Jak zamienić „fast” na „slow”?

25
Dodaj komentarz

avatar
24 Comment threads
1 Thread replies
1 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
24 Comment authors
Gosia www.rabarbarowo.plMamapasjioddana.pl  blogKatarzyna GrzebykSylwia - Redefine YourselfAnka "π" R. Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
trackback

[…] „Jak zamienić „fast” na „slow”? (KLIK) […]

Asia | super-synowie.pl
Gość

Slow parenting to całkowicie moja działka 🙂

Marta | Marheri Crafts
Gość

Moje serce zdecydowanie bije w rytmie slow! 🙂 Od czasu kiedy to jeszcze nie było modne 😛

Karolina | Definiuję  blog
Gość

Bardzo inteligentny wpis! Zdecydowanie odpowiada mi idea slow blogging – po prostu umiem się w niej odnaleźć. Coraz bardziej zależy mi na zwiększeniu w swoim życiu obszarów objętych słowem „slow”, chcę być, czuć i chłonąć, a nie tylko pędzić do przodu… bo w końcu do czego mam tak pędzić… do śmierci?

Bookendorfina Izabela Pycio
Gość

Nie potrafię już uprawiać slow reading, na zbyt dużo tytułów mam apetyt, na szczęście potrafię bardzo szybko i wnikliwie czytać (nauczyłam się tego specyficznego szybkiego czytania z zapamiętywaniem dzięki pracy), dlatego nie mam uczucia, że coś z treści czy emocji tracę. Choć bywają tytuły, które z pełną świadomością dzielę na kilka dni, ale i tak w międzyczasie czytam coś innego. 🙂 Zawsze za to szybko zapominałam nazwiska bohaterów, po prostu nie mam do tego głowy, podobnie jak z nazwiskami znanych mi osób, z czasem szybko wylatują mi z głowy. 🙂

Dawid Lasociński/Swiathegemona
Gość

Bardzo mi odpowiada slow blogging. Mam wrażenie, że zbyt dużo w blogosferze jest tekstów wrzucanych do sieci, ponieważ trzeba się wyrobić z częstym pisaniem. Trochę to przypomina, te kolorowe pisemka o niczym, które zalegają półki kiosków. Wolę czytać coś, nawet dłuższego, ale przemyślanego, stworzonego bez pośpiechu 🙂

Izabela Kornet
Gość
Izabela Kornet

Ja teraz wszystko robię slow, bo życie mnie zmusiło i włożyło w gips od pasa w górę, włącznie z prawą ręką… a ile doceniam teraz! :)))

Anna
Gość

Mój prywatny brat nazywa mój styl życia „rozmemłaniem” i „nieogarem”, a ja po prostu nie dopuszczam do siebie trendu „fast”. Nie radzę sobie ze stresem wynikającym z goniących terminów, czy obowiązków, więc funkcjonuję w trybie slow – bez deadline’ów (jeśli to możliwe), bez pospieszania samej siebie i z chwilami zatrzymania, by poobserwować, co tam u moich roślinek na balkonie, jakie ładne warzywa są na bazarku itd. Czuję się przez to zdrowsza, choć nie pasuję to schematu przeciętnej młodej-dorosłej osoby. A co mi tam 😛

Agnieszka Jezierska|Agumama.pl
Gość

Znamy się hmm już jakiś czas, więc wiesz jak to u mnie jest 😉 Niestety, z całą tego świadomością, jestem w trybie „fast”. I to, co boli mnie najbardziej to fast parenting 🙁 Czasami czuję niemal fizyczny ból, że moje dzieci mają mnie tak mało. Ale takie teksty jak Twój dają do myślenia, pomagają uświadomić sobie, że „nie będę takim złym człowiekiem jeśli coś robię na pół gwizdka”. Tak więc wczoraj wróciłam po pracy, po zakupach, po kolejce na poczcie, rzuciłam zakupy w kuchni, bez rozpakowywania i poszłam rysować z chłopakami. Narysowaliśmy deszcz i chmury z których on spadł i… Czytaj więcej »

Design Your Home  with me
Gość

Mam chyba dużo szczęścia, bo od 3 lat jestem bardzie slow niż fast 🙂 Choć pewno to się zmieni niedługo 🙂

Przemysław "czarny" Piątek
Gość

Ja też czuję że nie mam na nic czasu. Co prawda z jedzeniem już dałem radę, układam sobie plan tygodnia z wyszczególnieniem czasu wolnego. Ale ciągle mam wrażenie że doba ma za mało godzin. Gdzieś kilka godzin znika i się łapię na tym, że jest środek nocy a ja czytam książkę, albo przeglądam internet. I potem się wszystko zapętla i nie ma siły na życie. Ale trzeba to zmieniać. Ja zmieniam to powoli.

Jacek eM: dizajnuch
Gość

Jezuuu, jak to bardzo dla mnie tekst – dziękuję 🙂

Agnieszka / Domowe Zawirowania
Gość

Bardzo podoba mi się to pokazanie, że najważniejsze jest, aby wziąć pod lupę niektóre sfery swojego życia i je „spowalniać”, bo w dzisiejszym świecie trudno byłoby spowolnić wszystko… Ja też część tych sfer przeżywam na tyle „wolno” na ile to możliwe.

Aleksandra ma kota
Gość
Aleksandra ma kota

Fajny tekst. Jednak zamiana fast na slow, jest dość trudna. Żeby to zrobić trzeba przenieść niektóre obowiązki na inny dość zapchany dzień. Nie wiem czy całkiem udałoby mi się takie życie wieść, musiałabym zrezygnować z wielu rzeczy. Czasem jednak warto zrobić sobie dzień „slow”, ale nie codziennie.
http://www.aleksandramakota.pl/

Martyna Koneserka Zdrowia
Gość

Bardzo przyjemnie czytało mi się ten tekst! Wyciszyłam się! Poważnie! Szacunek dla ciebie-mamy trójki dzieci! Ja mam jedno małe i uczę się dopiero wszystkiego! Podziwiam!

Aleksandra Bohojło
Gość

Pamiętam czas, kiedy miałam jedno małe dziecko i był to jeden z najcudowniejszych okresów w moim życiu. Cieszyłam się każdą chwilą. Dzisiaj jest podobnie tylko jest ich trochę więcej i toczą się szybciej 😉

jogosfera
Gość

A mi się zdarza leżeć do góry brzuchem i bardzo to lubię 🙂 Swoją drogą zauważyłam, że nie nazywam też wielu swoich czynności pracą, które inni namiętnie tak przedstawiają. Ja np leżę i piszę, a koleżanka tak pracuje itd.

Ania Abakercja
Gość

o slowbloggingu jeszcze nie słyszałam 😉

Kobietapo30
Gość

Uczę się tego cały czas…jest to jednak szalenie trudne, zgadzam się, że wiele zależy od nastawienia. Paradoksalnie zwalniając, wszystko lepiej się układa, można ze wszystkim zdążyć

Z filiżanką kawy
Gość

Ja myślę, że żyłam i żuję slow i nawet teraz kiedy pracuję na pełny etat, po prostu rezygnuję z pewnych rzeczy. Jestem na takim etapie, że wiem że nic nie przeskoczę i wielu rzeczy nie zmienię, do czego mam się spieszyć, skoro życie toczy się tu i teraz? To teraz jest najlepiej, najładniej i najciekawiej. Staram się chłonąć każdą chwilę i wyciskać z życia ile mogę, ale bez parcia, bez poczucia, że coś „muszę”, bo jeśli tego nie zrobię, to coś stracę. Nie prawda, nie stracę, a być może nawet zyskam coś innego. Najbardziej staram się pworwadzać w życie slow… Czytaj więcej »

Anka "π" R.
Gość

Zwalniam ile mogę, ale przy tym slow parentingu, slow readingu, slow blogingu przydałby mi się slow thinking. Kiedy głowa buzuje od pomysłów, a ręce są zajęte tym co ważne tu i teraz, przydałby się jakiś zwalniacz pędzących myśli. I jeszcze slow sleeping by się przydał. Taki, kiedy kładziesz się o 22 i wstajesz o 8. Tylko niestety o 22 kończy się slow parenting 🙁

Sylwia - Redefine Yourself
Gość

Ja podobnie jak Ty z natury jestem osobą, która nie potrafi się nudzić. Biorę sobie na głowę wiele rzeczy i chciałabym je zrobić najlepiej wszystkie naraz. Niestety tak się nie da i już kilkakrotnie się o tym przekonałam. Życie non stop na wysokich obrotach i walka z czasem odbija się na zdrowiu, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Dlatego ja od pewnego czasu też uczę się wprowadzać do swojego życia rytm slow. Uczę się odpuszczać i reorganizować swoje cele. Uczę się odpoczywać i nie poganiać samej siebie. Uczę się też tego, że nie wszystko musi być zrobione perfekcyjnie. Dobrze w zupełności… Czytaj więcej »

Gosia www.rabarbarowo.pl
Gość

Bardzo się staram zwalniać, wiadomo że nie zawsze jest to możliwe, ale kiedy tylko mogę i widzę taką możliwość to się resetuję 😀 Bez tego wydaje mi się, że można zwariować, nie potrafiłabym żyć w ciągłym biegu bez chwili wytchnienia.

Katarzyna Grzebyk
Gość

Slow reading – brzmi ciekawie. Sama czytam dość szybko (nigdy nie byłam na kursie szybkiego czytania), ale biorąc pod uwagę niewielką ilość czasu na czytanie, chyba wyznaję slow reading:-) Nie czytam żadnych kolorowych gazet, plotkarskich portali itp – to strata czasu, wiem, bo kiedyś czytałam. Książki dobieram intuicyjnie, ale też sugeruję się na opiniach osób, z którymi się liczę.

Mamapasjioddana.pl  blog
Gość

Ten artykuł jest na dziś dla mnie:) zwłaszcza ten cytat dla tentato, doskonale oddaje moje przekonania w tej dziedzinie:) pozdrawia slowblogerka ?