18 gru Zamień pasję w pracę. A może odwrotnie?
Zawsze podziwiałam osoby, które już od najmłodszych lat wiedziały co chcą robić w życiu. Kiedy patrzę na swoich niektórych znajomych, sięgając przy okazji pamięcią daleko wstecz, nie mam już wątpliwości, że to jak potoczyło się ich życie nie zależało od jakiegoś konkretnego zdarzenia czy osoby, lecz od szeregu czynników, które wpłynęły na ich życiowe decyzje, zarówno te prywatne, jak i zawodowe. Może to kwestia przypadku, może odrobiny szczęścia, impuls, a może dojrzałość i wzięcie sprawy w swoje ręce? Może też zasługa rodziców, którzy dostrzegli w porę w swoim dziecku określony talent, a może świadomość swoich mocnych stron i umiejętność wykorzystania ich w danej sytuacji już w życiu dorosłym? A co ze środowiskiem, w którym dorastamy i nabieramy życiowych doświadczeń? Im więcej pytań, tym więcej niewiadomych. Wielu błądzi przez całe życie, inni wchodzą na zawodową ścieżkę ustalając wcześniej swoje cele i konsekwentnie dążąc do ich realizacji niezależnie od przeszkód i okoliczności, często ciężko pracując i nie dając sobie taryfy ulgowej. Ambicja, determinacja, inteligencja, wizja, strategia, talent, osobowość, pasja, wsparcie z zewnątrz – mieszanka, która powoduje, że w pewnym momencie wszystko zaczyna grać jak zaplanowałeś. Moje życie zawodowe nie było aż tak oczywiste i długo błądziłam zanim podjęłam decyzję o wprowadzeniu zmian, które pomogą mi okiełznać moje zapędy do tego co chcę w życiu robić nie dusząc przy okazji swoich ambicji i nie rezygnując z rzeczy, które dają mi radość i satysfakcję. Wszelkim moim działaniom przyświecało wielkie pragnienie i cel: zamień pasję w pracę, a będziesz szczęśliwa, bowiem istotą prawdziwej pasji jest określony styl życia, w którym pasja dominuje i stanowi jeden z najważniejszych elementów naszych działań.
Kiedy 2 lata temu zakładałam bloga (przyznaję przegapiłam swoje małe, grudniowe święto) nie znałam blogosfery, nie wiedziałam w jakim kierunku potoczy się blog i czy spowoduje jakieś zmiany w moim życiu. Nowe środowisko, nowa dziedzina, nowe narzędzia, nowe znajomości, mnóstwo przeczytanych artykułów, branżowych raportów i podpowiedzi znajomych, którzy przetarli już szlaki, z dnia na dzień coraz bardziej mnie wciągały. Jednak najwięcej dała mi obserwacja tego co się dzieje wokół. Widziałam mocne wejścia, liczne metamorfozy, kryzysy, nagłe zwroty akcji czy zniknięcia z dnia na dzień. Długo przyglądałam się temu wszystkiemu pomału wprowadzając zmiany u siebie. Dziś myślę, że zbyt wolno i zbyt nieśmiało. Wynikało to jednak z tego, że nie miałam większego planu (poza tym, który był w głowie), ustalałam raczej krótkoterminowe cele lub działałam ad hoc. Przyznaję też, że przeszłam różne etapy: od euforii po zwątpienie, od radości po rozczarowanie, od fazy więzienia po totalny luz. Każdy z nich mam za sobą i wiele innych wciąż przede mną. Gdzie jestem teraz?
Po wieloletniej pracy w korporacji, wykorzystanych 3 urlopach macierzyńskich i częściowo wychowawczych znalazłam się w świecie freelance’u. Moją historię poznasz czytając wywiad, którego udzieliłam Natalii z bloga Wzburzone Wody – KLIK). To nowa dla mnie sytuacja, ale czuję się w niej wystarczająco komfortowo, żeby powiedzieć, że gdyby nie blog, nie znalazłabym się w miejscu, w którym jestem dzisiaj. Gdyby nie odejście z etatu, pisanie bloga i praca w roli copywritera, prawdopodobnie nie rozwijałabym również rzeczy, które mnie pasjonują m.in. fotografii, pracy nad tekstem, technik komunikacji międzyludzkiej, projektowania graficznego, budowania marki czy chociażby eksperymentowania w kuchni. W moim przypadku potrzebna była zmiana perspektywy i ustalenie na nowo priorytetów, choć nie twierdzę, że praca na etacie całkowicie to uniemożliwia.
Niektórzy twierdzą, że życie bez miłości jest puste. Ja mówię to samo o życiu bez pasji.
PASJA JAKO TERAPIA
Może to taki specyficzny czas, przedświąteczny, kiedy z turbo doładowania wyciągnęłam już wszystko co się dało i nastał etap wyciszenia. Przygotowań do Świąt nie traktuję jako batalii z długą listą rzeczy do zrobienia, a raczej jako czas wyciszenia się, przemyślenia tego co udało mi się zrobić do tej pory, a na co zabrakło czasu. Bo w moim przypadku, choć każdy tak mówi, problemem jest ilość zadań i czas na nie przeznaczony. Zdecydowanie byłoby mi łatwiej, gdyby ktoś mnie w paru sprawach wyręczył. Poza wsparciem bliskich, wiem jednak, że nikt niczego za mnie nie zrobi, dlatego po okresie intensywnej pracy, następuje chwilowe wycofanie. Podczas wycofania robię jednak to co sprawia mi największą przyjemność, oddaję swój czas bliskim i swoim pasjom. Kiedy zajmuję się rzeczami, które sprawiają mi przyjemność, odbijam się od zmęczenia i rutyny, cieszę się z małych rzeczy, doceniam drobiazgi i do pracy wracam zwykle ze zdwojoną siłą, która jest niezbędna, żebym mogła przetrwać kolejny intensywny okres. Do tego potrzebna jest mi właśnie pasja.
PASJA JAKO ISKRA
Wielokrotnie podkreślałam, że ludzi potrzebuję jak tlenu, od nich dostaję dobrą energię i sama lubię też się nią dzielić. Z pasją jest podobnie. Napędza mnie do działania i każe się rozwijać, uczyć się nowych rzeczy, szukać pomysłów, czerpać inspiracje z zewnątrz, mieć otwarty umysł i eksperymentować. W ostatnim czasie tak jest właśnie m.in. z fotografią. Uśpiona przez długi czas, drzemała i czekała na moment, w którym zrozumiałam, że stała się moją codzienną iskrą. Uwielbiam robić zdjęcia, zawsze to lubiłam, ale w ostatnim czasie zauważyłam, że jest moim antidotum na smutek czy zmęczenie. Karmi mój umysł i duszę, chłonie emocje i zabiera stres. Dlatego postanowiłam poświęcać jej więcej czasu. Kiedy patrzę na pierwsze zdjęcia, które pojawiły się na blogu, kurczę się o parę centymetrów, a potem wybucham śmiechem. Nie usuwam ich, bo pokazują, że pokonuję pewną drogę i że warto iść dalej. Dlatego chętnie korzystam ze wskazówek osób, dla których fotografia jest codziennością, inwestuję w rzeczy, które pomagają mi rozwijać moją pasję i szukam sposobów, żeby polepszyć swój warsztat. Jednym z ostatnich pomysłów są lekcje fotografii, z których miałam okazję skorzystać w ramach współpracy z Natalią z Jest Rudo. Natalia uczy na swym blogu nie tylko podstaw fotografii, ale niezmiennie inspiruje i zaraża chęcią prowadzenia pięknego i kreatywnego życia. Do tego niezbędna jest pasja zarówno ze wszelkimi wyzwaniami jakie niesie, jak i korzyściami, które daje.
Lekcje fotografii to opracowany przyjaznym i zrozumiałym językiem komplet praktycznych wskazówek oraz ćwiczeń do wykonania, które z jednej strony pozwolą Ci poprawić swój warsztat, z drugiej zmotywują do rozwijania swojej pasji. Na bloga Natalii zaglądam często, bo pamiętam ten moment, kiedy poczułam ogromną potrzebę zajęcia się tym co przecież bardzo lubię i co kiedyś mnie pasjonowało. Tyle, że o ile kilka lat temu portretowałam głównie ludzi i przyrodę, dziś dokumentuję codzienne życie najczęściej robiąc zdjęcia przedmiotom, z których wydobywam szczegóły. Najbardziej widać to w jesiennym foto wyzwaniu, w którym ostatnio wzięłam udział i którego efekty docenione przez Natalię wyróżnieniem za spójność możesz zobaczyć TUTAJ. Dzisiejszy styl moich zdjęć mocno odbiega od tych, które robiłam kiedyś, ale to właśnie jest fascynujące w pasji, że możesz odkryć w niej coś czego wcześniej nie byłeś świadom, a dzięki lekcjom fotografii, artykułom Natalii i inspiracjom zaciągniętym z jej kanałów, chcę i mogę dalej się rozwijać.
Lekcje fotografii, na które składają się takie tematy jak: parametry ekspozycji, kompozycja, ostre zdjęcia, balans bieli i kolory, perspektywa i głębia, fotografia mobilna czy podstawy Photoshopa kupisz w sklepie Mój Szop. Podpowiadam, że może to być też fajny prezent na zbliżającą się Gwiazdkę dla kogoś bliskiego 😉
PASJA JAKO WZORZEC
Za przykład jednej ze swoich pasji podałam fotografię, bo zauważyłam w ostatnim czasie jeszcze jedną rzecz z nią związaną. Ilekroć zajmę się czymś co mnie fascynuje i wciąga, moje dzieci przyglądające się z boku chłoną to co robię począwszy od mimowolnej obserwacji po wspieranie mnie, czasem uczestniczenie w realizacji pasji aż w końcu samodzielne, pierwsze próby podjęcia się zadania.
Wprawdzie nasze dzieci, jak to ładnie ujął Marcin w artykule: „Alfabet Taty – P jak pasja”, nie powinny być agregatorem naszych niespełnionych marzeń i pasji, ale patrzą na nas i chcą być takie jak my. Dlatego życie z pasją u boku daje też życiową lekcję naszym dzieciom. Pokazuje, że warto inwestować w swój rozwój, przeznaczać czas na to co nas uszczęśliwia i wzbogaca wewnętrznie, choć często wiąże się z opuszczeniem swojej strefy komfortu, odwagą i otwartością na zmiany. Pokazuje też, że potrzebujemy spróbować w życiu wielu różnych rzeczy, żeby w pewnym momencie móc stwierdzić, że trafiliśmy na tę, która nie tylko daje nam pewność siebie i wiarę we własne możliwości, ale też napędza nas do działania.
Wracając do tytułu artykułu: „Zamień pasję w pracę. A może odwrotnie?”, zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że niepostrzeżenie moje pasje uzupełniają się nawzajem z pracą, którą w tej chwili wykonuję stając się pośrednio źródłem mojego przychodu, na razie niezbyt regularnego, ale momentami bardzo zaskakującego. Gdyby jeszcze kilkanaście miesięcy temu ktoś powiedział mi, że będę pisać teksty na zlecenie, nakręcać reklamy czy angażować się w projekty niezwiązane z moim dotychczasowym doświadczeniem zawodowym, a pewne wydawnictwo zwróci się do mnie z propozycją napisania książki, prawdopodobnie odwróciłabym się na pięcie mamrocząc pod nosem: „Bardzo śmieszne” 🙂
Zdjęcia do tego artykułu pochodzą z mojego prywatnego archiwum (jutro spróbuję znaleźć lepszą ich jakość). Ich autorem jest francuski fotograf Pierre Nicolas, a zdjęcia były robione w przerwie lunch’owej, na którą wyskoczyłam z pracy. To było wiele lat temu…
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może komuś się przydać, będzie mi miło, jeśli go polubisz i/lub udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
Ostatnio ciągle zastanawiam się, co tak naprawdę chcialabym robić w swoim życiu. Chyba musiałabym zastanowić się w czym tak naprawdę jestem dobra i co lubię
W moim przypadku pasje to nie tyle terapia, co odskocznia od pracy, którą bardzo lubię, ale która jest też bardzo, bardzo absorbująca. Czasami zwyczajnie potrzebuję zająć się czymś totalnie niezwiązanym z pracą, także po to, by nabrać dystansu i przewartościować kilka spraw. Więc może to jednak jest terapia? Hm.
Przepiękny klimat zdjęć, jak kadr z dobrego francuskiego filmu:) Tytuł przykuł moją uwagę, bo sama siedzę nad artykułem o pasji i mój wniosek jest jeden: Pasja czyni bogatym. Oczywiście nie tylko na koncie;) Pozdrawiam!
Dziękuję za wspomnienie o wzburzonych w Twoim wpisie Aleksandro i masz całkowitą rację, że w odkrywaniu naszej pasji pomocne jest zastanowienie się jaki styl życia chcemy prowadzić 🙂
Olu, patrz, a ja przegapilam ten moment, kiedy przeszlas na wlasny rachunek. Gratuluje odwagi i determinacji. Osobiscie zachwycaja mnie Twoje zdjecia. Pozdrawiam serdecznie. Wszystkiego naj swiatecznie. Beata
Nie mogę się napatrzeć na Twoje zdjęcia,jesteś śliczna 🙂 pozdrawiam
Super zdjęcia! 🙂
Ja właśnie stoję na rozdrożu. Po urodzeniu dzieci bardzo zmieniły mi się priorytety i moja dotychczasowa, chaotyczna praca nagle okazała się zupełnie nieodpowiednia. I coraz bardziej dojrzewam do zmienienia profesji i – kto wie? – zamiany pasji w nowy zawód. U mnie też fotografia – ale już zrobiona 😉 Bardzo lubię tworzyć albumy i fotoksiążki. Kto wie, może w końcu „zmienię pasję w biznes”? 😀
Zdjęcia są obłędne, wyglądasz jak Top Model <3 Cudownie jest móc zarabiać/żyć z pasji. Dopiero, gdy zostałam mamą zaryzykowałam i zdecydowałam się pójść w tę stronę i bardzo mnie to cieszy, choć dopiero raczkuję w temacie 🙂
Ostatnio oglądałam zakończenie 8 klasy i studniówkę…tak sobie dumałam, jak potoczyły się losy moich kolegów ze szkoły i tak jak piszesz, są osoby, które było wiadomo od dawna, co będą w życiu robić
Jeśli do pracy nie mielibyśmy podchodzić z pasją i sercem, to aż żal zaczynać 🙂
Piękne fotki, takie stylowe:). A jeśli chodzi o pasję, to bez niej nasze życie jest puste. Przez kilka lat pracowałam w różnych firmach, w zasadzie nie przepadając za tym co robię i nudząc się tym. Pewnego dnia stwierdziłam, że to jest marnowanie życia i muszę coś z tym robić. Zaczęłam myśleć nad tym, co tak naprawdę lubię i czy uda się to zmienić w zawód. I udało się:).
Zycie bez pasji jest puste. Jeśli praca jest pasją mamy szczekliwą osobę.
Pamiętam te fotki …i taką Olę też;)
Ja właśnie stoję na takim rozdrożu, gdzie serce pcha mnie w jedną stronę, a rozsądek trzyma za płaszcz na miesjcu 😉
Fajnie zarabiać robiąc coś, co się lubi 🙂 też bym tak kiedyś chciała 😉
Ja na przykład do tej pory nie wiem, co chcialabym robić zawodowo. Kocham pisać, stąd pomysł na blog, ale zarabiac sie na razie na tym nie da.
Jednak wielu udaje się na tym zarabiać, choć takich, dla których blog jest głównym i jedynym źródłem utrzymania na godnym poziomie jest rzeczywiście niewielu.
Niech zgadnę, pracowałaś w międzynarodowej korporacji, której szefem szefów był rzeczony Pierre, mąż niejakiej Sophie Marceau, na chwilę po tym jak rozstała się z braveheartem ? Z djecia masz wyjątkowe, ten sam typ urody co ja siostro. Graba. Taki Marokańsko- francusko-żydowski?
Te zdjęcia są piękne, taka mała podróż do przeszłości 🙂 Jeśli chodzi o pasję, to moim zdaniem życie jest tylko jedno i nie warto robić rzeczy, których się nie lubi.
Bardzo dobry tekst, idealny na tę porę roku, która dla mnie też jest swego rodzaju czasem przemian, przemyśleń, snucia planów i wizji. Mam nadzieję, że za kilka lat będę mogła powiedzieć, że pokonałam podobną drogę do Ciebie i trzymam kciuki. 🙂 A zdjęcia są przepiękne…
Bardzo motywujący i tak jakoś wspierający tekst. Że można, jeśli się chce, jeśli się jest wytrwałym i otwartym na zmianę. A zdjęcia są zjawiskowe 🙂 Powodzenia w realizacji pasji, uśmiechu a nade wszystko szczęśliwych i zdrowych Świąt, w rodzinnej atmosferze, z dala od politycznego i blogowego zgiełku, aby magiczna kraina Świąt Wami zawładnęła choć na kilka dni 🙂
Dziękuję Paweł i wzajemnie. O tak, za kilka dni zamierzam odciąć się od świata zewnętrznego i zamknąć w gronie najbliższej rodziny 😉
Gdzieś zasłyszałam, że pasja zamieniona w pracę przestaje być pasją. Nie wiem czy to prawda, bo jeszcze nie osiągnęłam takiego stanu nigdy.
Choć dziś myślę sobie, że to musi być cudownie pracować (czyt. zarabiać) na kanwie tego, co sprawia przyjemność 🙂
Zdjęcia są genialne i zastanawiałam się skąd może pochodzić ta sesja. Opowiem Ci offline, co przyszło mi do głowy. Natomiast absolutnie nie wygląda jak szybki lunchowy numerek, o nie!
Pasja, to jest takie coś, co ewoluuje razem z nami. Niełatwo ją odnaleźć. Mając wiele zainteresowań często się zastanawiam co jest moją prawdziwą pasją, co nadaje sens mojemu życiu? Akurat trafiłaś z tematem o pasji w moje przemyślenia po przeczytaniu książki Kena Robinsona „Uchwyć swój żywioł”. Uświadomiłem sobie, że tak do końca nie wiem, co jest moim żywiołem, że co parę lat muszę ten żywioł definiować na nowo…