16 lip Od 4 miesięcy wędruję po nocy. Dlaczego wieczorne spacery stały się dla mnie takie ważne?
„Życie jest długie, jeśli się je dobrze wykorzystuje.”
Erling Kagge
W ciągu dnia ciągle gdzieś pędzimy lub jesteśmy po prostu zajęci pracą. Na spacer łatwiej jest więc nam wyjść w weekend czy podczas wolnych dni. Ewentualnie wybieramy pieszą „wycieczkę” z pracy do domu, do sklepu czy żeby odebrać dziecko z placówki. A co z wieczornymi spacerami? Czy mamy na nie siłę i ochotę po aktywnym, pracowitym i pełnym stresów dniu?
Od 4 miesięcy wychodzę każdego wieczoru na spacer. Wyjątkiem są tylko takie okoliczności jak towarzyskie spotkanie lub naprawdę złe samopoczucie. I muszę przyznać, że uzależniłam się od tego rytuału do tego stopnia, że kiedy przychodzi noc bez spaceru, bardzo mi go brakuje.
Tak, wszystko zaczęło się od pandemii i dzięki temu, że mamy psa, który w czasie kwarantanny był doskonałym pretekstem do wieczornego wyjścia. Noc wyjątkowo sprzyjała cichym, spokojnym spacerom, kiedy nie było ludzi i odgłosów dnia.
Temat wydaje się banalny, ale postanowiłam poświęcić mu miejsce na blogu, bo widzę nawet po swojej okolicy, wyjątkowo sprzyjającej spacerom, że spacerujących wieczorami jest niewielu. Może poza właścicielami czworonogów.
Zresztą nieważne gdzie mieszkamy lub przebywamy. Gdziekolwiek jesteśmy, warto ruszyć przed siebie. I niekoniecznie tylko podczas wakacji nad Bałtykiem. Oto dlaczego warto robić to również każdego dnia wieczorem.
Zdrowe uzależnienie
Pierwszy, najważniejszy i bardzo oczywisty powód to taki, że wieczorny spacer korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Między innymi: poprawia metabolizm, koncentrację i kreatywność, wzmacnia serce, obniża ciśnienie tętnicze krwi, chroni przed cukrzycą, zwiększa odporność, zmniejsza bóle stawowe. Dobry wpływ tej codziennej dawki ruchu i hartowania organizmu odczujecie już w pierwszych dniach, a po kilku tygodniach przyznacie sami przed soba, że nie wiecie jak mogliście bez tego żyć do tej pory.
Łatwiejsze zasypianie, zdrowy, mocny sen, spokojne przebudzenie o poranku. To nie przypadek, że jakość mojego snu uległa znacznej poprawie odkąd spaceruję tuż przed zaśnięciem. To coś znacznie więcej niż wietrzenie sypialni.
Wyciszenie po zabieganym dniu i przegonienie zmęczenia
Jesteście zmęczeni i nie macie siły ruszyć się po całym dniu z domu? Idźcie na spacer. Nie musicie się spieszyć, możecie iść wolno i na krótko, ale zapewniam Was, że te kilka minut spaceru W CISZY zrelaksuje Was, pozwoli ułożyć myśli w głowie albo oczyścić ją z nadmiaru emocji, a także pomoże przygotować ją do spokojniejszego snu.
O fizycznym zmęczeniu zapomnicie z chwilą wyjścia z domu. Zresztą spacer pomaga też rozruszać zastygłe mięśnie na skutek np. spędzenia wielu godzin przed komputerem.
Poprawa humoru, oderwanie się od problemów i trudów dnia
Innymi słowy – oderwanie się od codziennego szaleństwa. Wyjście na świeże powietrze, spojrzenie w niebo pełne gwiazd, wzięcie kilku głębszych oddechów, kilkadziesiąt kroków w świetle księżyca, pozwalają oderwać się od problemów. Może zabrzmi to naiwnie, ale to wygląda tak jakbyśmy z chwilą wyjścia z domu, zostawili problemy w jego czterech ścianach. Fakt, trzeba do tego dobrej woli i zaprzestania, TYLKO NA CHWILĘ, myślenia o nich, ale warto. I do tego przydaje się też towarzystwo, które nas od przygnębiających myśli odciągnie. Druga osoba nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego co kłębi się w naszej głowie, więc często nieświadomie poprawia nam humor.
Ja na spacery wychodzę z synem, a to mój prywatny barometr, który zawsze wyczuje, kiedy coś mi dolega.
Spowolnienie czasu i medytacja
Nie wierzycie, że wyjście na spacer spowalnia czas? To porównajcie czas poświęcony spacerom z czasem, który przeznaczacie na przeglądanie mediów społecznościowych. Spacerując i oddając się swoim myślom można odnieść wrażenie, że wszystko płynie wolniej, że wydłużamy nie tylko swój czas, ale też przestrzeń. Więcej słyszymy i czujemy. Spędzając go w nadmiarze w mediach społecznościowych, przeważnie mamy wrażenie, że czas ucieka nam między palcami. Jednym słowem: „Życie jest długie, jeśli się je dobrze wykorzystuje” (Erling Kagge).
A co powiecie na to, że spacery to forma medytacji? Nie wierzyłam, że mam coś wspólnego z medytacją, ale odczułam to szczególnie mocno podczas swojej ostatniej samotnej wyprawy w Góry Świętokrzyskie (artykuł wkrótce). Przez większość dnia spacerowałam i ilość myśli, którą w tym czasie przetworzyłam w swojej głowie to jakiś kosmos. Chodzenie to forma relaksu, która sprzyja refleksji i wyłączeniu się ze świata zewnętrznego. Bycie tu i teraz. Świadomość oddechu i ruchu.
Kontakt z naturą
Mieszkam poza dużym miastem, więc wieczorne spacery wiążą się z totalną ciszą i możliwością wsłuchania się w odgłosy nocy. Szum drzew, zapach lasu, żadnych spalin, odgłosów silników, muzyki, gwaru ludzi. Do tego często zmieniam trasę i wybieram miejsca, gdzie jest mniej domów, a więcej natury. No lubię to.
Zacieśnienie relacji
Wyjście na spacer z kimś bliskim to również doskonały sposób na budowanie lub/i wzmocnienie relacji społecznych i rodzinnych. To czas bliskości, spokojnej i szczerej rozmowy, spontanicznego śmiechu i otwartości. Fajny sposób na wygadanie się, podzielenie troskami, „zderzenie” odmiennych poglądów czy intymne zwierzenia. I wzajemne poznanie się.
Pewnie spowodowała to przymusowa kwarantanna, której był poddany mój syn na skutek lotu samolotem w czasie szalejącej pandemii, bo tuż po jej zakończeniu rozpoczęliśmy nasze wspólne spacery, które trwają do dziś i które oboje bardzo polubiliśmy.
Wzbogacenie wiedzy i poglądów
Zdziwieni? Już tłumaczę. Na spacery chodzę głównie z synem i wolimy te wyjścia we dwójkę, choć nasza rodzina liczy 5 osób. Kiedy jesteśmy sami łatwiej jest nam skupić się na sobie, naszych rozmowach, wymianie poglądów, podyskutowaniu na tematy, które niekoniecznie mogą interesować innych członków rodziny. Od młodego człowieka można naprawdę wiele się dzisiaj dowiedzieć, a świeże podejście mojego 20-latka pozwala mi spojrzeć na wiele aspektów życia z zupełnie innej perspektywy.
Poza tym nic i nikt nas nie rozprasza i nie marudzi, że chce już wracać do domu, więc w zależności od potrzeb i stopnia zmęczenia wędrujemy tak sobie codziennie przez 30-90 minut.
Sposób na dyscyplinę i wyrabianie w sobie dobrych nawyków
Nie chce mi się, mam lenia, może jutro, boli mnie głowa, pada deszcz, jest za zimno, jest za ciepło, może pogapię się w telewizor, itd. Wymówek może być cała masa. Tylko po co? Codzienna dbałość o rytuały, które sprawiają nam przyjemność i przynoszą korzyści, to również doskonały sposób na samodyscyplinę i wyrabianie w sobie prawidłowych nawyków. I tu też przydaje się towarzystwo, bo jak jednej osobie nie chce się wyjść z domu, to druga na pewno ją do tego zmotywuje.
Byłabym zapomniała. Wieczorna „randka” (może być też z mężem, sąsiadem lub przyjaciółką) pomaga lepiej zaplanować dzień i zmobilizować się do pracy. Odkąd wiem, że muszę zarezerwować sobie czas na spacer, nie siedzę już wieczorami przed komputerem pisząc np. taki artykuł.
Przekonałam Was do wieczornych spacerów?
No nie mówcie, że nie.
My też bywamy zmęczeni, ale wychodzimy z domu. Jak nie o 23:00, to o 21:30 i jest super!
Poza tym przeczytałam gdzieś ostatnio, że spacer po okolicy to nie to samo co samotna wyprawa na biegun, więc spróbujcie.
P.S. W ostatnich dniach na późne spacery wychodzi z nami również młodsza córka. Nasza 9-latka uwielbia spotykać jeże i spędzać z nami ten wyciszający nas wszystkich czas. Lećcie na spacer.
[…] lub nocą, niezależnie od pogody i nastroju, czasem raz dziennie, a czasem trzy. Tutaj przeczytacie ile z tego […]
Ja spacer zamieniłam na rower! Uwielbiam wieczorne przejażdżki!
Bardzo lubię wieczorne spacery. Codziennie jeździmy z naszą Wegą na łąkę pod lasem i chłoniemy piękno natury, podziwiając zmienność pór roku i przedwieczorne spektakle chmur na niebie. Pozdrawiam serdecznie, Olu!
[…] Od 4 miesięcy wędruję po nocy. Dlaczego wieczorne spacery stały się dla mnie takie ważne? pochodzi z […]
Przekonałaś, bardzo lubię wieczorne wędrówki. Kiedy ma się wrażenie, ze miasto dokoła nas śpi… Wszystko wydaje się takie spokojne i bezbronne… Pozdrawiam serdecznie!
Kiedyś lubiłam takie spacery… chętnie wróciłabym do tego. 🙂
Ja odkąd mam pieska to spaceruję o wiele częściej 🙂 Nawet biegamy razem, bo to kawał bestii 🙂 I często bywa, że idziemy na spacer nawet w nocy.
trochę to dziwne, ale noc daje duzo do myślenia :)) kiedyś lubiłam wyjść na chwile na balkon popatrzeć w niebo, ale spacery mnie trochę straszył że ktoś wyskoczy zza pleców.
Ja też kocham wieczorne spacery, jednak brakuje mi regularności.
sama bardzo lubię takie spacery, niesamowicie wyciszają i dają czas do refleksji. Zazdroszczę Ci tego czasu 🙂
Noc ma w sobie coś magicznego!
Ja nie spaceruję, bo do domu wracam ok.23 ale jadę do niego rowerm i uwielbiam to!