20 lut Mogłabym wieść spokojne życie, ale ja wybrałam takie, które napędza mnie do sięgania po coraz więcej
Patrząc na swój kalendarz i przebieg różnych zdarzeń, coś czuję, że tak jak ten rok zaczął się wyzwaniami, tak będzie wyglądał miesiąc po miesiącu. Szczerze mówiąc to się właśnie dzieje.
Poniekąd nie dziwię się, że dopadły mnie stres i bezsenność, z którą już raczej się uporałam, ale po tym trudnym dla mnie okresie, weszłam właśnie w fazę jeszcze większego pragnienia doświadczania życia.
Teraz widzę i czuję znacznie więcej. I przeżywać chcę bardziej. To może trochę dziwić, bo przecież przeżyć i emocji powinnam mieć na jakiś czas dosyć, ale nie. Jestem jeszcze bardziej zachłanna, ciekawa i głodna życia, bo zobaczyłam, że można wpaść w dziurę, z której wydaje się, że nie ma wyjścia i w której panuje przekonanie, że bezpowrotnie omija mnie coś na co bardzo długo czekałam. Tak właśnie wspominam swój 6-tygodniowy okres bezsenności. Koszmar, którego szczegóły pomału wymazuję ze swojej pamięci.
Dotykać życia
Przede mną sporo nowych wyzwań i bardziej lub mniej ekscytujących wydarzeń, a ja czuję, że chcę je przeżyć po swojemu szacując ewentualne ryzyko, będąc gotową na potencjalne błędy jakie mogę popełnić i przeszkody jakie będę musiała pokonać. Robię to dla siebie i żeby kiedyś nie żałować, że odpuściłam.
Niedawno napisałam do bliskiej mi osoby:
„Dobrze, że dotykasz życia, że się nie poddałeś. Wychodź poza jego schemat. Doświadczaj, smakuj, odczuwaj każdym zmysłem, ucz się i wykorzystuj tę naukę do przekraczania swoich kolejnych granic. Nie bądź tylko przeciętny i obojętny wobec swoich potrzeb i wobec życia. Masz je tylko jedno. Każdy człowiek ma potencjał, z którego powinien korzystać. Ty musisz skorzystać ze swojego.”
Choć słowa te kierowałam do kogoś innego, pisałam również o sobie, bo często wychodzę poza utarte ścieżki i przekraczam własne granice kierując się ciekawością i chęcią doświadczenia czegoś nowego.
Mam wiele zainteresowań, wiele pragnień i ogromną potrzebę rozwoju. Lubię się uczyć, odkrywać, próbować i podejmować się wielu zadań jednocześnie. Zawsze to lubiłam, ale przez lata słyszałam, że trzeba się wyspecjalizować w jednej dziedzinie, skupić na jednej czynności, nie rozpraszać zbyt mocno, a ja właśnie w ten sposób najszybciej się uczę, choć często też zbyt szybko „spalam”. Jednak umiejętność szybkiej regeneracji, odrzucenie myśli, że czegoś się boję, ale też radość i satysfakcja z tego co się udało sprawiają, że ciągle dokładam sobie zadań, wymyślam kolejne cele nie obawiając się, że zbyt szybko się czymś zmęczę, znudzę czy rozczaruję.
Przyjmuję to co mi nie wychodzi z pokorą, bo wiem, że nawet jeśli dzisiaj się potknę, jutro pobiegnę nową drogą. To jest moja świadomość, mój wewnętrzny głos i moja lekcja życia.
Żyć świadomie i nie dać sobie wmówić, że to co sprawdza się u innych, zadziała również u nas
Żyję, tak jak i Wy, w przebodźcowanym, szybkim świecie i dlatego tak często szukam w nim równowagi.
Nie zawsze mogę ją wypracować na dłuższą metę, ale w przeciwieństwie do przeszłości, teraz jestem spokojniejsza, bo wiem, że potrafię się zatrzymać kiedy potrzebuję, a nie kiedy inni tego ode mnie oczekują. Staram się dokonywać mądrej selekcji tego co chcę zrobić, mierzyć swoje siły na zamiary, ale nie daję sobie wmówić, że to co sprawdza się u innych, zadziała również u mnie.
Jestem świadoma swoich potrzeb, ale też konsekwencji ich realizacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że podejmując się wielu zadań jednocześnie, nie zrealizuję ich wszystkich tak jakbym chciała, że czasem zaplączę się w sieć własnych pragnień, zbyt mocno w coś zaangażuję, nie poświęcę jednej sferze należytej uwagi, bo inne są dla mnie równie ważne. Jednocześnie wiem też, że za chwilę przystanę i zacznę myśleć w skupieniu odpuszczając to co jeszcze przed chwilą pochłaniało mnie bez reszty. To moja weryfikacja i moje decyzje. Moja świadomość.
Mogłabym wieść spokojne życie, ale ja wybrałam takie, które napędza mnie do sięgania po coraz więcej. Z tego czerpię naukę siebie i tego co mnie otacza, sprawdzam swoje możliwości, odkrywam nowe sfery swoich zainteresowań, wzbogacam swoje życie.
Zanim podejmę kolejne wyzwania, przede mną piękna i mocno wyczekiwana poddróż. Zamiast poddać się strachowi, przez ostatnie tygodnie weryfikowałam setki informacji dotyczące koronawirusa i potencjalnych zagrożeń przygotowując się do naszej 2-tygodniowej wyprawy do Wietnamu. Ta podróż to nie tyle przysłowiowe wakacje, ile czas, w którym będę mogła spojrzeć na swoje życie z zupełnie innej perspektywy, pomyśleć co mogę jeszcze w nim zmienić i jak nim pokierować, żeby siegnąć po to co jest dostępne tylko trzeba po to wyciągnąć rękę.
Tekst ten piszę na 4 dni przed wylotem i choć nie mam pewności, że wszystko pójdzie tak jak sobie to wyobraziłam, czuję, że będzie to mój kolejny drogowskaz na następne 365 dni.
Życzcie mi powodzenia i bądźcie ze mną na Instagramie, gdzie na bieżąco będę zdawać relację z naszej esencjonalnej podróży. Link do Instagrama znajdziecie tutaj -> https://www.instagram.com/esencjablog.pl (KLIK), a w nim wyróżnione albumy „Wietnam”. Tam będę wszystko wrzucać.
Do zobaczenia tam, a tu po 9 marca 🙂
Wasza Esencja
[…] „Mogłabym wieść spokojne życie, ale ja wybrałam takie, które napędza mnie do sięgania po… […]
[…] „Mogłabym wieść spokojne życie, ale ja wybrałam takie, które napędza mnie do … […]
Śledzę Insta i również czekam na relację.
Cieszę się, że byłaś ze mną!
Wow, Wietnam? Życzę powodzenia i czekam na relację!
Znajdziesz je w wyróżnionych albumach „Wietnam” na moim Instagramie -> https://www.instagram.com/esencjablog.pl
Także uwielbiam wyzwania i nienawidzę monotonii. Czasem naprawdę niewiele trzeba, aby przeżyć coś wspaniałego nie wydając przy tym dużych pieniędzy.
Tego właśnie nauczyłam się w ostatnich latach i zawsze buntuję się, kiedy ktoś wytacza argument finansowy w kontekście doświaczania pięknych rzeczy.
Też tak mam, że „rozdrabniam się na grosze”. Wszystko mnie interesuje, wszystkiego chce się nauczyć i wszystko zrozumieć, ale koniec końców to męczy. Bo stajesz się takim „Jack of all treads master of none” – zajmujesz się wszystkim po trochu, niczym na tyle dobrze, aby zostało to dostrzeżone i docenione. Uczę się radzić sobie z tym poprzez próbę zrozumienia siebie, określenia, w czym jestem dobry i tego, kim chce być i czym zająć. Ostatnio zdefiniowałem siebie jako: „teacher, businessman, songwriter”, wspólnym mianownikiem jest tutaj język, który zaczynam traktować tak jak rzemieślnik swoje najcenniejsze narzędzia i chyba dla mnie najlepiej będzie… Czytaj więcej »
No właśnie też tak myślałam przez lata, a teraz widzę to nieco inaczej. Absolutnie nie chcę być osobą od wszystkiego, bo wbrew pierwszemu wrażeniu, skupiam się jednak na tym co jest mi najbliższe, spójne z moimi zainteresowaniami i filozofią życiową i widzę, ze ludzie to dostrzegają i doceniają.
Szukanie swojej drogi nie jest proste, szczególnie, że zmieniają się okoliczności i zmieniamy się my na skutek życiowych doświadczeń.
Czuję, że jestem w dobrym momencie swojego życia, dlatego staram się wykorzystywać wszystko co mi podsuwa, a za jakiś czas zweryfikuję czy było to dla mnie dobre czy nie.
Pozdrawiam serdecznie Paweł.
Trzymam kciuki za to, żeby wszystko się udało tak jak sobie zaplanowałaś! Podziwiam 🙂
Życzę samych niesamowitych przygód! <3
No to powodzenia życzę