21 sie Czy nasz umysł potrzebuje ciszy? O tym, że mniej znaczy więcej i dlaczego cisza to zdrowie
Cisza
Wydaje się, że to coś, co nie ma szczególnego wpływu na nasze życie. Często kojarzymy ją z samotnością i smutkiem, a radość czerpiemy ze słuchania muzyki i rozmów z innymi. Co więc takiego może dać nam brak dźwięków?
Ostatnio więcej na blogu wątków o poszukiwaniu równowagi i bliskim mi slow life, a wiecie, że to o czym piszę traktuję często terapeutycznie. Tak będzie i tym razem, szczególnie, że właśnie wróciłam znad morza, z ukochanej Białogóry – miejsca, które słynie z tego, że można w nim naprawdę wypocząć, a cisza jest jego wielkim atutem.
Zainteresowało mnie to, jak wiele dobra dla naszego zdrowia i równowagi płynie z czegoś tak prozaicznego, jak cisza, a ponieważ w ostatnich dniach doświadczyłam jej w nadmiarze, chcę się z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami, na przykład takimi, że lato to świetny moment, by z niej skorzystać.
Przyjęło się mówić, że latem, zwłaszcza podczas wakacji, odżywa nasze życie towarzyskie: spotykamy się ze znajomymi, poznajemy nowych, jesteśmy aktywni, ale pragniemy też spokoju i ciszy. Sęk w tym, żeby wybrać dla siebie miejsce i warunki, które sprawią, że nie tylko nasze ciało, ale też mózg i dusza odpoczywają od chaosu i zgiełku.
Lepsza pamięć
Wszyscy słyszymy w kółko o tym, jak aktywność intelektualna ¬ ćwiczenia logiczne, czytanie i dyskusje – zbawiennie wpływają na naszą pamięć i sprawność intelektualną. A co z ciszą?
Jak się okazuje, jest ona nie do przecenienia. Jak wskazuje badanie Brain Structure and Function z 2013 r. (KLIK) 2 godziny dziennie spędzone w spokojnym, cichym otoczeniu pomagają rosnąć nowym komórkom nerwowym w hipokampie. Co to znaczy? To część naszego mózgu odpowiedzialna m.in. za krótko- i długotrwałą pamięć, w tym również pamięć przestrzenną, która szczególnie często zawodzi. Jeśli więc nie chcecie po raz kolejny w popłochu przegrzebywać mieszkania w poszukiwaniu portfela – i zmniejszyć ryzyko demencji – pozwólcie sobie na parę chwil bez hałasu i obowiązków.
Lżejsze serce
Z sercem jest podobnie jak z naszym mózgiem. Wciąż słyszymy, by ćwiczyć i być w nieustannym ruchu, aby zachować dobrą formę. A przecież i w tym można stracić umiar – nie dajmy się zwariować. Czy więc wyciszenie może pomóc naszemu sercu? Tu znów żadnych wątpliwości nie zostawia twarda nauka (KLIK). Przebywanie w ciszy, choćby przez 2 minuty, przyczynia się do spadku poziomu adrenaliny i kortyzolu we krwi, zmniejszenia ciśnienia i tętna, czyli, de facto, do odstresowania i relaksu. Co ciekawe, cisza jest zdrowsza dla naszego serca, niż jej czasowy odpowiednik spędzony z muzyką relaksacyjną. Następnym więc razem, kiedy będziecie planować do wyciszenia się jakąś playlistę, po prostu wyłączcie głośniki.
Głębszy sen
Pewnie słyszeliście określenie „zanieczyszczenie świetlne” w kontekście nienaturalnie jasnego nieba nocą. To szczególnie uciążliwe w dużych miastach, gdzie latarnie, neony i samochody dosłownie „świecą nam po oczach” nawet w nocy.
Niedawno natknęłam się na pojęcie „zanieczyszczenia dźwiękowego” jako wyróżnika tzw. złego „środowiska akustycznego”. Brzmi dziwnie? Na zdrowy rozum to jednak zupełnie proste – powtarzające się w ciągu dnia dźwięki w naszym codziennym otoczeniu tworzą ekosystem, w którym możemy czuć się bardziej lub mniej zrelaksowani. Przebywanie w ciszy na kilkadziesiąt minut przed snem oraz przynajmniej na kilka minut po przebudzeniu, sprawi, że nasz sen będzie głębszy, bardziej relaksujący, a nawet może pomóc wyleczyć bezsenność. I to rówież jest dowiedzione naukowo (KLIK).
Jak sobie pomóc? Ktoś by powiedział, że najłatwiej byłoby wyprowadzić się na wieś z dala od miejskiego zgiełku i wieść sielskie życie. Nie każdy jednak może sobie na to pozwolić, tak samo, jak nie każdy ma na głowie trójkę dzieci. Wiem, co mówię 😉
Szukanie ciszy w różnych sytuacjach życiowych może być wyzwaniem. Jak sobie z nim radzić? Sposobów jest wiele, a to kilka moich sprawdzonych metod:
Cichy dom
Każdy miękki materiał w Waszym domu to dodatkowe punkty do cichości. Duże zasłony, obszerny dywan, a nawet zwykłe poduszki najzwyczajniej „pochłaniają” hałas, a dodatkowo czynią nasze miejsce bardziej przytulnym. Ze względu na to, że mamy dosyć akustyczny dom i otwarte przestrzenie, być może moje córki podświadomie otaczają się kocami, miękkimi poduszkami w różnych kształtach czy licznymi pluszakami.
Jeśli ktoś zechce wspiąć się natomiast poziom wyżej, może skusić się na dekoracyjne panele akustyczne. Ciekawe, choć nie każdemu muszą przypaść do gustu, ale dają duże pole do popisu projektantom wnętrz.
Ciche sprzątanie
Sprzątać też można cicho, nie trzeba obijać mebli sprzętem, szurać po podłodze, tłuc się w łazience. Cicho można nawet odkurzać. Moim odkryciem tych wakacji jest odkurzacz UltraSilencer Zen marki Electrolux. Jego praca jest tak cicha, jak odgłosy spokojnego deszczu – zaledwie 58dB (poziom dźwięku i więcej infomacji o produkcie znajdziecie w tym linku -> KLIK). Odkurzam nawet wtedy, kiedy któryś z domowników śpi w pokoju obok. A skoro mowa o zdrowiu, to ma on jeszcze jedną przewagę: jego filtr nie wypuszcza na zewnątrz absolutnie niczego, co mogłoby spowodować alergie. Najmniejsze pyłki, zarodniki, roztocza i to, co po nich zostaje – wszystko zatrzymuje łatwo zmywalny filtr AllergyPlus™. Jako matka dziecka wrażliwego na alergeny zaręczam, że taki odkurzacz, a nie „zakurzacz”, jak to często bywa, to spełnienie niewypowiedzianego życzenia.
Ciche przedmioty
We wszystkich używanych przeze mnie na co dzień przedmiotach (telefon i laptop) mam włączony możliwie najcichszy tryb. Nic tak nie zaburza domowego spokoju, jak rozlegający się nagle, krzykliwy dzwonek lub alert aplikacji. Skoro urządzenia są dla nas, a nie my dla nich, dlaczego mam się stresować przyjściem maila lub połączenia? Na noc obowiązkowo włączam tryb samolotowy, który blokuje odbieranie połączeń, wysyłanie SMS/MMS, a także dostęp do Internetu. Nawet poranny budzik ustawiony mam na cichy tryb, w którym wybrana przeze mnie melodia („Elena’s Dance” Michala Lorenca – KLIK) narasta stopniowo, dzięki czemu wybudzam się powoli.
Ciche myślenie
Może to brzmi zabawnie, ale staram się „myśleć” ciszej. Nie krzyczę na siebie w myślach, mniej się oceniam i pozwalam sobie czasem zabłądzić gdzieś w głowie. Nie zastanawiam się w kółko czy wykorzystałam swój czas w 100% i czy mogłam coś zrobić jeszcze lepiej. Przestałam się też obarczać winą za wszelkie losowe niepowodzenia. Gdy zaczynamy ciszej myśleć, ten spokój będzie „rozlewał” się na zewnątrz – na nasz dom i bliskich. A to chyba jest najważniejsze.
Jeśli te przemyślenia Was przekonują, napiszcie jak Wy radzicie sobie z hałasem i zgiełkiem. Gdzie szukacie spokoju? Jak budujecie dobry „akustyczny klimat” wokół siebie?
Jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi, tym bardziej, że do tematu, choć trochę mniej naukowo, wrócę w kolejnym wpisie jeszcze w tym tygodniu, a konkretnie w niedzielę 🙂
Wpis powstał we współpracy z Electrolux.
***
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł lub uważacie, że może kogoś zainteresować, będzie mi bardzo miło jeśli go skomentujecie lub/i udostępnicie dalej. To wyraz uznania dla mojej pracy i zaangażowania, a także sprawienie mi ogromnej radości.
Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, zapraszam do polubienia Esencji na Facebooku, zajrzenia na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedzenia Twittera.
Można dodać pytanie statystyczny obywatel polski nie docenia ciszy i spokoju ponieważ żyjemy w świecie gdzie polak Polakowi wbił cios a często on tym sposobem udowadnia że jest już obcy ponieważ a więc zacząłem przez cisze i spokój rozumieć ten kraj .
Ja odnajduję ciszę i spokój w Polsce, bo tę ciszę i spokój mam w sobie. Głośnych miejsc unikam, chyba, że są to koncerty muzyczne, na które bardzo lubię chodzić.
[…] z ciszą i wyciszaniem się oraz jej wpływem na nasze zdrowie – „Czy nasz umysł potrzebuje ciszy? O tym, że mniej znaczy więcej i dlaczego c… oraz „O kontakcie z naturą, ciszy w sobie i małych rzeczach, które […]
[…] Teraz pomimo, że poranki nadal bywają pospieszne, kiedy wszyscy domownicy opuszczą już dom, pozwalam sobie na zjedzenie śniadania i wypicie porannej kawy w spokoju. To również czas, kiedy mogę przemyśleć sobie różne rzeczy, zrobić poranną prasówkę czy lepiej przygotować się do zaplanowanych na dany dzień zadań. Lubię tę ciszę i spokój poranka, wyłączam radio i zostaję sama ze sobą. I swoimi myślami. O ciszy pisałam w artykule: „Czy nasz umysł potrzebuje ciszy?” (KLIK). […]
Zaczynam podświadomie wybierać ciche przedmioty użytku codziennego. Minimalizuję poziom hałasu, gdyż zwyczajnie potrzebuję wytchnienia nawet podczas pracy. Ostatnio udało mi się znaleźć cichy odkurzacz myjący okna.
Ooo, to coś dla mnie. Wiesz jakiej wielkości mam w domu okna i ile ich jest.
A co do ciszy, to zauważyłam, że kiedyś wolałam gwar wokół siebie. Teraz zdecydowanie wybieram spokój, a wyciszenie jest dla mnie jednym z najważniejszych rytuałów dnia.
ucieszyłem się widząc post o ciszy – już mniej gdy zrozumiałem, że to nie o ciszy jaką miałem na myśli 🙁
Nie wiem jaką ciszę miałeś na myśli, ale mój artykuł dotyczy jej wpływu na nasze zdrowie. Kolejny też będzie dotyczył tego tematu, choć będzie ujęty w innym kontekście.
Proponuję też spojrzeć na tekst pod kątem tego o czym piszę ma blogu i zapraszam do kolejnego wpisu w tym temacie.
Fajnie, że ktoś zwrócił uwagę na ciszę. Codziennie otacza nas masa dźwięków, hałasów, a cisza szczególnie w mieście bywa rzadkością. Zgadzam się w 100% z Tobą, dobrze jest znaleźć choć odrobinę czasu na ciszę 🙂
Dzisiaj cały dzień spędziłam w centrum Warszawy, można powiedzieć w tłumie, a już na pewno wśród setek samochodów. Wróciłam wykończona i od kilku godzin próbuję się wyciszyć.
Uwielbiam ciszę. Czas płynie wtedy jakby wolniej, obserwacje są uważniejsze, zmysły wyostrzone. Najlepszy sposób na rozbudzenie kreatywności 🙂
Bo to prawda, że cisza i odrobina nudy (ponudzenia się) korzystnie wpływają na naszą wyobraźnię, koncentrację i kreatywność.
Ja zawsze wszytskim powtarzam,ze mam wrazliwe beebenki sluchowe bo nawet lekko podniesiony glos mnie irytuje. Tak, cisza jest naprawde cennym darem. Dlatego tez od dnia, kiedy zamieszkalam sama nie mam TV.
Kiedyś pierwsze co robiłam wchodząc do domu, włączałam tv, żeby sobie gadał – nie oglądałam go. Teraz pierwsze co robię, kiedy np. wychodzą domownicy (do szkoły i pracy), wyłączam wszystkie sprzęty wydające jakikolwiek dźwięk. Tak, odczuwam deficyt ciszy.
Mam UltraSilencer starszej generacji i cóż, wyje potwornie.
Znam tę nowszą generację i wydaje dźwięk zbliżony do stukania deszczu o szybę (58dB), co zresztą obrazuje wykres dźwięku w tym linku -> https://bit.ly/2OlNk3Y.
Ja bardzo lubię ciszę. Lubię też pomilczeć w ciszy, ale nie wszyscy to akceptują. Wiele moich związków rozpadło się bo drugiej stronie to przeszkadzało.
🙁
A. Trafiłaś na wyjątkowe gaduły.
B. Milczysz przez 24h.
C. Milczysz tyle ile potrzebujesz, ale druga strona nie była skłonna to zaakceptować 😉
Odpowiedz C
Tak założyłam ?
Kiedyś mieszkałam w otulinie lasu, jakieś męczące były pierwsze dni po przeprowadzce do domu, gdzie jeszcze nie wszystkie pokoje były wykończone i spaliśmy tylko na dole, gdzie po oknach biła latarnia 😮 Faktycznie, światło też może męczyć, a co dopiero hałas..
Mi się marzy mała chatka w środku lasu, wśród dzikiej zwierzyny, zapachu grzybów i jagód, ale to jeszcze za kilka lat 🙂
kocham ciszę i spokój, dlatego tak bardzo marzy mi się mieszkanie na wsi… ale póki co trzeba szukać ciszy w środku miasta, co niestety łatwe nie jest, ale się staram, bo wiem jakie korzysci przynosi 🙂
Dlatego właśnie kilka lat temu podjęliśmy z mężem decyzję o wyprowadzeniu się z centrum stolicy do niewielkiej, ale zalesionej i spokojnej miejsowości pod Warszawą.
Zachęcam do zajrzenia dzisiaj po południu, czyli w niedzielę, na bloga, bo pojawi się tam wpis będący kontynuacją niniejszego tematu.
Takim momentem w moim życiu kiedy najbardziej doceniłam ciszę, był dzień ślubu – przygotowania, harmider, pośpiech, emocje, adrenalina, a tu nagle niespodziewanie u kosmetyczki CISZA – to było cudowne doświadczenie, jedyny moment w tym ważnym dniu, kiedy można było pozbierać myśli i się wyciszyć.
O widzisz, ja właśnie doświadczam ciszy w czasie, w którym towarzyszą mi duże emocje i przeżycia. Podświadomie jej pragniemy, bo po prostu w takich chwilach jej najbardziej potrzebujemy.
Ja uwielbiam muzykę, ale nie doceniałabym jej gdyby nie odpowiednia dawka ciszy. 🙂 A od kiedy mam dziecko, to ciszę doceniam jeszcze bardziej. Nie rozumiem fenomenu grających zabawek – dlaczego ludzie chcą włączać dzieciom takie straszne dźwięki? Ograniczam też telewizję. Na szczęście mieszkam w spokojnej okolicy. 🙂
O tak, te zabawki to moja trauma z okresu wczesnego macierzyństwa. Na szczęście puszczałam też dzieciom chilloutowe brzmienia, których od wielu lat jestem fanką.