
05 wrz Kolejna najlepsza rzecz jaką mogłam dla siebie zrobić w czasach pandemii. Tydzień w Instytucie Zdrowia Sofra
Świadome wzmacnianie swojej odporności to moja broń w walce z wirusami w czasach pandemii
Ten wyjazd to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogłam dla siebie zrobić w kontekście kompleksowego zadbania o swoje zdrowie. Szczególnie w tak trudnych czasach jak teraz, kiedy kluczowymi aspektami są odporność organizmu i jego dobra fizyczna i psychiczna kondycja.
Mowa o moim tygodniowym pobycie w Instytucie Zdrowia Sofra w Karpaczu, do którego udałam się w lipcu myśląc, że spędzę kilka dni w miłym miejscu, poddam się jakimś regenerującym zabiegom, może czegoś nowego nauczę i trochę odpocznę.
To co zastałam na miejscu, przerosło moje wyobrażenie i oczekiwania, pomimo zapoznania się z ofertą Instytutu przed wyjazdem. Już w pierwszej dobie dotarło do mnie, że znalazłam się w miejscu, które robi nie tylko dobre pierwsze wrażenie, ale które zrobi także małą rewolucję w moim życiu. Na plus.
Niniejszy artykuł to kontynuacja cyklu o wspomaganiu swojego zdrowia w czasach pandemii. Poprzedni znajdziecie tutaj -> „Jak zadbać o swoje psychiczne i fizyczne zdrowie w czasach pandemii?” (KLIK).
Relacje na Instagramie
Zacznę może nietypowo, bo od zachęcenia Was do obejrzenia moich relacji z każdego dnia pobytu w Instytucie, które znajdziecie w dwóch wyróżnionych na moim instagramowym profilu albumach: Sofra Karpacz 1 i 2 (tutaj i tutaj).
To one dadzą Wam pełen obraz tego jak zachwyciłam się tym miejscem, różnorodnością i kompleksowością oraz profesjonalizmem i gościnnością Instytutu. Mimo wszystko to o czym w nich mówię i piszę to tylko część tego z czego można skorzystać na miejscu, a jest tego naprawdę dużo. Koniecznie je obejrzyjcie, bo stanowią uzupełnienie niniejszego artykułu i są bardzo osobistym wyrazem tego czego doświadczyłam. Kręciłam je na bieżąco.
Instytut Zdrowia Sofra w Karpaczu i Mielnie
Instytut Zdrowia Sofra to miejsce dla osób, które pragną zadbać o swoje zdrowie, zmienić nawyki, odpocząć, poddać się specjalistycznym zabiegom leczniczym i pielęgnacyjnym, odchudzić się czy oczyścić organizm, a wszystko odbywa się pod czujnym okiem specjalistów – lekarzy, dietetyków, fizjoterapeutów, rehabilitantów.
Diety i programy jakie oferuje Instytut to:
- dieta warzywno-owocowa dr Ewy Dąbrowskiej,
- dieta pełnowartościowa wzbogacona o antyoksydanty i immunomodulatory,
- dieta wege,
- dieta paleo bezglutenowa,
- dieta niskokaloryczna,
- dieta wczasowa,
- dieta dziecięca,
- program regeneracyjny,
- program wspierający leczenie niepłodności,
- kuracja autoimmunologiczna,
- kuracja zdrowy układ pokarmowy.
W ramach Europejskiegp Centrum Kontynencji, Instytut oferuje również diagnostykę, terapię i rehabilitację urologiczną dysponując najnowszej generacji sprzętem i wspierając zabiegi ćwiczeniami ze specjalistami oraz specjalną dietą.
Celem wizyty w Instytucie może być jednak nie tylko poprawa stanu swojego zdrowia, wzmocnienie odporności czy relaks, ale też zapobieganie chorobom cywilizacyjnym.
Instytut ma dwa oddziały – w Karpaczu i Mielnie. Ja wybrałam góry, bo nad morzem w ostatnich latach jestem bardzo często. Położony blisko centrum Karpacza, ale w zacisznym miejscu z widokiem na najwyższy szczyt Karkonoszy – Śnieżkę, oferuje komfortowe pokoje, w tym apartamenty z aneksem kuchennym oraz pełną infrastrukturę sportową z profesjonalnym sprzętem, a także strefę spa & wellness – sale gimnastyczne, gabinety zabiegowe i kosmetyczne, basen, sauna, jacuzzi. Zielony teren dookoła obiektu zachęca do aktywnego wypoczynku i sprzyja relaksowi o każdej porze roku.
Do Instytutu można wybrać się z dziećmi, na które czeka zdrowa dieta, pokój zabaw, boiska i place zabaw.
Mam nadzieję, że Instytut wybaczy mi tę uwagę, ale moim skromnym zdaniem oferta na jego stronie internetowej tutaj, nie oddaje w pełni tego co można zastać na miejscu. Ja byłam oszołomiona wyborem zabiegów, możliwościami ich zrealizowania i zachwycona organizacją obiektu, jego lokalizacją, komfortem i bardzo pomocnym i zaangażowanym personelem, na który mogłam liczyć w każdym momencie swojego pobytu. Dodam, że Instytut dołożył wszelkich starań, żeby jego goście czuli się bezpiecznie i jednocześnie swobodnie przestrzegając procedur związanych z pandemią COVID-19.
Harmonogram dnia i plan zabiegów
Tuż po rejestracji w recepcji otrzymałam swój harmonogram dnia i plan zabiegów, który został przygotowany specjalnie dla mnie po wcześniejszej rozmowie i w oparciu o moje indywidualne potrzeby.
W programie pobytu były jednak nie tylko zabiegi lecznicze, regenerujące i pielęgnacyjne, ale też wybrana dieta, pakiet ćwiczeń, indywidualne konsultacje, wykłady i prezentacje.
Od 7:50 do 21:00 przez 5 dni w tygodniu (weekendy służą wyłącznie relaksowi) miałam:
- gimnastykę poranną,
- gimnastykę w basenie (woda uszlachetniona z tlenkiem srebra, bez chemii i chloru),
- gimnastykę zdrowy kręgosłup,
- gimnastykę na piłkach,
- indywidualne zabiegi fizjoterapeutyczne (praca na powięziach, ćwiczenia oddechowe, rozwiązanie moich problemów w zakresie ruchowym),
- konsultacje z dietetykiem, fizjoterapeutą, lekarzem (analiza wyników badań, które zrobiłam w ostatnim czasie),
- badanie USG tarczycy,
- masaże (klasyczny, relaksujący gorącymi kamieniami, kawowo-wyszczuplający, odżywczy świecą, tajski stóp, hydromasaż z kozim mlekiem),
- laserowe zabiegi modelująco-ujędrniająco-wyszczuplające na urządzeniu ICOONE (to był #mójpierwszyraz),
- tlenoterapię w komorze normobarycznej (również #mójpierwszyraz),
- wykłady i prezentacje (zasady zdrowego odżywiania, choroby cywilizacyjne, dieta warzywno-owocowa, priobiotyki i prebiotyki, alergie i nietolerancje pokarmowe, indeks glikemiczny, a choroby metaboliczne, itd.),
- do tego jacuzzi, siłownię, spacery po pięknej okolicy i dużo snu.
Intensywnie, ale z dużą korzyścią dla ciała, głowy i duszy. Myślę, że można to wyczuć z moich relacji na IG – słów, emocji i wyrazu twarzy. Ja się tam po prostu bardzo dobrze czułam.
Pilotażowy program odpornościowy z fitnessem dla płuc w komorze normobarycznej
Zdradziłam to w swoich relacjach na Instagramie, a teraz mogę o tym oficjalnie napisać, że brałam udział w pilotażowym wydaniu autorskiego programu regeneracyjnego Instytutu pod nazwą „Fitness dla płuc”, którego celem jest wzmocnienie odporności organizmu i dobra jego fizyczna i psychiczna kondycja, a także praca nad prawidłowymi nawykami.
Na program składa się:
- pełnowartościowa dieta wzbogacona o antyoksydanty i immunomodulatory,
- pakiet zabiegów „Fitness płuc” – tlenoterapia normobaryczna,
- zabiegi z fizykoterapii,
- codzienne ćwiczenia,
- opieka lekarska,
- opieka pielęgniarska,
- konsultacje z dietetykiem,
- wykłady z zakresu żywienia i profilaktyki zdrowotnej.
O programie więcej możecie poczytać tutaj.
Jak widzieliście wyżej, mój dzień był wypełniony po brzegi, ale ważniejsze jest to, że JUŻ podczas pobytu odczułam poprawę samopoczucia i lepszy zakres ruchu w swoim ciele. Momentami było boleśnie (fizjoterapia i ICOONE), ale zabiegi były rewelacyjne, jedzenie pyszne, atmosfera przesympatyczna, a do tego górskie powietrze, bajeczne zachody słońca ze Śnieżką w tle i piękna pogoda. Czego chcieć więcej?
Mała rewolucja, o której wspomniałam na początku artykułu dotyczy nie tyle całkowitej zmiany moich codziennych nawyków, bo te nie były złe, ile tego, że po wizycie w Instytucie jestem jeszcze bardziej zmotywowana i zdeterminowana by podążać w obranym przez siebie kilka lat temu kierunku i uczynić troskę o swoje i swoich bliskich zdrowie, naszym priorytetem. Wszak bez dobrego zdrowia, nie można w pełni się rozwijać, efektywnie uczyć czy pracować, korzystać z życia i nim cieszyć. Prawda?
Aktywność fizyczna i pełnowartościowa dieta
To, że lubię aktywność fizyczną to już wiecie, a w Instytucie mogłam uzupełnić ją jeszcze odpowiednią dietą. Od lat powtarzam, że jedno i drugie nie daje tak dobrych efektów stosowane wybiórczo jak w parze.
Od razu zaznaczę, że sama dokonałam wyboru, jeśli chodzi o rodzaj diety i była to dieta pełnowartościowa wzbogacona o antyoksydanty i immunomodulatory, której potrzebuję jako osoba aktywna fizycznie, zdrowa i niezmagająca się z jakimikolwiek nietolerancjami pokarmowymi.
Relacjonując swój pobyt na Instagramie, otrzymałam wiele próśb o podzielenie się informacją jak taka dieta wygląda, dla kogo jest najbardziej wskazana, czy są jakieś przeciwwskazania do jej stosowania i na te pytania odpowie Wam specjalista, którego poprosiłam o udzielenie mi wywiadu, a który znajdziecie w jednym z kolejnych wpisów na blogu.
Ze swojej strony dodam tylko, że posiłki były nie tylko w pełni wartościowe i pięknie podane, ale też bardzo smaczne, a ja czułam się po nich lekko i zawsze nasycona. Szczerze mówiąc, pomimo braku mięsa i wędlin na talerzu (jedynie niektóre wywary zawierały niewielkie ilości mięsa) i mojego przeświadczenia, że troszkę może mi go jednak brakować w diecie, to był mój trzeci (po mikrowyprawie tropienie wilków i jogowym weekendzie) wyjazd w krótkim czasie oparty na diecie bezmięsnej lub ze znacznym jego ograniczeniem. To kolejna zmiana, którą staram się wdrażać w swoje życie.
Co dalej?
Po takiej inwestycji w siebie, najważniejsze jest to, żeby nie zniweczyć wysiłku, który można nazwać pewnego rodzaju wyzwaniem – musiałam wygospodarować tydzień wolnego czasu, zorganizować czas i opiekę dzieciom (trwały wakacje), zdecydować się na 7-dniowy samotny wyjazd, pokonać łącznie 1000 km. Kilka dni później wyjechałam też na wakacje nad morze, gdzie jak wiadomo sposób odżywiania może odbiegać od tego, który stosujemy na co dzień, a już zwłaszcza wtedy, kiedy pragniemy wprowadzić do niego jakieś zmiany. Ja jednak byłam dobrze i przygotowana i zmotywowana, a teraz mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna, że dałam radę.
Jednak nie tylko dieta jest tu istotna, lecz też odpowiednie nawodnienie organizmu (z tym miałam zawsze problem), ćwiczenia oddechowe (tych nauczyłam się w Instytucie) i aktywność fizyczna (tu akurat sprawuję się na szóstkę – na co dzień i podczas wakacji biegałam i uprawiałam jogę na plaży, robiłam ze znajomymi treningi w ogródku, sporo jeździliśmy na rowerach, rolkach, wrotkach, hulajnodze, deskorolce, graliśmy w badmintona i dużo spacerowaliśmy).
Do ruchu jestem przyzwyczajona, ale dyscyplina, w starciu z licznymi obowiązkami i pracą, zawsze może zaszwankować, więc praca nad trzymaniem się swojego postanowienia jest tu kluczowa. Ja jestem jednak uparta i konsekwentna, szczególnie jak widzę, że mój wysiłek, który jest dla mnie przyjemnością, nie idzie na marne. To ma przełożenie na wszystkie sfery życia, bo ogólnie czuję się bardzo dobrze. Często o tym wspominam na blogu i na swoich profilach społecznościowych – ostatnio na Facebooku (tu) i Instagramie (tu).
Mam nadzieję wrócić kiedyś do Instytutu Zdrowia Sofra, bo był to wyjazd typu spojrzenie w głąb siebie, zwrócenie uwagi na potrzeby swojego organizmu, praca nad nawykami i odpornością na najbliższy czas. Powiem szczerze, że nie pamiętam też, kiedy czułam się aż tak zaopiekowana.
Jak Wam się podoba taki tydzień dla siebie i swojego zdrowia? Nie pytam tych, którzy byli ze mną wirtualnie w Instytucie, bo ich zdanie znam doskonale, ale tych, którym ten artykuł wpadł właśnie w ręce i po raz pierwszy dowiedzieli się o takim miejscu. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zadbania o siebie w tym trudnym pandemicznym czasie i przed jesienno-zimowym okresem. Napiszcie dwa słowa w komentarzu poniżej proszę.
Wpis powstał we współpracy z Instytutem Zdrowia Sofra.
Zdjęcia: archiwum prywatne
Miejsce: Instytut Zdrowia Sofra i Europejskie Centrum Kontynencji, Karpacz, lipiec 2020
[…] Kolejna najlepsza rzecz jaką mogłam dla siebie zrobić w czasach pandemii. Tydzień w Instytucie Z… pochodzi z […]
[…] nauczyć się profesjonalnie masować, a po swoim ostatnim pobycie w Instytucie Zdrowia Sofra (artykuł tutaj), gdzie „zaliczyłam” masaż klasyczny, relaksujący gorącymi kamieniami, […]
Pewnie, że zachęciłaś bo ja bym tam pojechała na zabiegi i aktywny wypoczynek 😀
Ja mam nadzieję wrócić do Instytutu, bo nie zdążyłam skorzystać ze wszystkiego co dobre, choć tydzień miałam wypełniony po brzegi od rana do nocy.
Lubię takie meijsca, gdzie można zadbać o siebie kompleksowo. Mam swoje ulubione.
Fantastyczny wyjazd! Cudownie tak na legalu zająć się tylko i wyłącznie sobą 🙂
Na legalu jak nic 😀
To musiał być wspaniały tydzień, cudownie, że są takie miejsca, moja lista rzeczy do zrobienia jak już przestanę karmić i będę mogła zostawić dzieci z mężem robi się niebezpiecznie długa ?
Jak już będziesz gotowa daj znać, to może znowu zorganizujemy coś wspólnie.
Byłam zachwycona Twoją relacją na insta z tego wyjazdu, opis na blogu jeszcze bardziej prz ekonał mnie do tego że każda kobieta aktywna lub nie, zmęczona, pracująca, powinna sobie pozwolić na kilka dni takich dobroci dla ciała i duszy.
Bardzo dziękuję Ci Moniko i cieszę się, ze byłaś ze mną na Instagramie. Bardzo lubię tam interakcje z ludźmi i widziałam jak niektórym naprawdę spodobało się to miejsce w miarę jak je odkrywałam. Ja jestem zachwycona tym ile w jednym miejscu, w trajcie jednego wyjazde można zrobić dla siebie dobrego. Mam nadzieję wrócić do Instytutu i skorzystać z kolejnych usług. Na własnym ciele odczułam, że naprawdę warto.
Piękne widoki, cudne chwile a efekty z pewnością bezcenne!!!
Efekty jak widziałaś na żywo 😉 A tak serio, to ten pobyt w Instytucie był taką kropką nad „i” moich wieloletnich starań o swoje zdrowie. Takie wyjazdy niesamowicie motywują do pracy i mobilizują do aktywowania innych, co mam nadzieję, chociażby w niewielkim procencie mi się udaje.
Ściskam Aniu.