
21 lut Kiedy mama trójki ma jedno dziecko
Są takie dni, że zamiast słodkiego smaku w ustach czuję kwaśny lub nawet gorzki. To znak, że nadszedł czas, kiedy potrzebuję odpocząć i zregenerować siły. Moja regeneracja przybiera rozmaite formy i składają się na nią zarówno drobne przyjemności (czytanie książki, słuchanie muzyki, długa wieczorna kąpiel, masaż, sadzenie kwiatów, wyjście na trening, spotkanie z przyjaciółmi, teatr, kino), jak i większe wymagające organizacji i logistyki (wyjazdy). Wyjazdy z jednej strony wymagają większego zaangażowania (zaplanowanie, znalezienie odpowiedniego miejsca, organizacja domu na czas wyjazdu), z drugiej jednak ich realizacja zapewnia oderwanie się od codziennych obowiązków, wypoczynek i nowe doznania. Tego właśnie potrzebuję ja – mama trójki.
Jeśli chodzi o mnie, nawet krótki dwu-, trzydniowy wypad, daje doskonałe rezultaty. Wracam z nich zdystansowana, zrelaksowana, uśmiechnięta, z głową pełną pomysłów i planów na kolejne tygodnie. Czasem na taki wyjazd jadę w towarzystwie przyjaciółki, czasem zabieram jedno z dzieci zapewniając opiekę pozostałej dwójce. I to są te dni, kiedy mama trójki ma jedno dziecko. Dosłownie. Praktykuję to rozwiązanie od czasu do czasu i przyznam, że choć nie zapewnia tyle relaksu co wyjazd bez dziecka (jednak), daje coś znacznie ważniejszego, a mianowicie:
czas dla dziecka na wyłączność
Moja 8-letnia córka, odkąd zdradziłam jej swój pomysł, że możemy wyjechać na kilka dni tylko we dwie, w kółko powtarzała „tylko ty i ja, tylko ty i ja” przebierając nogami i codziennie dopytując się czy aby na pewno wszystko aktualne. Dodatkową atrakcją miały być narty, wyjazd w nowe miejsce, zwiedzanie okolicznych miasteczek. Czułam, że wyjazd z nią będzie czymś czego obie bardzo potrzebujemy.
Kiedy masz trójkę dzieci, swoją uwagę musisz rozłożyć na każde z nich i to z osobna, a ponieważ tak się złożyło, że dzieci mam w różnym wieku, każde z nich wymaga indywidualnego podejścia i indywidualnej rozmowy.
Podczas wyjazdu miałyśmy siebie na wyłączność i ten aspekt najczęściej podkreślała moja córka.
rozmowa bez zakłóceń
Na co dzień niewiele mam okazji porozmawiać w spokoju z każdym z dzieci z osobna. Bywa, że ktoś wejdzie w słowo, zapuka do drzwi, zadzwoni telefon, trzeba wyjąć pranie z pralki, itd. Wyjazd we dwoje umożliwia wreszcie spokojną i długą rozmowę. My rozmawiałyśmy od rana do północy. Obgadałyśmy wszystkie zaległe tematy, snułyśmy plany i robiłyśmy to nie tylko przy śniadaniu, ale też podczas pozostałych posiłków, przez całą podróż, spacerując, grając w planszówki czy przed zaśnięciem.
zbliżenie z dzieckiem
Wiadomo, że taki wyjazd zbliża, ale dopiero kiedy masz chwilę na przemyślenie pewnych spraw, możliwość skupienia się na nich nie będąc rozpraszaną przez inne rzeczy, uświadamiasz sobie jak niewiele potrzeba, żeby dostrzec drobiazgi. Tego brakuje na co dzień, kiedy pędzimy starając się sprostać obowiązkom. Naszym dzieciom wystarczy czasem chwila uwagi, krótka rozmowa, bycie wysłuchanym i zrobienie czegoś razem. Podczas wyjazdu wszystko robiłyśmy razem.
robienie tego na co macie ochotę
Masz ochotę zastąpić poranną gonitwę powolnym przeciąganiem się w łóżku i wstawaniem w swoim rytmie bez rozpraszania się i zajmowania pozostałymi członkami rodziny? A może gorącą czekoladę, wspólną grę, przeczytanie książki, rysowanie, kąpiel o nietypowej porze, wypad na miasto? Proszę bardzo. Tu i teraz. Bez planowania i ograniczeń czasowych. Od ręki.
odrobienie zaległości
Wyjazd z dzieckiem to nie tylko doskonała okazja do wzmocnienia z nim relacji, ale też do odrobienia zaległości. My zabrałyśmy ze sobą gry planszowe, filmy, które już dawno miałyśmy wspólnie obejrzeć, ulubione czasopisma, książki, ja dodatkowo laptop z zaległymi tematami, które nadrabiałam w czasie, kiedy córka jeździła z instruktorem na nartach. Zaopatrzyłyśmy się także w kredki, pamiętniki, aparaty fotograficzne i kilka kreatywnych zabaw. Nic się nie zmarnowało.
odpoczynek od rodzeństwa
Moja córka kocha nad życie swoją młodszą siostrę i starszego brata, ale podobnie jak ja, potrzebuje czasem od nich odpocząć i zatęsknić na nowo. W czasie naszej nieobecności syn i mąż mieli czas dla siebie w domu, przy okazji ciszę i spokój, bo na co dzień nasz dom jest pełen wrzawy, dużych emocji i głośnej muzyki (moja mama często mówi, że u nas jak we włoskiej rodzinie). Z kolei najmłodsza córka spędziła cudowny czas poza domem, również sam na sam, z ukochaną babcią. Wszyscy skorzystali? A jakże.
moja tęsknota za pozostałymi dziećmi, mężem i domem
Wyjazd bez dzieci generuje u mnie potężną dawkę tęsknoty za nimi, tak więc kiedy wyjeżdżam to uczucie przybiera na sile i działa w obie strony. Czasem fajnie jest od siebie odpocząć (byle nie za długo), zatęsknić za wspólną rozmową, a nawet wspomnianym gwarem w domu. Lubimy wracać do naszego gniazdka, bo wszyscy najlepiej się w nim czujemy.
Wierzcie mi, takie dni są bardzo potrzebne. Wielu rodziców i dzieci o nich marzy, więc nie zwlekajcie z zaplanowaniem kilku dni wolnego lub chociażby jednego dnia, który będzie tylko i wyłącznie dla Ciebie i Twojego dziecka. Dla równowagi, dla poprawienia atmosfery, dla wzmocnienia lub/i naprawienia relacji, dla resetu myśli, dla złapania dystansu, dla zdrowia, dla odpoczynku, dla relaksu. To bardzo dużo.
Dla niektórych ferie wciąż trwają, dla innych dopiero się rozpoczną, do dyspozycji macie też weekendy. Pomyślcie o tym.
Poniżej zajawki z naszego wyjazdu na Instagramie:
Pierwsze wspólne chwile -> KLIK
Gramy w Pytaki – > KLIK
Gotowa na narty -> KLIK
Nie tylko ja, ale i cały stok należy do niej -> KLIK
Plan na wieczór -> KLIK
Serca są wszędzie -> KLIK
Wycieczka do Kazimierza Dolnego w drodze powrotnej do domu -> KLIK
Oto co robi z matką kilkudniowa rozłąka -> KLIK
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
[…] oznajmić: Jedziemy na weekend do Sopotu. Tadam. Tylko ty i ja. Babski weekend. Mama i córka. Fajnie, […]
Masz rację czasami potrzebny jest nam reset. Ja czasami wybieram sie tylko gdzieś z synem albo tylko z córką mają mnie na wyłączność. To są niezwykłe chwile i dzieciaki często wpuszczają nas do swojego intymnego świata
Nie wiem, czy dla siebie, ale na pewno dla dziecka, robię często czas tylko dla jednego.
carpe diem bo „najstarszych” już na czas tylko z mamusią nie wyciągniemy…
i ja miałam taki babski weekend ze starsza córką. Pierwszy raz od dawna. I widzę jak tego potrzebowała. A co dziwniejsze (?), jak JA tego potrzrbowałam. W domu z reguły ma pierwszeństwo Igi, bo młodszy, bo niemowlę, bo płacze, bo głodny, bo ma mokro, bo nie umie chodzić, bo nie umie mówić. Na dłuższy samodzielny wyjazd jeszcze nie możemy sobie pozwolić. Ale wiem, że te kilkugodzinne wyjścia tylko we dwie niesamowicie pogłębiają więź. W naszej wersji „mikro” zgadzam sie ze wszystkim co napisałaś. To piękne. Ta wieź matki z jednym dzieckiem. I trzeba ja bardzo pielęgnować. Takie wyjazdy juz ze… Czytaj więcej »
Podobną radę uzyskałam od jednej położnej, i od razu pomysł przypadł mi do gustu. Obiecałam sobie, babskie wypady z Ewą, niezapomniane przygody z Mikołajem, i mówiąc szczerze nie mogę się doczekać aż przyjdzie czas na realizację tych planów. Teraz gdy oboje są jeszcze malutcy, strasznie ciężko mi się z którymkolwiek rozstać.
Fantastyczny pomysł! Za kilka lat skorzystam i będę organizować takie kilkudniowe wyjazdy – tylko z córką albo tylko z synem. Świetnie opisałaś wszystkie korzyści z takiego spędzonego indywidualnie czasu, aż się wzruszyłam 🙂
Dodam jeszcze, że na mnie ZAWSZE robisz wrażenie osoby uśmiechniętej, zdystansowanej, zrelaksowanej, z głową pełną pomysłów i planów. No chyba, że widzimy się zawsze po jakimś Twoim wyjeździe? 😀
Masz racje, chociaż nie wiem o czym piszesz, wydaje się to być logiczne 😉 Naprawdę mega podziwiam mamy kilkorga dzieci, bo to niesamowity wyczyn jest podzielić czas i uwagę po równo i żeby jeszcze dla siebie zostało. Ty jesteś mistrzem organizacji 🙂 Cudne zdjęcia 🙂
Nie wiem jak można znaleźć czas dla siebie mając trójkę dzieci, a obserwuję i czytam Olę od dawna i widzę, że pomimo jej licznych aktywności na wielu płaszczyznach jest to możliwe.
Super, że udało Wam się pobyć we dwie. Zazdroszczę wyjazdu a przede wszystkim możliwości wyjazdu. W tym momencie, u nas taki wyjazd ciężko byłoby zorganizować ale w przyszłości będę się mocno starać:). Zgadzam się z Tobą, że mając trójkę dzieci bardzo ważne jest wygospodarowanie czasu sam na sam z każdym z dzieci. Ja się staram tak, aby w ciągu tygodnia były momenty, ze każde dziecko ma mnie na wyłączność – działa to super – polecam:)
Genialne podejscie! 🙂 I podziwiam Cie że potrafisz zorganizowac wszystko tak aby na prawde się udalo.
Świetny pomysł, czas relaksu dla mamy, budowania silniejszych więzi z dzieckiem, a dla dziecka poczucie, że ma mamę na wyłączność przez te kilka dni. 🙂
Bardzo fajne podejście! Dzieciństwo od razu staje się piękniejsze 🙂
Większość moich znajomych mających dzieci ma zupełnie odmienne podejście. Jeśli wyjeżdżają to albo całą rodziną albo wcale. Samotne wyjazdy lub tylko z jednym dzieckiem nie wchodzą u nich w grę. Mnie się bardzo podoba Twoje podejście. Taki wyjazd naprawdę może posłużyć wszystkim członkom rodziny oraz pogłębić relację.
Bardzo sie cieszę ze trafiłam na Twojego bloga 😉 bardzo podoba mi sie Twoj styl pisania 🙂 zdjęcia są super 😉 a tekst o mamie i córce bardzo bliski mnie , ponieważ tez mam córkę. Ma dopiero półtora roku ale każda najmniejsza rzecz która robimy wspólnie sprawia nam wiele radości 🙂
Ja ostatnio podróżowałam tylko z córką, pierwszy raz leciała samolotem, tata został w domu i bardzo się za nami stęsknił a my się do siebie zbliżyłyśmy i najważniejsze, że dałyśmy radę.
A moich dzieci nikt nie chce! Nawet mąż. Chcą. Deklarują. Przychodzi co do czego to się wycofują. Rozumiem, że opieka nad dwójką maluszków to dużo energii – ja to mam 24h na dobę. Ale to bardzo dobre dzieci, nie rozrabiają, jedzą wszystko. Maluchy a potrafią się zająć swoimi sprawami jeśli trzeba. Przydał by mi się odpoczynek i tak sobie wzdycham. Ech. Z mojego punktu widzenia taka zmęczona matka jest do kitu.
Ze względu na wiek moich dzieci jeszcze nie zdarzył się nam wyjazd typu „mama ma jedno dziecko”, ale staram się prawie każdego dnia mieć tych kilka minut osobno „na głowę”. To pozwala temu małemu człowiekowi dostrzec, że jest ważny, wyjątkowy i ma swoją indywidualność.
Super to zorganizowałaś, żeby każdy z domowników miał przez tych kilka dni to, co lubi.
ps. Cudowna sesja, będzie dla Was już zawsze świetną pamiątką z chwil tylko Mama i ja. Jesteście do siebie podobne dziewczyny 🙂
Oj Olu, ja tez lubie takie chwile, wychodze tylko z moja 4, 5 letnia coreczka na spacer na hulajnoge. Taka chwila dla nas w dwojke i odprezenie. Dobrze wiem o czym piszesz; Pozdrawiam serdecznie Beata
Super pomysł! Zbliżenie córki z matką to niesamowita sprawa, punktująca na przyszłość 😉
Chłonę wiedzę od Matki trójki dzieci. Nigdy tak o tym nie myślałam, ale faktycznie budowanie indywidualnej relacji z każdym z dzieciaków jest poważnie utrudnione w rodzinie wielodzietnej. I trzeba sporo uważności i pracy, by każde z dzieci dostrzegło jak bardzo jest ważne dla mamy. Taki wyjazd to super pomysł!
Ja miałam takie chwile z synami podczas wakacji. Pomiędzy wyjazdami raz jeden, a potem drugi zostali w domu. Obiecałam im, że codziennie po powrocie z pracy, aby zrekompensować im siedzenie w domu, zrobimy coś ekstra. Byliśmy więc w kinie, na lodach, na gokartach, na rolkach. To był fajnie spędzony czas i do dziś go obaj wspominają. Najmłodszy bawił się u babci, więc nic nam nie przeszkadzało 🙂