09 maja Esencja myśli – kwiecień-maj i garść inspiracji z życia
Właśnie wpadłam na kolejny pomysł (tak, znowu testuję) na szybki update tego co się działo w kwietniu w połączeniu z bieżącymi, majowymi tematami. Tym razem nieco krócej…, a nie, wróć, tak miało być, ale znowu troszkę się rozpisałam. Obiecuję jednak, że kolejny wpis będzie krótki i smakowity. Tymczasem zapraszam Was na garść inspiracji.
Czytam
W kwietniu trafiłam na 2 poradnikowe perełki, które chętnie Wam przybliżę w jednym z majowych wpisów. Pierwsza to „Beauty & Food”, czyli co jeść, by skóra stała się pełna blasku, a włosy i paznokcie zdrowe. Bardzo lubię codzienną pielęgnację, ale nie bardzo mogę i chcę poświęcać jej dużo czasu. Ta książka zwróciła moją uwagę jak prostymi sposobami można poprawić kondycję skóry poprzez dostosowaną do jej potrzeb dietę, a także zachęciła do zrobienia i wypróbowania własnych kosmetyków, którymi też się z Wami wkrótce podzielę.
Drugą pozycją jest „Happy Uroda. Piękno jest w tobie”, książka zawierająca holistyczne programy upiększającye ciało i duszę, która również zachęca do naturalnych sposobów dbania o siebie podejmując takie tematy jak joga twarzy, naturalna dieta czy naturalne kosmetyki. W opisie niby podobna do poprzedniej, a jednak zupełnie inna. Jej treść idealnie wpasowuje się w moje praktyki i w miarę jej czytania odnajduję coraz więcej wspólnych elementów.
Jest jeszcze jedna ksążka, którą otrzymałam w ramach współpracy, a jej premiera będzie miała miejsce 24 maja. Minimalistyczna powieść o uważności, czerpaniu radości z prostych rzeczy i umiejętności słuchania. Czy mniej znaczy więcej? O tym na blogu pod koniec maja.
Słucham
Po boomie na webinary i FBLive’y, które nadal oglądam, nadszedł czas na podcasty. Kiedyś ich słuchałam częściej, ostatnio coraz bardziej doskwiera brak czasu, ale warto ich słuchać, bo to szybki, przyjemny i wygodny sposób na wzbogacenie swojej wiedzy, skorzystanie ze wskazówek i doświadczenia innych albo po prostu wysłuchanie inspirujących rozmów. Swój come back do słuchania poddcastów skierowałam na: Pani Swojego Czasu, Mała Wielka Firma, Jak Oszczędzać Pieniądze, Jason Hunt, Z pasją o mocnych stronach, eMarketing przy kawie. Czasem wpadam na pojednyncze podcasty, ale warte uwagi z mojego punktu widzenia, a słucham zarówno dla przyjemności, jak i dla poprawienia swojego warsztatu. W tym miejscu polecam Wam grupę W ruchu słucham podcastów, na której znajdziecie sporo źródeł i linków do podcastów z różnych dziedzin. Moja lista rośnie w siłę, bo podcasty są bardzo wciągające, a można je przecież odsłuchiwać podczas spaceru, treningu, jazdy pociągiem, gotowania obiadu, prasowania, kąpieli w wannie czy tuż przed zaśnięciem.
Oglądam
W tym miejscu nowości nie będzie, bo nie mam Netflixa i wciąż boję się go mieć widząc u znajomych stopień uzależnienia od nowych seriali, chociaż bardzo mnie kusi. Jeśli chodzi o filmy w ogóle mało ich oglądam, ostatnio głównie czytam i słucham podcastów, ale obejrzałam dwa starsze filmy, którymi muszę się z Wami podzielić.
„Miss You Already” („Już za tobą tęsknię” ZWIASTUN) – mocny, prawdziwy, bez banałów i taniej ckliwości totalny wyciskacz łez. Film wciągający z doskonałą rolą Toni Collette i Drew Marrymore o niezwykłej przyjaźni szalonych kobiet, z których jedna zmaga się w charakterystyczny dla siebie sposób z chorobą nowotworową. Ogromny plus dla fabuły za pokazanie dystansu do życia jednej z bohaterek. Dramat i komedia, ja wyłam.
„Wall Street – Money Never Sleeps” („Wall Street – Pieniądz nie śpi” ZWIASTUN) – stary sequel filmu „Wall Street” Olivera Stone’a, ale obejrzałam go z przyjemnością po raz drugi. Jak zwykle doskonała gra Michaela Douglasa w roli cynicznego i drapieżnego kapitalisty Gordona Gekka i Shia LaBeouf, zdolnego gracza z Wall Street, który pragnie zemścić się na pewnym miliarderze odpowiedzialnym za śmierć jego mentora. Obaj panowie zawierają pewien układ, jednak nie każdy nawet doskonały plan może się powieść. Intryga nie tylko finansowa na mistrzowskim poziomie.
Odkrywam, zachwycam się, testuję
Coraz częściej interesuję się, odkrywam i testuję kosmetyki naturalne, choć poza niewątpliwie zdrowotnym wpływem ich działania, ratowaniem skóry przed barwnikami i konserwantami, wciąż mam wątpliwości, jeśli chodzi o ich aktywne działanie. Nie wierzę w to, że kosmetyk za 20 zł jest równie skuteczny jak ten, za którym stoją lata naukowych testów i doświadczeń w profesjonalnych labolatoriach. Niemniej jednak jestem przekonana, że od czasu do czasu trzeba spojrzeć na swoją skórę od innej strony, zmieniać kosmetyki, próbować jak nasza skóra reaguje na nowości, a przede wszystkim czytać etykiety kupowanych kosmetyków.
Blogi i profile instagramowe, które odkrywam i zachwycam się na nowo to:
- Simpllife – piękny blog, piękne zdjęcia, ciekawe treści, inspiracje, moja tematyka, nic tu nie jest wymuszone. Uwielbiam wpadać do Natalii, bo zawsze znajdę u niej coś co mnie interesuje.
- Agnes on the cloud – znaki szczególne #nofilter w przekazie i treści. Mądrze i refleksyjnie.
- wegańskich (dla odmiany) inspiracji szukam na veganwhat. Takich profili na IG jest mnóstwo, ale nie wszystkie mają takie apetyczne zdjęcia. No to dołożę jeszcze jeden – naturally.jo. Wybornie.
- flatlay photos zalały Instagram, ale ja mam do nich słabość i uwielbiam biało-czarne kompozycje. Ich królową jest m.in. vainnglory
- pomimo tego, że jestem fanką jasnych profili kilka dni temu odkryłam swoją sąsiadkę z Zalesia z jej klimatycznym profilem w brązach i beżach -> mrsostrovia
- a propos jasnych profili, lekkość i delikatność znajdziecie na -> czarnaewcia
- skoro jesteśmy przy kolorach to polecę Wam jeszcze jeden profil mojej koleżanki z fit campu. Na happy_in_gray rządzi szary.
W kwietniu miałam też okazję uczestniczyć po raz pierwszy w życiu w zajęciach tańca izraelskiego, który zorganizował klub sportowy, do którego uczęszczam. Bardzo polecam świetną zabawę przy specyficznej muzyce.
Spotykam, wyjeżdżam
Po cudownej majówce totalnie w stylu slow w jednym z moich miejsc na ziemi i zresetowaniu organizmu po intensywnych dniach, znowu wpadam w wir spotkań, wyjazdów i krótkich wypadów. Był Blogotok w Kielcach (3 dni tylko dla mnie), warsztaty otwartości z Małgosią Ohme, spontaniczny i szalony weekend w towarzystwie Anna Sobór Photography, a przede mną 3-dniowy wyjazd do Poznania, na który cieszę się podwójnie, ponieważ wieczory i poranki spędzę z przyjaciółmi, u których się zatrzymuję, a w ciągu dnia będę uczestniczyć w świetnie zapowiadającym się Blog Conference Poznań z bardzo ciekawymi warsztatami.
No i jak co miesiąc widzimy się na śniadaniu z Ronja i Agumama, prawda dziewczyny?
A w najbliższy weekend #FarmaBlogerów z dziećmi w Farmie Iluzji, natomiast w Warszawie festiwal Streets of Spain – smaki, kolory, sztuka, muzyka i gorąco-południowa atmosfera dla fanów Hiszpanii.
Złoszczę się
Nie jestem sama w tej złości, bo złoszczę się jak wszyscy na pogodę. Wiem, że to głupie, bo wpływu na to nie mamy żadnego, ale naprawdę żal mi tych wszystkich ciepłych miesięcy, niewykorzystanego tarasu i ogrodu, w którym zwykle pracuję, dzieci, które zamiast beztrosko tarzać się po trawie, więcej czasu spędzają w budynkach. W związku z tym przeraża mnie perspektywa krótszego lata, szczególnie, że wiążę z nim piękne plany.
Jestem też trochę rozczarowana tym, że w kwietniu nie wypaliły aż 3 pomysły mojego projektu #mójpierwszyraz, ale realizacja dwóch z nich ze względów organizacyjnych i nie do końca ode mnie zależnych, będzie miała miejsce w maju. Cóż, czasem tak bywa, a ponieważ zależy mi, żeby były to fajne, ciekawe i ekscytujące rzeczy nie tylko dla mnie, ale też dla Was, ich przygotowanie i zrealizowanie wymaga czasem więcej zachodu i zależy od możliwości obu stron. Zapewniam natomiast, że warto poczekać 😉
Cieszę się
Wspomniałam wyżej, że 2 z 3 pomysłów na #mójpierwszyraz będą miały miejsce w maju. Należą się jeszcze dwa słowa wyjaśnienia odnośnie trzeciego wyzwania. Otóż jego realizację zaczęłam w kwietniu, ale wyzwanie okazało się być tak trudne i wymagające, że jego efekt zobaczycie prawdopodobnie za kilka dobrych miesięcy, a najwcześniej za pół roku. Totalnie mnie to zaskoczyło, ale wyzwanie sprawia tyle radości, że z dużym entuzjamem szlifuję je 2 razy w tygodniu. Więcej nic nie powiem, bo nie chciałabym zepsuć niespodzianki. Zdradzę tylko kilka charakteryzujących je cech: pokonanie barier, przełamanie strachu, ból i chwilami duży dyskomfort, a z tygodnia na tydzień nowe siniaki na całym ciele. Brzmi dobrze, prawda? 😉
Najbardziej cieszę się jednak z tego, że przede mną najfajniejsze miesiące w roku i wiele wydarzeń, na które czekam poza wakacjami oczywiście. Nie szkodzi, że pracowicie i intensywnie, ważne, że ciekawie.
A co tam, cieszę się też z drobiazgów: że moja 5-letnia córka czyta już swoje pierwsze książeczki samodzielnie (uwielbiam kupować książki, a teraz doszła mi jeszcze ta młoda dama), że mogę skakać z córkami w gumę, że wiele niewiadomych przede mną w najbliższych tygodniach, że moje pomysły na #mójpierwszyraz nakręcają mnie jak poranna kawa i że cały sezon zimowy i wiosenny byliśmy wszyscy w zasadzie zdrowi. O, z tego się cieszę.
Szukam
W grupie siła. Pilnie poszukuję dwóch rzeczy: starego stołu dokładnie w takiej kolorystyce jak na zdjęciu i drewnianej drabinki pełniącej rolę wieszaka. Może wpadły Wam podobne rzeczy w oko? A może polecicie jakieś miejsca, gdzie mogłabym takich rzeczy poszukać?
Kolejne pytanie do Was to skąd bierzecie różnego rodzaju gify, śmieszne filmiki, na co najchętniej i najczęściej zaglądacie? Szukam fajnych stron, na których można znaleźć życiowe tematy i ilustracje.
Czekam
Dajcie znać co u Was. Teraz będę wpadać tu częsciej, bo tematów na maj i czerwiec mam całkiem sporo, a maj choć taki piękny, wciąż chłodny trzyma nas więcej w domu niż poza nim. Wprawdzie nadzieja umiera ostatnia, ale ja na wiosnę już nie liczę. Czekam na lato. Wy też?
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram i na Instagram Stories (jestem tam nie tylko codziennie, ale potrafię się też nieźle rozgadać) i odwiedź Twittera.
Kremy Nivea często kosztują mniej niż 20 zł, a stoją za nimi lata badań w laboratoriach i stosowanie nowoczesnych technologii ? kosmetyki naturalne, tak jak drogeryjna dostępne są w różnych grupach cenowy i jeśli to cena jest wyznacznikiem, to bez problemu znajdziesz takie od 100 pln wzwyż ?
Nie, cena nie jest wyznacznikiem i być nie powinna, ale przetestowałam sporo naturalnych kosmetyków i poza nawilżeniem niespecjalnie wydają się być aktywne. Wiele z nich odrzuciłam, bo zupełnie mi nie odpowiadały, ale może nie natrafiłam jeszcze na swój typ i tym samym nie dojrzałam do wymiany całej kosmetyczki na naturalne? Zresztą te, których używam od lat też przechodzą przez moją ostrą weryfikację, jeśli chodzi o skład i spełnianie oczekiwań. Problemów ze skórą nie mam, więc przestawienie się na naturalne jest wynikiem raczej czystej ciekawości, otwartości na nowości i skierowania swojej uwagi na jak najbardziej naturalną pielęgnację.
Wpis super! Takie tu i teraz z tego wyszło ?
Ja już nie wiem co z tego wyszło, bo kiedy go zaczynałam wyglądał zupełnie inaczej i jest to co najmniej trzecia formuła podsumowania miesiąca.
Myślę nad zakupem Happy uroda 🙂 Słyszę o tej książce same pozytywne opinie 🙂 Co do kosmetyków, na pewno profesjonalne są skuteczne, ale dla mnie zbyt drastyczne. W moim przypadku sprawdziło się „less is more” – olej naturalny zamiast kremu nawilżającego, do oczyszczania mydło, masło shea lub balsam na jego bazie do całego ciała. Każdy ma inne preferencje, warto spróbować i przekonać się… na własnej skórze dosłownie 😉
Oleje uwielbiam i często stosuję na ciało i włosy, ale nie twarz. Nie znoszę jak włosy przyklejają mi się do twarzy, nie lubię też „brudzić” poduszki 😉 Cały czas testuję nowości i lubię różnorodność w pielęgnacji, a wybór jest przecież ogromny.
Niesamowicie pozytywne inspiracje, motywy, pomysły.
Cieszę się, że tak je odbierasz 🙂
Taniec izraelski – to brzmi nieźle! 😀 Napisałabyś o tym coś więcej? Sporo spotkań miałaś! A w Poznaniu się widzimy! Też jadę! 😀 Granie z córami w gumę! Ale wypas! 😀 Staroci tego rodzaju jak stolik najlepiej szukać na olx (albo śmietnikach xD – ale ja nie mam namiarów na żadne interesujące, więc nie pomogę ;)) Ja na lato jakoś szczególniej nie czekam, bo nie lubię upałów, acz zgodzę się, że mogłoby być cieplej. Tęsknię za prawdziwą wiosną – kiedy to temperatura była dla mnie idealna, można było biegać w krótkim rękawku, a pot nie spływał z czoła… Może się… Czytaj więcej »
Taniec izraelski zorganizowały dziewczyny z klubu, bo jedna z nich jest z nim związana. Wyguglaj (Boże, co za straszne słowo) czy nie ma takich zajęć w Twoim mieście. Taniec oczywiście odbywa się w grupie ze względu na charakterystyczne układy 😉 Zabawa przednia.
Guma jest super, grałam na każdej przerwie między lekcjami na korytarzu lub przed szkołą.
Ściskam i do zobaczenia w Poznaniu!
Bardzo fajny wpis. Uwielbiam go-opublikowałam swoje „ tu i teraz” również na blogu. Niestety, nie mam pojęcia gdzie znaleźć taki stół i drabinę, ale…TAK! Czekam na lato, wierzę w to, że przyjdzie.
Mnóstwo inspiracji i ciekawych miejsc do odwiedzenia 🙂 A z tą pogodą… chyba już do końca życia zostanę meteopatką:)
jakie piękne, estetyczne zdjecia 🙂
WSPANIAŁY BLOG! Fajne polecenia, większości nie znam a myślałam, że wyczytałam już cały internet! Ja na pewno będę częściej wpadać!
Fajnie, że wpadłaś 🙂 Zapraszam częściej.
Wow, świetny post! Dałaś mi niezłego kopa inspiracji, a nawet bym rzekła – motywacji 🙂
Wow, cieszę się 🙂 Serdecznie pozdrawiam.
Wpis bardzo fajny
Jak z Instagramem jakoś nie jestem w stanie się polubić, chociaż założyłem konto i staram się publikować, jak się zmuszę, bardzo zmuszę, to podcasty lubię. Tylko sporo podcastów jest pustych, bez wyrazów – szukam takich, które naprawdę są dobre, a nie tylko półgodzinnym ględzeniem. Polecisz jakiś konkretnie?
No coś Ty, Instagram jest super, ja go kocham, zaraz do Ciebie zajrzę.
Podcasty podeślę jak przebiję się przez wszystkie, które przesluchuję, bo jest tego sporo. Część przeskakuję, ale do tej pory najbardziej podobały mi się Michała Szafranskiego i Oli Budzyńskiej. Jacek Klosinski właśnie wypuścił, spodziewam sie konkretów.
Fajnie gada też Andrzej Tucholski, ale tematyka akurat nie dla mnie, ściślej rzecz ujmując nie jestem w targecie ?
Oj, lepiej nie zaglądaj do mnie na Instagrama, tam praktycznie nic nie ma. Jak sobie myślę, że mam tam coś wstawić, szukam tysiąca pretekstów, by tego nie robić 🙁
Podoba ci się Michał Szafrański? On bardzo profesjonalnie nagrywa, ma dobry, radiowy głos, niestety z pół godziny gadania, najwyżej 10 minut ma konkret, a reszta, to pitu, pitu – jak dla mnie. Oli nie słuchałem, ale jestem ciekaw, czy w tym wypadku ja jestem targetem 🙂
Z tym IG no nic na siłę, bo niewiele z tego wyniknie dobrego. Co do podcastów, każdy musi znaleźć coś dla siebie. Widzę, że niektórzy się tym zachłystują, ja przyznam na początku też. Jedni chwalą się, że wyprodukowali super ekstra materiał, drudzy go zachwalają, odsłuchujesz, a tu… pogawędka, ale czasem i z niej można wyciągnąć coś dla siebie, tyle, że musisz w tym celu przesłuchać całość, dlatego robię to podczas innych czynności. Michał ma tak dużo już odcinków, że można znaleźć coś dla siebie, a ja go podziwiam za profesjonalizm, bo nie wszystkie tematy są dla mnie. Nie wiem czy… Czytaj więcej »
Wiedziałam, że się nie rozczaruję i że to nie będzie jakieś wymuszone podsumowanie miesiąca, ale konkretne, bardzo kaloryczne, przyjemnie zestawienie:) Zainteresowałaś mnie holistycznym podejściem do urody, ja swego czasu próbowałam robić tajski masaż twarzy, ale nie ukrywam, że te paręnaście minut to było dla mnie za dużo. Co do naturalnych kosmetyków to bardzo lubię kurkumę i drzewo sandałowe w rożnych postaciach i dobrze to robi mojej twarzy:) Nie będę robić reklamy, ale specyfik kosztuje faktycznie 20zł, a robi dobrze:) taniec izraelski? Nie mam pojęcia, jaki to, ale mnie zaintrygowałaś. No i czuję się trochę jak przymusowy domator, kiedy poczytałam o… Czytaj więcej »
Tajski masaż twarzy brzmi bardzo dobrze. Czemu nie mogłaś wytrzymać kilku minut? Ja kiedyś wyskakiwałam z pracy na lunchu na 50-minutowy masaż twarzy i to było rewelacyjne, bardzo przyjemne i odprężające. Pamiętam, że regularność tych zabiegów spowodowała, że moja twarz wyglądała wtedy zawsze na wypoczętą. Pochwal się tym kosmetykiem. Jeśli coś jest warte uwagi, to śmiało można się tym u mnie podzielić. Wygooglaj sobie taniec izraelski. Jest specyficzny i przez to fajny, no i do charakterystycznej muzyki. Co do moich wyjść, to właśnie dlatego mam zawsze mnóstwo do zrobienia (mam na myśli zaległości), bo rzadko spędzam czas w domu, większość… Czytaj więcej »
Nie mogłam wytrzymać, bo robiłam go sama;)) na taki u fachowca chętnie bym poszła. Choć przyznam, że miałam inne wyobrażenie o tradycyjnym tajskim masażu, jak już przy tym jesteśmy. Skusiłam się w Tajlandii i nie mogłam zrozumieć dlaczego Pani nalega, żebym skorzystała koniecznie z toalety przed. Po 5 minutach już wiedziałam – posikałabym się z bólu!:) A co do kosmetyku – olejek do twarzy Orientana z drzewa sandałowego i z tej samej serii krem z kurkumą:) Robi cuda szczególnie na przebarwienia:) Uściski!
A wiesz, że na każdym fitness campie, na który jadę jest masaż tajski? Od lat robimy go sobie nawzajem tzn. w parach pod okiem świetnej instruktorki. Nasze ciała są jednak tak obolałe po całych dniach intensywnych treningów, że masaż ten przynosi nam ulgę i relaks.