
19 paź Bezpieczny wypoczynek w czasie pandemii i błyskawiczna weekendowa regeneracja
„(…) wydaje mi się, że czasami świeżość, spontaniczność, bywa wpisana w charakter, nie wiąże się z wiekiem. To coś, co sprawia, że człowiek nie nudzi się rzeczywistością – ciekawość, uważność, otwartość.”
Filip Pągowski
Moją mocną stroną zawsze była dobra organizacja i planowanie, ale w ostatnim czasie odkryłam (to w dużej mierze wpływ lockdown’u i pandemii), że chętniej i odważniej podejmuję szybkie decyzje i lubię spontaniczne działanie. To takie moje ukryte drugie oblicze. Niby zawsze o tym wiedziałam, ale wolałam być dumna z tego, że potrafię wszystko perfekcyjnie zorganizować, zapominając czasem o tym, że o ile perfekcjonizm bardzo przydaje się w życiu, o tyle często bywa też w nim przeszkodą. Spontaniczność pozwala nad nim zapanować i właśnie w tej chwili czuję, że mam nad nim przewagę. Odczuwam też znacznie większą satysfakcję widząc, że moje spontaniczne decyzje sprawiają ogromną radość tym, na których mi zależy.
Niech żyją spontaniczne pomysły!
A było to tak, czyli krótka historia bardzo krótkiej drogi od momentu wymyślenia wyjazdu kamperem do momentu jego realizacji.
Pracowałam w swoim domowym biurze, kiedy przyszła do mnie młodsza córka i cichaczem narysowała kredą na tablicy, którą mam przy biurku… góry. Odeszła bez słowa, a ja spojrzałam na ten jej rysunek i zadałam sobie pytanie: Czy ona w ten sposób chce mi coś powiedzieć?
Przerwałam pracę i nie myśląc zbyt długo, wysłałam wiadomość do Campery-Zlotniccy.pl z pytaniem czy w najbliższy weekend jest wolny jakiś kamper. Był poniedziałek, godzina 23:00, noc wcześniej wróciłam znad morza po kilkudniowej nieobecności w domu. Rano czekała na mnie na Messengerze wiadomość, że z całą pewnością jakiś kamper dla nas się znajdzie.
W czwartek po południu odebraliśmy pięknego Roller Team Kronos 290M, a w piątek rano wsiadając do kampera nie byliśmy jeszcze pewni czy pojedziemy na północ czy południe kraju. Z racji licznych obowiązków nie mieliśmy czasu, żeby wcześniej o tym pomyśleć i liczyłam na to, że coś wymyślimy już w drodze. Padło na góry. Jesień w górach wygląda teraz absolutnie zjawiskowo.
Wyjazd bez planu, bezpieczny wypoczynek w czasie pandemii i błyskawiczna weekendowa regeneracja
Uwielbiam wyprawy kamperem (o innych przeczytacie w cyklu na blogu), tym bardziej, że można pozwolić sobie na taką właśnie spontaniczność, wyjazd bez planu, bez większych przygotowań (poza odpowiednim do pogody ubraniem, uzupełnieniem lodówki i przygotowaniem pościeli i kilku akcesoriów), bez rezerwacji (poza sezonem i w czasie pandemii o miejsca nie jest trudno), za to ze spokojną głową, że jesteśmy bezpieczni, bo zupełnie niezależni, jeśli chodzi o nocleg, jedzenie, wypoczynek i toaletę (w kamperze jest łazienka z WC i kabiną prysznicową). W dobie pandemii ten ostatni to chyba najbardziej istotny argument, bo praktycznie przez cały nasz wyjazd nie musieliśmy korzystać z zewnętrznej infrastruktury.
Ten wyjazd miał być małą niespodzianką i rekompensatą dla bliskich za moją ostatnią nieobecność ciałem i duchem (byłam bardzo pochłonięta swoim najnowszym projektem Warsztatów dla Świadomych Kobiet) i podziękowanie za ich ogromne i bezcenne dla mnie wsparcie. Okazał się być też wspaniałą weekendową regeneracją, którą umożliwiła nam bliskość natury – przepiękne, polskie góry, świeże górskie powietrze, wszystkie barwy jesieni, okoliczne lasy, cisza i brak tłumów.
Zatrzymaliśmy się w sercu Karkonoszy na przepięknie położonym kempingu Camp66 z widokiem na góry, na ogromnej przestrzeni, blisko i jednocześnie na uboczu dużego miasta, bo do Karpacza mieliśmy jedyne 3 km pieszej wycieczki w jedną stronę.
Wyprawa kamperem w połączeniu z górami po raz kolejny podziałała na mnie magicznie. Pierwszej nocy przespałam 11 godzin, a drugiej 10 godzin regenerując się tym samym po bardzo intensywnym dla mnie okresie. Pamiętacie jak z w lutym wyjazd z Campery-Złotniccy na narty wyleczył mnie z mojej 6-tygodniowej bezsenności? (KLIK) 🙂
Niedzielna kawa z panoramą Karkonoszy i pokrytej pierwszym śniegiem Śnieżki brzmi jak plan, a przecież żadnego planu nie było
Łap chwile, odczuwaj wdzięczność, celebruj to co dla Ciebie ważne.
Pozwól sobie na spontaniczność, bądź elastyczny, otwarty i ponad wszystko zadbaj o swój dobrostan psychiczny.
Tak mogłabym podsumować nasz weekendowy wyjazd, ale to było coś więcej. Poza niespodzianką dla mojej rodziny i odpoczynkiem, po raz kolejny przekonałam się, że małe rzeczy i zachwyt drobiazgami mają największą wartość.
Zdrowy, mocny sen, a po przebudzeniu widok z okien kampera na góry, poranny spacer z psem we mgle, kawa z widokiem Karkonoszy i pokrytej pierwszym śniegiem Śnieżki, domowej roboty szarlotka z lodami, grzane wino w dobrym towarzystwie, ciepło kominka, złota polska jesień mieniąca się w słońcu wszystkimi odcieniami tej najbardziej nieprzewidywalnej pory roku, powrót do miejsc z dzieciństwa, uśmiech i spokój na twarzy bliskich, uważność – chwile, które powinny być kwintesencją naszej codzienności, a które potrafi odebrać nam stres, zmienne nastroje, zalew negatywnych medialnych doniesień, ludzkie manipulacje, dzisiejsza niepewność jutra i niepokój o przyszłość.
Nieplanowana, a jednak bardzo pożądana weekendowa podróż, z której pozostają miłe wspomnienia i przeświadczenie, że warto czasem nie mieć planu, ale tak po prostu, zrobić coś dobrego dla innych. Od siebie. Spontanicznie.
„Spontaniczność to dobra cecha u matek – dzięki temu dzieci widzą,
że życie to seria niespodziewanych wydarzeń i należy poddać się jemu biegowi.”
Tarryn Fisher
Relacje na Instagramie i pytanie bumerang
Nasz wyjazd relacjonowałam na Instagramie i jak zawsze relacje zachowałam w wyróżnionym na profilu albumie pt. „Kamper jesienią” (KLIK).
Najzabawniejsze jest to, że poza zachwytem, wciąż wraca do mnie to samo pytanie: „A nie zmarzliście?”
No więc po raz kolejny chciałabym przypomnieć, że w kamperze jest ogrzewanie i gorąca woda!
Jest też sypialnia, salonik, aneks kuchenny i łazienka. Wszystko opisywałam w cyklu na blogu o podróżowaniu kamperem (KLIK), a wśród artykułów m.in. ten o naszym zimowym wyjeździe kamperem: „Wyjazd kamperem na narty – przygoda czy niewygoda?” (KLIK), który rozwiewa wszelkie wątpliwości.
A jak u Was ze spontanicznością? Podoba Wam się taki nieplanowany wyjazd i wspólne odkrywanie małych uroków życia?
Zdjęcia: archiwum prywatne
Miejsce: Camp66, Karpacz
Okoliczność: weekendowy wypad kamperem z Campery-Złotniccy
Data: 16-18 października 2020
[…] KOMPLETNIE puste. Wyglądało na to, że tak jak kamper w zeszłym roku (KLIK), tak i jacht jest pewnym wyprzedzeniem trendów w pandemii i idealnym sposobem […]
Super widoki!
Tym razem nasza piękna Polska.
[…] Przeczytaj także: „Wsparcie, którego czasem nie widzisz, ale zawsze je czujesz” (KLIK) […]
Taaak kamper to świetne rozwiązanie. 🙂
Piękne widoki! Mi również udało się wyskoczyć na kilka dni w góry. To był bardzo doby pomysł. Odpoczęłam, nabrałam dystansu do rzeczywistości.
o tak trzeba korzystać z każdej możliwości, póki znowu nas nie zamkną w domach.