11 lip Wakacje z Ricą. Podróż z psem. Instrukcja obsługi na wesoło
Rica to nasz pierwszy i długo wyczekiwany pies (pamiętacie ten wpis? -> KLIK). To również pierwsze z nim wakacje i o ile częste, weekendowe wyjazdy zupełnie nie spędzały nam snu z powiek, o tyle 2-tygodniowe wakacje 1700 km od domu z podróżą rozłożoną na 2 dni przyprawiały nas o niemały bół głowy, mnóstwo pytań i wątpliwości. Chętnych osób do zajęcia się naszym psem w czasie naszej nieobecności nie brakowało, zresztą Rica miała już swoje „ciocie” zanim pojawiła się w naszej rodzinie, ale do końca nie byliśmy przekonani czy po 6 miesiącach naszego wspólnego życia nie będzie dla niej aby lepiej, jeśli pomimo trudu podróży i zupełnie innych warunków, po prostu pojedzie z nami. Podróż z psem wydawała nam się trudna, kłopotliwa i nieprzewidywalna, a przede wszystkim znacznie bardziej ograniczająca. Mój mąż był tym faktem mocno przerażony, a ja z kolei bałam się ewentualnych problemów z jego aklimatyzacją i braku swobody, którą spowoduje obecność psa na wyjeździe. Tylko nasze córki wykazywały jakiś niezrozumiały dla nas entuzjazm powołując się m.in. na wyjazd z Ricą na narty i nad morze. Cóż, czasem warto ugiąć się pod namową własnych dzieci, bo poza wpisanymi w ich wiek uporem i naturalną skłonnością do forsowania swoich racji, po prostu czasem ją mają.
Pochłonięta wyjazdem i pracą, nie zdążyłam zbyt wiele poczytać na temat tego jak przygotować się do podróży z psem, więc postawiłam na intuicję i wiedzę na temat swojego psa. Rica jak zwykle zaskoczyła mnie… wszystkim:
PIES WIE, KIEDY ZBIERASZ SIĘ DO WYJAZDU
O tym, że pies wyczuwa, kiedy zbierasz się do wyjazdu słyszałam wielokrotnie, ale byłam tak pochłonięta przygotowaniami, pakowaniem samochodu i ogarnianiem domu przed wyjazdem, że nie zwróciłam uwagi na to, że Rica śledzi każdy mój ruch. Każdy. To znaczy zauważyłam, że nad wyraz często wychodzi z domu i idzie za mną krok w krok, nawet kiedy zanosiłam paczkę chusteczek czy latarkę do samochodu, ale przecież to normalne, bo Rica i tak zawsze za nami wszędzie chodzi. Nie zauważyłam tylko, że zrezygnowała ze swoich drzemek, zabawy i biegania po ogrodzie na rzecz śledzenia każdego mojego ruchu. Nie próbuj więc ściemniać, że Twój wyjazd nie dotyczy Twojego psa i obserwuj go, bo on jest
GOTOWY DO PODROŻY
Moja sąsiadka krzątając się koło swojego domu w pewnym momencie zawołała do mnie: „Ola, ona jest gotowa do podróży 🙂 „. Kto, co, jak, o czym mowa? Wynosząc kolejne i kolejne rzeczy do samochodu, pakując drobiazgi i dopychając bagażnik nie zauważyłam, że Rica po prostu nie odchodzi od samochodu na podjeździe. Znudziło jej się chodzenie 300 razy na trasie dom-samochód-dom, usiadła na trawniku prawdopodobnie wyczekując momentu odjazdu. Zwróć uwagę na to jak Twój pies zachowuje się w chwili, kiedy wsiadasz do samochodu. To jest komedia.
CHCĘ NA KOLANKA, A JAK NIE TO BĘDĘ SPAŁA NA STOJĄCO Z PYSKIEM NA FOTELU
Wygodne domowe legowisko, przestrzeń dla psa, szelki czy transporter możesz zostawić tym, którzy kochają teorie z Wikipedii i mądrale z internetowych forów. Każdorazowa namowa Rici do pozostania w jej miejscu kończyła się wskoczeniem na kolana i przytuleniem porównywalnym do stęsknionego 2-letniego dziecka. Wzrusz nad wzruszami i choć czasem kazaliśmy jej pozostać w legowisku w nogach, jej wzrok mówił jedno: każde miejsce w samochodzie jest dla mnie dobre, każde, byle było blisko ciebie. Nawet w wersji na stojąco. Kto oglądał relacje z naszej podróży na Instagram Stories ten wie jak to wyglądało. Moja rada: chcesz mieć święty spokój, ciepło i mięciutko, a niepokój zastąpić czystym sumieniem, przytul psiaka i podróżujcie razem podziwiając widoki za oknem wykorzystując sprytnie moment, kiedy możesz przypiąć go pasami bezpieczeństwa. No chyba, że Twój pies wybierze jednak samotność.
NUDA, NUDA, NUDA
2 dni w większości spędzone w samochodzie wydawały się dla Rici wiecznością i chyba trochę szokiem, ale zniosła to dzielnie głównie oddając się w objęcia Morfeusza. Nie karmiliśmy jej przed podróżą, żeby nie miała kłopotów z żołądkiem (my tym samym również), ale cały czas dopajaliśmy, przytulaliśmy i gaworzyliśmy. Rica dostała też od weterynarza tabletkę na chorobę lokomocyjną, która bardzo ją wyciszała. Ogólnie podróż dla psa to jednak nuda, bo ani pograć w karty ani rozwiązywać krzyżówki ani poganiać za motylami, tylko jazda, jazda i jazda. Czasem tylko przerwa na siusiu. Postoje robiliśmy tak często jak sami potrzebowaliśmy, a Rica idealnie z nami się zgrywała. Zero kłopotu. Zero. Poza tym na postojach są trawniki i place zabaw, po których można trochę pobiegać i rozprostować łapy. Jedyne czego bardzo pilnowaliśmy to tego, żeby zawsze była na smyczy, bo w obcym miejscu pies może z przerażenia po prostu uciec.
DOBRA, DOJECHALIŚMY, ZOBACZYLIŚMY, MOŻEMY JUŻ WRACAĆ
Dojechaliśmy na miejsce, rozpakowaliśmy na taras naszego nowego domku walizki i milion rzeczy, które jakimś cudem udało się upchnąć do samochodu (mówiłam Wam już, że mam samochód z gumy?), Rica popatrzyła, obwąchała, chwilę pomyślała i wróciła do samochodu. Przez kolejne godziny, a nawet następny dzień ustawiała się przy drzwiach samochodu i wlepiając w nas zdziwiony wzrok spodziewała się chyba, a raczej oczekiwała powrotu do domu. No bo jak inaczej? Dlaczego zamieniliśmy jej dom na jakiś inny, z nowymi zapachami, a do tego
DLACZEGO TU JEST TAK GORĄCO? DLACZEGO TA WODA JEST TAKA MOKRA I SŁONA? DLACZEGO TAK WIEJE? DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO?
Obserwacja Rici w nowym otoczeniu była dla nas zupełnie nową lekcją przede wszystkim empatii. 35 stopni na plusie (odczuwalne ok. 40) to ogromne wyzwanie dla psa i musieliśmy wziąć pod uwagę jej komfort. My chłodziliśmy się w morzu, chowaliśmy do cienia, piliśmy chłodzące napoje, jedliśmy lody, a przede wszystkim rozumieliśmy to, że w Chorwacji temperatura powietrza jest wysoka, woda w morzu słona i wieje silny wiatr, bo na cel naszej podróży wybraliśmy półwysep i raj dla windsurfingowców. W pierwszych dniach Rica zdawała się tego nie rozumieć i wyglądała na nieco zdezorientowaną, ale przebywanie w klimatyzowanym domku całkowicie ją satysfakcjonowało. I o ile kąpiele w morzu nie przypadły jej do gustu i wracała do brzegu za każdym razem jak bumerang, to jej domowe legowisko, ulubiony pluszak, gumowa kura i światełko laserowe, za którym uwielbia biegać dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Tak myślę, dlatego warto zabrać ze sobą ulubione akcesoria do zabawy Twojego psa. Z całą pewnością zajmą mniej miejsca niż Twoje kosmetyki 😉 Przynajmniej moje :-p Aha, i nie zapomnij o karmie dla psa, do której jest przyzwyczajony, szczególnie, jeśli jest specjalistyczna.
CO TU ROBICIE? TO MÓJ TEREN
Wystarczyły 2-3 dni, żeby Rica poczuła się jak na swoim. To pies, który nigdy nie szczeka, ale taras domku i jego otoczenie uznała za swoje terytorium i wara wszystkim od niego, z wyjątkiem dzieci i najbliższych sąsiadów, bo z tymi oczywiście zaprzyjaźniła się pierwszego dnia. Dla nas to nowe i miłe uczucie, że ktoś nas pilnuje i fajnie było obserwować jak pies uczy się nowego miejsca wracając do swojego tymczasowego domu po zapachu. Spacery z nim po pięknej okolicy sprawiały nam ogromną przyjemność i choć ostrzegano mnie, żebym rozważyła niespuszczania jej ze smyczy w nowym miejscu na wypadek ucieczki, wiedząc, że Rica jest posłuszna i wróci na komendę dawaliśmy jej dużo swobody patrząc jak uczy się nowego otoczenia i socjalizuje się z innymi psami tudzież kotami. Tyle, że te chorwackie sierściuchy jakieś mało towarzyskie.
MOGĘ SIĘ Z TOBĄ POBAWIĆ?
Wyjazd z Ricą na wakacje był nam potrzebny też dlatego, żeby zrozumieć, że inne psy nie zawsze są dla niej zagrożeniem. Wiem, że popełniałam błąd panicznie reagując na pojawienie się w jej pobliżu innego zwierzęcia. Pies ten strach wyczuwa, ale nie potrafiłam nad tym zapanować, bo kiedy Rica była szczeniaczkiem podbiegł do niej mniejszy od niej York i ku zaskoczeniu jego właścicieli po prostu ją ugryzł. To była trauma większa dla mnie niż dla niej i bardzo obawiałam się innych psów na wakacjach. Tuż po przyjeździe okazało się, że naszymi sąsiadami są przemili Austriacy, którzy przyjechali ze swoim labradorem! Myślałam, że już po naszych wakacjach i już chciałam mdleć, ale okazało się, że psów na naszym terenie jest jak „mrówków” i o dziwo żaden, ale to żaden nie wykazuje agresji w stosunku do naszego psa. Do każdego z nich podbiegała i sama oceniała z którym może się pobawić, a z którym lepiej rozejść się w pokoju. Na plaży miała natomiast fantastycznego kompana, który dwa razy spowodował, że sama weszła do wody. No dobra, raz wpadła przez nieuwagę w szale zabawy. Piękny widok i piękne filmy z tej zabawy mamy. Polecam oczyścić pamięć telefonu, bo można psem zaspamować sobie komórkę 😀
JEST CAŁKIEM MIŁO
Po kilku dniach Rica była oazą spokoju i zdawała się mówić: ja tu zostanę i popilnuję domu, a wy jedźcie gdzie musicie. No więc jeździliśmy bez niej zwiedzając nowe miejsca i plaże, a ona wyglądała na zadowoloną i spokojną, nawet po kilkugodzinnym pobycie w klimatyzowanym domku. Po ułożeniu zabawek, pełnej misce wody i jedzenia poznawaliśmy, że przez cały ten czas po prostu spała przeciągając się jedynie leniwie na nasz widok po powrocie. Myślisz, że wakacje z psem Cię ograniczają? Nic podobnego.
NAPRAWDĘ MUSIMY JUŻ WRACAĆ?
Wieczór,w którym zaczęliśmy pakowanie samochodu zdawał się być niemałym zaskoczeniem dla Rici. Znów przyglądała nam się z zaciekawieniem co robimy i dlaczego tak się krzątamy kursując między samochodem, a domkiem. Nie stawała już przy drzwiach samochodu, ale ułożyła się na tarasie łypiąc na nas od czasu do czasu okiem i sprawiając wrażenie znudzonej naszą aktywnością. I weź tu zrozum człowieka. Pakuje się, rozpakowuje i znowu pakuje. I po co skoro tu jest tak fajnie?
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!
Doszliśmy do sedna sprawy. Jesteście tu jeszcze? Bo jeśli przeskrolowaliście jedynie śródtytuły, to przeczytajcie chociaż ten akapit, bo będzie o tym jak mucha latala po salonie. Przejechaliśmy kolejne 1700 km po to, żeby wziąć psa na ręce i o 3:30 nad ranem pokazać mu jego prawdziwy dom, ogród i postać, która wyłoniła się z drzwi wejściowych w postaci mojego syna. I sama nie wiem czy to, że było ciemno, choć tak naprawdę już świtało czy ospałość Rici spowodowały, że w pierwszej chwili po prostu zdębiała, a potem wyrwała się z rąk biegnąc jak oszalała do naszego syna, wpadając jak huragan do domu i latając po salonie jak mucha, która za wszelką cenę chce się z niego wydostać. Z tą różnicą, że Rica przez kilka minut szałała z radości, gubiąc niemalże swój ogon, kręcąc ósemki, koła i spirale. Domniemam, że ze szczęścia, bo ja w życiu bardziej radosnego psa na oczy nie widziałam. Pomimo ogromnego zmęczenia 16h podróżą nie mogliśmy zasnąć do 5:30 nad ranem, a Rica zdawała się być pobudzona jak po trzech energetykach i chciała się po prostu z nami bawić.
Wpis ten piszę trzeciego dnia po powrocie i do tej pory nie mogę nadziwić się jak bardzo pies przywiązuje się do swojego domu i jego mieszkańców. To już pełnoprawny członek naszej rodziny i nic tego nie zmieni. Jesteśmy szczęśliwi z nią tu i teraz i już nie pamiętamy czasów, kiedy jej z nami nie było.
To były naprawdę udane wakacje w pełnym składzie. No prawie, bo mój 17-letni syn miał inne plany i nie pojechał z nami. Gdybyśmy nie wzięli ze sobą Rici, nigdy byśmy się o tym nie przekonali, a bawiliśmy się przednio i pies nam w tym zupełnie nie przeszkadzał.
Jeśli macie jakieś wątpliwości czy zabierać ze sobą psa na wakacje, mam nadzieję, że ten wpis choć troszeczkę je rozwiał. To podróż warta nowych wspomnień i taka, która jeszcze bardziej zbliża.
Jeśli macie jakieś pytania, zadajcie je w komentarzu poniżej i dzielcie się swoim doświadczeniem z innymi. Podróżujecie ze swoimi pupilami? Dajcie koniecznie znać, bo przed nami kolejne dwa wyjazdy z Ricą nad morze w nowe dla niej miejsca.
A jakkby co, to zapraszam też na konto Rici na Instagramie, o tutaj -> KLIK
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram i na Instagram Stories (jestem tam nie tylko codziennie, ale potrafię się też nieźle rozgadać) i odwiedź Twittera.
Przeglądam Twój blog… posty dotyczące cavaliera … gdyż od dwóch tygodni moj najstarszy syn (11lat) zaczal nas usilnie namawiać by kupić psa. Nigdy w życiu nie miałam żadnego zwierzaka…mam czwórkę dzieci … najmniejszy synek 0,5 roczku. Na wakacjach spodobał im się z wyglądu właśnie cavalier i Zaczęłam poszukiwać o nim informacji. Wydaje się piesek miły ale majac czwórkę dzieci trochę się obawiam tej decyzji. Zwłaszcza wyjazdy ( a lubimy spontaniczne wyjazdy pare razy w roku) lub weekendowe blokują moja zgodę na psa. Twoje opisy z życia wzięte mnie przekonują bardziej na TAK. Muszę Twoje opisy przeczytać mezowi:)) czy te pieski… Czytaj więcej »
bardzo sympatyczna opowieść o podróżującym psie 🙂 (swoją drogą bardzo fotogenicznym). małe rozmiarowo psy pod tym względem są bardziej praktyczne niż duże – w kwestii leżenia na kolanach państwa w aucie 😉
To na pewno. Naszymi sąsiadami byli też Słowacy, którzy przyjechali ogromną Toyotą z bagażnikiem w 3/4 zajętym transporterem. Ich pies to jakieś monstrum 🙂
Zwierzatka sa kochane 🙂
Olu, to z pewnością były niezapomniane wakacje, przemiło opowiedziałaś tę historię. W trakcie lektury wielokrotnie uśmiechałam się i wzruszałam, zwłaszcza w momentach, kiedy Rica „pilnowała” Cię przed wyjazdem i tak entuzjastycznie cieszyła się z powrotu. Uśmiałam się też czytając o tym, jak po przyjeździe do Chorwacji nie chciała opuścić auta 🙂 Cudownie, że zaplanowaliście wakacje tak, aby zabrać ją ze sobą. Ja bardzo żałuję, że już nie mamy psa. To stworzenie, które wnosi do rodziny ciepło, radość i mnóstwo dodatkowych okazji do uśmiechu i empatii. Nie mówiąc już o tym, jak fantastycznie wpływa na rozwój dzieci! Mój starszy Syn wychowywał… Czytaj więcej »
Nawet nie wiesz Renia jak się cieszę, że ją zabraliśmy ze sobą. Przecież gdyby nie to, to nie przekonalibyśmy się jak będzie, a dzięki temu wyjazdowi jeszcze lepiej ją poznaliśmy i jeszcze bardziej się do niej zbliżyliśmy. Kurcze, co ja gadam? Gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział mi, że tak mnie poruszy mój własny pies to postukałabym się w głowę. Nie jestem typem psiary, ale Rica kompletnie zawróciła nam w głowie. O co chodzi? 😀 No dobra, wiem, jest absolutnie uroczym i bardzo dobrym i niekłopotliwym psem. Plus to co napisałam o niej w dwóch ww. artykułach. W temacie… Czytaj więcej »
Z każdym naszym psem podróże wyglądały nieco inaczej, wszystko zależało od temperamentu psiaka, łączyło je jednak to, że zawsze wiedziały, że już za chwilę wyjedziemy na wakacje, pilnowanie się stada i ciągłe potwierdzanie, że o nim pamiętamy. 🙂
Bookendorfina
Wszystko się zgadza. To nasz pierwszy pies, dlatego jestem tak wszystkim mile zaskoczona. Niby wiedziałam, że cavaliery w pełni dostosowują się do swoich właścicieli, ale nie sądziłam, że nie będziemy mieli z nią najmniejszego kłopotu.
Dawno nie czytałam tak relaksującego wpisu 😉 No gorąco było, ale wyglądałaś bosko w kąpieli wodnej 🙂 A nawiasem mówiąc piękna psianka jesteś 🙂
Szkoda tylko, że tej kąpieli nie lubię 😀
https://www.instagram.com/p/BWdkH1Fnqtk/?taken-by=sweetrica
Artykuł świetny. No i nie mogłam oderwać się od zdjęć! Jest taka slodka! ☺
Bardzo, bardzo słodka 🙂 Pozdrawiam.
gratuluję za odwagę! Pies mojego chłopaka potrafi wytrzymać (ledwo!) podróż do weterynarza, która trwa 10 minut 😀
Ups. To jakiś trudny chyba przypadek 😉
Mój kot bardzo lubi podróże i najczęściej całą drogę przesypia. Piękny jest ten Wasz piesek, zawsze podobała mi się rasa. Świetne zdjęcia :).
Rasa świetna, polecam z całym przekonaniem.
Fajny wpis! Zdjęcia, na których Rica jest mokra i to, gdzie siedzi w kręgu dzieci są super 😀 Z nami od 2-lat jest Misio. Nad morze jeszcze niestety nigdy nie dotarliśmy. Misiek bez problemu jeździ autobusami i pociągami, więc może kiedyś nam się uda 🙂
Codziennie odkrywam w telefonie jakieś jej nowe zdjęcia. Nie wiem czy nie ma ich przypadkiem więcej niż moje dzieci 😉
Boże jaka ona jest słodka! Nasz pies zawsze wiedział, kiedy szykuje się wystawa lub wyjazd któregoś z członków rodziny. Był wtedy dość nerwowy, obwąchiwał uważnie tę osobę, może czuł stres danego członka rodziny przed podróżą?
Zupełnie nie wiem skąd te zwierzaki to wiedzą i jak czują nasze emocje, ale to jest niesamowite. Czuję, że przed nami jeszcze sporo ciekawych odkryć.
Bardzo sympatyczny tekst 🙂 Też wspominam swoje podróże z pupilem i było wkurzająco-zabawnie 😉
U nas na szczęście bez wkurzającej wersji 😉
Nasz labrador Termos najdłuższą podróż przebył, gdy przeprowadzaliśmy się do Niemiec. Na takie zwykłe wczasy zostawiamy go u naszej cioci, u której czuje się jak w domu. Niestety nie znosi za dobrze podróży. Macie bardzo fajnego towarzysza ??
Termos <3
Muszę przyznać, że nasz towarzysz podróży sprawdził się doskonale, choć zupełnie nie wiedziałam czego się spodziwać. Pozdrawiam.
Podpisuję się pod każdym słowem – znaczy tymże pies to członek rodziny i tak ZABIERAĆ go na wakacje!
Całe życie z psiakami jeździliśmy i cudownie wspominam :))
ps.Jak wake i pytanie na śniadanie?? 😀
Rica to nasz pierwszy pies i kompletnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać.
Wake mam za godzinę, właśnie wychodzę z domu, a PnŚ jak zawsze – krótko, powierzchownie i z tremą 😉
I jak wrażenia?? Bo juz na pewno jesteś po 😀
CZA-DO-WO i chcę jeszcze. Widziałaś już pewnie na fanpage’u, a na jutro skrobię artykuł, w którym opiszę swoje wrażenia. Wpadnij. A co z Twoim marzeniem?
Wpadnę! 😀 A moje umarlo 😉
Buuu 🙁
no życie, ale pewnie gdybym poszła to bym się utopiła 😀
Ja się nie utopiłam, choć wiele prób podjęłam :-p
hehe, o obawiałam się że to może mieć miejsce 😉
Byłam blisko.
a pomyśl że kolejne atrakcje jeszcze bardziej hardcorowe 😀
Ale może już nie na wodzie.