18 mar Ci co mówią, że mają dystans, wcale go nie mają tylko o tym nie wiedzą
Miałam plan. Ten plan zakładał, że wrócę z podróży po Kambodży i przygotuję kilka wpisów, które przybliżą Wam Azję i ten niezwykły kraj.
Spisałam tematy, zebrałam wrażenia, a potem wzięłam się za najnowszą książkę Wojciecha Tochmana „Pianie kogutów, płacz psów” (Wydawnictwo Literackie). Czytam ją po raz kolejny, właściwie po raz kolejny ją zaczynam, bo zupełnie inaczej ją odbierałam przed wyjazdem i teraz, kiedy zobaczyłam to o czym pisze autor na własne oczy. Krztuszę się, przełykam głośno ślinę, oczy wciąż mam zeszklone. Odkładam książkę na bok, wracam do zdjęć i wspomnień. Próbuję zdystansować się do tego co zobaczyłam w Kambodży, próbuję zrozumieć czym jest Azja, ale mam też świadomość tego jak wiele obrazów zostało mi oszczędzone.
Azja rozwala mózg. Kambodża zmienia wszystko
Tak zatytułowałam swój wczorajszy kambodżańsko-esencjonalny newsletter, który jak zawsze w poniedziałek rano wysłałam do zapisanych na niego czytelników bloga. Ten tytuł mówi wszystko. W mojej głowie dzieją się w tej chwili różne rzeczy. Próbuję odpocząć po podróży, pracuję nad swoimi emocjami i staram się odnaleźć po powrocie do domu i do codziennego życia.
Wiem, że potrzeba na to trochę czasu, dlatego po odespaniu 36-godzinnej podróży, wzięłam się za pracę, bo tylko ona może mnie oderwać od przeżyć i obrazów, których doświadczyłam w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Od razu dodam też, że nie mam przed oczyma żadnych traumatycznych kadrów, bo zdaję sobie sprawę z tego, że tak może być odebrane to o czym piszę, ale chodzi o skrajnie różne obrazy. Począwszy od sielanki, którą pokazuję na Instagramie, aż po momenty, dla nas Europejczyków, żyjących w bezpiecznym, czystym i przewidywalnym środowisku, trudne do objęcia umysłem.
W moich relacjach na Instagram Stories nie pokazałam wszystkiego, bo w dobrym obyczaju nie fotografuje się ani nie filmuje biedy czy czyjegoś nieszczęścia. Z jednej strony chciałoby się pokazać to wszystko światu, wykrzyczeć, że nie ma na to naszej zgody, że naszym obowiązkiem jest pomagać słabszym i szerzyć wiedzę o świecie, szczególnie tam gdzie jest potrzebna pomoc i ingerencja z zewnątrz. Z drugiej strony lepiej zostawić to ekspertom, profesjonalnym reporterom, rzetelnym dziennikarzom i przedstawicielom organizacji humanitarnych czy ochrony praw człowieka, itp.
Byłam w różnych miejscach na świecie, widziałam różne rzeczy. Bogactwo przeplatane skrajną biedą również, ale w takim wydaniu, w jakim zobaczyłam w ciągu zaledwie jednej doby w Tajlandii i prawie dwóch tygodni w Kambodży nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Zaznaczę jednak, że nie widziałam najgorszego, tego o czym czytam m.in. w książce Tochmana.
Wspominając swoją podróż, skupiam się przede wszystkim na skrajnościach, kontrastowości i różnorodności Kambodży. To czyni mnie bogatszą i sprawia, że nabieram do wielu rzeczy wewnętrznego dystansu.
Dystans
W naszych czasach często słyszy się określenia typu: złap dystans, próbuję wypracować dystans, mam dystans, itd. Sama je głoszę i nadal będę głosić, ale dopiero po podróży do Azji słowo „dystans” nabiera zupełnie innego znaczenia.
Żyjemy w miejscu, w którym nie musimy walczyć o przetrwanie. Tak naprawdę nie dotyka nas ani polityka, ani wojna, ani choroby, które pozwalają dożyć co najwyżej 25 roku życia. Mamy opiekę medyczną (tak, często na nią narzekamy, ale ją mamy), możliwość pracy, kształcenia się i rozwoju. Mamy też dostęp do bieżącej wody, a zepsute jedzenie wyrzucamy. Mamy wszystko. Wszystko z wyjątkiem dystansu.
Dystans do życia? Z jednej strony łatwo wypowiadamy te słowa, z drugiej potrafimy przejmować się drobiazgami i rzeczami zupełnie nieistotnymi. Pozwalamy burzyć swój rytm opinią innych, dajemy się wciągać w manipulacje, ulegamy naciskom, głośno i sarkastycznie wypowiadamy się na temat różnych zjawisk, wydarzeń, ludzi. Pozwalamy wykradać sobie swój własny czas, samemu często marnując go na potęgę.
Dystans do pracy? Wielu zarzeka się, że zwalnia tempo, odpuszcza, zmienia styl życia, po czym wpada na nowo w wir, który wciąga go coraz głębiej. Brak tu spójności, konsekwencji i pewności w działaniu. Rodzi się frustracja, obawa czy podołam, zrezygnowanie, choroby, a winą za to obarczamy innych. Albo życie.
Dystans do wychowywania dzieci? Nie chodzi o porównania, bo w tym przypadku byłoby to mocno niesprawiedliwe, wręcz nie na miejscu, ale wystarczy choć raz w życiu zobaczyć dziecko, które nie ma niczego albo które żyje na granicy przetrwania, żeby zrozumieć jak wiele mają nasze dzieci i jak bardzo nieistotnymi kwestiami zajmujemy się na co dzień szukając rozwiązań czy „inspiracji” w sieci.
Taka wyliczanka może być nieskończenie długa, ale zamiast stukać palcami w klawiaturę, wolę pomyśleć nad tym co mogę zrobić, żeby okazać jeszcze większą wdzięczność za to co mam dzisiaj.
Cdn.
Jestem pod ogromnym wrażeniem całej podróży, jej organizacji (Filip Głodny Świata i Wojtek Conscious Traveler, Foodkrywcy, chapeau bas) i miejsc, które zobaczyłam. Tak jak przewidywałam jeszcze przed wyjazdem, ten wyjazd wiele mnie nauczył i wiele we mnie zmienił. I już wiem jak chcę, żeby wyglądał kolejny 😉
Do tej pory ukazały się 2 artykuły z cyklu o Kambodży. Możecie je przeczytać poniżej:
- „Moja podróż do Kambodży – dlaczego nazwałam ją wyprawą życia jeszcze przed wyjazdem? Nowy cykl (KLIK)
- „Sen o Kambodży, czyli jak spełnić swoje marzenie?” (KLIK)
* * *
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł i myślicie, że może komuś się przydać lub zainspirować do wprowadzenia zmian w swoim życiu, będę wdzięczna za jego udostępnienie.
Jesteście ze mną na Facebooku i Instagramie? Po przerwie spowodowanej wyjazdem, na nowo muszę budować zasięgi, żeby do Was dotrzeć, dlatego wpadajcie częściej i zostawiajcie po sobie jakiś ślad, żeby Facebook zupełnie nas nie rozdzielił.
[…] „Ci co mówią, że mają dystans, wcale go nie mają tylko o tym nie wiedzą” (KLIK) […]
[…] Doświadczyliśmy nie tylko różnorodnego stylu podróżowania, ale też zobaczyliśmy wiele miejsc, których być może sami byśmy nie odkryli lub na które byśmy się nie zdecydowali. Ta wyprawa pokazała mi jak świadomie poznawać świat, odmienną kulturę, otworzyć się na nowe doświadczenia i chłonąć życie doceniając każdą jego odsłonę. Dostaliśmy piękną lekcję życia i pokory, która wywarła na mnie dość duży wpływ. Wspominałam o tym tutaj -> „Ci co mówią, że mają dystans, wcale go nie mają tylko o tym nie …. […]
[…] „Ci co mówią, że mają dystans, wcale go nie mają tylko o tym nie … […]
Wiele ludzi tam podróżuje, ale niewiele jest w stanie napisać tak wartościowy test po powrocie. Uwielbiam tą Twoją wrażliwość i umiejętność obserwowania świata i ludzi.Bo niby nic takiego, ale wielu patrzy i nie dostrzega. A Twoje insta stories były moim nałogiem 😀
Aga, bardzo Ci dziękuję za ten komentarz, szczególnie po tygodniu, w którym zmagałam się z różnymi emocjami. Przechodziłam lekki egzystencjonalny kryzys (pisałam o tym w dzisiejszym newsletterze), ale wychodzę już na prostą i planuję… kolejną wyprawę choć za jakiś czas dopiero. Fajnie, że nawiązujesz do Insta Stories, bo właśnie dołączyłaś do dość szerokiego grona osób, które napisały do mnie w sprawie relacji, które zrobiłam z Kambodży (jest ich prawie 600!). Ich nagrywanie sprawiało mi ogromną frajdę, bo bardzo chciałam podzielić się tym co widziałam i przeżywałam. Zresztą wracam do nich do tej pory, bo oczywiście zapisałam je jako wyróżnione albumy… Czytaj więcej »
OO, a gdzie teraz zamierzasz się wybrać? 😀
ps. Nie za ma co 🙂
Na pewno Azja, a co do krajów to zobaczymy, mam jeszcze dużo czasu, żeby się zorganizować. Marzy mi się Wietnam, Filipiny, Malezja, a może wymyślę coś zupełnie innego? O jeszzcze Japonia byłaby super. Pomarzyć ważna rzecz 😉
Dla mnie takim bolesnym zderzeniem z rzeczywistością była podróż do Indii. Miałam wtedy 20 lat, całkiem spore doświadczenie w podróżowaniu, ale niemal wyłącznie po Europie. To, czego tam doświadczyłam i co zobaczyłam niesamowicie mnie zmieniło i otworzyło. I ta podróż była najważniejszą w moim życiu, przełomową. Sama świadomość, że na świecie jest wiele krzywdy i biedy nie wystarcza. To trzeba zobaczyć na własne oczy.
Tak właśnie.
Indie nigdy nie były moim podróżniczym celem i to się raczej nie zmieni. Zbyt wiele słyszałam od znajomych jak może wyglądać podróż do tego kraju i wiem, że bardzo trudno byłoby mi to udźwignąć. Nie mniej jednak kolejną wyprawę planuję również w miejsce, które będzie dla mnie wyzwaniem.
Rany, ale Ty świetnie piszesz i pobudzasz do myślenia. Czekam z niecierpliwością na cd.
Mi refleksje o tym, że zajmuję się pierdołami pojawiają się cyklicznie Najczęściej wtedy gdy dyskutuję o ekologii,dobrostanie ludzi i planety. Uświadamiam sobie, w jakim cudownym świecie żyję, gdy mogę psioczyć na warzywa w plastiku, cieszyć się, że ktoś zrezygnował z plastikowej rurki i debatować, czy lepiej jest kupić zwykłe banany ale luzem, czy Bio, ale zapakowane
Poruszasz bardzo ważny temat, który chcę podjąć na blogu, bo po podróży do Azji zrozumiałam, że nawet jeśli jedna rodzina w Europie wprowadzi drobną zmianę w swoim życiu, to będzie to miało wpływ na planetę, środowisko i klimat. Wpadaj na bloga, bo będzie ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Cóż, podróże są z jednej strony przyjemnością, ale też czasami ostrą lekcją pokory. Bo często nam się wydaje, że nie żyje nam się najlepiej, że to czy tamto mogłoby się zmienić itd. A później jedziemy do kraju, gdzie kwestia dostępu do bieżącej wody czy leków jest kwestią problematyczną. I nagle nasze kłopoty jakoś tak bledną na tym tle. A z drugiej strony człowiek się zastanawia, czy może coś zmienić. I czasami dochodzi do wniosku, że wpadając gdzieś tylko na chwilę, nie ma tak naprawdę mocy sprawczej, by coś naprawdę naprawić
A ja myślę, że mamy moc sprawczą, bo możemy pomagać na odległość, szerzyć wiedzę o miejscach, o których inni nie mają pojęcia. Możemy też wprowadzić zmiany w swoim życiu i otoczeniu, które będą miały wpływ na środowisko. Azja jest totalnie zaśmiecona i my Europejczycy możemy coś z tym zrobić. Będę pisać o tym na blogu.
Trudno się nie zgodzić z tym co napisałaś. Żyjemy w dobrobycie, wszystko mamy, niczego nam nie brakuje, a paradoksalnie bardzo często (i to w prostych sytuacjach) brakuje nam właśnie dystansu. Dobrze, że będąc w podróży człowiek patrzy na pewne rzeczy innym okiem, z innej perspektywy. Dużo myślimy, analizujemy, staramy się zrozumieć i spojrzeć na świat oczami tubylców. Za to lubię podróże. Że otwierają oczy, rozum i serce.
W Azji jeszcze nie byłam, ale czuję, że wyjazd w tamte strony zmieni moje postrzeganie świata.
Wydaje mi się, że to właśnie podróże pozwalają nam lepiej zrozumieć świat i bardziej docenić to co mamy. Podczas podróży czy nawet wypoczynku nasz umysł przechodzi w stan skupienia i relaksu i wtedy otwierają się nam klapki na oczach. Na co dzień zbyt mocno koncentrujemy się na osiąganiu zawodowych celów, gonitwie za obowiązkami i nie dostrzegamy niuansów życia.
Azję polecam Ci z całego serca. Ja już wiem, że tam wrócę.
To co napisałaś, daje do myślenia. Wiem o jakie obrazy Ci chodzi, jest to ciężkie…