18 lis O bliskości, osiędbaniu, świadomych kobietach i pewnym weekendzie w górach
Mam to szczęście w życiu, że przyciągam do siebie ludzi dobrych, ciekawych, pięknych wewnętrznie, dojrzałych emocjonalnie, świadomych. Sama myśl o tym, że otaczam się tymi, którzy wiedzą czego chcą od życia, jak się z nim rozprawić, kiedy zbyt mocno kopie, którzy potrafią podnieść się po największej porażce i wyciągnąć z niej lekcje, sprawia, że czuję jakbym wygrała los na loterii życia.
Ostatnie 8 dni spędziłam poza domem zostawiając w nim rodzinę, codzienne obowiązki, troski i wyzwania.
Udało mi się połączyć 3 skrajnie różne wyjazdy – odmienne środowiska, sytuacje i towarzyszące im emocje. Niełatwo było mi to wszystko zorganizować, ale dziś, po powrocie, po raz kolejny przekonałam się, że nie ma nic lepszego niż chwilowe oderwanie się od codzienności, spojrzenie na nią z dystansem i wejście w inny świat – świat niekiedy odległy od naszego, ale też taki, w którym powinniśmy uczestniczyć, żeby docenić swój własny, nauczyć się czegoś nowego, dać jeszcze więcej od siebie tym, którzy na to zasługują i którzy tego potrzebują.
Te dni spędziłam głównie w towarzystwie kobiet. Kobiet pięknych, inspirujących, uśmiechniętych, pogodnych z natury, szczęśliwych na swój unikalny sposób, spełnionych, ale również… Kobiet z ogromnym i niekiedy bardzo trudnym bagażem doświadczeń, silnych i jednocześnie kruchych, niezwykle wrażliwych, empatycznych, ale też odważnych, znoszących trudy życia i stawiających czoła przeciwnościom.
Po tych wyjazdach mam tonę refleksji i trwały ślad po wzruszeniach począwszy od beztroskiego śmiechu, aż po łzy, rozmowach, które na zawsze zostaną w głowie i muzyce, która nie tylko przywraca wspomnienia, ale też otwiera umysł. Czuję się bogatsza wewnętrznie, jeszcze bardziej zainspirowana życiem i ogromnie wdzięczna za to co mnie w nim spotyka.
Weekend w górach… byle razem
Jednym z 3 wspomnianych wyjazdów był weekend w Zakopanem, na który umawiałyśmy się od roku.
Zgranie kalendarzy 5 zabieganych kobiet, żon, matek i ogarniaczek życia sprawia pewną trudność, ale nie jest niemożliwe. Pretekstem do wyjazdu były 40. urodziny jednej z nas, ale celem nie tylko świętowanie, lecz spędzenie ze sobą czasu, wzajemne wsparcie i wyciągnięcie tego co najlepsze ze wspólnie spędzonych chwil.
Miałyśmy dużo planów, ale nie wszystkie udało się zrealizować. Wyjście w góry uniemożliwił nam nieustannie padający deszcz i złe warunki, więc zostałyśmy na dole. Tu odbyłyśmy długą i niezwykle cenną dla nas podróż w czasoprzestrzeni. Wystarczyło 48 godzin, żeby zmienić swój odbiór świata, zderzyć się na nowo z problemami swoimi i innych, dostrzec jak wiele mamy ze sobą wspólnego ze świadomością, że to co nas łączy jako kobiety i przyjaciółki jest tym co nas najbardziej różni między sobą.
Jesteśmy inne, ale zgrane. Tak jak nasza przeszłość, tak i codzienność bardzo różnią się między sobą. To sprawia, że kiedy się spotykamy, rozmowom nie ma końca, a wsparcie, którego sobie udzielamy jest bezcenne. Czy nie tak powinny się przyjaźnić kobiety? Czy nie tak powinna wyglądać bliskość, nawet jeśli nie spotykamy się na co dzień, bo mieszkamy w różnych miastach?
To nie był nasz pierwszy wyjazd i nie jest ostatni, bo kolejne już w planach, ale najważniejsze jest to, że wiemy, że mamy siebie. Świadomość tego dodaje otuchy, bo choć staramy się widywać regularnie, to nie zawsze udaje się nam to zrobić w pełnym składzie. Ja wiem jednak, że po tej drugie stronie są One. Zawsze otwarte na rozmowę, chętne do pomocy i szczere do bólu, kiedy trzeba sprowadzić na ziemię, ale jednocześnie pozwalające na bycie sobą.
Bycie sobą, a poprawność
To co cenię w osobach, które mnie otaczają, a w tym przypadku również kobietach świadomych, to ich autentyczność, bycie sobą, odwaga i determinacja, wyłamywanie się ze schematu oczekiwań, pokonywanie barier, pójście niekiedy pod prąd kosztem narażenia się na nieprzychylne spojrzenia, umiejętność wykorzystywania swoich mocnych stron, praca nad słabymi, otwartość i jednocześnie asertywność, a przede wszystkim różnorodność. Przebywanie w towarzystwie takich osób jest niezwykle mobilizujące i dające poczucie sprawczości.
Każda z nas próbuje czegoś innego, jest otwarta na nowe doświadczenia i choć boimy się jak każdy kto podejmuje wyzwania, trzymamy się swojej filozofii życia. Nie patrzymy na życie innych tylko kierujemy się własnym. Nie ograniczamy się do tego co nas blokuje, bo mamy świadomość tego co dla nas dobre.
Świadomość swoich potrzeb i osiędbanie
Niewątpliwie w zbudowaniu świadomości własnych potrzeb pomaga życiowe doświadczenie i dojrzałość.
Jesteśmy w takim wieku, że potrzebę zadbania o siebie rozumianą nie tylko jako codzienną, rytualną pielęgnację, ale też inwestycję w swój rozwój osobisty, czas dla siebie, czas dla swoich pasji, traktujemy jako siłę napędową do życia. Aktywne stajemy się lepszymi matkami, żonami, córkami, siostrami, przyjaciółkami, pracownikami.
Oczywiście, że korzystamy przy tym ze wsparcia naszych życiowych partnerów i rodziny, ale każda ze stron musiała się też tego w toku życia nauczyć.
Często jestem pytana jak reaguje na moje częste wyjazdy rodzina, mąż, dzieci i prawie zawsze odpowiadam w ten sam sposób:
– po pierwsze bliskich trzeba nauczyć rozumieć nasze potrzeby i takie samo zrozumienie wykazywać w stosunku do nich,
– po drugie do swoich wyjazdów zawsze dobrze się przygotowuję, co oznacza, że na swoją nieobecność przygotowuję nie tyko dom i rodzinę, ale też pracę i to w sposób, który nie zakłóci mi wyjazdu,
– po trzecie energię, którą zyskuję dzięki chwilowej zmianie przekładam na codzienność po powrocie i tu zmiana jest bardzo widoczna. Wypoczęta, zrelaksowana, zainspirowana jestem pełna energii, mam więcej cierpliwości, jestem też bardziej elastyczna, kreatywna i otwarta, spokojna i szczęśliwa.
Ostatnio coraz częściej czytamy i słyszymy o osiędbaniu jako holistycznej trosce o dobrostan w różnych sferach życia. Ogromnie to do mnie przemawia, bo od lat propaguję troskę o siebie na wielu płaszczyznach jednocześnie.
Skoro tak wiele od siebie dajemy światu, nie ma nic złego w tym, że sami też egzekwujemy czas dla siebie traktując go jako inwestycję w swoje zdrowie psychiczne.
Jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat, zajrzyjcie do Blimsien, która nie tylko promuje tę ideę, ale też wspiera kobiety w osiąganiu życiowej harmonii. Tu znajdziecie też wyjaśniający wszystko artykuł -> KLIK.
A tymczasem napiszcie czy robicie sobie takie wypady z przyjaciółkami, czy macie kogoś na kogo zawsze możecie w trudnych chwilach liczyć i jak pielęgnujecie swoje relacje z tymi, którzy oddają Wam cząstkę siebie.
Fot: cudowna kobieta, wspaniała przyjaciółka i niezawodny fotograf – Anna Sobór Photography, która zawsze uchwyci nasze emocje i której zawsze brakuje na naszych wspólnych zdjęciach
Miejsce: Villa Nova – Zakopane
Okoliczność: esencjonalny weekend w Zakopanem z okazji 40. urodzin jednej z nas
Dziękuję Kasiu, Aniu, Maju i Kasiu, że jesteście.
[…] „O bliskości, osiędbaniu, świadomych kobietach i pewnym weekendzie w górach… […]
[…] najbardziej zajmuje mnie właśnie miłość, bliskość i przyjaźń (chociażby ostatni wpis). Delikatna i często zapominana materia, a przecież wokół nas jest jej bezmiar. […]
Mieć takie grono przyjaciółek- rzecz bezcenna! <3
ps. A poznałyście się blogując, czy w realu? 🙂
Żadna z nich nie ma nic wspólnego z blogowaniem.
Znamy się od lat, razem podróżujemy, regularnie spotykamy się i wspieramy.
Jedna z nich to moja ukochana kuzynka.
Tylko dwie z nas mieszkają w Warszawie. Reszta to Łódź.
Ładnie piszesz, wydobywasz esencję, jak w tytule bloga. Nigdy na takim babskim wyjeździe nie byłam, ale zawsze o tym marzyłam. Cieszę się, że są kobiety, którym udaje się takie projekty zrealizować. I że czerpią z tego siłę, radość, moc 🙂
Pozdrawiam, Magda Matraszek.
Bardzo polecam Ci taki wyjazd w pozytywanym gronie. Raz spróbujesz i będziesz chciała już regularnie powtarzać 😉 Ja takich wyjazdów w ciągu roku organizuję kilka. Nie musza być długie. Ważne, żeby były energetyczne i po prostu dobre.
Pięknie wyglądacie kobietki! Chyba do przyjaźni też trzeba dojrzeć, schować dumę do kieszeni, zapomnieć o różnicach i zazdrości! Gratuluje 🙂
Ja jestem zdania, że te różnice między nai czynią naszą przyjaźń ciekawszą i bardziej inspirującą. Na temat zazdrości się nie wypowiadam, bo to cecha, którą generalnie brzydzę się w życiu i na szczęście jest mi obca.
Właśnie wróciłam do mojej żeńskiej esencji. co tydzień spotykam się z cudownymi kobietami. I chcę więcej 🙂
Tak trzeba. Ja również w ten weekend wybieram się na kolację i do teatru z fantastycznymi dziewczynami.
Brzmi wspaniale. Dobrego weekendu 🙂
Muszę takie coś zorganizować żonie 🙂
A to jest akurat bardzo dobry pomysł 🙂
To na pewno był cudowne, energetyczny czas. Takie dbanie o siebie i wzajemne doładowanie to super sprawa. Tak rzadko się zdarza że kobiety się wspierają, że życzą sobie sukcesów.
No właśnie ja doświadczam tego odkąd pamiętam. Otaczam się zarówno mężczyznami, jak i kobietami, od których mam ogrom wsparcia i życzliwości, ale którym też nie szczędzę tego samego. To działa w obie strony i zawsze wraca do człowieka w momencie, kiedy najbardziej tego potrzebuje. Dlatego powinno być normą, nie wyjątkiem.