17 wrz Jestem kobietą, jestem matką, jestem żoną, wyzwań się nie boję
Ten wpis powstaje na gorąco na skutek piątkowej decyzji sprawców całego zamieszania, a mianowicie ekipy Katalog Marzeń i organizowanej przez nich pierwszej edycji akcji Chcę to przeżyć w Polsce. To również moja odpowiedź na reakcję jaką wywołała wśród znajomych i czytelników.
Po I (wakeboarding), II (Monster Truck) i III (flyboarding) etapie akcji jestem w Wielkim Finale!
Ze 100 osób nagle (prawie) znalazłam się wśród 6 finalistów.
Czy to coś zmienia w moim życiu?
Kiedy zaczynałam przygodę z akcją Chcę to przeżyć, nie myślałam o dojściu do finału, choć niektórzy nie wiedzieć skąd to przewidzieli. Wyzwania lubię i chętnie podejmuję. Należę do aktywnych osób lubiących odkrywać i szlifować nowe umiejętności wykorzystując te, które zdobyłam wcześniej. Lubię też przekraczać kolejne granice i zwalczać własne słabości. Każde wyzwanie, niezależnie od tego czy ma związek ze sportem, biznesem czy po prostu życiem, daje taką możliwość, tylko nie każdy chce ją wykorzystać. Ja wykorzystuję. Tych, którzy nie wiedzą o czym mówię odsyłam TUTAJ.
Nie zawsze słuchałam głosu bliskich, choć w zdecydowanej większości popierali moje decyzje. Wiem, że jeśli mieli jakiekolwiek obawy to wynikały one tylko i wyłącznie z czystej troski o mnie. Oni jednak potrzebowali czasu. Po kilku rzeczach, których podjęłam się w życiu, zrozumieli, albo się przyzwyczaili, że wszelkie negocjacje ze mną są utrudnione z powodu mojego uporu, determinacji, konsekwencji i potrzeby działania. Wiedzą, że nie usiedzę na miejscu, że muszę się rozwijać, że potrzebuję przestrzeni dla siebie. Przekonali się, że to co w życiu robię opieram na 3 ważnych dla mnie filarach:
JESTEM KOBIETĄ
Nigdy z siebie nie zrezygnowałam i im starsza jestem tym bardziej przekonana, że czas, który sobie poświęcam, rzeczy, które robię dla siebie, inwestycje, które poczyniam w swój rozwój są bardzo ważne dla mnie jako kobiety. Paradoksalnie od kiedy zostałam mamą jeszcze bardziej dbam o siebie, więcej czasu znajduję na to co sprawia mi przyjemność, odkrywam w sobie nowe pasje, stale się rozwijam, więcej widzę i czuję, bardziej doceniam, ale też więcej od siebie wymagam i bardziej się staram. Również jako żona. Nasz wspólny czas z mężem często po prostu się „rozjeżdża”. Wieczorami bywamy bardzo zmęczeni, ale w natłoku wszystkich domowych, rodzinnych i zawodowych obowiązków staramy się znaleźć choć chwilę tylko dla siebie. Pomimo, że każde z nas ma swoją rolę, wzajemnie się wspieramy. Dla mnie jako kobiety to ważne, bo wyzwania tak naprawdę podejmuję każdego dnia.
W roli kobiety czuję się doskonale o czym przeczytacie więcej w artykule poniżej. W tej kwestii nic się nie zmieniło. W moim przypadku nie sprawdzają się ani stereotypy ani wtłaczanie mnie w jakieś tam ramki, co chyba widać po kolejnych wyzwaniach, chociażby w ramach akcji Chcę to przeżyć.
Kobiecy punkt widzenia. 5 zasad, które pielęgnuję jako kobieta
JESTEM MATKĄ
Macierzyństwo dało mi siłę o jakiej nie śniłam. To piękna droga, ale nie zawsze usłana różami. Czasem trzeba podjąć trudną decyzję, czasem błyskawiczną, czasem chłodną i skalkulowaną, co bywa wyzwaniem, bo jestem raczej emocjonalną osobą, a w takim przypadku emocje trzeba odłożyć na bok. Dla mnie to trudne. Bycie matką uczyniło mnie też bardziej empatyczną, odpowiedzialną i cierpliwą. Szczerze mówiąc tego ostatniego uczę się każdego dnia i mam wrażenie, że to niekończąca się nauka. Rozstrzał wieku trójki moich dzieci powoduje, że jestem w permanentnej gotowości, jeśli chodzi o nagłe zwroty akcji, zmiany planów, decyzji czy rozwiązywanie problemów najwyższej wagi, z punktu widzenia dzieci oczywiście. Te każdego dnia dostarczają mi atrakcji, powodów do śmiechu i radości, ale bywa też, że złości i totalnego zaskoczenia. Spokoju u nas niewiele, bo ciągle coś się dzieje. Czy nie powinnam w takiej sytuacji zwolnić, usiąść, odpuścić? Tak właśnie robię, ale po chwili ruszam ze zdwojoną siłą, bo żeby być szczęśliwą i spełnioną mamą potrzebuję działać. Pamiętacie artykuł „Tylko szczęśliwa mama wychowa szczęśliwe dzieci” (KLIK)? No właśnie. To o mnie, a resztę możecie doczytać poniżej.
JESTEM ŻONĄ
Małżeństwo, podobnie jak macierzyństwo, to niekiedy pasmo wyzwań. Najpierw oswajasz sytuację, docierasz się z ukochanym, w końcu nadchodzi sielanka. Na krótko. Dzieci i życie dokładają swoją cegiełkę. Do tego masz trudny charakter i scenariusz na katastrofę gotowy. No chyba, że… masz niezwykle wyrozumiałego i cierpliwego męża.
W tym miejscu należy się duży ukłon cichemu bohaterowi drugiego planu. Bez niego nie spełniałabym się jako kobieta i pewnie matka, być może miałabym mniej czasu na swój rozwój, bloga, od którego zaczynam się uzależniać i pracę, którą mam dzięki niemu, a przede wszystkim bez którego nie podejmowałabym różnego rodzaju wyzwań.
Każdy swój pomysł „zderzam” z mężem, ale jeszcze nigdy nie usłyszałam od niego jednoznacznego sprzeciwu. Czasem zapadało wymowne milczenie, prawdopodobnie związane z uderzeniową dawką myśli, które układały się w prostą tabelkę ZA i PRZECIW (mój mąż to bardzo racjonalny człowiek), ale po jakichś 30 sekundach następowała aprobata. Czasem jestem jego dumą, czasem doprowadzam go do szału. Staż jaki mamy za sobą powoduje, że znamy się na wylot, potrafimy przewidzieć swoje reakcje i dlatego w kluczowych momentach dialog jest krótki i ułatwiony. Mój mąż wie, że jestem dużą dziewczynką. Wie też, że lubię wyzwania i zrobię wszystko, żeby je zrealizować, jeśli podjęłam taką właśnie decyzję. On to szanuje, a ja cenię.
Mąż to moje wsparcie, moja ostoja i moje plecy (jakkolwiek to brzmi, ale wiecie co mam na myśli). Jakby co, wspomniałam o tym już wcześniej.
Zupełnie na koniec podrzucam Wam swój manifest chcąc podkreślić to, że decyzje, które czasem podejmuję jako kobieta, matka czy żona są moim sposobem na zwalczanie wewnętrznego strachu, stawianie czoła życiowym wyzwaniom i budowanie szczęścia w charakterystyczny dla siebie sposób.
No, to by było na tyle, jeśli chodzi o wyjaśnienie dlaczego w ramach akcji Chcę to przeżyć podjęłam tak trudne dla mnie wyzwanie jak skok ze spadochronem z lecącego na wysokości 4000 metrów samolotu, choć boję się tego w tej chwili jak niczego innego na świecie.
Mamo, czuwaj nade mną tu na ziemi.
Tato, bądź ze mną tam na górze.
Wiecie, że z wyzwania nie zrezygnuję, a kolejne marzenia zrealizuję. O nich poczytacie następnym razem.
Jesteście ciekawi o czym marzę?
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł lub uważacie, że może kogoś zainteresować, będzie mi bardzo miło jeśli go skomentujecie lub/i udostępnicie dalej. To wyraz uznania dla mojej pracy i zaangażowania, a także sprawienie mi ogromnej radości.
Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, zapraszam do polubienia Esencji na Facebooku, zajrzenia na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedzenia Twittera.
[…] Jestem kobietą, jestem matką, jestem żoną, wyzwań się nie boję […]
[…] „Jestem kobietą, jestem matką, jestem żoną, wyzwań się nie boję” (KLIK) […]
super gratuluje znleść się 6 to dopiero fajna sprawa 😀 a wyzwania mega trudne ale mamy zawsze dadzą radę 😀
Jakoś tak 😉
Wspaniałe filary, które budują Twoją barwną osobowość 🙂
Czekam na to wyzwanie, ale jestem bardzo dobrej myśli bo czekam też na to kolejne, if you know what I mean 😉
Każda z nas jest inna, ale takiego optymizmu i energii to mi cholerka brak 🙁
Dzięki Aga. Zobaczymy jak wyjdzie, bo poprzeczka jest już bardzo wysoko.
Co do optymizmu i energii to wiesz, że sama je buduję w sobie, choć bywa różnie, ale może to właśnie trudne doświadczenia z przeszłości paradoksalnie mnie wzmacniają, bo cały czas mam je w głowie i dzięki temu inaczej patrzę dzisiaj na życie. You know what I mean 😉
I know, i właśnie to jest dla mnie niesamowite!
Obecnie czuję się „dokopana” i nie bardzo umiem z tego czerpać siłę. Tym bardziej podziwiam Twoją postawę i upór i optymizm i dążenie dalej na przód!
Aga, pochmurne dni mijają i w końcu wychodzi słońce, ale trzeba trochę mu pomóc wydostać się zza chmur.
Tobie zbiegło się za dużo naraz, ale tak właśnie to zwykle wygląda.
Działaj i bądź dobrej myśli, a ja trzymam kciuki.
Znasz taką zasadę? Jeśli życie ci dokopało, ty dokop jemu.
Znasz? Sama nie wiem czy tego nie wymyśliłam przed chwilą 😀
Albo gdzieś kiedyś usłyszałam i przerobiłam pod siebie 🙂
Po pierwsze – gratuluję finału! 🙂 Po drugie: „Macierzyństwo dało mi siłę o jakiej nie śniłam. To piękna droga, ale nie zawsze usłana różami. Czasem trzeba podjąć trudną decyzję, czasem błyskawiczną, czasem chłodną i skalkulowaną, co bywa wyzwaniem, bo jestem raczej emocjonalną osobą, a w takim przypadku emocje trzeba odłożyć na bok. Dla mnie to trudne. Bycie matką uczyniło mnie też bardziej empatyczną, odpowiedzialną i cierpliwą. Szczerze mówiąc tego ostatniego uczę się każdego dnia i mam wrażenie, że to niekończąca się nauka. Rozstrzał wieku trójki moich dzieci powoduje, że jestem w permanentnej gotowości, jeśli chodzi o nagłe zwroty akcji, zmiany… Czytaj więcej »
Ja zdecydowanie jestem optymistką ale Ty aż świecisz swoją energią. Wspaniałe, trochę szalone połączenie dzięki któremu można czerpać garściami.
Energia i optymizm są zaraźliwe, więc uprzedzam 😉
wow powodzenia 🙂 osobiście mam lęk wysokości – i raczej nie podejmę takiego wyzwania.
Ja również mam lęk wysokości i parę innych jeszcze strachów, ale wyzwanie podejmuję 🙂
Wierzę w ciebie, dasz radę, a może nawet ci się spodoba 🙂 Tekst świetny.
Jak już będzie po, to myślę, że będę chciała więcej. Oby tak było. Naprawdę mam pietra.
Ja mam straszny lęk wysokości, ale skakałam już na bungee, więc może i na skok ze spadochronem się przemogę. Jakieś rady?
Ja mam taki lęk wysokości, że obiecałam sobie, że nigdy w życiu nie zrobię dwóch rzeczy: nie skoczę na bungee i nie wyskoczę ze spadochronem z lecącego samolotu. Ta.
Jeśli chcesz ode mnie akurat jakąś radę, to zajrzyj na bloga jak będzie już po wszystkim, czyli po moim skoku. Czekam na potwierdzenie daty, ale prawdopdobnie to będzie któryś weekend w pierwszej połowie października.
Jasne ze tak! To ze ma się dzieci i męża nie znaczy ze trzeba siedzieć w dresach w domu, niańczyć i gotować. Ja skakałam i na bungee i na spadochronie a zaraz wyjeżdżamy w kilkumiesięczny trip. Życie ma sue tylko jedno 🙂
dokladnoe tak nie ma co sie marnowac w roli kury domowej
Niektórym ta rola bardzo odpowiada i pięknie wychodzi, ale często jest też przedstawiana w negatywnym świetle przez tych, których frustruje.
Oesu, kilkumiesięczny trip powiadasz. Dokąd? Jak? Cudownie! Opowiadaj tu szybciutko.
Bardzo podoba mi się Twoja pewność siebie – taka zdrowa i szczera 🙂 Gratuluję finału (!!!) i życzę następnych sukcesów, nie tylko w konkursach 🙂
Ta pewność dotyczy tych trzech filarów, o których wspomniałam w artykule. Nie zawsze natomiast ujawnia się w moich działaniach, ale to co robię robię najlepiej jak potrafię.
Gratuluję dojścia do finału i życzę wygranej 🙂 I niezapomnianych wrażeń!
Życzę spełnienia wszystkich marzeń! 🙂
Serdeczne gratulacje ?życzę powodzenia w podejmowaniu kolejnych wyzwań
Gratuluję i trzymam kciuki 🙂 Piękny tekst 🙂
Gratulacje wielkie! I kolejnych wyzwań życzę!