
13 kwi R jak rytuał. 30-dniowe wyzwanie na poprawę swojego samopoczucia
Nie przepadam za wyzwaniami, które oferuje internet w ilościach co najmniej hurtowych, ale lubię wymyślać nowe rzeczy i dzielić się nimi z Wami, jeśli sprawdzają się w codziennym życiu.
W pandemii, która w znaczący sposób wpłynęła na moje prywatne i zawodowe życie, zrozumiałam, że zadbanie o swój dobrostan psychofizyczny ma szczególne znaczenie, jeśli chcemy iść do przodu, bo marazmu i czekania na lepsze jutro wszyscy chyba mamy już dosyć. Jak jednak kroczyć z podniesioną głową, wykrzesać z siebie kreatywność czy poprawić swoją produktywność, kiedy nie mamy na to wewnętrznej siły, motywacji albo kiedy nasze myśli wpadają w jakąś czarną dziurę?
Od razu podkreślę, że tekst ten piszę ze swojego punktu widzenia, czyli osoby, która od wielu lat pracuje w domu, a od ponad roku przebywa z pozostałymi członkami rodziny – mężem i trójką dzieci, praktycznie 24h na dobę. Wszyscy jesteśmy na zdalnym i nie jest może to dla nas jakaś szczególnie trudna sytuacja, ale żeby z biegiem czasu nie stawała się zbyt uciążliwa, staramy się pracować nad swoimi nawykami i life hackami, które uprzyjemniają i częstokroć ułatwiają nam wspólne, codzienne funkcjonowanie. I oczywiście w miarę „normalne” życie w pandemicznej rzeczywistości.
W kwestii budowania swojego dobrego samopoczucia robię dla siebie naprawdę wiele. Piszę o tym na blogu i często wypowiadam się na ten temat publicznie (na końcu artykułu znajdziecie np. link do audycji radiowej i live’a).
Dziś kontynuuję temat, ale w nieco inny sposób, do którego zachęciły mnie zresztą komentarze i pytania od Was na moim Instagramie, a w szczególności na Instagram Stories.
Dobrostan i jego różne oblicza
Niezależnie od tego jak bardzo pogodnymi i silnymi ludźmi jesteśmy, na nasz obecny stan ducha wpływa mnóstwo zewnętrznych czynników. Pandemia zmieniła wszystko, zmieniła nas i nasze życie, które w dużym stopniu zdominowane jest teraz przez stres. Chcąc wspierać innych, musimy zacząć od siebie. Widzę po swojej rodzinie, że jeśli „choruję” ja, choruje cała rodzina i odwrotnie, dlatego tak ważne jest wzajemne wsparcie, zainteresowanie, bliskość, ale też zaopiekowanie się samym sobą.
W artykule o self love wspomniałam, że w styczniu założyłam dzienniczek obserwacji organizmu. Nie bez powodu ten pomysł pojawił się w moim życiu akurat teraz. Zmagałam się z wieloma trudnymi emocjami i postanowiłam sprawdzić m.in. w ten sposób co może być ich przyczyną. Za jakiś czas wrócę z tym tematem i wnioskami z niego płynącymi, ale po ponad 3 miesiącach krótkich zapisów już widzę powtarzalność pewnych schematów, choć na moje samopoczucie wpływa naprawdę wiele różnych rzeczy.
Uważna obserwacja własnego organizmu daje nam wspaniałą wiedzę nie tylko na temat tego co się z nami dzieje, ale pozwala też przewidzieć pewne sytuacje i zapanować nad niepożądanymi stanami. Najważniejsze to poznać siebie, odnaleźć się w trudnych sytuacjach, nauczyć się żyć w nowych okolicznościach i zarządzać swoimi emocjami w sposób który nas buduje, a nie rujnuje. Pomaga nam w tym pewne słowo na r.
Słowo na r, które ratuje nas w pandemii
Moim żywiołem zawsze było działanie. Mam dużo energii – dla mnie energia to życie, jestem otwartą osobą, lubię doświadczać nowych rzeczy, poznawać nowych ludzi, więc na samą myśl o stagnacji, powszedniości czy monotonii, wzdrygam się z niesmakiem. W pandemii jednak wydarzyło się coś nowego i to na skalę do tej pory niespotykaną. Zostaliśmy odcięci od zewnętrznego świata, zmuszeni do ograniczenia swoich aktywności, zmiany planów, codziennych nawyków, izolacji społecznej.
I to właśnie teraz zrozumiałam, że to co mnie ratuje w tej trudnej sytuacji to są m.in. moje codzienne rytuały. Dbałam o nie i wcześniej, ale w pandemii mają one szczególne znaczenie i pozytywny wpływ na moje samopoczucie. Jedna godzina dziennie lub chociażby kilka minut to bardzo dużo dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Rytuały dają nam bowiem poczucie bezpieczeństwa i szczęścia, są światełkiem w tunelu, sposobem na dodanie sobie dobrej energii, wyciszają, odprężają i odciągają od trosk, zwiększają naszą motywację, zachęcają do większej aktywności, poprawiają prężność psychiczną. Warto więc o nie zadbać i zapewnić im stałe miejsce w naszym grafiku.
Mój przykładowo wygląda jak w tabelce poniżej, ale uwaga – czasami czynność codzienna bywa regularną, a to co ma miejsce od czasu do czasu staje się codziennością. Wszystko zależy od nastroju, potrzeb i siły. Rytuałów codziennych nie wpisuję do kalendarza. Są już stałym elementem mojego życia, a ich zadaniem jest sprawienie, że poczuję się lepiej. Zresztą, większość pokazuję Wam zajawkowo w relacjach na Instagramie (KLIK), część z nich zachowując w wyróżnionych na profilu albumach.
Rytuały, które poprawiają moje samopoczucie i stan zdrowia
CODZIENNIE:
- chodzę na spacery – sama, z psem, dziećmi, mężem, sąsiadem lub sąsiadką, rano, w dzień lub nocą, niezależnie od pogody i nastroju, czasem raz dziennie, a czasem trzy. Tutaj przeczytacie ile z tego korzyści.,
- ćwiczę nogi i pośladki z gumami do ćwiczeń siłowych – to mój rytuał podczas porannej toalety, zabiera mi jakieś 5 minut,
- dbam o dobry sen (wkrótce artykuł na ten temat), wartościowe posiłki, bliskość z mężem,
- rozmawiam z mamą, która mieszka ode mnie 100 km i z którą przez ostatni rok widziałam się zaledwie kilka razy (ze względu na wiek i choroby współistniejące chronimy ją przed wirusem),
- słucham swojej opasłej playlisty i ulubionych stacji radiowych – cały dzień i w samochodzie zawsze Chillizet, w kuchni genialne wrocławskie Radio RAM oraz internetowe Radio 357 (w sobotnie przedpołudnie polecam absolutnie magiczne „Zakamarki” Marka Niedźwieckiego) i Radio Nowy Świat,
- celebruję poranki uważności z mężem i spotkania przy kawie.
REGULARNIE:
- czytam książki – nie korzystam z czytników, bo lubię zapach i szelest kartek, więc kupienie nowej książki to dla mnie jak wygrana w totka. Chyba. Nigdy nic nie wygrałam.,
- ćwiczę – od aktywności fizycznej jestem uzależniona, więc podczas lockdownu poza spacerami, rowerem, rolkami, hulajnogą i tańcem pozostają mi domowe treningi z synem oraz joga i aerial joga w szkołach jogi (te podczas pandemii są cały czas otwarte),
- korzystam z maty do akupresury – tu pisałam o niej szerzej,
- spotykam się ze znajomymi – zwykle 1:1 i na świeżym powietrzu, więc przy okazji zaliczamy długi spacer,
- rozmawiam z ważnymi dla mnie osobami – nigdy nie przegadałam i nie wydreptałam tylu kilometrów we własnym ogrodzie ile podczas pandemii,
- tańczę – taniec wyzwala mnóstwo radości i pozytywnych wibracji. Czasami tańczę rano podczas porannej toalety, czasami podczas gotowania (#taniecprzygarach), a czasami robiąc kilkuminutową przerwę w pracy czy pisaniu. Uwielbiam też dziki, energetyczny taniec, którego nauczyłam się podczas I edycji naszych Warsztatów dla Świadomych Kobiet. Może kiedyś odważę się i nagram go na Stories.,
- piję kawę w ogrodzie chodząc boso po trawie (albo śniegu) i przy okazji medytując – pamiętajcie, że medytować można również podczas spaceru, odpoczynku na ogrodowym leżaku czy huśtawce, siedzenia na kanapie czy słuchania wyciszającej muzyki.
OD CZASU DO CZASU:
- oglądam seriale na Netflixie z córkami – polecam KAŻDEMU genialny kanadyjski serial „Ania, nie Anna” zrealizowany na podstawie powieści Lucy Maud Montgomery „Ania z Zielonego Wzgórza” (masa wartościowych refleksji),
- wsiadam o północy na rower i jeżdżę po okolicy z ulubioną muzyką w słuchawkach albo bez muzyki, ale wyciszając się,
- wylogowuję się do życia – tak całkowicie, ze wszystkiego i taki detoks robię sobie ostatnio za namową męża coraz częściej i coraz dłużej (stąd moja rzadsza ostatnio obecność na blogu i profilach społecznościowych). No ale powroty bywają niekiedy trudne.
RZADZIEJ i to mnie martwi:
- piszę artykuły na bloga – to co jeszcze niedawno było moją regularną czynnością, dziś przesunęło się w kolumnie priorytetów, ale ponieważ nadal bardzo to lubię, myślę, że wrócę do regularnego pisania. Przecież działa na mnie terapeutycznie i pomaga innym.,
- słucham podcastów i oglądam webinary, chciałabym też regularnie oglądać wybrane kanały na YouTube.
Rytuały nie muszą zajmować nam pół dnia. To może być KILKA MINUT DZIENNIE balsamu dla naszej duszy, głowy i ciała. W przypadku regularnych treningów to ok. 5-7 godzin tygodniowo z dojazdami. Czasami jednak z grafika coś wypada i w jego miejsce wskakuje coś znacznie mniej absorbującego. Poza stałymi i opłaconymi z góry zajęciami np. jogi, resztę traktuję dość elastycznie, ale bardzo staram się trzymać planu. Czasami zależy on przecież od innych osób. Zdarza się też, że mam tak słaby dzień, że daję sobie czas na wzmocnienie i odpuszczam, skupiając się jedynie na minimum, które muszę wykonać, np. pracę czy domowe obowiązki. W takie dni rytuały w postaci wypicia ulubionej kawy, przeczytania kilkunastu stron książki czy krótkie ćwiczenie w postaci świadomych oddechów muszą wystarczyć.
30 dni na próbę – wybierzcie to co Wam pomoże
30-dniowe wyzwanie na poprawę swojego samopoczucia możecie potraktować jako inspirację lub ściągawkę dostosowując ją do swoich możliwości czasowych, fizycznych i psychicznych, a także zainteresowań i indywidualnych potrzeb. Jego celem jest wsparcie siebie w kształtowaniu lub wzmacnianiu własnych rytualnych nawyków albo zmotywowaniu się do zrobienia czegoś dla siebie ważnego. To nie wyścig z samym sobą czy powód do tego, żeby posypywać sobie głowę popiołem za niezrobienie czegoś co się zaplanowało. Podstawą ma być dobre samopoczucie (!), a więc jeśli nie uda Wam się wykonać zaplanowanej na dany dzień czynności, zastąpcie ją czymś innym, choćby drobiazgiem lub zróbcie ją kolejnego dnia. Z czasem stanie się Waszym nawykiem i rytuałem, który w naturalny sposób zagości w Waszym codziennym grafiku.
A teraz już PRZYKŁADOWA 30-dniowa lista rytuałów i czynności, które poprawiają mój dobrostan.
Poniższa tabelka służy inspiracji, a nie ocenianiu.
Przygotowałam też dla Was pustą tabelkę na kwiecień i maj. Możecie ją sobie wydrukować i uzupełnić swoimi ulubionymi zajęciami i rytuałami. Plik do wydruku znajdziecie TU (kwiecień) i TU (maj) albo poniżej -> prawy przycisk i funkcja Zapisz grafikę jako.
Bawcie się dobrze i nie kierujcie tym co widzicie u innych, lecz tym jakie jest Wasze zapotrzebowanie i możliwości w danym momencie. Rytuał ma być przyjemnością i ma dawać wymierne korzyści, a nie powodować wyrzuty sumienia czy frustrować.
Ściskam.
Materiały, które mogą Was zainteresować:
- 2-godzinna audycja radiowa z 29 marca br. o zdrowiu psychicznym w czasie pandemii: „Jak radzić sobie ze stresem w czasie pandemii?” – Strefa Rodzica, Polskie Radio Dzieciom (to był mój powrót do życia publicznego po tygodniu offline, więc byłam trochę zestresowana) (KLIK)
- live z 28 marca br. na profilu supertata.tv, w którym opowiadałam jak dbam o swój dobrostan nie tylko w czasie pandemii (KLIK)
- „Emocjonalny lifting, czyli jak budować swoją siłę i spokój w trudnych czasach” (KLIK)
- „Self love i kilka sposobów na to jak pielęgnować miłość do siebie” (KLIK)
- „Jak zadbać o swoje psychiczne i fizyczne zdrowie w czasach pandemii?” (KLIK)
Fot. główne: Pexels, pozostałe: archiwum prywatne.
[…] Nieważne czy to kubek poranek kawy, medytacja, ścielenie łóżka, pisanie pamiętnika, słuchanie podcastów czy uśmiechanie się do siebie w lustrze. Róbcie to co sprawia Wam przyjemność, odpręża, energetycznie naładowuje czy daje poczucie stałości i bezpieczeństwa. Nawyki i rytuały nas ratują, szczególnie w kryzysie. O rytuałach pisałam w tym artykule -> KLIK. […]
[…] „R jak rytuał. 30-dniowe wyzwanie na poprawę swojego samopoczucia” (KLIK) […]
[…] „R jak rytuał. 30-dniowe wyzwanie na poprawę swojego samopoczucia” (KLIK) […]
[…] szaleństwie znalazłam swój WENTYL BEZPIECZEŃSTWA w postaci książek, swoich rytuałów (KLIK) i w… filozofii zen. To nie przypadek, że akurat teraz wtopiłam się […]
[…] „R jak rytuał. 30-dniowe wyzwanie na poprawę swojego samopoczucia” (KLIK) […]
[…] i ich korzystnym wpływie na nasze samopoczucie, w tym również pracę mózgu (KLIK). Generalnie mózg nie lubi się nudzić, a powtarzalne czynności stają się dla niego […]
Podejmuje to wyzwanie. Zobaczymy co z niego będzie
Rób to co czujesz i baw się dobrze.
Wyzwanie podjęte. Zobaczę co z tego wyjdzie.
Najważniejsze, żeby było zgodne z Twoimi potrzebami. Powodzenia!