
14 paź Warsztaty dla Świadomych Kobiet #mójpierwszyraz (7 z 12)
Long Story Short
„Długi czas diabeł szeptał mi do ucha:
– Nie jesteś wystarczająco silna, by przetrwać burzę.
W końcu nadszedł dzień, gdy wyszeptałam mu:
– To ja jestem burzą”.
I tak to się zaczęło. Do tego doszły do głosu wypowiedziane głośno marzenia (spisane później tutaj – punkt o warsztatach rozwojowych) i machina ruszyła. Latem, a konkretnie w czerwcu tego roku. To wtedy ogłosiliśmy z Wojtkiem z Conscious Traveler i Laną z Conscious Moments nasz pierwszy wspólny projekt pilotażowej edycji Warsztatów dla Kobiet „Świadoma kobieta to ja! Uwolnij swoje wnętrze” (KLIK). Nie będę go opisywała szczegółowo, bo wszystko chyba już wiecie, a jak nie to przeczytacie w poniższym artykule, a ja skupię się na relacji i pierwszych wrażeniach z wyjazdu.
Warsztaty dla kobiet, które pragną żyć bardziej uważnie i świadomie
Musicie uwierzyć mi na słowo, że ten projekt to jednocześnie i spełnienie marzeń (praca dla kobiet i z kobietami) i duże wyzwanie. Szczególnie, kiedy weźmiemy pod uwagę okoliczności, w jakich przyszło nam go rozpocząć (przedwakacyjny sezon) i zrealizować (pandemia, obostrzenia, nowe przepisy).
W czerwcu nie wiedzieliśmy przecież co przyniesie jesień, ale mimo to, postanowiliśmy ruszyć z tematem. Zainteresowanie i feedback jaki już wtedy otrzymaliśmy bardzo pozytywnie nas zaskoczyły i dodały skrzydeł. Jednak pomimo tego, że na liście chętnych znalazło się kilkadziesiąt osób, a na wydarzenie na Facebooku zapisało się ponad 70 osób, wiedziałam, że kiedy przyjdzie czas ostatecznych decyzji, proza życia uniemożliwi wielu ten wyjazd, a nam namiesza w planach.
Przeszkód do pokonania mieliśmy mnóstwo praktycznie każdego dnia, ale z dzisiejszej perspektywy, mogę powiedzieć, że pokonywanie trudności, podejmowanie odpowiedzialnych decyzji, elastyczność i otwartość na różne scenariusze są chyba nieodłącznym elementem wyzwań i warto się z nimi zmierzyć, jeśli chcemy zrealizować swoje marzenie i osiągnąć swój cel.
Dziś nie mam też wątpliwości co do tego, że nasze warsztaty odbyły się m.in. dzięki mojej i Wojtka determinacji, mobilizacji, wzajemnemu wsparciu i odporności na stres. Poza tym okazało się, że z Laną i Wojtkiem stworzyliśmy wspaniałe trio o czym wspominałam tutaj.
Kiedy wszystko idzie bardziej niż zgodnie z planem
Powiem szczerze, że ze względu na całą masę emocji po świeżo zakończonym wyjeździe, mam mały problem z opisaniem w żołnierskich słowach tego co wydarzyło się w Białogórze. To były 4 dni pełne intymności, podróży w głąb siebie, otwartości, refleksji, medytacji, ale też odpoczynku, obcowania z naturą, radości, wzajemnego poznawania się, motywowania i szacunku do indywidualnych potrzeb.
Utkwiło mi jedno krótkie zdanie, które ktoś zupełnie obcy napisał widząc relacje z naszego pobytu nad morzem:
„Tam jest szczęście”.
To zdanie oddaje nasze wspólne chwile nad Bałtykiem, choć od razu powiem, że nie zawsze było łatwo, bo mierzyliśmy się z własnymi demonami i trudami życia, które przyjechaliśmy przepracować w sobie na zupełnie nowym dla nas gruncie. Taki był z grubsza cel warsztatów dla kobiet: pobudzenie własnej świadomości, praca nad swoim wnętrzem, uwolnienie wielu nagromadzonych emocji, zmierzenie z wewnętrznymi blokadami, nauka zarządzania stresem, a także energią własnego ciała, pobudzenie swojej kreatywności i zmotywowanie się do wprowadzenia zmian w swoim życiu.
To jest początek drogi, który udało nam się zainicjować dzięki m.in.:
- warsztatom uważności, well-being i arteterapii, czyli leczeniu sztuką (malowanie mandali),
- technikom relaksacyjnym, w tym oddychania,
- medytacji na świeżym powietrzu i na zakończenie każdego dnia,
- energetycznemu tańcowi Dzika Kobieta,
- retrofleksji – grupowej praktyce Gestalt,
- masażowi i medytacji tantrycznej.
Było też dużo rozmów o tym jak poprawić jakość swojego życia od zaraz i dużo wieczornej integracji przy kominku, winie i grillu.
Program (możecie zerknąć na niego tutaj) przygotowaliśmy tak, żeby każdy jego element dawał wymierne korzyści naszym uczestniczkom niezależnie od tego czy były to warsztaty tematyczne (relaksacyjne, uważności, medytacyjne, robienia naturalnych kosmetyków, kulinarne), wycieczka rowerowa (czyszczenie głowy w lesie i najpiękniejszych miejscach nad Bałtykiem poza sezonem, bez ludzi i na wielkiej, otwartej przestrzeni), morsowanie (hartowanie organizmu, doskonała zabawa i idealny wstęp do sezonu zimowego – wszystkie dziewczyny morsowały po raz pierwszy w życiu) czy spacery po jednym z najpiękniejszych lasów.
Są jednak rzeczy, na które nie mamy podobno żadnego wpływu. No chyba, że użyjemy swoich kobiecych, czarodziejskich mocy 😉 Na przykład pogoda. Od kilku tygodni na czas naszego wyjazdu prognozy zapowiadały 4 dni deszczu i niską temperaturę. W Białogórze jest mikroklimat i prognozy rzadko kiedy się sprawdzają, dlatego byłam dość o to spokojna, ale rzeczywistość znowu okazała się dużo piękniejsza niż nadzieje 🙂
Przez 4 dni miałyśmy piękne słońce, tylko chwilami albo z rana nieco popadało. Najbardziej niezwykły moment był chyba wtedy, kiedy ćwiczyliśmy techniki oddychania na wydmach, na ogromnej przestrzeni, siedząc na piasku i oddychając miarowo i w kompletnej ciszy z zamkniętymi oczyma. Zaczęło kropić, a my niezrażeni ćwiczyliśmy dalej przeganiając jakby krople deszczu i ponownie wywołując słońce. To było piękne i zupełnie magiczne.
Poza tym energia słoneczna zasilała nas zarówno podczas integracji, jak i spacerów brzegiem morza czy wycieczki rowerowej. Uznałyśmy, że to chyba nagroda dla nas wszystkich za włożony wysiłek, dobre intencje i fakt, że po prostu zasłużyliśmy w życiu na słońce 🙂
Wyjątkowe kobiety
To co złożyło się na wspólny sukces (nie boję się użyć tego słowa) naszego wyjazdu, to niewątpliwie dziewczyny, które się na niego zdecydowały. Pojechały z nami absolutnie wyjątkowe kobiety. Każda inna, piękna wewnętrznie, otwarta, życzliwa, pomimo, że obciążona trudami codzienności, z całym spektrum osobistych emocji. Stworzyliśmy cudowną 13-osobową grupę i śmiejemy się, że zgraliśmy się tak, jakby odbyła się jakaś rekrutacja, selekcja doskonała, bo każda z nich wniosła w nasz pobyt nad morzem i warsztaty coś bardzo ważnego i cennego. Było wiele bardzo poruszających momentów, wzajemne wsparcie i coś co zostanie na zawsze z nami w Białogórze wedle powiedzenia: Co wydarzyło się w Białogórze, zostaje w Białogórze.
Mamy utworzoną nie tylko swoją zamkniętą grupę na Facebooku, ale też czat na WhatsAppie, gdzie wymieniamy się materiałami i inspiracjami (np. książkami i akcesoriami związanymi z tematyką uważności, medytacji, jakości snu) i jesteśmy w stałym kontakcie. Mamy też swoją unikalną playlistę, bo muzyka (ogromny ukłon w stronę Lany Jurojc za jej przygotowanie) towarzyszyła nam każdego dnia, podczas zajęć warsztatowych, integracji i posiłków, a teraz przywołuje wyjątkowe wspomnienia.
Myślę, że nie jest to nasze pierwsze i ostanie spotkanie. Oj nie. Połączyła nas jakaś niepisana więź i już umawiamy się na kolejne warsztaty albo po prostu spotkanie w naszym gronie.
Idealne miejsce, kuchnia, atmosfera
Ogromna pusta przestrzeń cała dla nas, cisza i spokój, bezkresna i jedna z najpiękniejszych plaż w Polsce, jeden z najcudowniejszych lasów, teren domków, w których mieszkaliśmy na naszą wyłączność – to wszystko poza sezonem, bez ludzi i w dodatku skąpane w słońcu. Nie mogliśmy mieć lepszego miejsca do relaksacji, wyciszenia i medytacji, a także rozmów, integracji i ładowania akumulatorów, ale ja to wiedziałam już wcześniej. Białogóra i Domki Białogóra idealnie wpasowały się w klimat naszych warsztatów i potrzeb dziewczyn.
Muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Nasza sala warsztatowa mieściła się w budynku restauracji Antonio w Białogórze. Mieliśmy tam doskonałe warunki i do warsztatów, tańców i odpoczynku. Piętro wyżej mieliśmy posiłki i tu muszę to podkreślić, bo sami wiecie, że jedzenie podczas takich wyjazdów ma ogromne znaczenie, szczególnie, że w Białogórze poza sezonem jest wszystko zamknięte (poza jednym niewielkim sklepem spożywczym), że te miejsca zostały otwarte tylko i wyłącznie dla nas. Chcielibyśmy podziękować panu Kamilowi (szef kuchni Antonio) za to co dla nas przygotował. To nie były zwykłe dania. To było mistrzostwo świata. Nasze kubki smakowe zostały cudownie połaskotane, a oczy nasycone piękną oprawą dań.
Sukces smakuje najlepiej, gdy jest wypracowany
„Dodaliście mi wszyscy siły, by popatrzeć na świat z innej perspektywy.”
„Odpoczęłam lepiej niż przez 2 tygodnie urlopu w sierpniu.”
„Ola mówiłaś, że to był reset, ale się myliłaś. Ja mam wgrany nowy system. Śmiga aż miło!”
„Myślę, że te warsztaty będą miały efekt kuli śnieżnej… W sercu każdej z nas coś się zadziało… I rośnie, i przetacza się przez serce i umysł… Cudnie było!”
„To była najlepsza rzecz jaka mogłam zrobić dla siebie. Wielką wartością tego jest jeszcze poznanie tylu wspaniałych kobiet.”
„O mały włos by mnie tu nie było. Jednak udało się i jest to najlepsza rzecz jaką zrobiłam ostatnio dla siebie.”
„Polecam każdej zapracowanej kobiecie, każdej goniącej swój ogon, każdej, która boi się wyjścia poza strefę własnego komfortu, każdej, która boi się wsiąść w auto i pokonać 450 km w jedną stronę, aby poznać cudowne kobiety i ich 2 psy, spędzić leniwy czas w magicznym miejscu, odetchnąć pełną piersią nadmorskim powietrzem, zobaczyć najpiękniejsze plaże w Polsce, podszlifować angielski, zjeść pyszne dania serwowane przez przemiłego kucharza z kitką, pić wino i toczyć rozmowy do nocy, pojeździć na rowerze, trochę pomedytować, posłuchać dobrej muzy, poznać elementy masażu tantrycznego. I długo by jeszcze wymieniać…”
Resztę cudownych, aczkolwiek bardzo osobistych podziękowań, zachowam dla siebie, bo trzeba było przeżyć to osobiście, żeby zrozumieć co wszystkie poczułyśmy podczas tego wyjazdu.
Podobno sukces smakuje najlepiej, gdy jest wypracowany.
My włożyliśmy w ten projekt, jego zaplanowanie i przeprowadzenie całe serce.
Nasza cierpliwość, pokora i dyplomacja wielokrotnie były wystawione na próbę, ale niezrażeni pokonywaliśmy z Wojtkiem wszystkie przeszkody po kolei, a czasem kilka naraz, byle tylko doprowadzić warsztaty do skutku.
Udało się podwójnie, bo zadowolenie dziewczyn jest dla nas nagrodą i osobistą satysfakcją, tym bardziej, że czułam, że te warsztaty są po prostu potrzebne zarówno im, jak i nam.
Ja jako organizator, również brałam udział we wszystkich warsztatach, dlatego zniknęłam na kilka dni z mediów społecznościowych, a moje relacje pojawiły się z opóźnieniem (załączyłam je poniżej). Chciałam być w 100% dla nich, bo wiedziałam, że tylko w ten sposób będę integralną częścią grupy. Warto było. Naprawdę warto.
Było pięknie, radośnie, integrująco, energetycznie, oczyszczająco, medytacyjnie, zdrowo, relaksacyjnie i refleksyjnie.
Co dalej?
„Zmiana nie następuje wtedy, gdy próbujemy być inni, niż jesteśmy –
zmiana może nastąpić jedynie wtedy, kiedy uświadamiamy sobie,
jacy naprawdę jesteśmy.”
Arnold Beisser
Wierzymy, że nasze warsztaty są początkiem drogi dla „naszych” dziewczyn – świadomych kobiet, które zdecydowały się zrobić coś dla siebie, z dala od codziennych obowiązków i trosk. Takie wnioski płyną również od nich samych. W Białogórze wydarzyło się coś naprawdę ważnego.
Szkoda, że to już koniec, ale na szczęście, jak zapowiadałam już wcześniej, te warsztaty to dopiero początek większego planu mojego, Wojtka i Lany, a nasze pomysły rosną w siłę. Przynajmniej w moim przypadku działa to tak, że jeśli złapię wiatr w żagle i dobrą energię, moja głowa uruchamia drzemiące w niej pokłady kreatywności, a motywacja wynikająca z dobrze wykonanej pracy każe stawiać odważniej kroki i sięgać po więcej.
Naszym największym ograniczeniem jest w tej chwili pandemia, zamknięte granice i strach ludzi przed wirusem, ale kiedy to wszystko zacznie się pomału stabilizować, wrócimy do Was z naszymi propozycjami, które cały czas na skutek zmieniających się okoliczności ewoluują.
Te 4 dni nad Bałtykiem to wstęp do dłuższej podróży w głąb siebie, którą początkowo mieliśmy kontynuować w Azji już po Nowym Roku, ale teraz musimy dostosować się do tego co dzieje się na świecie. Powiem Wam jednak szczerze, że te ograniczenia sprawiły, że jesteśmy jeszcze bardziej zdeterminowani, żeby zrealizować nasz plan i mam nadzieję, że prędzej czy później uda nam się to zrobić.
Więcej materiału
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać nas bliżej, a przeszła Wam przez głowę myśl, że może mielibyście ochotę wybrać się z nami na kolejne edycje warsztatów (terminy będę podawała w swoich mediach społecznościowych), zachęcam Was do przejrzenia poniższych, dodatkowych materiałów:
- relacje na moim Instagramie (Insta Stories) z całego projektu w dwóch wyróżnionych na profilu albumach: Warsztaty 1 (KLIK) i Warsztaty 2 (KLIK),
- live na IG z Wojtkiem o tym jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości (KLIK) oraz live na IG z Laną i Wojtkiem o pracy nad sobą, swoim wnętrzem i zarządzaniu stresem (KLIK) – to moje pierwsze live’y na Instagramie, więc weźcie poprawkę na mój spontan – to taki mój mechanizm obronny przed stresem ;-),
- wydarzenie na Facebooku (KLIK).
Welcome pack
Dla naszych uczestniczek przygotowaliśmy też małe prezenty:
1. książkę Wojtka „Gdzie raki zimują. Spotkania w Azji”, która jest zapisem doświadczeń, refleksji, spostrzeżeń, przygód i najcenniejszych lekcji, jakie otrzymał na przestrzeni 7 lat swojej podróży. Książkę możecie nabyć tutaj.
2. kosmetyki naturalne Majami warsaw (hydrolaty, serum, masełka, krem pod oczy, pudry), które tworzone są z szacunkiem do skóry i natury. Sama również ich używam. Zobaczcie jakie piękne produkty tworzy z miłością i radością moja przyjaciółka Maja – KLIK. Kosmetyki są w 100% naturalne, skondensowane, niczym nierozwadniane, z doskonałej jakości składników, mają ekologiczne i jednocześnie eleganckie opakowania. Małe cudeńka, które są ukojeniem i przyjemnością dla naszej skóry.
Tymczasem życzę Wam spokojnej jesieni i pamiętajcie:
„Życie jest serią początków, a nie łańcuchem zakończeń
– dlatego jest takie piękne.”
Mian Mian
Tak właśnie traktujemy nasz projekt, który stał się początkiem czegoś zupełnie nowego. Dla nas i dla dziewczyn, które z nami były.
A teraz ciekawa jestem Waszego zdania. Czy wybrałybyście albo wybralibyście się (panów też bierzemy pod uwagę w przyszłości z programem dostosowanym do ich potrzeb) na takie warsztaty? Czy uważacie, że są potrzebne we współczesnym, zabieganym życiu? W ogóle napiszcie coś od siebie 🙂
Zdjęcia: archiwum prywatne i Agnieszka K. Majewska
Miejsce: Białogóra, 8-11 października 2020
Okoliczność: Warsztaty dla Świadomych Kobiet, edycja pilotażowa
[…] czasie. Pierwszą styczność z nauką świadomego oddychania miałam podczas naszych Warsztatów dla Kobiet w Białogórze, gdzie w fantastycznych warunkach, bo na nadmorskich wydmach, Wojtek uczył nas jak […]
[…] tańczę – taniec wyzwala mnóstwo radości i pozytywnych wibracji. Czasami tańczę rano podczas porannej toalety, czasami podczas gotowania, a czasami robiąc kilkuminutową przerwę w pracy czy pisaniu. Uwielbiam też dziki, energetyczny taniec, którego nauczyłam się podczas I edycji naszych Warsztatów dla Świadomych Kobiet., […]
[…] Warsztaty dla Świadomych Kobiet #mójpierwszyraz (7 z 12) […]
[…] „Warsztaty dla Świadomych Kobiet #mójpierwszyraz (7 z 12)” (KLIK) […]
[…] psychoterapeuty, szczególnie, że miałam okazję pracować z nim podczas niedawnych Warsztatów dla Świadomych Kobiet nad morzem i wspominam to jako odkrywcze, budujące i wartościowe […]
[…] psychoterapeuty, szczególnie, że miałam okazję pracować z nim podczas niedawnych Warsztatów dla Świadomych Kobiet nad morzem i wspominam to jako odkrywcze, budujące i wartościowe […]
[…] bliskich za moją ostatnią nieobecność ciałem i duchem (byłam bardzo pochłonięta swoim najnowszym projektem Warsztatów dla Świadomych Kobiet) i podziękowanie za ich ogromne i bezcenne dla mnie wsparcie. Okazał się być […]
[…] Warsztaty dla Świadomych Kobiet #mójpierwszyraz (7 z 12) pochodzi z […]