24 sty Bezsenność – podstępna suka, która wkradła się do mojego życia. Część I
Wiadomo, że sen to zdrowie, a co jeśli on nie przychodzi?
Kilka miesięcy temu zaczęłam pisać tekst o tym jak poprawiłam jakość swojego snu. Coś mnie od niego oderwało, poleciały inne tematy, a potem wydarzyły się rzeczy, które całkowicie zmieniły moje nawyki dotyczące snu. Dokończenie tamtego tekstu i publikacja go teraz byłaby z mojej strony czystą hipokryzją, bo oto w mój świat wkroczyła cała na biało proza życia, czyli troski i emocje, które całkowicie zaburzyły mój sen.
Ale, ale. Nic nie dzieje się z dnia na dzień i moją intencją nie jest opowiedzenie Wam krok po kroku co się takiego wydarzyło w moim życiu, lecz ugryzienie zupełnie nowego dla mnie tematu, a mianowicie – bezsenności i tego co spowodowała w dość krótkim czasie. Tekst ten piszę jednak na świeżo i w momencie, w którym wydaje mi się, że zaczynam rozumieć swój problem. Wydaje mi się też, że zaczynam wychodzić na prostą, ale dzień dniowi i noc nocy nierówna, więc zobaczymy co przyniesie najbliższy czas.
Staram się być czujna, wsłuchuję się w siebie, wiele ze swoich aktywności tymczasowo zawiesiłam, bo widzę, że problem może być bardziej złożony, a ja chcę ten etap jak najszybciej zakończyć i chcę to zrobić w pełni świadomie. Bo jak napisała moja koleżanka: „Świadomość tego co się z Tobą dzieje to jest już bardzo dużo, Ola!”.
Czym jest bezsenność?
Bezsenność to zaburzenia prawidłowego rytmu, czasu, głębokości i poszczególnych faz snu.
Problemem jest zaśnięcie, a nawet jeśli to się uda, sen może być płytki, niespokojny i krótkotrwały.
Jeśli proces ten trwa krótko i wiemy co jest jego przyczyną, nie jest źle. Gorzej jeśli stan ten utrzymuje się dłuższy czas, począwszy od kilku tygodni w górę, i zaczyna mieć wpływ na nasze codzienne funkcjonowanie, bowiem bezsenność znacząco wpływa na nasze samopoczucie, stan psychiczny i fizyczny.
Co jest przyczyną bezsenności?
Przyczyn bezsenności jest cała masa i u każdego może być ona inna. Do najczęściej wymienianych należą:
- problemy finansowe, rodzinne, związane ze zdrowiem czy w pracy,
- choroba bliskiej osoby lub własna,
- rozstanie, utrata/śmierć bliskiej osoby,
- długotrwały i często podświadomy stres,
- depresja i stany depresyjne,
- koszmary i lęki nocne,
- zbyt dużo bodźców, silne i niespodziewane przeżycia (zarówno negatywne, jak i pozytywne),
- kłopoty ze zdrowiem, o których nie wiemy,
- toksyczne relacje.
Bezsenność to podstępna suka
O tym przekonałam się w ostatnich tygodniach na własnej skórze.
Pojawiła się nagle, nie zapytała czy mam ochotę na jej towarzystwo, rozgościła się w moim życiu, zakłóciła rytm życia całej rodziny, wyrządziła sporo szkody w mojej głowie i ciele, sprawiła, że zaczęłam się bać czegoś czego wcześniej do siebie w ogóle nie dopuszczałam.
Jestem jednak silną babką i choć bywam krucha, mam w sobie dużo determinacji i woli stoczenia walki z czymś z czym do tej pory nie miałam do czynienia aż w takim wydaniu.
Ci co znają mnie dłużej wiedzą, że zawsze pracowałam i funkcjonowałam w nocy, bo jestem typem sowy (pisałam o tym tutaj). Nawet w zakładce bloga „O mnie” widnieje, że śpię mało -> KLIK. Z czasem jednak dojrzałam do tego, żeby zmienić swoje nawyki i po powrocie z Kambodży rok temu na skutek zmiany strefy czasowej i 36h podróży udało mi się przestawić i zaczęłam chodzić wcześniej spać i wcześniej wstawać zmieniając nieco swój styl życia.
Nadszedł jednak czas dużych emocji, przeżyć, nawarstwiających się problemów i trosk rodzinnych. Doszły kłopoty ze zdrowiem, których nigdy wcześniej nie miałam i przerwa świąteczna, która choć długo wyczekiwana skutkowała „dziurą” w moim grafiku licznych aktywności. Nie chodzi o to, że nie potrafię wypoczywać, tylko miałam za dużo czasu na rozmyślanie o tym co może się wydarzyć i nastąpiło zbyt duże rozprężenie w codziennych obowiązkach. Do tego wyraźnie odczuwam, że wraz z wiekiem stałam się bardziej wrażliwa i empatyczna, wszystko dużo mocniej przeżywam, a napływające z zewnątrz wciąż złe wiadomości sprawiły, że nawet nie zauważyłam, kiedy to wszystko zaczęło mnie przytłaczać, kiedy przekroczyłam tę cienką granicę przeżywania i stresowania się tym co wymaga czasu, cierpliwości, pokory i zrozumienia.
Czy otworzyłam puszkę Pandory?
Kiedy opublikowałam swój niewinny post o bezsenności (znajdziecie go tutaj), posypały się komentarze, prywatne wiadomości i rozdzwoniły telefony. Powinna ucieszyć mnie ilość wsparcia jakie otrzymałam, tymczasem przeraziła skala zjawiska, bo okazało się, że bezsenność to w dzisiejszych czasach plaga. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że w momencie, kiedy problem dotknął mnie, uświadomiłam sobie, że znalazłam się w pewnej grupie ryzyka.
Jestem silną, optymistyczną osobą, dużo czerpiącą z życia, dbającą o innych, ale jednocześnie nie zaniedbującą siebie, wszystko bardzo mocno przeżywającą, emocjonalną, ceniącą sobie mocne doznania i nie obawiającą się wyzwań. To czasami powoduje, że jestem zbyt zachłanna, zbyt mocno „biorę” życie do siebie, zbyt wiele przyjmuję, zbyt dużo oddaję. Robię to jednak z pełną świadomością, bo wiem czym jest kruchość życia i chcę je doświadczać całą sobą.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo po rozmowach z wieloma podobnymi do siebie osobami, po przeczytaniu wielu publikacji, dotarło do mnie, że moje silne cechy charakteru i apetyt na życie mogą być też zdradliwe. Że takie osoby jak ja, bardziej się spalają, zbyt mocno przeżywają rozczarowania, zbyt wiele emocji w sobie tłumią i te w końcu wybuchają generując ogromny stres.
Ale przecież ja mam za sobą wiele trudnych doświadczeń i kilka traum, z których wyszłam cało i które bardzo mnie wzmocniły. Dlaczego więc tym razem się złamałam? Zbyt dużo nagromadziło się złych rzeczy, zbyt dużo emocji i przeżyć, a ja pomimo tego, że mocno stoję nogami na ziemi, niektórym zbyt mocno się poddałam.
No ale żeby nie było, że jestem w jakiejś czarnej dziurze, dobre rzeczy też się dzieją i wrócę do nich już wkrótce, bo czuję, że pomału do siebie dochodzę. Poza tym na najbliższe tygodnie zaplanowałam przecież tyle pięknych rzeczy.
Gdybym nie prowadziła bloga, pewnie zaszyłabym się gdzieś w czterech kątach i nikt nie wiedziałby nawet, że coś się u mnie dzieje. Jednak mój prywatny świat i świat wirtualny (blog) trochę się przenikają i nie potrafię ukryć wszystkiego. Mam ogromne wsparcie bliskich mi osób, jestem otoczona dobrą opieką, ale siłę daje mi też to co otrzymuję z zewnątrz, choć niektóre rzeczy mocno mnie zaskoczyły.
Pierwsze bowiem co usłyszałam, to to, żebym skorzystała z pomocy specjalistów, nie bała się specjalistycznych leków, poszła na terapię. Napisały do mnie osoby zmagające się z bezsennością od wielu lat, przechodzące depresję, po próbach samobójczych. To przerażające, kiedy dotyka cię po raz pierwszy jakiś problem i wydaje ci się, że on zaraz minie jak każdy inny, a uświadamiasz sobie, że to może być początek czegoś większego. Ja jednak takiej myśli do siebie nie dopuszczam i działam. Nie mam też problemu z tym, że jeśli poczuję potrzebę pójścia na terapię, to to zrobię. Szczerze mówiąc jestem nawet bardzo ciekawa takiego doświadczenia, bo byłby to #mójpierwszyraz 🙂
Nie mam depresji, choć miewam duże wahania nastrojów, ale z całą pewnością wynika to z faktu, że zmagam się w tej chwili z gorszym samopoczuciem, kłopotami ze zdrowiem i troskami, które muszę po prostu przeczekać, rozgonić lub/i oswoić. Szczególnie nocą, kiedy ciało i mózg zupełnie nie chcą ze sobą współpracować – pierwsze chce spać, drugie szaleć.
Jednak widzę, że z każdym dniem jest lepiej. Przesypiam coraz więcej godzin, choć wciąż śpię niespokojnie i potrafię zerwać się kilka razy w ciągu nocy. Kiedy mam słabszy dzień, noc napawa mnie lękiem, bo wiem, że znowu przejdę wielogodzinną mękę. Nie pozwolę jednak odebrać sobie radości życia i nie zawiodę siebie i bliskich, którzy przeżywają to wszystko razem ze mną.
Kiedy piszę to czuję się silniejsza i wiem, że dokopię zołzie. Szczerze mówiąc czuję nawet wściekłość, że mnie to spotkało, ale pomimo tych wszystkich trudności, podkreślę też, że cenię sobie to doświadczenie, bo wiem, że wyjdę z niego mocniejsza. Jestem dobrej myśli, mam silną wolę i motywację do walki. Nie lubię się poddawać, nie znoszę też uczucia niemocy.
Pisanie jest jednak dla mnie terapią, bo kiedy wyrzuciłam z siebie te wszystkie słowa poczułam ulgę 🙂 Tekst pisałam na raty przez dwa dni.
Mam nadzieję, że poruszenie tego tematu okaże się wsparciem dla osób, które tak jak ja, doświadczają bezsenności po raz pierwszy w życiu i nie do końca wiedzą jak sobie z nią poradzić. O tym w kolejnym artykule, którego szkic powstał na podstawie wiadomości otrzymanych od czytelników bloga. Z wielu z nich skorzystałam, ale o tym następnym razem.
Jeśli macie jakieś swoje wskazówki dotyczące bezsenności napiszcie do mnie. Jeśli krępuje Was pisanie publicznie, wyślijcie prywatną wiadomość na Facebooku -> tutaj lub na adres mailowy: esencja@esencjablog.pl. Wierzę, że Wasz głos i doświadczenie mogą pomóc innym, a jeśli wyrazicie na to zgodę podzielę się nim na blogu, ale zrobię to oczywiście anonimowo.
Trzymajcie się ciepło i dziękuję.
Fot. Anna Sobór Photography, Unsplash
[…] wiele cech WWO. Pisałam o tym w swoich dwóch artykułach o bezsenności (tu […]
Niestety doskonale zdaję sobie sprawę o czym piszesz .. opisujesz to słowami, którymi i ja bym to opisała.
Bezsenność męczyła mnie bardzo długo. Zrobił się ze mnie wrak człowieka. Coś strasznego.
Ciężko było mi się zebrać, żeby zacząć szukać pomocy, ale na szczęście się udało. Zaczęłam zgłębiać wiedzę o problemach ze snem. Najważniejsze było dla mnie uporządkowanie swoich spraw to dało spokój i nie wpędzało już w gonitwę myśli. Do tego oczywiście zmiana stylu życia, wprowadzenie rytuałów i teraz śpię jak dziecko.
Właśnie. To dużo naszej pracy nad tym, żeby wyjść z problemu i zacząć normalnie funkcjonować. Mam nadzieję, że u Ciebie już lepiej. Po roku od tego artykułu mogę napisać, że bezsenność nie wróciła, ale wciąż napawa mnie lękiem, bo zdarzają się dni, że gorzej sypiam. Sytuacja o tyle nowa, że mamy pandemię i lockdown, a w styczniu 2020, kiedy pisałam ten artykuł, nawet nie przypuszczaliśmy, że coś takiego może nas spotkać.
Trzymaj się!
Problem bezsenności jest mi bardzo bliski… Próbowałam wielu różnych metod i nic…. Mam nadzieję, że Twoje propozycje mi pomogą. Zabieram się za czytanie dalszej części wpisu!
Jak u Ciebie? Mam głęboką nadzieję, że już lepiej.
[…] nie dziwię się, że dopadły mnie stres i bezsenność, z którą już raczej się uporałam, ale po tym trudnym dla mnie okresie, weszłam […]
[…] można się nacieszyć zimą, nasycić białym szaleństwem i ostatecznie wyleczyć z bezsenności. W kamperze bardzo dobrze mi się śpi i 3-godzinnego trybu wskoczyłam od razu […]
A co myślicie o materacach? Sporo się słyszy o tym, że wygodne łóżko ma duże znaczenie. Niedawno remontowałam sypialnię więc łóżko mam zupełnie nowe ale materac w zasadzie mogłabym wymienić. Nawet przeglądalam oferty w jednym sklepie – https://materace-viscotherapy.pl/16-materace-piankowe – i wygląda to całkiem sensownie. Co myślicie?
Materac najważniejszy, ale ja mam idealny i nigdzie nie śpi mi się tak dobrze, jak we własnej sypialni, ale w tym przypadku chodzi o kumulację stresów i emocji.
[…] wpisu o bezsenności (KLIK) wspomniałam, że podzielę się z Wami wskazówkami, które od Was otrzymałam. […]
Ja na szczęście nie mam tego typu problemów…
Tak, to duże szczęście.
Kiedyś jak przeżywałam mocniej, cierpiałam na bezsenność. Teraz więcej rzeczy odpuszczam i zdaję się na tazk zwany los – spię lepiej
Dzięki Rene, tylko w moim przypadku nie była i nie jest to kwestia odpuszczenia, bo z tym akurat nie mam problemu. Po prostu kumulacja stresów. Takie combo…
Ściskam.
Bezsenność nachodzi mnie kiedy przeżywam wiele emocji, emocji tych złych i tych całkiem dobrych. Od pewnego czasu, kiedy nasilił się u mnie stres, moja jakość snu znacznie spadła. Nie mogę zasnąć, przewracam się z boku na bok.
Bardzo smutno to czytać, ale też nie dziwi mnie, że Cię dopadła, bo to jest tak, im silniejsi jesteśmy na zewnątrz, tym wrażliwsi w środku i wystarczy ze klika rzeczy się nałoży- jak u Ciebie, podświadomie ciało manifestuje swoje rozterki..Ehh. Oby było lepiej Ola, a jak nie to może psychoterapia? Ja od lat jestem Sową, i funkcjonuje w nocy. Śpie po 8h ale jest to czas, kiedy inni czasem już wstają. Przywykłam, ale kiedyś próbowałam różnych metod żeby to zmienić i lipa. Dostosowałam pracę do swojego trybu i jest ok, ale jakbym musiała się przestawić na wstawanie o 6 czy… Czytaj więcej »
Aga, nie dość, że jesteś zajefajną babką, to jeszcze bardzo spostrzegawczą.
Wierzę, że będzie dobrze. Idzie ku lepszemu, choć trauma po tym co przeżyłam świeża i wciąż się boję tych słabszych dni. Dzień dniowi nie równy, więc jeśli nie uda mi się z tym uporać jak trzeba, to skorzystam z terapii.
Co do zdrowia, to miałam drobne kłopty i po raz pierwszy w życiu nieksiążkowe wyniki krwi. Właśnie robię kolejne badania, coś tam trzeba będzie podkręcić, bo do tej pory okaz zdrowia ze mnie był niebywały i to też mnie lekko zaskoczyło, że coś w organiźmie drgnęło.
Wierzę, że uporasz się z tym stanem i spokój wewnętrzny, a tym samym sen – wróci! <3
OO, i z tymi wynikami też jestem zaskoczona, bo zdrowo jesz, zdrowy tryb życia no i wszystko świadomie. Ale to może być skorelowane ze stanem psychicznym, bo to prawie zawsze idzie w parze.
Ola- mnóstwo zdrówka i trzymaj się kochana, a jak będziesz chciała pogadać- wal śmiało!
ps. I dzięki za miłe słowa <3.
Dzięki Aga. Na razie ogarniam ten bajzel i mam nadzieję, że szybko się z nim uporam, bo mam go po dziurki w nosie. Teraz najważniejsze badania i konsultacje lek., a potem cd „zabawy”. Niezła jazda, mówię Ci.
Daj koniecznie znać co Ci wyjdzie z badań! Buziaki i trzymam kciuki!
Do Wrocławia się wybierasz?
Jes 🙂
No i super, to się widzimy.
😀
Szczerze mówiąc – bezsenność nie występuje często ot tak. Często bierze się z jakichś problemów i warto wtedy dotrzeć do przyczyny 🙂 Bezsenność jako taka daje w kość fizycznie, jest upierdliwa, ale dość prosta do unieszkodliwienia. Prawdziwy problem zaczyna się, gdy bezsenność to tylko objaw innych zaburzeń, bo wtedy już nie jest tak prosto.
Tak, tak, ja znam przyczyny tylko początkowo nie zdawałam sobie sprawę z tego, że mój organizm w ten sposób na nie zareaguje. To jest coś czego właśnie się o sobie dowiedziałam. Po 5 tygodniach męki wydaje mi się, że wychodzę na prostą, ale najbliższe dni i tygodnie to pokażą.
Pozdrawiam serdecznie.
Powodzenia 🙂
Dzięki.
Mi bezsenność dokucza szczególnie przed załatwieniem jakiejś ważnej sprawy lub podróżą przez pół kraju. Bywa też, że nadmiar pomysłów na bloga i życie utrudnia mi zaśnięcie. Rekordowo zdarzyło mi się nie spać przez całą dobę. Dziwię się, że nadal żyję.
Ja zmagam się z bezsennością od 5 tygodni i nie są to pojedyncze nieprzespane noce czy zaburzony sen, tylko autentycznie od 5 tygodni nie przespałam „ciurkiem” całej nocy. Od Świąt zdarzyły się 3 noce po 4-5h, a to w tej sytuacji dla mnie duży sukces. Niestety noc nocy nierówna i dzisiaj np. zasnęłam dopiero o 6 nad ranem i spałam do 11:30 (sobota). Porażka? Nie wiem, to dla mnie nowe doświadczenie i wciąż w fazie szukania najlepszych rozwiązań, żeby je jak najszybciej zakończyć.
Mnie nawiedza bardzo rzadko, ale kiedy dużo się dzieje w moim życiu, jest stres, napięcie, zmartwienia, to niestety zasnąć wtedy trudno. Mi pomaga regularna aktywność fizyczna, joga, wypisanie wszystkich gnębiących myśli (pisanie ekspresywne).
O tym co mi pomaga piszę właśnie artykuł na poniedziałek lub wtorek. Choć z całą pewnością nie jestem jeszcze na prostej, ale widzę światełko w tunelu 😉
I ja miewam problemy ze snem i u mnie najczęściej jest to przebodźcowanie (dużo się dzieje, szczególnie nowych dla mnie rzeczy i mój mózg pracuje na tak wysokich obrotach, że czasem skutecznie uniemożliwia mi to zaśnięcie). Poza tym, tak jak piszesz, napływ negatywnych informacji skutecznie potrafi wybić z rytmu bardziej wrażliwą osobę. Zdałam sobie sprawę, że muszę wpuścić do życia więcej luzu i nie traktować wszystkiego tak bardzo poważnie, bo w pewnym momencie nawet błahe sprawy urastają do rangi „problemu”. Więcej luzu, więcej śmiechu i przyjemności, aktywność fizyczna (nawet kiedy się nie chce) i traktowanie siebie z troską – to… Czytaj więcej »
Bardzo dziękuję Ci za ten komentarz. Wszystko się zgadza. Należę do osób, które żyją świadomie i wszystko o czym piszesz jest mi znane i bliskie. Tyle, że tym razem wydarzyło się coś więcej i to spowodowało chwilowe (mam nadzieję) tąpnięcie. Wiem czym jest #osiędbanie, dystans do otaczającej nas rzeczywistości, pilnie wsłuchuję się w swoje potrzeby, ale tym razem pokonała mnie moja własna wrażliwość. Za dużo sie zebrało negatywnych rzeczy w dość trudnym dla mnie momencie życia, ale mam w sobie więcej siły niż myślałam i po bardzo trudnym okresie pomału odzyskuje siły, które wykorzystuję na przeciwności losu. Także do przodu… Czytaj więcej »
Ola, życzę ci dużo zdrowia, snu, spokoju, poukładania sobie tego. Miałam problemy z bezsennością po śmierci mamy. Wiem, że to nic fajnego. Bardzo osłabia i wyzwala lęki, o których nie mieliśmy pojęcia. Pozdrawiam cię ciepło.
Dziękuję Aniu. Zaczynam rozumieć co się wydarzyło i wyciągam z tej lekcji wnioski odkrywając przy okazji samą siebie, bo w takim wydaniu jeszcze siebie nie znałam 🙂 Także traktuję to jako kolejne cenne życiowe doświadczenie 😉
Poza tym pomału do przodu. Tak sądzę.