25 lis Jestem sową
Moja ulubiona część dnia
Czujecie to? Słyszycie? Ta cisza, ten spokój, ciemność, czar i perspektywa odpłynięcia w nieznaną otchłań. Już wkrótce.
Późne wieczory są dla mnie magiczne. Uwielbiam je. Dzieje się ze mną wtedy coś dziwnego. Po dniu pełnym aktywności, bieganiny, zwrotów akcji, rozwiązywaniu problemów powinnam paść na twarz. Jednak z chwilą, kiedy zapada w domu cisza (czytaj: najmłodsze dzieci są już w łóżkach), nie siadam przed telewizorem i nie snuję się resztkami sił po kuchni, ale zbieram okruchy dnia do kupy, domykam tematy i oddaję się planom na następny dzień. Głowa zaczyna inaczej pracować, myśli krążyć wokół nowych pomysłów, czuję jak napływa do mnie wewnętrzny spokój, ulga, wyciszenie i natchnienie. Celowo zwalniam tempo po to, żeby móc lepiej się skoncentrować i skorzystać z chwili. Wolnej chwili.
Wieczór to czas relaksu i wypoczynku. Moje wieczory również wypełnia relaksująca kąpiel, czytanie przy nocnej lampce książki czy magazynu, ale najbardziej cenię sobie chwile, kiedy mogę przemyśleć swój dzień i zaplanować kolejny. To mój czas i nie lubię, kiedy ktoś mi go zajmuje, dlatego potrzebuję tej ciszy.
Późnym wieczorem inaczej smakuje też ulubiona muzyka, świeżo zaparzona herbata i rozmowa z mężem. Wieczory kojarzą mi się także z wyjściami ze znajomymi i późnymi powrotami do domu. Jest w tym coś fajnego, kiedy wracam w połowie nocy, a wszyscy domownicy tak niewinnie śpią 🙂
Także moi znajomi wiedzą, że wieczorami jestem najbardziej aktywna, odpisuję na smsy, oddzwaniam na pozostawione wiadomości, odpowiadam na maile, pracuję nad blogiem. Późny wieczór to czas, kiedy nie tylko mój dom się wycisza, ale czas, kiedy mogę skupić się na swoich sprawach.
Jestem typem sowy niezależnie od pory roku, wieku czy stylu życia. W nocy funkcjonuję lepiej niż o poranku – jestem bardziej kreatywna, skupiona, spokojna i otwarta na nowe inicjatywy. To dla mnie taka rytualna część doby, z której bardzo dużo wyciągam i z której nie chcę rezygnować, ale…
… rozmawiałam na ten temat z kilkoma osobami, które zmieniły swoje nawyki i teraz kładą się wcześniej spać i również wcześniej wstają. Twierdzą, że są bardziej wypoczęte i mają więcej energii. Ale u mnie tak to nie działa. Zawsze byłam nocnym markiem, uczyłam się nocą, kończyłam pracę nocą, za to z rana potrzebuję dłuższej chwili, żeby się rozkręcić. Na ostatnim Fitness Campie, w którym brałam udział przekonałam się, że bycie porannym ptaszkiem to dla mnie wyzwanie. Poranny trening, pomimo, że w fantastycznych okolicznościach przyrody i w fajnej formule, nie sprawił mi przyjemności, mój organizm odmawiał współpracy, byłam mało wydajna, a do tego przez resztę dnia huczało mi w głowie.
Zarywanie nocy oczywiście nie ma nic wspólnego ze zdrowym stylem życia, który tak sobie cenię, ale póki co jest to ode mnie silniejsze, a przede wszystkim bardziej praktyczne. Tylko osoby pracujące w domu i posiadające dzieci wiedzą o czym mówię. Bardzo trudno skupić się na pracy, kiedy jesteś rozpraszany setkami pytań, licznymi wyjściami z domu, załatwianiem bieżących spraw.
Może kiedyś to się zmieni, tymczasem…
miasto śpi, wszyscy śpią, a ja nie.
Wiem, że to kwestia zmiany nawyków, ale czy myślicie, że rzeczywiście mogłabym przestawić się z trybu nocnego na wczesnoporanny? Na razie nie czuję takiej potrzeby, nawet wzdrygam się na samą myśl, ale kiedyś będę musiała to zmienić.
Kto jest typem sowy? Palec w górę.
Piszcie – jakby co o każdej porze dnia 😉
Niniejszy tekst jest odpowiedzią na zaproszenie Magdy z bloga
„Save the Magic Moments„.
[…] byłam sową – uwielbiałam pracować nocą, bo byłam wtedy bardziej kreatywna, spokojna, wyciszona […]
[…] typem sowy i lubię pracować nocą, bo towarzysząca jej cisza sprawia, żę jestem bardziej twórcza […]
Ja też bardzo lubię wieczory, ale dla mnie to już tylko pora relaksu i wyciszenia. Nigdy nie lubiłam uczyć się po nocach i posty też piszę rano, mam wtedy świeższy umysł 🙂
Ja kiedyś byłam sową i nie wyobrażałam sobie inaczej, ale odkąd mam juniora zupełnie się przestawiłam. Wieczorem padam razem z nim o 20.00, za to rano wstaję jak nowa o godz. 4.00 i pełna energii rozpoczynam dzień. Jeszcze dwa lata temu bym w to nie uwierzyła 🙂
A wiesz Olu cale zycie bylam przekonana, ze jestem sowa, a tymczasem zeby pisac bloga zrywam sie rano przed dziecmi (bo nie moge siedziec przed komputerem wieczorem, bo potem boli mnie glowa). I zauwazylam, ze wlasnie o poranku np najlepiej mi sie pisze, bo glowa jest nie zmeczona calym dniem. Z sowy stalam sie rannym ptaszkiem ha ha ha Pozdrawiam serdecznie Beata
To ciekawe co piszesz 🙂 Pomimo, że czytam regularnie Twoje wskazówki dotyczące blogowania, organizacji czasu w blogowaniu itp., nadal zachodzę w głowę jak Ty to robisz, że jesteś tak aktywna w tylu miejscach i piszesz tak wyczerpujące dany temat artykuły 🙂 Do tego podajesz fantastyczne przykłady (często nasze autorytety) linkując konkretne posty i ich autorów idealnie wpasowujących się w tematykę, która akurat poruszasz. Myślę, że masz jakiś cudowny, sprawdzony sposób na to, że funkcjonuje to wszystko tak dobrze 🙂 I trudno mi uwierzyć, że nie jesteś doskonale zorganizowana.
Niewątpliwie wieczory i noc mają magiczną aurę, ale ja jestem kimś pomiędzy skowronkiem, a sową. Najlepiej funkcjonuję w ciągu dnia i lubię mieć swoje małe rytuały.. 🙂
Też jestem sową, ale nie taką przesadną, wystarczy mi siedzenie do północy. Jednak i to nie jest na codzień dla mnie możliwe, gdyż o 6 rano muszę być na nogach, a niewyspanie znoszę z biegiem lat coraz gorzej. Tak więc sową bywam tylko w weekendy i na urlopie 🙂
Też jestem zdecydowanie typową sową 🙂
Jedyny problem jest taki, że praca nie zawsze pozwala mi się nocnie kreatywować. Musze wcześnie wstać, wcześnie iść do pracy, wcześnie się położyć…
Za to jak nie muszę… Oj, to w nocy się dzieje. Umysł działa na pełnych obrotach, mam więcej pomysłów, więcej mogę zrobić niż w ciągu całego dnia…
Wniosek? Rzucić pracę dzienną i pracować w nocy 😉
Amazing post dear! You have a wonderful blog:)
What about following each other on Instagram, Bloglovin, Twitter?.. 🙂
http://www.bloglovin.com/blog/3880191
Ja też jestem typem sowy. Wieczorem nabieram energii do pracy i mogę działać do późnych godzin nocnych i wcale nie chce mi się spać. Niestety rano muszę wstać o 5,30 żeby zdążyć do pracy. I pobudka jest dla mnie koszmarem. Ostatnio staram się kłaść wcześniej, bo widzę, że ubytki snu bardzo mi nie służą.
Mam to samo, dlatego co kilka dni muszę zrobić reset i jestem jak nowa 🙂
Ja też kocham późne wieczory i noce. I jeśli nie muszę następnego dnia wstawać wcześnie, to nie kładę się spać o tej porze co zwykle (czyli chwila po północy), tylko znacznie później.
Też zdecydowanie bardziej lubię wieczory 🙂 Cisza sprzyja skupieniu.
Czasami bym się z Tobą chętnie zamienił, żeby tylko móc w nocy pracować, bo w dzień najzwyczajniej brakuje mi na wszystko czasu. Niestety, jestem typem czlowieka, który jak tylko może spać, to śpi, ale potrzebuje do tego ciemności. Szkoda, że nie umiem spać w dzień, bo wtedy moje życie nocne dało by mi więcej korzyści niż tylko spanie 😀
Wieczory są dla mnie cudne 🙂 Ale, gdy położę się później niż 23 potem bardzo tego żałuję 🙂
Też jestem sową. To jest straszne, bo dopiero w okolicach 20 zaczynam funkcjonować na pełnych, umysłowych obrotach. Nie zliczę nocy, które upłynęły mi na pracy – wtedy po prostu lepiej, sprawniej mi idzie. Najgorzej jest zawsze dla mnie w okolicach 10-13 – totalnie nie potrafię pracować w tych godzinach!
Oj ja też jestem sową 🙂 Uwielbiam długo spać i siedzieć do późna w nocy. Ostatnio walczę z tym i próbuje się przeprogramować na rannego ptaszka. Najdziwniejsze u mnie jest to, ze w domu rodzinnym już o 7 rano jestem rześka, a w każdym innym miejscu ta sama pora to dla mnie środek nocy. Walczę z tym, bo mi to zaczęło trochę przeszkadzać 🙂
Kurczę, mam problem z samozdefiniowaniem się. Niby zawsze byłam sową. Ale teraz, cierpiąc na chroniczny brak snu, sową już raczej nie jestem, rannym ptaszkiem też nie bardzo, no chyba że przymuszona przez dzieci. Chyba po prostu jestem… Leniwcem 😉 duży buziak!
Oj tam, od razu leniwcem. Teraz jesteś po prostu zmęczona. Twój rytm narzucają Ci dzieci. Na nich zawsze możemy polegać 😉 Moje córki już dawno śpią, ale… po najstarszego, pierworodnego jadę za pół godziny do Warszawy, bo licealiście meczu się zachciało w środku nocy. Legia coś tam :-p Jest godz. 23.07.
Też jestem typem sowy i doskonale rozumiem o czym piszesz. Ja próbowałam się przestawić, ale zupełnie mi się dzień rozjeżdżał. W rezultacie wróciłam do swoich nawyków i jest dobrze.
Też kiedyś byłam taka sową. W nocy wszystko tak szybko i łatwo wchodziło mi do głowy… Niestety odkąd mam dwójkę dzieci, to mi się zupełnie przestawił rytm i teraz o godzinie 9 padam. Niestety o tej porze jeszcze nie mogę położyć się spać, bo trzeba coś do pracy, coś do domu, coś na bloga, ale mój mózg wtedy już funkcjonuje na zwolnionych obrotach a powieki walczą same ze sobą, aby się nie zamknąć. A szkoda, bo ten czas gdy cały dom już śpi jest naprawdę wart wykorzystania 🙂
Zdecydowanie sowa! Uwielbiam wieczory <3
Zdecydowanie jestem typem sowy, choć z tą produktywnością czy jak to nazwać bywa już różnie. Nie zmienia to jednak faktu, że dopiero po 10 lub nawet po 11 w dzień zaczynam funkcjonować, tak jak w miarę powinnam. Postanowiłam nie przestawiać się na siłę, a posłuchać swojego organizmu. Skoro mam być sobą i nic mnie do zmiany nie zmusza, to nią zostanę.
Jestem genetycznie uwarunkowana na nocny tryb działania. Wstawanie na pierwszą lekcje o 7:10 to był dla mnie koszmar.
Teraz też pracuję po nocach, ale nie ma tym żadnej magii, po prostu dzieciarnia nie pałęta się między nogami i nie chce robić „tap tap” w mamy komputer 😉
Byle tylko nie zasnąć przy czytaniu bajeczki…
Ha, ja ostatnio gdzieś wyczytałam, że ludzie chodzący późno spać, częściej osiągają sukces 😉 Dobrze jest być sową, a co!
To się nie zmieni 🙂 Jestem tym typem tak jak Ty 🙂 Podobno kiedyś zostały wykonane badania na temat typów ludzi. Są dwa typy człowieka : poranny i nocny. Robiłam kiedyś ten test i wyszło mi , że jestem typem nocnym. Wszystko się zgadzało.
Test ten był wymyślony po to, aby zwiększyć wydajność pracowników i dostosować plan pracy do ich typu. Uważam, że wszędzie tak powinno być! Nie każdy jest rannym ptaszkiem i niestety w pracy ma nierówne szanse z takimi 🙂
Witaj w klubie!
O nie, nocnym markiem to ja nigdy nie będę. Teraz w pracy mam drugie zmiany i o 21 to ja już ziewam a zanim wrócę do domu to jest koło 23. Zanim się położę i zasnę to jest północ i tak wstaję wcześnie rano i tak bo wtedy mój mózg dopiero zaczyna myślec. Skoro dobrze się czujesz w tym stanie jaki opisujesz to może nie warto tego zmieniac?