08 gru Dlaczego nie robię już postanowień noworocznych?
Podobno tylko 8% ludzi realizuje swoje noworoczne postanowienia.Wygląda na to, że do tej grupy należę dzisiaj i ja, pomimo wielu zrealizowanych celów w ciągu minionego roku. Jak to możliwe?
Sedno noworocznych postanowień
Kiedyś spisywanie noworocznych postanowień traktowałam jak swój obowiązek i wyrocznię, ale też nadzieję na przeżycie jeszcze lepszego nadchodzącego roku. Lista postanowień zawierała zwykle kilkanaście ambitnych punktów, do których zaliczałam zarówno duże projekty zawodowe, te związane z rozwojem osobistym, jak i mniejsze kwestie dotyczące życia prywatnego. Taka lista dawała mi złudne poczucie, że mam plan na dalszą część życia, a przynajmniej na kolejny rok, że ten plan jest bardzo dobry, całkiem realny do wykonania i że dzięki niemu stanę się lepszą w swoim mniemaniu osobą.
Nigdy nie były to postanowienia ponad moje możliwości (choć zdarzało się, że narzucałam sobie zbyt wiele), a plany zawsze były związane z moimi pragnieniami i aspiracjami. Jednak wpadając w wir obowiązków zawodowych i prywatnych, po kilku tygodniach zapominałam o nich. Nie poddawałam się w ich realizacji, nie przekładałam w terminie, tylko zwyczajnie w świecie o nich zapominałam.
Ku mojemu zdziwieniu, kiedy zbliżał się koniec roku, a w moje ręce przypadkiem wpadała lista noworocznych postanowień, okazywało się, że większość z nich została zrealizowana, ale nie dlatego, że je sobie zapisałam na kartce papieru, tylko dlatego, że wynikały z moich potrzeb. I to jest dla mnie sedno noworocznych postanowień.
# Układasz sobie w głowie listę projektów/rzeczy,
na których najbardziej Ci zależy
# Skracasz do maksymalnie 3-4 większych
# Dokładasz kolejne 4-5 nieco mniejsze,
ale równie ważne dla Ciebie
# Ustalasz ich termin realizacji na bieżąco
# Reszta to „drobiazgi”,
które można wykonać bez podawania konkretnego terminu,
ponieważ i tak będą musiały być zrobione i wystarczy,
że zapiszesz je w kalendarzu
Bazuję na kalendarzu
Corocznie bardzo dużą uwagę przykładam do wyboru kalendarza. To jedno z moich podstawowych narzędzi funkcjonowania. Musi być odpowiedniego rozmiaru (duży), z odpowiednim rozkładem tygodnia (7 dni na dwóch stronach) i zazwyczaj używam 2 sztuk. Do tego kilka notesów, a każdy ma inne przeznaczenie. Bez tych moich notatek zginęłabym w gąszczu informacji, planów, obowiązków i zadań. Noworoczne postanowienia mam w głowie, a to co jest dla mnie ważne to realizacja większych i mniejszych zadań każdego dnia, w każdym tygodniu i miesiącu. Spisuję je na bieżąco, a nie tylko z początkiem danego roku, kieruję się zdrowym rozsądkiem, a nie emocjami czy jakąś umowną datą. W ten sposób przybliżam się do większych celów i dlatego nie chcę kurczowo trzymać się tego, co postanowię sobie w przypływie emocji w grudniu czy styczniu. Nie zawsze idzie to w parze z moimi bieżącymi planami, działaniami i potrzebami. Tym bardziej, że na moje plany często mają wpływ niezależne ode mnie czynniki zewnętrzne.
Nie namawiam, żeby nie robić noworocznych postanowień, ale raczej realnie rozważyć swoje możliwości i nie dać się wpędzić w wyrzuty sumienia, że znowu nie udało się nam zrealizować tego, co postanowiliśmy sobie 12 miesięcy wcześniej.
Pomysł na noworoczne, a raczej całoroczne plany
W tym roku postanowiłam eksperymentalnie określić swoje plany (nie postanowienia*) i nadać im termin początkowy. Przyznam, że pomysł zaczerpnęłam z bloga Tomka Tomczyka, który opisał tę koncepcję dokładnie rok temu w artykule „Tylko jeden rok” (KLIK). Z mojej strony dodatkową modyfikacją będzie to, że ustalę również termin końcowy poszczególnych punktów planu i nie będzie to koniec roku, lecz konkretny miesiąc. Jak napisał Tomek: „Jesteśmy mistrzami w odkładaniu wszystkiego na bliżej nieokreśloną przyszłość i nie dotyczy to tylko tych największych życiowych planów. Zapominamy nawet o tych mniejszych celach, bo nie wyznaczamy im czasu i miejsca. Pozostają nieokreślone i nienazwane.” No więc ja nazwę swoje plany, umieszczę je na osi czasu w kalendarzu i rozliczę z nich siebie nie pod koniec roku, lecz w konkretnym terminie ich realizacji. I nie będą to moje noworoczne, lecz całoroczne plany.
*Różnica między planami, a postanowieniami w moim przypadku jest taka, że plany realizuję, a postanowienia spisuję na kartce. Czasem to kwestia nazewnictwa, bo tak naprawdę oba określenia sprowadzają się do realizacji osobistych celów.
Tymczasem wracam do świątecznych przygotowań, bo pamiętam, że każdego roku wśród noworocznych postanowień był punkt o tym, żeby nie dać się zwariować przedświątecznej gorączce.
Przyznajcie się, ile z noworocznych postanowień udało Wam się zrealizować w tym roku? Jeśli w ogóle je robicie 🙂
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może przydać się innym, będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
[…] jedynie niesmak z powodu niedotrzymanego sobie słowa. Wyjaśniam to w tym artykule […]
[…] się nowy rok, bo o ile noworocznych postanowień z rozsądku nie robię (KLIK), o tyle cele i marzenia mam jak […]
Nie robię noworocznych postanowień, bo nigdy ich nie realizuję. I tu nie chodzi o to, że zapominam, a o to, że mam zbyt słabą silną wolę 😛
Mi większość się udało, jeden uległ znacznej modyfikacji, ale to dlatego, że udało mi się w końcu trafić na tą właściwą drogę, która sprawia ogromną satysfakcję 🙂
U mnie też kalendarz to obowiązek, od kilku lat sprawdza się taki wielkości a5, ale za to gruby, żeby było dość miejsca 🙂
Notes mam jeden, i bez niego też jak bez ręki 🙂
Nie próbowałam jeszcze określać terminów realizacji, zawsze raczej takie ogólne plany, ale może to jest jakiś pomysł 🙂
Postanowienia noworoczne przestałam robić już dawno temu. Wychodzę z założenia, że jak człowek chce zrealizować jakiś plan, to nie musi z tym czekać do nowego roku, tylko od razu brać się za robotę.
Zrealizowałam wszystkie na ten rok, żadnego nie miałam to bylo łatwo. Na przyszły będzie inaczej, na wiele daje sobie właśnie tylko rok. Muszę to jednak jak widzę lepiej rozpisać, zorganizować. Boje się tylko wyznaczać daty, nie wiem, czy to nie sprawi, że jednak się nie uda. Podoba mi się pomysł z rozliczaniem w ciągu roku, to muszę u siebie wprowadzić i pod to ułożyć cele.
Ja nie robię postanowień noworocznych. Podobnie jak Ty mam całoroczne plany i korzystam z kalendarza. Uważam, że jeżeli chcemy coś zmienić w swoim życiu, to nie musimy czekać, aż w kalendarzu będzie nowa data. Postanowienia noworoczne mają to do siebie, ze większość z nich po 2 miesiącach zostaje zapomnianych i nadal żyjemy tak jak w starym roku. Uważam, że jeżeli ktoś chce naprawdę zmienić swoje życie lub tez osiągnąć jakiś cel nie powinien czekać, aż będzie nowy rok. Trzeba poczuć odpowiedni moment w życiu i działać. Pisałam również u siebie na ten temat, ponieważ byłam ciekawa, dlaczego ludzie czekają na… Czytaj więcej »
Ja nie robię postanowień noworocznych. Podobnie jak Ty mam całoroczne plany i korzystam z kalendarza. Uważam, że jeżeli chcemy coś zmienić w swoim życiu, to nie musimy czekać, aż w kalendarzu będzie nowa data. Postanowienia noworoczne mają to do siebie, ze większość z nich po 2 miesiącach zostaje zapomnianych i nadal żyjemy tak jak w starym roku. Uważam, że jeżeli ktoś chce naprawdę zmienić swoje życie lub tez osiągnąć jakiś cel nie powinien czekać, aż będzie nowy rok. Trzeba poczuć odpowiedni moment w życiu i działać. Pisałam również u siebie na ten temat, ponieważ byłam ciekawa, dlaczego ludzie czekają na… Czytaj więcej »
A ja każdego roku mam jedno postanowienie i zawsze udaje mi się je wypełnić po brzegi. Mianowicie, w dniu 31 grudnia, zanim wybije północ i wystrzelą sztuczne ognie, spoglądam w niebo i mówię do siebie ze spokojem, wielką dumą i wiarą:
„Masz być tak samo zajebistym gościem jak w mijającym roku!”
I zawsze 100% sukcesu;)
Dobre. Grunt to wiedzieć czego się chce 🙂
O postanowieniach noworocznych przypomniało mi się ostatnio na siłowni, gdy zobaczyłam, jakimi pustkami teraz świeci. Uzmysłowiłam sobie, że mamy koniec roku i na bank siłownia zapewni się zaraz po Nowy Roku w ramach realizacji noworocznych postanowień 🙂
Zawsze robiłam postanowienia, nigdy mi nie wychodziły. Ale w styczniu tego roku postanowiłam, że tak zorganizuję sobie czas, żeby więcej czytać. I udało się, notowałam wszystkie tytuły książek, które przeczytałam i wychodzi, że przeczytałam już 60;-);-) a w 2014 roku…13. Czyli postanowienie w pełni udane;-)
Muszę koniecznie przetestować i chyba sie skusze. Zwłaszcza pomysł z określaniem terminów bardzooo do mnie trafia 🙂
Już od dawna „nie bawię się” w noworoczne postanowienia, bo było u mnie DOKŁADNIE TAK SAMO jak u Ciebie 😀
Ja dość często postanawiam sobie coś na nowy rok,(coś realnego do spełnienia – np. że będę codziennie uczyć się języków) i takie postanowienia jak te zazwyczaj realizuję. Jeśli chodzi o większe plany życiowe to mam ogólny zarys tego, czego chcę. Kiedyś spisałam sobie cele na najbliższe kilka lat wraz z datami ich wykonania. Część z nich udało mi się zrealizować, inne albo zostały zweryfikowane przez życie i moje realne możliwości, albo są jeszcze gdzieś przede mną 🙂
Olu podziwiam, ja chyba zbyt mgliscie okreslam swoje postanowienia i potem zbyt lagodnie sie z nich rozliczam, moze powinna pojsc za Twoim przykladem i robic to tak konkretnie z kalendarzem w reku i przede wszystkim spisac je na jakiejs liscie, a nie tylko marzyc o nich w glowie. Pozdrawiam serdecznie Beata
Bardzo dobre rady z zaplanowaniem 3-4 większych i 4-5 mniejszych postanowień. W chwili gdy narzucimy ich sobie miliardy, to niezależnie od tego jak bardzo będziemy się starać i tak nie damy rady zrealizować wszystkiego, a to pozostawi rozczarowanie.
Nigdy nie robiłam postanowień rocznych, jakoś nie miałam takiej potrzeby, może to błąd? A może dzięki temu unikałam rozczarowań 🙂 W tym roku mam zamiar zrobić taki roczny plan i zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂
Hm… od kilku lat nie robiłam żadnych postanowień, wszystko wychodziło „w praniu”, ale może już najwyższa pora zacząć. Świetny pomysł z terminem początkowym i końcowym!
Tak jak napisałam na insta, moje noworoczne plany z reguły kończyły żywot 2 stycznia 😉 nie robię noworocznych postanowień od lat, tylko planuje i postanawiam na bieżąco. Często spontanicznie i nieprzemyślanie. I raczej nie zdarza mi się żałować. Najlepsze inwestycje mojego życia, te materialne i niematerialne, były dziełem „tego czegoś”, impulsu i jedynie krótkiej refleksji. Często z tych planowanych przedsięwzięć nic nie wychodzi i pozostaje mi po nich tylko żal niespełnienia i poczucie zmarnowanej energii. Nie, nie, nie. Żadnych planów i postanowień noworocznych 🙂
Ja mam duży problem z planowaniem i konsekwencją, ale od pewnego czasu staram się to ćwiczyć i rzeczywiście zauważam pozytywne rezultaty. Także w Nowym Roku kontynuuję ćwiczenia :).
Dlatego właśnie 1 stycznia spisuję plan strategiczny, zaklejam w kopertę i działam 🙂 są plany na tydzień, miesiąc lub dłużej, są plany na dzień. Ciekawa jestem bardzo ile punktów wykreślę z listy 🙂
Ja staram się codziennie wieczorem zapisywać zadania do wykonania następnego dnia, ale tak naprawdę dopiero zaczynam rozwijać się w kwestii planowania i realizacji swoich celów. Dzięki za polecenie artykułu Tomka, to dobra inspiracja dla mnie 🙂
Ja właśnie w tym roku zaczełam robić postanowienia z terminem realizacji i uważam, że jest to świetne rozwiązanie. Mam zamiar ułożyć sobie taki całoroczny plan działania na początku roku, chociaż w moim przypadku nie obędzie się bez tradycyjnej kartki papieru. Pozdrawiam 🙂
Ja należę do tej grupy konsekwentnych. Choc w tym roku jeden z planów musiał ulecz modernizacji, cóż czasem tak bywa. Co do kalendarza ja nadal szukam mojego ideału. Wspomagam sie aplikacjami w telefonie ale uwielbiam tez te tradycyjne kalendarze. Moja uwagę przyciągnęło twoje zdjęcie kalendarza. Zdradź mi gdzie moznanabyc to cudo.