02 mar Sen o Kambodży, czyli jak spełnić swoje marzenie?
Dziś po raz drugi, na dobę przed realizacją jednego ze swoich podróżniczych celów na ten rok, postanowiłam podzielić się z Wami wrażeniami ze spełniania swojego wielkiego marzenia – podróży do Kambodży.
Wielu z Was zaintrygował mój wyjazd na tyle, że chcecie wiedzieć jak wpadłam na ten pomysł, jak przygotowuję się do wyjazdu (szczepienia, lekarstwa, pakowanie, plan podróży), co na to moi bliscy, jak zorganizuję dom i opiekę nad dziećmi podczas swojej nieobecności, czy miałam na nią odłożone pieniądze. O wszystkim opowiem Wam po kolei.
Dwa życia
Przeczytałam gdzieś ostatnio, że każdy z nas może mieć dwa życia. Pierwsze to w którym ciągle gdzieś pędzimy chcąc realizować swoje prywatne plany, marzenia i ambicje zawodowe. Drugie, w którym dostrzegamy ulotność życia i staramy się docenić każdy jego odcień przeżywając je najlepiej jak potrafimy.
Osobiście się z tym zgadzam, bo czyż nasze życie nie przypomina czasem rozpędzonego pociągu, którego koła toczą się w szaleńczym tempie, po czym za chwilę zwalniają?
Znacie moje podejście i wiecie, że przyjmuję i kocham życie takim jakim jest, ale prawdą jest też to, że sama pracuję na to, żeby było takim jak tego oczekuję. Oczywiście nie wszystko układa mi się tak jakbym chciała, ale nauczyłam się nie przejmować tym co nie wyszło, a raczej skupiać na tym co mogę zrobić, żeby było lepiej.
Mam tu na myśli nie tylko plany zawodowe, ale też prywatne marzenia, o których nie zapominam, ponieważ ich realizacja napędza mnie do działania. Za najświeższy i prosto z życia wzięty przykład przytoczę swoją 2-tygodniową wyprawę do Kambodży.
Sen o Kambodży
Jeszcze w listopadzie nie myślałam nawet o letnich wakacjach, a co dopiero o zrealizowaniu ich na początku marca. Nie rozważałam też wyjazdu bez rodziny. W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że będę miała okazję uczestniczyć w kulinarnej wyprawie po Azji. Przecież nigdy nie byłam w Azji, a wyjazd do Tajlandii miał być wciąż przede mną.
Kambodża była jednym z tych miejsc, o których marzyłam, ale marzenie to odkładałam na bliżej nieokreśloną przyszłość. Nic nie wskazywało na to, że coś się zmieni.
Pod koniec grudnia, w ramach ustalania celów na nowy rok, postanowiłam podjąć kilka zawodowych i prywatnych wyzwań. Jednym z nich okazał się być wyjazd do Kambodży w zupełnie nietypowej dla mnie formule – kulinarnej wyprawie z plecakiem przez poszczególne regiony tego niezwykłego kraju. Wyjazd w kameralnej grupie nieznanych mi osób, bardzo długa podróż, co 2-3 dni nowe miejsce pobytu, nietypowa forma przemieszczania się, mnóstwo zwiedzania i kuchnia, którą uwielbiam od lat. Jednym słowem wyprawa życia. Więcej przeczytacie w artykule: „Moja podróż do Kambodży – dlaczego nazwałam ją wyprawą życia jeszcze przed wyjazdem? Nowy cykl” (KLIK).
Można pokusić się o stwierdzenie, że to marzenie spadło na mnie znienacka, co oznacza mniej więcej to, że podjęłam dość szybko decyzję o wyjeździe, bo nadarzyła się ku temu okazja i zaczęłam intensywnie działać, czytaj: pracować na swój wyjazd. Jeszcze zanim sformalizowałam swoją przyszłą wyprawę, udało mi się też namówić na nią dwie przyjaciółki. Myślicie, że się tego spodziewałam? Ani trochę. To było kolejne, niemalże nierealne dla mnie marzenie do spełnienia, w które nie mogę uwierzyć do tej pory.
Świadoma decyzja
Abstrahując jednak od radości i totalnej ekscytacji, moim absolutnym priorytetem stało się zebranie/zarobienie pieniędzy na wyjazd. W ruch poszły nowe zlecenia i więcej śmiałości w działaniu. Daję słowo – od tej pory ani przez moment nie zwątpiłam w słuszność swojej decyzji, a moja motywacja do intensywnej pracy poszybowała w górę. Wiadomo, pieniądze z nieba nie spadają, a zarobienie ich w krótkim czasie przy niestabilnych zarobkach może wypaść różnie.
W tym miejscu muszę podkreślić, że nie decydowałabym się na wyjazd, gdybym nie miała pewności, że dam radę sama na niego zarobić. Należę do tych osób, które realnie potrafią ocenić swoje możliwości, a decyzje podejmują po rozważeniu wszystkich za i przeciw. W tym przypadku również szans i zagrożeń.
Są jednak takie sytuacje, kiedy potrzebujemy szybkiego zastrzyku gotówki, bo chwilowo nią w określonej kwocie nie dysponujemy, np. zakupując bilet lotniczy w korzystnej cenie (okazje mają to do siebie, że uciekają). Nie mam tu na myśli pożyczki na cały wyjazd, tylko co najwyżej zewnętrzne dofinansowanie na warunkach, które jesteśmy w stanie zaakceptować, czyli mieć świadomość ich konsekwencji.
Będąc na etapie gromadzenia budżetu na wyjazd, sprawdzałam i rozważałam różne opcje jego pozyskania, ale zawsze robiłam to w sposób rozważny i odpowiedzialny. Z pożyczaniem pieniędzy trzeba uważać, bo potem trzeba oddać je z odsetkami, dlatego wszystko trzeba sobie przekalkulować. Natomiast zdarzają się okazje, których nie warto przegapić, a które są dla nas korzystne, bo pozwalają nam na spłatę szybkiej pożyczki bez bolesnych dla nas skutków. W takim przypadku zakup wspomnianego biletu lotniczego wyniesie nas taniej, bo kupujemy go od ręki za gotówkę, którą zdobyliśmy i po cenie, która może już się nie zdarzyć. Dlatego warto czasem przeczesać internet i poszukać korzystnej dla siebie opcji. Ja taką właśnie znalazłam na stronie Provident, a chodzi o pożyczenie niewielkiej kwoty, w tym przypadku od 500-1500 zł. na 4 miesiące bez oprocentowania! Przyznacie, że jest to dobra alternatywa dla pożyczki bankowej. Warunki sprawdziłam osobiście. Zobaczcie zresztą sami. To oferta przygotowana specjalnie dla marzycieli. Pod tym linkiem znajdziecie specjalny kalkulator, który pokaże Wam jak przybliżyć się do realizacji swojego marzenia -> KLIK.
Nie odkładajcie marzeń na później, ale mierzcie siły na zamiary i działajcie
Jeśli należycie do osób, które pragną spełnić swoje marzenie, to bardzo mocno Wam kibicuję i podpowiadam, żeby do jego realizacji jak najlepiej się przygotować biorąc pod uwagę swoje możliwości m.in. czasowe i finansowe i po prostu zacząć działać.
Podróż życia z reguły się planuje i odkłada się na nią pieniądze, ale zdarza się, tak jak w tym przypadku, że decyzje trzeba podjąć szybciej. Dodatkowa gotówka jest tym bardziej wskazana, że mogą nastąpić nieprzewidziane również sytuacje, jak np. przebukowanie biletu lotniczego czy niespodziewane, a konieczne zakupy na miejscu. To pokazuje, że realizacja naszych marzeń wymaga nie tylko pracy z naszej strony, ale otworzenia się też na nowe możliwości i poszukania dla siebie najlepszych rozwiązań, które pozwolą nam w pełni zrealizować swój cel.
Na blogu, w swoim ebooku i w życiu, często podkreślam, że warto spełniać swoje marzenia. Choć zaznacza się wyraźny podział na te prywatne i zawodowe, to jednak obie te sfery wzajemnie się przenikają i dziś wiem, że obie są w życiu konieczne. Bez nich nie byłabym szczęśliwa i zmotywowana do działania. Bez nich nie wyciągałabym z życia tyle ile da się wyciągnąć.
I tak jak napisałam w pierwszym zdaniu. Wyjazd do Kambodży jest jednym z moich celów podróżniczych w tym roku. W planach mam jeszcze jedno marzenie, które mam nadzieję spełnić latem, ale do tego czasu muszę wykonać kawał roboty, żeby do realizacji tego marzenia się przybliżyć. Chcę sama na nie zapracować, a wierzcie mi, tak bardzo mi na tym zależy, że jestem mocno zmotywowana do wytężonej pracy.
Jestem ciekawa jak jest z Wami. Jesteście zdania, że spełnianie marzeń to kwestia sprzyjającego losu, możliwości finansowych czy może jednak własnej determinacji? Napiszcie proszę w komentarzu.
I pamiętajcie. Nawet największe marzenia nie powinny zbyt długo czekać, dlatego warto sprawdzić jakie są możliwości (KLIK).
Do zwierzenia się ze swojego marzenia, zaprosiła mnie marka Provident.
Do tej pory ukazał się 1 artykuł z cyklu o Kambodży. Możecie go przeczytać poniżej:
* * *
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł i myślicie, że może komuś się przydać lub zainspirować do wprowadzenia zmian w swoim życiu, zrealizowania marzeń i życiowych celów, będę wdzięczna za jego udostępnienie.
Jesteście ze mną na Facebooku i Instagramie? Chodźcie, tam jest fajnie
[…] „Sen o Kambodży, czyli jak spełnić swoje marzenie?” (KLIK) […]
[…] „Sen o Kambodży, czyli jak spełnić swoje marzenie?” (KLIK) […]
[…] opisywałam też genezę tego wyjazdu (KLIK) i jest to o tyle istotne, że wymagała ona odpowiednich przygotowań […]
[…] „Sen o Kambodży, czyli jak spełnić swoje marzenie?” (KLIK) […]
Czekam na więcej zdjęć z Kambodży! Pięknie się Ciebie czyta.
Dziękuję. Zdjęcia są na Instagram Stories -> https://www.instagram.com/esencjablog.pl/, a na profilu nad zdjęciami znajdziesz 6 wyróżnionych katalogów „Kambodża” z wieloma fotkami i filmikami. Na blogu pojawi się na dniach kilka wpisów z tej podróży, także zapraszam 🙂
Śledzę Cię na Insta i jestem na bieżąco 🙂
Aniu, mam nadzieję, że dotrwałaś do dzisiaj. Wciąż dużo się dzieje ?
Mamy tylko jedno życie, warto spełeniać swoje marzenia, ale trzeba też oczywiście mierzyć siły na zamiary…
Kambodżę poznałam dzięki Kai z Globstory. Niesamowicie opowiada o tym kraju. Niestety, wszelkie instytucje typu Provident są nie dla mnie
Chętnie zajrzę do Kai. A co do instytucji finansowych to oczywiście każdy powinien je rozważyć indywidualnie pod swoim kątem. Pozdrawiam serdecznie.
Olu, choć ostatnie 3 tygodnie nie sprzyjały pisaniu komentarzy, to myślami jestem z Tobą i życzę Ci niezapomnianej podróży pełnej ciekawych miejsc,ludzi i doświadczeń.
Czekam na rozjaśnienie tego szarego nieba radosnymi relacjami z wyprawy ?
Julia, odpowiadam z opóźnieniem, bo nigdy nie byłam na wyjeździe wypełnionym tyloma atrakcjami. Jeśli masz możliwość to wpadaj na Insta Stories. Tam są katalogi „Kambodża” z relacjami na bieżąco. Reszta po powrocie.
Ściskam mocno Julia.
Ola, trzymam za ciebie kciuki. Wszystko co robisz i realizujesz jest wynikiem twojej pracy. Gratuluję i z ogromną radością i ciekawością będę śledzić relacje z Kambodży ❤️?
Aniu, bardzo się cieszę i dziękuję. Jak widzisz odpowiadam z opóźnieniem, bo wyjazd jest tak intensywny, że ledwo daję radę robić reakcje na Stories.
Wyprawa do Kambodży to jest coś, podziwiam , ja bym się tak nie odważyła jak ty 🙂
Może nie wiem co czynię? 😉
A tak serio, to Kambodża jest ostatnio bardzo popularna i wiele osób jeździ tam nawet z małymi dziećmi. Moja wyprawa jest dobrze przygotowana i przemyślana, także liczę na wiele dobrych, choć zapewne i mocnych też wrażeń.
Wszystko opiszę po powrocie na blogu, a na bieżąco zapraszam na Instagram Stories -> https://www.instagram.com/esencjablog.pl/
„Mierz siły na zamiary i działaj” 🙂
Podróżowanie wcale nie oznacza konieczności posiadania na koncie, ale bez fantazji i upartości chyba nie udałoby się zwiedzić żadnego kraju. Pozdrawiam!
Zgadza się. Wszystko zależy od naszego celu i formuły wyjazdu, ale zabezpieczenie finansowe, chociażby minimalne na wypadek niespodziewanych zdarzeń (wypadek, choroba) jest mimo wszystko konieczne.
Oleńka, trzymam kciuki za wyprawę! Podróżuj, smakuj i relacjonuj nam tu wszystko na instastory! Wpis super! Ściskam mocno<3
Tak zrobię, bo czuję, że będzie to niesamowita podróż poznawczo-kulinarna, ale też pełna wyzwań i pokazująca ogrom cierpień, czyli trudną przeszłość Kambodży. Bardzo chcę ją poznać, zobaczyć, dotknąć. Wiele już przeczytałam na ten temat, a obecnie czytam książkę Wojciecha Tochmana „Pianie kogutów, płacz psów”. Wstrząsająca.
Serio? Provident??? Wyprawa życia na dwa tygodnie? Z plecakiem po knajpach? Chociaż mogłaś coś ambitniejszego wymyślić. Może studnia w Afryce.
Nie usuwam tego komentarza, choć jest hejterski, i zostawiam go, bo pokazuje ogrom niezrozumienia tematu i tekstu. Najwyraźniej zabrakło tu wiedzy na temat tego co planuję. Na ten temat były wpisy i komunikaty, m.in. w powyższym tekście (link).
Gwoli ścisłości – to nie jest tylko wyprawa z plecakiem po knajpach.
Po co tutaj zaglądasz, skoro nie czytasz tekstu? Nie wspominając o czytaniu ze zrozumieniem.
Domniemam, że znalazłeś się tutaj przypadkowo, bo moi stali czytelnicy dalecy są od takiego podejścia jakie Ty prezentujesz.
I miej odwagę się podpisać zamiast pisać anonimowo.
P.S. Jak będę miała okazję pojechać do Afryki wykopać studnię to wiedz, że to zrobię.
Dlaczego ludzie mają mieć ambitniejsze marzenia? Dlatego, że ktoś im mówi, jak powinni żyć? Nie masz pojęcia ile ciężkiej pracy Ola włożyła w to, by jej wyprawa nabrała realnych kształtów. Taki komentarz jest niepotrzebny dla kogoś kto potrzebuje motywacji przed wyjazdem.
Bożena, spoko. Obie wiemy ile wyzwań niesie ze sobą ten wyjazd, zarówno, żeby doprowadzić go do skutku, jak i sam jego przebieg. Codziennie oglądałam relacje na Insta Stories poprzednich grup, które były w Tajlandii, Malezji i właśnie wczoraj skończyły Wietnam. Wiem mniej więcej czego się spodziewać po tej wyprawie i jestem na nią gotowa – psychicznie i fizycznie. Opinie innych mało mnie przejmują, szczególnie jeśli są płytkie, podszyte zawiścią i głupotą, dlatego zostawiłam komentarz „Rozczarowanego”, choć kwalifikuje się do kosza.
Podziwiam Cię za odwagę i pewność siebie. Jestem pewien, że wyprawa to nie tylko spełnienie marzeń i realizacja celów, ale też nowe doświadczenie i spirala, którą nakręcił twoją nową pasję podróżniczą w minimalistyczny wydaniu.
Ja też czuję, że ta wyprawa to początek jakiejś nowej drogi albo jej kierunku.
Ta myśl nie opuszcza mnie odkąd wpadłam na pomysł tego wyjazdu.
Jestem ogromnie nią podekscytowana, choć przyznam, że musiałam skupić się na wielu jej aspektach, żeby doprowadzić ją do końca. No i wciąż, na dobe przed wyjazdem, mam jeszcze sporo rzeczy do zorganizowania.
Czasem wyskakują nieprzewidziane wydatki. Na realizację marzeń, rozwój osobisty, albo jak w moim przypadku na operację. Warto mieć wtedy świadomość, że ma się skąd pożyczyć potrzebne pieniądze. Życzę Ci powodzenia w wyprawie i mocno trzymam kciuki za twój szczęśliwy powrót.
Dziękuję Ci bardzo.
Masz rację, to zdrowie najbardziej uświadamia nam ulotność i znaczenie życia.
Zmartwiłaś mnie operacją. Co się stało?
Temat ciągnął się za mną od dłuższego czasu, musiałam się podreperować.
Dobrze, że masz to już za sobą. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie.
Uważam, że mamy jedno życie tylko w różnych rolach, a marzenia „się spełnia” a nie „się spełniają”. Ciebie podziwiam za determinację w dążeniu do celu. Kibicuję w wyprawie, będę śledzić i się inspirwać a za rok wyruszam śladami esencji…:-)
Aniu Droga, doskonale wiesz ile pracy, organizacji i determinacji włożyłam w ten wyjazd, dlatego cenię Twoje słowa i bardzo, bardzo liczę na to, że za rok pojedziemy razem w miejsce, którego dziś nie zdradzę, ale wiem, że Ci się spodoba. Mało tego, pojadą z nami jeszcze co najmniej 4 osoby, które podobnie jak Ty, obserwują mnie podczas moich obecnych przygotowań i też już zadeklarowały, że następnym razem chcą jechać i spełnić i swoje marzenie.
Trzymaj kciuki za przebieg wyprawy i wpadaj na Insta Stories na codzienne relacje -> https://www.instagram.com/esencjablog.pl/
Buźka!