
17 lis Fear of missing out. Czy grozi mi cyfrowa demencja i stres informacyjny?
Tak, korzystam z portali społecznościowych, mam konta na kilku z nich, zaglądam do nich codziennie. Wyszukuję, aktualizuję, publikuję, dzielę się, czerpię inspiracje, wiedzę i doświadczenie, wymieniam się informacjami, myślami, dyskutuję, szkolę się i uczę. Nie, nie mam z tym problemu. Nie, nie jestem uzależniona. Czy brzmię jak wypierający się swojego nałogu alkoholik? Czy grozi mi cyfrowa demencja i stres informacyjny?
Co to jest cyfrowa demencja?
Cyfrowa demencja to niekontrolowane korzystanie z mediów cyfrowych, co jest szczególnie niebezpieczne u dzieci i młodzieży, ponieważ może skutkować zanikiem samodzielnego i refleksyjnego myślenia, zaburzeniami orientacji, kłopotami ze snem, koncentracją, nauką i własnymi emocjami. Idąc dalej, zbyt intensywne przebywanie w świecie cyfrowym może prowadzić do samotności w życiu realnym i uzależnienia od mediów elektronicznych.
Czy to zjawisko groźne jest również dla dorosłych? W ostatnich latach ukazuje się na ten temat wiele publikacji, raportów i książek, media rozkładają ten wątek na czynniki pierwsze, a eksperci wieszają psy na tym, co jest dzisiaj tak popularne i naturalne, ale też przydatne w pracy wielu osób. Prowadząc biznes w sieci, wspierając własną działalność stroną internetową czy chociażby prowadząc bloga, trudno sobie raczej wyobrazić funkcjonowanie bez mediów elektronicznych i portali społecznościowych, dzięki którym mamy możliwość nie tylko sprzedawania i promowania swoich produktów czy usług, ale także dbania o klienta, prowadzenia z nim dialogu, a przede wszystkim bieżącej komunikacji. Erę pisania pism i listów z prośbami o przesłanie szczegółów oferty czy wykonywania telefonów z licznymi zapytaniami mamy już dawno za sobą. Dzisiaj zastąpił je internet, a to wymaga naszego zaangażowania oraz codziennej obecności w sieci i zajmuje tyle czasu, ile potrzebujemy, żeby usatysfakcjonować obecnego lub potencjalnego klienta, czytelnika czy odbiorcę.
Czy jako dostawcy usług i treści w internecie możemy czuć się tym zmęczeni, wypaleni, czy pozbawia nas to życia w realnym świecie, nakłada klapki na oczy w kwestii dostrzegania problemów innych? Nie w większym stopniu niż tradycyjna praca w biurze, natomiast daje dużą wygodę i skraca czas, jeśli chodzi o dystrybucję i promocję informacji, a także ułatwia dostęp do odbiorcy końcowego. To w jaki sposób, jakim nakładem pracy i w jakim zakresie wykorzystujemy media cyfrowe zależy już od naszego indywidualnego podejścia do własnego biznesu. Twórczość internetowa, całkiem jeszcze zresztą niedawno, traktowana wyłącznie jako hobby czy nawet próba wybicia się, dzisiaj staje się regularnym zawodem i trzeba to po prostu zaakceptować, zamiast demonizować medium jakim jest internet.
„Popularyzacja internetu wpłynęła na rozmaite aspekty życia społecznego –
mówi Tomasz Szymanowski, dyrektor zarządzający Unicorn Media, agencji PR,
zajmującej się także marketingiem internetowym.
Narzędzie służące w swoich początkach przeważnie kontaktom interpersonalnym,
stworzyło nowe ścieżki kariery, które szybko stały się fenomenem na rynku pracy.
Przyczyn tego zjawiska należy upatrywać w biznesie,
który odnalazł tu obiecujące narzędzia do budowania relacji z klientem.
W efekcie powstało zapotrzebowanie na ludzi, wykonujących swoją pracę
niemal w całości w przestrzeni wirtualnej.”
Czy jestem zagrożona?
Szczerze powiedziawszy nie czuję takiego zagrożenia, bo choć w przestrzeni wirtualnej spędzam ostatnio dużo czasu, korzystam z niej w celach, które wymieniłam powyżej, zaś do realnego świata ściągają mnie codzienne obowiązki, dzieci, które wymagają uwagi i wartości, którymi kieruję się w życiu. Poza tym mając już zakorzenione zasady życia wg koncepcji slow life, poświęcam całkiem sporo czasu na inne aspekty życia, w tym prywatnego typu hobby, czas dla siebie i przyjaciół, inwestycja we własne zdrowie i rozwój. Staram się w tym wszystkim zachować równowagę i zdrowy rozsądek.
Na czym polega stres informacyjny?
Stres informacyjny związany jest z nienadążaniem przyswajania informacji zawartych w sieci, a także brakiem możliwości w sposób szybki i łatwy określenia jakości tej informacji. Wynika to z jej nadmiaru, a wszyscy wiemy, że internet to kopalnia wiedzy na temat każdej dziedziny życia, która potrafi wciągnąć nas bez opamiętania.
Czy popadam w stres informacyjny?
Przyznaję, że w tej kwestii pewne zjawiska mnie niepokoją, ponieważ odkryłam tak wiele wartościowych, inspirujących i przydatnych miejsc i treści w sieci, że zdarzają mi się dni, kiedy czuję się tym przytłoczona i nadmiernie rozkojarzona. Antidotum jest odpowiednia selekcja treści, ale to nie zawsze się udaje ze względu na ilość potrzebnych informacji. Moim sposobem na tego rodzaju stres jest także zaplanowanie innych działań w oparciu o ustalone cele, priorytety, kalendarz i ich realizacja, a jeśli to nie pomaga, robię przerwę, czasami kilkudniową, tzw. cyfrowy detoks lub wylogowanie się z sieci. Czy popadam wtedy w kolejny stres związany z tym, że wypadnę z obiegu czy przeoczę coś ważnego (fear of missing out)? Niekoniecznie. Każdy z nas potrzebuje krótkiego chociażby „urlopu” od codzienności po to, żeby nie tylko wypocząć, ale też złapać dystans, zresetować organizm, zgromadzić nową energię i zrobić miejsce dla kreatywnego myślenia. To również kwestia naszych indywidualnych potrzeb i ambicji. Jeśli mamy tzw. parcie na szybkie wypromowanie naszej działalności, zwiększenie jej zasięgu, zdobycie jak największej liczby odbiorców, stres informacyjny niewątpliwie jest tu zagrożeniem. Konkurencja nie śpi, czas umyka, oddała się też perspektywa zarobienia pieniędzy, a cele muszą być zrealizowane. Jednak czasem wystarczy chwila opamiętania, bo to co dobre i wartościowe i tak się obroni, a my zachowamy zdrowie psychiczne i fizyczne.
Aspekt społeczny i poczucie wspólnoty
Abstrahując od wątku zawodowego i wykorzystania mediów elektronicznych do tego celu, pod uwagę należy wziąć również aspekt społeczny korzystania z internetu. Dziś w sieci nawiązujemy mnóstwo ciekawych znajomości, które przeradzają się w bliskie relacje poza wirtualnym światem. Ze względu na chroniczny brak czasu, a także fakt, że nasi znajomi czy rodzina mieszkają często w odległych miejscach, nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się osobiście co u większości z nich słychać. Portale społecznościowe trochę nam to ułatwiają. Dzięki nim często jesteśmy na bieżąco i komunikujemy się z otoczeniem częściej niż kiedyś, nie wypierając jednocześnie tradycyjnych spotkań tête-à-tête. Poza tym „spotykając się” ze znajomymi w wirtualnym świecie, mamy możliwość zobaczenia w jakich akcjach społecznych, szkoleniach czy wydarzeniach kulturalnych biorą udział i możemy do nich dołączyć. To również zbliża.
Można oczywiście zadać sobie pytanie czy obserwując życie innych, nie wpędzamy się w kolejny stres związany z porównywaniem swojego życia do życia innych, naśladowaniem ich zachowań, budowaniem nie do końca prawdziwego wizerunku, zaniżaniem swojej samooceny, jednak to już zależy od naszego podejścia do życia i wartości, którymi się kierujemy.
Osobiście doceniam możliwości jakie niesie ze sobą komunikacja poprzez portale społecznościowe – często w ten właśnie sposób komunikuję się ze znajomymi, wymieniam cennymi informacjami, ciekawostkami i wiedzą, która jest mi potrzebna w procesie blogowania. Otrzymuję też wsparcie i dodatkową motywację do działania. Daje to pewnego rodzaju poczucie wspólnoty z tymi, którzy korzystają z podobnych narzędzi w swojej pracy, ale są też przydatne w życiu prywatnym.
A wszystko to piszę z punktu widzenia osoby, która stara się w tym wszystkim zachować umiar i zdrowy rozsądek. Nie demonizuję i nie przeceniam cyfrowych mediów, wykorzystuję ich siłę i potencjał, ale staram się też dostrzegać potencjalne zagrożenia. A kiedy czuję, że moje zaangażowanie zaczyna mnie przerastać, zmieniam na chwilę zajęcie lub po prostu robię sobie przerwę.
A jak to jest z Wami? Napiszcie w kilku słowach czy dużo czasu spędzacie w sieci, czy dopada Was stres informacyjny, na ile może dotyczyć Was cyfrowa demencja? A może dostrzegacie jakieś inne aspekty korzystania z internetu?
[…] „Fear of missing out. Czy grozi mi cyfrowa demencja i stres informacyjny?” […]
[…] Pozbyłam się myślenia, że jeśli nie będę na bieżąco w tym co dzieje się na świecie, w sieci, u znajomych, ominie mnie coś istotnego. Etap FOMO mam już za sobą. Być może potrzebowałam do tego dojrzeć, ale dziś cyfrową demencję zastępuję cyfrowym detoksem, a stres informacyjny wylogowaniem się od czasu do czasu do życia -> KLIK. […]
jak zwykle fajne zdjęcie
poruszyłaś świetny temat. Stres informacyjny zdarza mi się już zauważać u siebie.
Ja staram się korzystać z internetu z umiarem. Przyznam szczerze, że zanim zaczęłam pisać bloga rzadko bywałam w sieci Blogowanie trochę mnie do tego zmusiło. I z jednej strony bardzo to polubiłam, a z drugiej czasem dopada mnie stres informacyjny. Bo odkryłam wiele wartościowych miejsc w sieci i do każdego chciałabym zajrzeć. Jednak staram się podchodzić do tego z umiarem i dokonywać selekcji, bo inaczej całe moje życie musiałoby przenieść się do świata wirtualnego. Mamy dużo szczęścia, że żyjemy w czasach, kiedy bez wychodzenia z domu mamy dostęp do wiedzy i mnóstwo możliwości. Ale musimy uważać, żeby nie zatracić kontaktu… Czytaj więcej »
Swietny post, problem ktory podchodzi do nas po cichu. Chyba w pore trzeba zareagowac na sygnal alarmowy. U mnie np takim sygnalem jest bol glowy. Wsluchalam sie w niego, mniej czasu spedzam w sieci, staram sie nie miec poczucia winy, ze nie zdaze wszystkiego przejrzec, wszystkich odwiedzic, odpowiedziec na wszystkie komentarze. A co do idealnego zycia niektorych osob, ktore widzimy w sieci, to jest zagrozenie szczegolnie dla mlodych osob, ktore bezkrytycznie w to wierza. Pozdrawiam serdecznie Beata
Umiar i zdrowy rozsądek przede wszystkim;) Też kiedyś pisałam na ten temat, więc jest mi on bliski – świetny tekst:)
Dodałam długi komentarz i zerwało mi internet, wkurzyłam się…. bo chciałam nawiązać kontakt z autorką tego bloga 😉 ! Chyba jestem uzależniona…
Oczywiście żartuje z tym uzależnieniem. Jednak odkąd pracuję zdalnie i spędzam dużo czasu w sieci, staram się kontrolować swój dzień tak, aby nie spędzić zbyt dużo w wirtualnym świecie. Obok pracy przy komputerze, staram się mieć codziennie czas na zrobienie obiadu, lekkie sprzątanie, czas z przyjaciółmi lub randkę z Lubym, czas na ćwiczenia i kilka stron książki… no i obowiązkowo dłuższa kąpiel !
Bardzo fajnie to ujęłaś !
Pozdrawiam ciepło,
Panna Joanna
Bardzo ciekawy wpis. U mnie jest strasznie ciężko zachować równowagę przez tryb pracy. Czuję, że powinnam być cały czas na bieżąco. Zwłaszcza, że po pracy siadam do bloga i też muszę się zagłębić w sieci ;(
Powiem tak: jestem dorosła i wiem co robię. Prowadzenie bloga pochłania mnóstwo czasu, który spędzamy w sieci, ale ja już to ogarnęłam i w porównaniu z tym jak mocno zanurzyłam się w wirtualnym świecie mniej więcej rok temu a teraz, widzę wyraźną poprawę. Ograniczam internet do 3-4 godzin na dzień (i dotyczy to głownie prowadzenia i promowania bloga). Natomiast widzę ogromne zagrożenie wśród nastolatków i dzieci. Ja rzeczywiście dostrzegam już skutki zbyt pochopnego zanurzenia w internecie i bycia „tabletowym” dzieckiem, rodzicem. Jestem absolutnie przeciwna zbyt wczesnego zapoznawania dziecka z komórką i komputerem i włos mi się na głowie jeży jak… Czytaj więcej »
Świetny wpis! Ja chyba „posiadam” taki stres informacyjny, doszło już do tego, zę bardzo kiepsko śpię …
Świetnie to wszystko opisałaś, gratuluję:) Staram się zachować zdrowym rozsądek i jak na razie całkiem dobrze mi to wychodzi:)
Ja korzystam z internetu dosyć sporo. Jestem uzależniona, ale nie w takim stopniu, żeby mi to szkodziło, bo zawsze internet zostawiam sobie na koniec. To znaczy wszelkie inne obowiązki wykonuje przed tym, zanim usiądę na kanapie ze swoim laptopem. Kiedyś spędzałam znacznie więcej czasu i pogorszyłam sobie wzrok, wiec teraz staram się zachować równowagę. Człowiek uczy się na własnych błędach 🙂
Ważny problem i dobrze, że o nim piszesz. Miałam przez pewien okres kilka symptomów tego, ze zaczynam przesadzać z internetem. Na szczęście w porę zareagowałam i zrobiłam sobie miesięczny detoks. Bardzo mi pomógł i od tego czasu podchodzę z rozsądkiem do sieci 🙂
Wow, pierwsze słyszę o stresie informacyjnym, ale faktycznie, wydaje mi się, że niektóre osoby z mojego otoczenia właśnie przez to mogą być podenerwowane…
Bardzo interesujący artykuł. Dziękuję Ci za niego!
Serdeczności!