdów i jak chcę, żeby wyglądały.
Kambodża to kraj kontrastów, na który składają się nie tylko niezwykłe zabytki, bogata kultura, życzliwi ludzie, rajskie plaże, egzotyczna roślinność i pyszna kuchnia, ale także skrajna bieda, głód, wyzysk dzieci i duża umieralność osób w młodym wieku z powodu chorób, na których leczenie brak pieniędzy. W Kambodży nie ma państwowej opieki medycznej, a na prywatną stać niewielu.
Jeśli zapytacie mnie czy w Kambodży jest bezpiecznie, czy warto tam pojechać, czy może wybrać inne, sąsiadujące z nią państwa, odpowiem – wybierzcie Kambodżę, ale dobrze się do tego wyjazdu przygotujcie, bo szkoda, żeby ominęło Was coś co ten niezwykły kraj, z bardzo trudną przeszłością i dramatyczną historią ma Wam do zaoferowania. Gwarantuję, że po takiej podróży nic nie jest już takie samo, bo jak napisała moja koleżanka Aga Radosz: „Kambodża jest wyrzutem sumienia całego zachodniego świata”.
W jednym z artykułów wspomniałam, że na pewno nie będzie to ostatnia tego typu świadoma podróż i mogę już dzisiaj zdradzić Wam, że właśnie przygotowuję się do kolejnej o czym napiszę już wkrótce.
A teraz w dużym skrócie:
Kambodża – co warto zobaczyć, gdzie trzeba być, co warto przeżyć?
Wybrałam dla Was najbardziej charakterystyczne punkty podróży, które mnie zachwyciły i które absolutnie zasługują na uwagę.
Jeśli mielibyście ochotę podejrzeć te miejsca na żywo, na moim instagramowym profilu (KLIK) znajdziecie 6 wyróżnionych albumów zatytułowanych: „Kambodża”. Uwielbiam do nich wracać, bo czuję się jakbym znowu tam była i wszystko przeżywała na nowo.
Bangkok
Nasza podróż zaczęła się w Tajlandii. Jedna noc w Bangkoku to zbyt mało, żeby zwiedzić to miasto z marzeń, ale wystarczająco dużo, żeby poczuć jego magię i energię. Tuż po wylądowaniu i długiej podróży (lot z przesiadką w Moskwie) udaliśmy się do hostelu po to tylko, żeby wziąć szybki prysznic i polecieć na miasto. Nie w głowie był nam odpoczynek. Chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć i poczuć. Chłonęliśmy wszystko! Zachwycały nas skrajności, kolory, zapachy, dzika roślinność, uśmiechnięci ludzie, udzielił nam się też pośpiech miasta. Pad Thai z krewetkami zjedzony w lokalnej knajpce to był pierwszy moment, kiedy usiedliśmy, żeby ochłonąć przed kolejnymi wrażeniami, ale też poczuć się częścią lokalnej społeczności, w której otoczeniu się znaleźliśmy.
Zwiedziliśmy jedną z najstarszych świątyń buddyjskich Golden Mount zwaną Świątynią Złotej Góry z egzotyczną roślinnością, a nagrodą za pokonanie 318 schodków był niezwykły widok na Miasto Dzikich Śliwek.
Kolację zrobiliśmy sobie sami pod okiem kucharza i jednocześnie właściciela rewelacyjnej szkoły gotowania
Siamese Cookery House, w której zaliczyliśmy przyśpieszony kurs tajskiej kuchni. To było coś. Tajniki wiedzy, świetna atmosfera, aromaty, kolory i bogactwo skrupulatnie ułożonych warzyw przyprawiały o zawrót głowy. Byłam przeszczęśliwa.
To nie było jednak wszystko. Powitalnego drinka wypiliśmy na 40. piętrze Zoom Sky Bar & Restaurant z oszałamiającą panoramą Bangkoku. To był moment, w którym dotarło do mnie, że jestem tutaj naprawdę.
Tej nocy na Facebooku napisałam: „Bangkok jest magiczny. Mroczny i zachwycający” (KLIK). To miasto nigdy nie śpi. Ja też nie spałam, pomimo, że była to już druga doba bez snu, ja po męczącej podróży, dniu spędzonym w upale (przeskok z czasu zimowego – był 3 marca na letni – 30 stopni) i emocjach, które nie chciały opaść. Przysnęłam może na pół godziny, bo o 5 rano rozpoczęliśmy podróż pociągiem do granicy z Kambodżą. Tę podróż trzeba było przeżyć osobiście, żeby w pełni poczuć miejsce, w którym się znaleźliśmy. 6 godzin w 30-stopniowym upale w pociągu bez klimatyzacji, za to z lokalnymi atrakcjami w postaci zwierząt, obwoźnego handlu i gotowaniem między wagonami, to była kwintesencja podróży pociągiem.
Granica z Kambodżą i jej przekroczenie wraz z odprawą paszportową to kolejna egzotyka na miarę Azji, o której krążą legendy. Nie zrażajcie się jednak, ale sprawę ułatwia przygotowanie się na dłuższą kontrolę i wyrobiona wcześniej przez internet kambodżańska wiza.
Na Insta Stories album „Kambodża 1 i 2”.
Siem Reap
Siem Reap to baza wypadowa do Angkor Wat. Dla nas pierwszy prawdziwy wypoczynek w świetnym hostelu z basenem na dachu i lokalny targ, na którym zrobiliśmy zakupy w asyście przewodnika, a które były nam potrzebne do kolejnego kursu gotowania w kambodżańskiej szkole Lily’s Secret Garden Cooking Class & Restaurant. Tym razem zgłębialiśmy tajemnice kuchni khmerskiej – przepysznej, różniącej się od tajskiej w zasadzie tylko tym, że jest mniej ostra.
W Siem Reap zaliczyliśmy „miasto nocą”, w którym jest dosłownie wszystko czego zapragniecie. Nam wystarczyła głośna muzyka, gwarne ulice, mnóstwo knajp z naprawdę świetnym jedzeniem (sztampowym daniem jest tutaj krokodyl podawany nawet w pizzy) i street food w postaci grillowanych węży, pająków i chrabąszczy.
W Siem Reap skusiłyśmy się też na tajski masaż z prawdziwego zdarzenia w lokalnym spa. Po prostu potrzebowałyśmy się położyć i pozwolić odpłynąć ciału po kilku już w tym momencie intensywnych dniach.
Na Insta Stories album „Kambodża 1, 2 i 3”.
Angkor Wat – 7 cud świata
Największy na świecie kompleks świątyń buddyjskich o powierzchni 200 km kwadratowych robi tak duże wrażenie, że trudno to ująć słowami. Na fanpage’u bloga napisałam: „Jedyne co jestem w tej chwili w stanie z siebie wykrztusić to… Angkor Wat – 7 Cud Świata. Spełniajcie swoje marzenia. Nawet jeśli będziecie musieli długo na nie czekać i długo na nie pracować” (KLIK).
Większe i mniejsze świątynie w postaci ruin rozmieszczonych w samym sercu dżungli, medytujący buddyjscy mnisi, czarne słonie i małpy swobodnie poruszające się po terenie oraz liczne tuk tuki, którymi się przemieszczaliśmy to najbardziej charakterystyczne akcenty tej podróży. W Angor Wat spędziliśmy tylko jeden dzień i to było mało. Nie jestem pewna czy nawet tydzień by wystarczył.
Od razu uprzedzę pytania – mieliśmy szczęście, bo nie było tłumów. Był za to niemiłosierny upał i od omdlenia ratowały nas kokosy i wypijana z nich woda. Do Angkor Wat trzeba się stosownie ubrać, tzn. ramiona i nogi muszą być zakryte. Do świątyni głównej pomimo palącego słońca nie zostaniemy wpuszczeni bez chust i stroju zasłaniającego odkryte części ciała.
O Angkor Wat pięknie napisała i sfotografowała Aga Radosz, więc odsyłam Was do jej artykułu pt.: „Angkor Wat w Kambodży, czyli słów kilka o podróży z moich marzeń!”
Na Insta Stories album „Kambodża 2”.
Koh Rong Sanloem
Podróż do raju to była kolejna przygoda i długa aczkolwiek bardzo ekscytująca wyprawa. Po dopłynięciu na wyspę oniemieliśmy. Naprawdę znaleźliśmy się w raju i w przeciwieństwie to poprzednich punktów podróży, podczas których intensywnie zbieraliśmy wrażenia zwiedzając, ten etap miał być niczym innym jak czystym wypoczynkiem. Rajskie plaże, niewielka dżungla, knajpki rozłożone na białym piasku, śniadania o wschodzie słońca i kolacje o zachodzie, rewelacyjne jedzenie, fantastyczna, krystalicznie czysta woda, chillout na leżakach, hamakach i huśtawkach umieszczonych w wodzie zapowiadały wspaniałe doznania i tak też było.
My jednak w miejscu usiedzieć nie potrafiliśmy i szukaliśmy dalszych wrażeń. Wynajęliśmy na cały dzień łódź po to, żeby opłynąć wyspę, popływać w lagunie, ponurkować w masce z rurką, łowić ryby z łódki, dopłynąć na bezludną wyspę i spędzić na niej pół dnia, odwiedzić wioskę rybacką, zjeść tam khmerską kolację i zobaczyć kawałek prawdziwej Kambodży w jej nieco mroczniejszej odsłonie, przeżyć na wodzie zachód słońca, a kiedy zapadła noc popływać z planktonem. Takich chwil się nie zapomina, a łzy szczęścia są tu jak najbardziej na miejscu.
O Koh Rong Sanloem ciekawie napisała Patrycja z TraveLover -> KLIK i Filip z Głodny Świata -> KLIK.
No i dodam, że w wodach, w których pływaliśmy za dnia i nocą pojawia się regularnie pewien osobnik o wadze 13,6 ton. Możecie pozachwycać się nim na tym filmiku -> KLIK.
Insta Stories album „Kambodża 3 i 4”.
Phnom Penh
„Phnom Penh przez niektórych jest nazywane miastem grzechu.
Tu można kupić wszystko: i życie, i śmierć”
Wysokie Obcasy, marzec 2019
Kiedy zapowiedziałam na Insta Stories, że jedziemy do stolicy Kambodży Phnom Penh, dostałam w tym samym momencie kilkanaście podobnych wiadomości, które wybrzmiewały: „Jestem ciekawa jakie będą Twoje wrażenia i jak odbierzesz Phnom Penh, bo po rajskiej wyspie może to być dla Ciebie szok”.
Ja jednak i do tego etapu podróży dobrze się przygotowałam. Byłam świeżo po lekturze mocnych literackich reportaży o Kambodży i prawie byłam gotowa na Phnom Penh jako największy symbol kontrastowości tego kraju. Ten ostatni punkt naszej wyprawy to skrajne wrażenia – począwszy od kolorowych targów, pysznego jedzenia, street food’u, smażonej tarantuli, którą jadłam po raz pierwszy w życiu (#truestory), zapierających dech w piersiach widoków na miasto z dachów restauracji, pięknych ulic, limuzyn, lexusów, kosmicznej ilości skuterów, masek na twarzach mieszkańców, pałaców i pięknych rezydencji aż po skrajną biedę, dzieci mieszkające na ulicy, urynę płynącą wzdłuż krawężników i Muzeum Ludobójstwa – szkoły, w której Czerwoni Khmerzy dokonywali zbiorowych i poprzedzonych okrutnymi torturami morderstw na khmerskiej inteligencji, niewinnych kobietach (również w zaawansowanej ciąży) i małych dzieciach, do której nie da się przygotować tak, żeby człowiek nie wyszedł z niej zdruzgotany. Chciałam jeszcze udać się na Pola Śmierci, ale szczerze mi to odradzono, bo: ” jeśli tam pojedziesz po Muzeum Ludobójstwa, zwalisz sobie cały wyjazd :-)”. Posłuchałam, choć wiem, że chcę tam kiedyś wrócić.
Kambodża jest naznaczona. Jej mieszkańcy do tej pory tkwią w traumie jaką przeżyli w latach 70-tych na skutek ludobójstwa. Jej historię trzeba poznać, żeby w pełni odbyć tę podróż i żeby świat zrozumiał, że takie zbrodnie na ludzkości nigdy więcej nie mogą mieć już miejsca.
W Phnom Penh zrozumiałam też, że Azja żyje na śmieciach, ale że te śmieci też produkuje i to w takiej ilości i jakości, że nie wydaje mi się, żeby możliwe było sprzedanie wszystkiego, nie wspominając o recyclingu. To był bodziec, który sprawił, że zupełnie zmieniłam swoje postrzeganie w kwestii wpływu ludzkości na zaśmiecenie planety. Od tej pory regularnie zmieniam wszystkie swoje nawyki, ale o tym przeczytacie już w kolejnym artykule na blogu.
Na Insta Stories album „Kambodża 5 i 6”.
12 dni i przemieszczania się na dużych odcinkach po Kambodży to zbyt mało, żeby zaliczyć wszystkie turystyczne atrakcje = ważne miejsca. Najbardziej zabrakło mi chyba Tonle Sap, choć wiem, że po tej wizycie jeszcze dłużej bym do siebie dochodziła – tu przeczytacie dlaczego. Natomiast to co zobaczyłam było wystarczające, żeby poczuć ten kraj, zobaczyć jak żyją jego mieszkańcy, co jedzą i jakie mają obyczaje. Spełniłam swoje marzenie, które jednocześnie było darem i obciążeniem dla mojej psychiki. Gdybym jednak miała ponownie podjąć decyzję o wyjeździe, zrobiłabym to bez najmniejszego wahania.
Chcąc mieć pełen obraz tej wyprawy, przeczytajcie poniższe artykuły, zapoznajcie się z moimi rekomendacjami, obejrzyjcie wspomniane wyżej relacje na Insta Stories (tu), a potem spokojnie zaplanujcie podróż, która odmieni Wasze życie.
Jeszcze raz dziękuję Filipowi z Głodny Świata i Wojtkowi z Conscious Traveler, czyli ekipie Foodkrywcy, a także moim przyjaciółkom Ani i Agnieszce oraz całej grupie Foodkrywców za tę wspólną i niezapomnianą przygodę. Jak ona wyglądała w skrócie możecie częściowo obejrzeć też na tym filmiku:
Wchodzę zobaczyć kim jest Foodkrywca (KLIK)
Materiały do przejrzenia, które polecam jako obowiązkową lekturę (poza tymi, które sygnalizowałam we wszystkich poprzednich artykułach):
- książka Wojciecha Tochmana „Pianie kogutów, płacz psów”
- film Angeliny Jolie „Najpierw zabili mojego ojca”
- reportaż „Uśmiech Pol Pota”
- reportaż „Duchy. Korespondencje z Kambodży”
- artykuł Patrycji z TraveLover „Ciemna strona Kambodży” (KLIK)
Do tej pory ukazało się 6 artykułów zainspirowanych wyjazdem do Kambodży. Gorąco zachęcam do zapoznania się z nimi:
- „Moja podróż do Kambodży – dlaczego nazwałam ją wyprawą życia jeszcze przed wyjazdem? Nowy cykl (KLIK)
- „Sen o Kambodży, czyli jak spełnić swoje marzenie?” (KLIK)
- „Ci co mówią, że mają dystans, wcale go nie mają tylko o tym nie wiedzą” (KLIK)
- „Trawa cytrynowa – moja azjatycka inspiracja i przysmak” (KLIK)
- „Jak przygotować się do wyjazdu do Kambodży? Mini przewodnik” (KLIK)
- „Orientana – naturalne kosmetyki na wakacje” (KLIK)
Zdjęcia: archiwum prywatne i Anna Sobór Photography
Miejsce: Kambodża, marzec 2019
Organizator: Foodkrywcy
Takiego wyczerpania tematu bym się nie spodziewała 🙂 wow, można ruszać w drogę.
Azja mnie fascynuje, na pewno się tam wybiorę.
Bardzo podoba mi się to podejście do świadomego podróżowania oraz chęć dzielenia się tym wszystkim z nami – czytelnikami. 🙂
PS. Miałam kiedyś przyjemność uczestniczyć w warsztatach Filipa z Głodny Świata w Warszawie, które były świetne. Będąc w Azji wszystko musi robić jeszcze większe wrażenie.
Chociaż myślę, że nie odważyłabym się zjeść tarantuli 😛
Ale tam pięknie ?
Przez cały artykuł wyraźnie przebija się Twoja fascynacja Azją oraz Kambodżą, dzięki czemu wszystkie tu spisane spostrzeżenia są wyjątkowo wartościowe, emocjonalne, ale i bardzo pomocne w próbach lepszego zrozumienia tego kraju oraz zaplanowania wyjazdu – super połączenie, żeby każdy przewodnik tak wyglądał 🙂
Cieszę się, że tak to odbierasz i bardzo Ci dziękuję za komentarz. Wszystkie słowa płyną prosto z serca i tego co przeżyłam, a Kambodża zwyczajnie w świecie zasługuje na uwagę, bliższe poznanie i to, żeby cała ludzkość wyciągnęła wnioski z jej traumatycznej przeszłości nie dopuszczając do powtórzenia się podobnej historii już nigdzie i nigdy.
Piękne zdjęcia zachęcające do spakowania plecaka i wycieczki do Kambodży!
Bardzo mnie zaintrygowały pełne emocji i zachwytu słowa. Czuję, że muszę koniecznie zajrzeć do wszystkich odnośników, bo bardzo chcę się dowiedzieć dlaczego mimo kupy śmieci, widoku skrajnej biedy nazywasz ten wyjazd przygodą życia. Moje fascynacje są inne, bo wybierałam inne kierunki. Bardzo mi się podobają Twoje zdjęcia i pasja z jaką opisujesz ten kraj. Pozdrawiam serdecznie:)
Koniecznie zajrzyj, chociażby do wybranych wpisów, żeby znaleźć na Twoje pytanie odpowiedź 🙂
Ściskam.
A ja Cię namawiam na otwarcie kanału na YT- serio, zdjęcia zdjęciami, ale zobaczyć i usłyszeć to byłby sztos! <3
Wiem i dałabym radę jeśli chodzi o obraz i treść, ale technicznie mnie to jakoś przerasta. No i oczywiście regularność kanału, podobnie jak w przypadku FB, bloga i IG.
Dałabyś radę imo 😀
Czassss…
Chcemy się wybrać do Tajlandii. Mam nadzieję, że na tym nie skończymy i będziemy mieli siłę oraz chęci na odwiedzenie innych miejsc. Twój wpis sprawia, że chce się spakować plecak i od razu ruszyć w podróż ?
Fajnie to czytać, dziękuję. Planowanie to ważna część podróży, ale najważniejsza to jego realizacja 😉
Także kibicuję i zagrzewam do ziszczenia planu. Tajlandia jest niezwykła, a Kambodżę polecam na oddzielny wyjazd. Ta państwo zasługuje na uwagę i bliższe poznanie.