11 mar Faceci od garów
Baby do garów. Bardzo nie lubię tego określenia. Nienawidzę wręcz. A tego kto je wypowiada nabiłabym na pal. Niechęć towarzysząca temu sformułowaniu tak bardzo wbiła mi się w głowę, że postanowiłam rozprawić się z nią raz na zawsze, wyjaśniając pewne zjawisko.
Jeszcze parę lat temu, na szczęście te czasy minęły i nie wrócą, karmieniem wygłodniałego stada rodzinnego zajmowały się tylko i wyłącznie kobiety. Gotowały, piekły, dusiły, ubijały, lepiły, smażyły i mieszały niezależnie od statusu, stopnia wyczerpania fizycznego, ochoty i pory dnia.
I dzisiaj zdarza się, że zabiegana, przeładowana obowiązkami służbowymi i domowymi #korpowoman wciska po pracy gaz do dechy, żeby zdążyć jeszcze przed wieczorem ugotować coś dla całej rodziny.
Część z nas robi to zupełnie dobrowolnie, aczkolwiek jakby z przyzwyczajenia, część po prostu nie ma wyboru, a część dlatego, że sprawia im to przyjemność i odstresowuje po całym dniu (choć znam lepsze sposoby na rozładowanie napięcia i uwolnienie stresu nagromadzonego w ciągu całego dnia). Niestety jest też grupa kobiet, która gotuje nienawidząc tego, jednocześnie wierząc głęboko, że są jedynymi zdolnymi do przygotowania coś smacznego rodzinie i tym samym nieświadomie pozwalając się wepchnąć w stereotypy mówiące o tym, że tylko kobieta właściwie nakarmi dzieci i suto podejmie gości. No bo przecież bez niej to wszyscy padliby z głodu trupem.
Tymczasem gdyby rozejrzeć się dookoła rysuje się obraz doskonale gotujących mężczyzn – zarządzających największymi i najlepszymi kuchniami i restauracjami świata, prowadzących najbardziej popularne programy kulinarne, piszących bestsellerowe przewodniki i książki kulinarne, udzielających porad i wspierających młodych aspirujących do ich następców.
Przy najbliższej okazji zajrzyjcie na zaplecze dobrej restauracji i zobaczcie kto w niej przygotowuje wysmakowane potrawy – mężczyźni! Zresztą powiedzmy sobie szczerze, praca szefa kuchni to ekstremalnie ciężka praca fizyczna, od wczesnego rana do późnej nocy, wymagająca pełnej dyspozycyjności, perfekcyjności, odporności na stres i doskonałego zarządzania czasem. Nie twierdzę, że kobiety tego nie potrafią, problem polega tylko na tym, że mężczyźni mogą skupić się na swoim zajęciu w 100%. Kobiety niestety tak dobrze nie mają. Swoją uwagę muszą podzielić między pracę, rodzinę i dom.
Mężczyźni to wytrawni znawcy smaków. Może i mylą im się kolory, nie pamiętają rocznicowych dat, nie plotkują na byle tematy (chociaż…), ale smak tajskiej bazylii i trawy cytrynowej odróżnią bezbłędnie i to z zawiązanymi oczami. Znają się na przyprawach, mięsach, rybach, odpowiednio dopasowując do nich wina, świetnie komponują smaki, nadają estetyki potrawom, po mistrzowsku wydobywają dodatkowe aromaty z potraw i nie boją się nowych, wyszukanych przepisów i odkrywania smaków.
Współczesny facet ogarnia kuchnię, oj ogarnia. Już dawno minęły czasy kiedy szczytem jego możliwości i ambicji było ugotowanie wody w czajniku, parówek czy jajek na twardo. Dzisiaj to specjaliści od wszystkich kuchni świata. Jak grzyby po deszczu wyrastają też blogi kulinarne prowadzone przez mężczyzn. Są kolorowe, ciekawe i inspirujące. Do tego pisane fajnym, dowcipnym językiem. Tworzone z pasji.
Ostatnio na jakimś forum natknęłam się na taki oto post:
„Witam, założyłem ten wątek, gdyż chciałbym poznać wasze typy na najtrudniejsze danie na świecie. Coś co zajmuje strasznie dużo czasu i przy czym trzeba się najbardziej napracować. Z chęcią wypróbuję najtrudniejszy przepis.”
Aż chciałam mu odpisać: You made my day 🙂
Zatem kobiety, obalajcie stereotypy i pozwalajcie swoim mężczyznom wykazać się również w kuchni. Odrzućcie obawy, że nie dadzą rady opanować logistyki czy uzyskać doskonałego smaku potrawy.
Czytałam też, że gotujący facet ma lepiej, bo punktuje nie tylko u swojej drugiej połowy, własnych dzieci i przyjaciół, ale też przyszłej teściowej, jest niezależny i pozbawiony kompleksów, a splendor z tytułu przygotowania wykwintnego menu dla gości spływa właśnie na niego. Oni to lubią.
Osobiście dodałabym jeszcze aspekt wizualny, bo która kobieta nie lubi obserwować dłoni gotującego mężczyzny, jego zaangażowania i dumy z efektu końcowego, nie wspominając o smaku podanego dania.
Mężczyźni, uwielbiam Was! Inspirujecie mnie i zachwycacie również i w tym temacie!
[…] Zacznę od przepisu na burgery wegetariańskie, bo jestem nimi oczarowana, a na końcu specjalność mojego męża, któremu próbuję wciąż dorównać w kuchni. No ale jak wiadomo, mężczyźni mają na tym polu wyczucie godne pozazdroszczenia. Pisałam o tym na początku swojego blogowania w artykule: „Faceci od garów” (KLIK). […]
Mój Mąż bardzo dobrze gotuje, a robi to chyba częściej ode mnie – wraca z pracy dużo wcześniej, więc gdy ja wchodzę do domu, obiad jest już na stole. To chyba zaleta jego kawalerskiego życia – mieszkał sam, a nie z Mamusią, więc obiadki trzeba było gotować samemu 😉
Ja z chęcią pozwoliłabym gotować swojemu facetowi częściej… Żeby się tylko kwapił do tego bardziej 😉
Zgadzam się, ze mężczyźni w kuchni dobrze gotują,nawet lepiej niż kobiety doprawiają potrawy i niezmiernie ubolewam, że mój mąż to jedynie kawę, herbatę i kanapki robi…
Zgadzam się z Tobą! Znam wielu facetów świetnie gotujących ale niestety też wielu, którzy uważają, że nie będą, bo to dla bab.
Excellent website. Lots of useful info here. I am sending it to some friends ans also sharing in delicious.
And naturally, thank you for your sweat!
A kto po tych mężczyznach posprząta?
Ha! Poczułem się dowartościowany! 😀 Taka śmiesznostka, bardzo często dziewczyny, czy to koleżanki, czy partnerki, zadawały mi pytanie: „A o czym Wy właściwie gadacie na tym piwie z kolegami?” – chcąc oczywiście udowodnić, że tylko o dupach, seksie i imprezach. Tymczasem moja odpowiedź: „No jak to o czym? Normalnie! O gotowaniu! Czasem o sztuce, a dalej o jakichś technicznych gadżetach.” – 100% szczerze.”. Żadna mi nie wierzyła 😛 To serio śmieszne, ale nawet w Korpo w palarni gadka szmatka z kumplami o pieczeniu, smażeniu – wchodzą dziewczyny i zaskakują nas tekstami typu „Już nie macie o czym gadać?”. 🙂 Za… Czytaj więcej »