
04 sty 5 cech kobiety dojrzałej, z których jestem dumna i dzięki którym wciąż się rozwijam
Koniec starego roku i początek nowego to czas różnego rodzaju podsumowań. Ja ich jednak nie robię, przynajmniej publicznie. Chodzi o intymność różnych zdarzeń, a nie chciałabym pominąć tego co najważniejsze i mające duży wpływ na moje życie. Pierwsze miesiące roku zwiastują jednak moje rychłe, bo marcowe urodziny i zawsze skłaniają do refleksji nad tym jak się zmieniam, co udało mi się zrobić i co mnie jeszcze może w życiu spotkać.
Jak każdy rok, tak i ten zapowiada się dość ekscytująco, choć z całą pewnością przyniesie ze sobą mnóstwo wyzwań, z którymi, my dorośli musimy radzić sobie niezależnie od wieku, płci, stanu ducha, statusu zawodowego czy materialnego.
Dojrzałość ma wiele zalet. Świadomość jeszcze więcej, choć czasami wolałabym być bardziej beztroska w swoim odbiorze świata, a ostatnie wydarzenia, tak w życiu prywatnym, jak i te, o których wszyscy czytamy każdego dnia w mediach, mocno przygniatają i nie pozostają bez niekiedy destrukcyjnego wpływu na moje samopoczucie.
Dziś jednak będzie pozytywnie i o wybranych cechach, z którymi mocno się identyfikuję i które charakteryzują mnie jako kobietę dojrzałą. Bardzo mi pomagają, choć czasami przysparzają też kłopotów. Natomiast zawsze mobilizują do pracy nad sobą, a o to przecież chyba w życiu chodzi, żeby każdego dnia stawać się lepszym człowiekiem, bardziej rozumnym, świadomym i szczęśliwym.
5 cech kobiety dojrzałej, z których jestem dumna
i dzięki którym wciąż się rozwijam
1. Nie muszę przepraszać za realizację siebie i swoich marzeń, swoje zdanie czy za to co wypracowałam sobie w toku życia
Może ten punkt wyda Wam się dość egoistyczny, ale przy założeniu, że nie robię niczego cudzym kosztem, inwestycja w siebie jest zawsze dobrym pomysłem i wcale nie musi wiązać się z nadszarpnięciem rodzinnego budżetu. Moi bliscy wiedzą co dla mnie dobre i pozwalają mi na samorealizację. Kibicują też moim pomysłom, planom i marzeniom, a poza tym w niektóre z nich są aktywnie włączani, więc i oni na tym korzystają.
„W związkach szukamy dzisiaj nie nagrody za ugotowanie wspaniałego obiadu i posprzątanie mieszkania, tylko możliwości bycia sobą, komunikacji, dobrowolnego zaangażowania emocjonalnego i samorealizacji. Jednym słowem – „jeżeli kogoś kochasz – daj mu wolność” – jak śpiewał przed laty zespół Police”
Focus.pl
Podobnie ma się rzecz z tym jaki styl życia wybrałam, jakie mam poglądy, jakimi wartościami się kieruję czy co udało mi się osiągnąć do tej pory w różnych sferach.
Często słyszymy, że nikt nie powinien interesować się naszym życiem i ingerować w nasze osobiste decyzje. W praktyce jesteśmy jednak ciągle oceniani, szufladkowani i poddawani różnym próbom. W zachowaniu spokoju może nam pomóc tutaj jedynie nasza dojrzałość i świadomość tego co dla nas najważniejsze. Wiem ile pracy włożyłam i wkładam nadal w siebie i swoje życie, dlatego dziś bez żalu odrzucam powierzchowną ocenę i niezadowolenie innych, a przez życie idę z tymi, którzy tak jak ja pragną pozostać sobą i przeżyć życie według własnych zasad.
„Za tych, co szaleni. Za odmieńców. Buntowników. Awanturników. Niedopasowanych. Za tych, co patrzą na świat inaczej. Można się z nimi nie zgadzać, wysławiać lub zniesławiać – ale nie można ich ignorować. Bo to oni zmieniają świat i popychają ludzkość do przodu. I choć niektórzy mogą widzieć w nich szaleńców, my dostrzegamy w nich geniusz. Ponieważ tylko ludzie wystarczająco szaleni, by sądzić, że mogą zmienić świat, naprawdę go zmieniają…”
Steve Jobs
2. Nie boję się zmian, podejmowania nowych wyzwań i wychodzenia poza schemat
Ten punkt wiąże się troszkę z poprzednim. Wspomniałam o tym w poniedziałkowej audycji w Polskim Radiu Dzieciom, że jestem na takim etapie życia, kiedy nie boję się podejmowania nowych wyzwań. Nie chodzi o to, że nie mam obaw co do ich przebiegu i skutku, ale o to, że chcę próbować, sprawdzać się w różnych sytuacjach, czasem podejmować ryzyko, robiąc jednak wszystko z głową, ale nie zapominając też o sercu. Dla mnie to ważne, że nie rezygnuję z czegoś tylko dlatego, że może się nie udać. Nie lubię się poddawać i rezygnować tylko dlatego, że się czegoś boję, bo wychodzę z założenia, że każda porażka jest nauką i lekcją na przyszłość, która nie tyle mnie osłabia (to tylko w początkowej fazie), ile sprawia, że staję się silniejsza i bardziej odporna na przeciwności losu.
„Kiedy przegrywasz, nie przerywaj lekcji”
Dalajlama
Nie myślcie jednak, że ze swoich doświadczeń nie wychodzę czasem poturbowana. Choć generalnie silna, bywam i krucha, szczególnie jak życie zbyt mocno dokopie, ale wypłaczę swoje, przemyślę, wyciągnę wnioski, poprawię beret i idę dalej. Takie rzeczy się zdarzają, szczególnie wtedy, kiedy wychodzi się poza powszechnie obowiązujące ramy, opuszcza swoją strefę komfortu i działa na nieco innych zasadach niż te, które mówią „co wypada robić, a co nie”. Odkąd pamiętam, zawsze szłam pod prąd i ta droga zawsze mi odpowiadała, nawet jeśli wiązała się z dyskomfortem i potknięciami. Takiej drogi życzę sobie również w tym roku, a jaka jest tego geneza i motywacja, możecie przeczytać we wpisie na Facebooku z 2 stycznia br. O tutaj -> KLIK.
3. Chronię swoją prywatność
Powiecie, że to oczywiste, ale prowadząc bloga, pokazując fragmenty swojego prywatnego życia w mediach społecznościowych, dzieląc się z Wami na bieżąco emocjami, tymi lepszymi i gorszymi, łatwo przekroczyć pewną granicę, której ja bardzo pilnuję. Widzę po tych bardziej osobistych wpisach, że zaangażowanie odbiorców i zasięg bloga czy fanpage’a rosną, ale kiedyś podjęłam decyzję, że nie będę budować swojej marki na sensacjach czy kontrowersjach i jest to w pełni świadoma decyzja, której trzymam się do dzisiaj. To co w Was cenię, to uszanowanie mojej intymności i pełne zrozumienie co do mojego stanowiska w tej sprawie. Za to niniejszym dziękuję.
I jeszcze jedno. To, że bronię swojej prywatności wcale mnie nie ogranicza. Wręcz przeciwnie. Oddzielając życie prywatne od wirtualnego, mogę realizować rzeczy, które nie są poddawane ocenie osób, które zbyt słabo mnie znają, żeby zrozumieć moje postępowanie.
4. W pełni akceptuję swoją kobiecość niezależnie od tego jaki przybierze kształt (niekoniecznie fizyczny)
Ten punkt powinien pewnie znaleźć się jako pierwszy, ale nie chciałam, żeby zdominował resztę i zacznę go od cytatu.
„Kobiecość to nie ładna twarz, płaski brzuch, czy piękna skóra. Kobiecość to piękne wnętrze, czułość, ciepło, wyrozumiałość, umiejętność bycia blisko”
autor nieznany
Mam to niewątpliwe szczęście w życiu, że na moją kobiecość ogromny wpływ mieli mężczyźni, których spotykałam na swojej drodze. Odkąd osiągnęłam pełnoletność, to właśnie oni kształtowali mnie jako kobietę i wcale nie mam na myśli tylko i wyłącznie swoich życiowych partnerów czy męża, ale też przyjaciół i wszystkich, z którymi po prostu na co dzień się koleguję. Nie chodzi też o prawienie komplementów tylko o coś znacznie więcej – odkrywanie mnie, wydobywanie ze mnie cech, które mogłyby pozostać w ukryciu, docenianie tego co znajduje się w środku, niedostępne dla wszystkich, co można zaoferować jedynie wybranym i co uszczęśliwia tych, dla których jestem ważna. Jedną z najczęściej powtarzanych w ostatnim czasie fraz jest to, że jestem prawdziwa w każdej swojej roli, że mam w sobie dużo ciepła i że mam piękne wnętrze, a to mi wystarcza, żeby w pełni akceptować swoją kobiecość niezależnie od tego jaki przybierze kształt (niekoniecznie fizyczny) i skupić się na tym co ważniejsze od wyglądu zewnętrznego – rozwoju, kochaniu, wspieraniu i inspirowaniu innych.
Ale, ale. To nie tylko mężczyźni mieli i mają wpływ na postrzeganie przeze mnie własnej kobiecości. Kobiety. One również odkrywają dużą rolę w moim życiu, bo mam zaszczyt przyjaźnić się z kobietami, które do życia podchodzą podobnie jak ja, żyją świadome podobnie jak ja, są piękne w środku, ambitne, życzliwe, otwarte i zawsze służą wsparciem. Skarby.
„My nie szukamy pięknych ludzi, ani bogatych. Szukamy takich, którzy mają takie same serca jak nasze”
Maciej Wiszniewski
5. Mam w sobie radość życia, której mam nadzieję nigdy nie stracić
Dojrzałość pozwala mi na uwalnianie dziecka, które ciągle gdzieś we mnie siedzi i pozwala cieszyć się życiem i drobiazgami. Nigdy nie zgadzałam się z podejściem, że czegoś mi nie wypada. To ja, nie inni, znam swoje potrzeby najlepiej, to ja wiem co lubię, ile energii jestem w stanie przyjąć, a ile oddać, ile rzeczy udźwignąć.
Zmieniam się każdego dnia, pod wpływem różnych przeżyć, emocji i doświadczeń, nie tylko tych dobrych, ale też złych. Staram się nigdy nie wątpić w ludzi, nie tracić wiary w siebie i życie i nie zapominać o tym, że każdego dnia kocham je coraz mocniej. Pamiętam też o tym, że kiedy jest trudniej, lepiej jest złapać dystans niż pozwolić zewnętrznym czynnikom czy toksycznym ludziom zabić radość, którą mam w sobie.
Nieustannie uczę się siebie, podejmuję różne próby, poznaję ludzi, pracuję nad relacjami i nad sobą po to właśnie, żeby podtrzymać w sobie ogień życia, żeby nie stracić swojej spontaniczności i radości, bo radość życia nas odmładza, więc ciesząc się jesteśmy po prostu ciągle młodzi 🙂
Nie stawiam sobie też niepotrzebnych ograniczeń, bo wiem, że bardzo by mnie to unieszczęśliwiało. Choć przywiązuję się do ludzi i lubię stabilizację, potrzebuję też odrobiny szaleństwa i wolności, bo z natury jestem kolorowym ptakiem. Jednocześnie pamiętam o przestrzeganiu pewnych swoich zasad i stawianiu granic innym. Wszystko po to, żeby cieszyć się życiem, a nie z nim szarpać.
Z radością życia jest jeszcze tak, że ona do nas wraca, kiedy dzielimy się nią z innymi. Na jednym z instagramowych profili, na który ostatnio często zaglądam – bogielczykcom, przeczytałam wczoraj, że „W życiu wszystko wraca zwielokrotnione”. Tak właśnie działa prawo siania i zbierania – co posiejemy, to zbierzemy.
A na koniec powiem Wam, że tak w zeszłym roku, jak i obecnym stawiam przed sobą wiele wyzwań. Pewnie nie wszystkim podołam, ale wychodzę z założenia i mocno wierzę w to, że jak nie spróbuję, to się nie przekonam. Życia ze wszystkimi jego odcieniami też nikt za mnie nie przeżyje, więc muszę zrobić to sama.
Pisząc ten artykuł chciałam dodać otuchy tym kobietom, które mają zbyt mało wiary w swoje możliwości, zmagają się z brakiem życzliwości otoczenia, nie mają na co dzień tyle wsparcia co ja i zbyt mocno boją się tego co przyniesie kolejny dzień. Jest ich stanowczo za dużo. Mam nadzieję, że nie należysz do nich TY.
Ściskam mocno.
A, i jakby co, artykuł sprzed prawie 3 lat, który napisałam w dniu swoich urodzin pt. „„Kilka” rzeczy, na które nie jestem za stara” jest wciąż aktualny. Możecie przeczytać go poniżej 🙂
Fot. Anna Sobór Photography
Miejsce: plaża w Białogórze
[…] […]
Świetny, wartościowy, a przede wszystkim prawdziwy wpis! Kilka lat temu przejmowałam się dosłownie wszystkim. Martwiłam się tym, co powiedzą inni. Teraz robię co chce, ubiera się jak chce i jestem na maxa szczęśliwa! To moje zycie i nikt nie będzie mi mówił, co mam robic!
Właśnie o to chodzi, żeby kroczyć swoją drogą kierując się swoimi wartościami i tym co dla nas ważne. Inni odejdą. My zostaniemy. Na zawsze i oby sobą.
[…] Jestem świadoma swoich potrzeb, ale też konsekwencji ich realizacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że podejmując wiele wyzwań w krótkim czasie, nie zrealizuję ich wszystkich, że czasem zaplączę się w sieć własnych pragnień, zbyt mocno w coś zaangażuję, nie poświęcę jednej sferze należytej uwagi, bo inne są dla mnie równie ważne. Jednocześnie wiem też, że za chwilę przystanę i zacznę myśleć w skupieniu odpuszczając to co jeszcze przed chwilą pochłaniało mnie bez reszty. To moja weryfikacja i moje decyzje. Moja świadomość. […]
Niewiara w siebie powoduje, że często tak wiele dobrego nas omija… Życzę realizacji planów i wszystkiego dobrego :*
Ja przestałam tak bardzo przejmować się innymi. Każdy odpowiada za siebie.
Dawno mnie tu nie było Olu… Ten wspis jest głosem kobiety dojrzałej emocjonalnie, znającej swoją wartość, która nie musi szukać pokalsku wystawiając swoje życie prywatne na pokaz, bo Ty i Twoi bliscy najlepiej wiecie ile wszystkie osiągnięcia czasem „kosztują”. Dla mnie to nie początek roku, a właśnie urodziny są takim momentem podsumowań. Niedawna trzydziestka, choć może zabrzmi to banalnie, była momentem przełomowym i postanowiłam tak prawdziwie zmienić swoje życie. Choć ta droga nie bedzie ani krótka, ani łatwa, to wierzę, że kiedyś tak jak Ty będę mogła z czystym sumieniem opisać siebie właśnie w takich oto punktach. Dziękuję, że jesteś… Czytaj więcej »
Witaj Julia, dziękuję, że zajrzałaś. Na jednym z odkrytych ostatnio i już moich ulubionych instagramowych profili (https://www.instagram.com/__maciej_wiszniewski__) przeczytałam wczoraj: „Gdy musisz komuś udowadniać, że jesteś wartościowym człowiekiem, to jest właśnie ten moment, gdy odchodzisz.” Bardzo jest to spójne z moich podejściem i jakoś tak mi się skojrzyło z tym co napisałaś 🙂 Tak, jestem świadomą kobietą i staram się żyć świadomie i podejmować świadome decyzje, choć niektóre sa bardzo trudne, ale w rezultacie okazują się właściwe. Co do wiary, cóż, bez niej, niewiele byśmy zdziałali. Wszak jest podstawą wszystkich naszych działań, decyzji i uczuć. No i mój wpis to też… Czytaj więcej »
Bardzo fajny artykuł. Ja właśnie jestem na etapie odzyskiwania radości z życia, co ostatnio u mnie nie jest takie łatwe.
Pewnie nie jest i u większości, ale próbować warto, a nawet trzeba. Trzymam mocno za Ciebie kciuki.
Ważne i mądre przemyślenia, z których mogłaby zaczerpnąć niejedna młoda dziewczyna:)
Dostrzegam wiele ale wiem,że jeszcze wiele zmian prze Nami♥️Super podsumowanie Ola
Musimy spędzać ze sobą więcej czasu to nasiąkniesz 😀
Jestem za! Oczywiście
Było wyboiście po drodze, dzisiaj też czasem tak bywa, ale wtedy wiem, że mam Siebie: dojrzałą Kobietę o dzielnym i szczerym sercu, która jest moim przyjacielem 🙂
Wspaniale napisane. Wspaniale <3 <3 <3
Wierzyć w siebie i swoje umiejętności nauczyłam się późno, zbyt późno. Wiele szans przez przekonanie, że czegoś nie potrafię przewinęło mi się przed nosem,. Dziś tego żałuję..
O widzisz, i to jest ważny głos w tej sprawie. Czasem tracimy, bo w coś nie wierzymy, a próbować warto, żeby właśnie potem nie żałować.
Uwielbiam czytać twoje wpisy, są pełne mądrości i bardzo przemyślane :*
Dziękuję Marta <3 Naprawdę mi miło.
Muszę tylko przyznać się do jednego - tak ten, jak i wiele innych artykułów, napisałam spontanicznie, ale jakieś przemyślenia mam zawsze w głowie, bo lubię rozważać o życiu i czasem uda mi się te moje refleksje przelać na "papier" 😉