lipcowe nastroje 1

Lipcowe nastroje i zmiany, które rodzą niepokój i smutek

Subscribe
Powiadom o
guest
23 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] „Lipcowe nastroje i zmiany, które rodzą niepokój i smutek” (klik) to pierwsza próba podsumowania sporych emocji związanych ze zmianami, do których się szykowaliśmy. […]

trackback

[…] „Lipcowe nastroje i zmiany, które rodzą niepokój i smutek” (KLIK) […]

MisCatalina
6 lat temu

Olu, moja babcia zawsze powtarza, że nie wychowujesz dzieci dla siebie, decyzje o wyprowadzce są zawsze bardzo trudne dla rodziców ale ja bym to raczej postrzegała jako nowy etap. Czujesz niepokój bo to nowa sytuacja dla Was wszystkich ale powoli się z nią oswoisz i będzie coraz lepiej. A tymczasem poszukaj pozytywów 🙂 Buziaki i miłego dnia!

Aleksandra Bohojło
6 lat temu
Reply to  MisCatalina

Pozytywy widziałam wcześniej i zobaczę później, teraz zmagam się z tym co mnie zaskoczyło. Nasz rodzinny spokój został trochę zaburzony, bo wiele się dzieje na różnych frontach jednocześnie. Ja również wyprowadziłam sie z domu w wieku 18-19 lat, ale byłam 2 godziny od domu, miałam wszystkich pod ręką, choć byłam samodzielna. Mój syn będzie 7,5 tysiąca kilometrów od domu. Dostaliśmy mało czasu na oswojenie tej sytuacji, a przygotowania pochłaniają całą naszą energię. Trudno to wszystko przerobić normalnie funkcjonując, pracując, organizując na nowo wakacje dzieciom i zmieniając wszystkie dotychczasowe plany. Tak czy inaczej, dziękuję Ci za wsparcie. Miłego dnia i dobrego… Czytaj więcej »

Dawid Lasociński/Swiathegemona

Żadne racjonalne słowa nie pomagają przy rozstaniu. To są rzeczy ostateczne. Jedynym pocieszeniem jest to, że w dzisiejszym świecie nawet 7,5 tys. kilometrów, to nie musi być daleko. To może być bliżej niż kiedyś odległość 100 km. Ostatnio ze zdziwieniem stwierdziłem, że mam lepsze kontakty ze znajomymi, którzy rozjechali się po świecie, niż z tymi, co mieszkają dwie przecznice dalej…

Aleksandra Bohojło
6 lat temu

Jeszcze mnie to nie pociesza, bo nasze relacje są bardzo bliskie, a ta odległość wydaje mi sie fizycznie nie do zniesienia. Wszystko przyszło nagle, to lato i każdy dzień przynoszą nowe emocje, wątpliwości albo wiarę, że tak musi być. Trzeba czasu, żeby to wszystko ułożyć sobie w głowie, a potem zaakceptować. Na razie radzę sobie z tym… średnio. Może za dużo rozmyślam, może wyolbrzymiam, ale w żadnym razie nie chcę zabrzmieć jak nadopiekuńcza mamuśka, bo taką nie jestem. Ta zmiana jest dla mnie duża i mimo wszystko niespodziewana.

Ale dzięki Dawid za komentarz. Buźka 🙂

Dawid Lasociński/Swiathegemona

Nie mam mocy pocieszenia cię. Teraz jest dla ciebie czas smutku i chyba z tym smutkiem nie należy walczyć, tylko przeżyć go. Na układanie przyjdzie czas w przyszłości. A ponieważ macie bliskie relacje, to jest dużo nadziei, że wszystko się ułoży
Jak szedłem na studia, to miałem mocne postanowienie, że już nigdy nie wrócę do domu. Szedłem tak daleko, jak się wtedy dało, czyli na drugi koniec Polski. Teraz mieszkam dwa domy od rodziców. Oczywiście, nie każda historia się tak kończy…

Aleksandra Bohojło
6 lat temu

Dla mnie Twoja historia skończyła się pięknie. Bardzo bym chciała mieszkać bliżej swojej mamy i chciałabym też w przyszłości żyć niedaleko swoich dzieci. Wiem co znaczy mieć bliżej i dalej babcię i mamę, więc tego akurat jestem pewna.

Aga/@agnesonthecloud

Nic nie potrafię sensownego napisać wobec tych smutnych i jakże ludzkich emocji… Jako matka potrafię tylko bardzo te Twoje smutki i lęki zrozumieć. To, co może trichę pomoże to spokój przy ich przyjmowaniu. Akceptacja, że są. Przyszły, odejdą… macie trochę czasu, cały piękny, letni okres na przygotowanie się do tej zmiany. Na dojrzałość do tej decyzji Twojego syna…
Pięknego lata, Ola. Ściskam z całego serca?

Aleksandra Bohojło
6 lat temu

Dzięki Aguś za ciepłe słowa.
Tak, wierzę, że czas zrobi swoje, a spokój nadejdzie pewnego dnia, ale póki co jest dość emocjonanie. Było burzliwie, teraz przerabiamy akceptację tej nowej dla wszystkich rzeczywistości, ale wiem też, że lato minie szybciej niż byśmy tego chcieli, zwłaszcza, że się rozjeżdżamy.

Martyna Filipiak
Martyna Filipiak
6 lat temu

Faktycznie trudno jest coś skomentować wobec tak bardzo osobistych wyznań. Dziecko, wyfruwające z gniazda to zawsze wyzwanie dla rodziców: z jednej strony cieszymy się, bo to rozwój i nowy krok w ich życiu, a z drugiej najchętniej zostawilibyśmy dzieci przy sobie. Jest to trochę egoistyczne ze strony rodziców, ale też bardzo ludzkie i zrozumiałe. Od siebie dodam tylko, że Wasza relacja ma teraz szansę wejść na inny, nieznany dotąd poziom. Moja relacja z Mamą np. bardzo się wzbogaciła i ulepszyła, od kiedy wyprowadziłam się z domu. Obie nabrałyśmy innego spojrzenia i dystansu dla różnych spraw, dzięki czemu mniej się spieramy… Czytaj więcej »

Aleksandra Bohojło
6 lat temu

Dziękuję Ci za ten komentarz. Odpowiadam dopiero teraz, bo wiele się dzieje w naszym życiu i wiele spraw musimy ogarnąć. w tym własne emocje. Przyznam szczerze, ,że po przerobieniu tematu na wszelkie możliwe sposoby, na chwilę obecną stwierdzam, że nie jestem gotowa na to, żeby mój syn tak nagle wyjechal tak daleko. Wcale nie chodzi o mój egoizm i chęć trzymania go jak najdłużej przy sobie, ale na pewno byłabym spokojniejsza, gdyby był gdzieś znacznie bliżej nas. Kanada to bezpieczny kraj i wiem, że dla niego to duża szansa, którą trzeba wykorzystać, ale długo to będę jeszcze przerabiać aż w… Czytaj więcej »

NeaveCreations
6 lat temu

Piękny tekst, bardzo życiowy, przypomniał mi czas sprzed prawie 3 lat gdy mój młodszy miał ledwo 2 miesiące.

Marta
6 lat temu

Cieszę się, że są rodzice, którzy tak odpowiedzialnie podchodzą do tematu wychowania. Są świadome wyzwań, zapewnienia każdemu dziecku z osobna trochę czasu, zachowania ich indywidualności. Niestety coraz rzadziej spotykam takie przejawy na ulicy.. Powodzenia życzę!:)

Aleksandra Bohojło
6 lat temu
Reply to  Marta

Wiem o czym piszesz w przedostatnim zdaniu, ale mam to szczęście, że obracam się w środowisku, w którym rodzice bardzo świadomie podchodzą do tematu wychowania swoich dzieci. Może też dlatego, że sporo rodzin jest wielodzietnych i tu różnice między dziećmi są szczególnie widoczne.Poza tym sporo z nich pracuje na własny rachunek, więcej czasu spędzają z dziećmi, dzieci częstokroć towarzyszą im w pracy. No i mieszkamy poza dużym miastem, gdzie dzieci często muszą dostosować się do organizacji dnia i logistycznych czasem niewygód. To wszystko uczy je dyscypliny, ale też samodzielności, a kiedy dziecko jest samodzielne wykazuje swoje indywidualne cechy.

Blogierka
6 lat temu

Mnóstwo mądrych słów Ola! Nadal nie wiem o co chodzi, ale wiem, że wyjdziesz z tego i po tym jak emocje opadną, też będziesz wspominała z uśmiechem na ustach :*

Aleksandra Bohojło
6 lat temu
Reply to  Blogierka

Chyba już Ci odpisałam gdzieś indziej, że Cyprek wyjeżdża do rocznego college’u do Toronto, a po nim na studia. Z racji tego, że moje dzieci mają kanadyjskie obywatelstwo (po mężu), mają też szansę na edukację w Kanadzie i właśnie Cyprek zamierza z tej szansy skorzystać. Jednocześnie dostał się na stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, ale puściliśmy to miejsce, bo wyjeżdża 28 sierpnia. To będzie bardzo trudny dla mnie czas.

Blogierka
6 lat temu

No to ja nie wiem jak czytam Twojego bloga, że nie zajarzyłam że mąż jest Kandyjczykiem?! Jak y się poznaliście no i czemu mieszkacie w PL? :D. Nie bój żaby- dobrze będzie! :*

Aleksandra Bohojło
6 lat temu
Reply to  Blogierka

Mój mąż nie jest Kanadyjczykiem, tylko ma obywatelstwo kanadyjskie i w związku z tym dzieci z automatu też je mają. Poznaliśmy się w korpo, tuż po jego przyjeździe do Polski (5 lat w Szwecji – studia i 5 lat w Kanadzie). Wpadł do PL i wpadł po uszy 😀

Blogierka
6 lat temu

Ale historia! 😀 Ale jest Polakiem z pochodzenia?

Aleksandra Bohojło
6 lat temu
Reply to  Blogierka

Ta jest. Prosto z Białegostoku 😀

Blogierka
6 lat temu

Hehe coż za „egzotryczny” miks 😀

Aleksandra Bohojło
6 lat temu
Reply to  Blogierka

?