05 gru Mój przepis na komfortowe prowadzenie domu
W tym roku listopad przebiegał u mnie wyjątkowo intensywnie. Teraz próbuje dorównać mu również grudzień.
Można odnieść wrażenie, że slow life i uważność, na które tak często się powołuję, poszły w odstawkę. Nic jednak bardziej mylnego. Nawyki, nad którymi pracowałam tak długo mają to do siebie, że pewne rzeczy wykonuję automatycznie, a dodatkowo to co pomaga mi w ich pielęgnowaniu to jest dobre planowanie (plan tygodnia, kalendarz, Bucket List, selekcja i priorytetyzowanie zadań), ale też determinacja i przekonanie, że dam radę wszystko ze sobą pogodzić. Wprawdzie rubryki plannera wypełnione są od góry do dołu, ale wiele z punktów, które się w nich znalazły dotyczą rutynowych czynności, a także drobnych przyjemności, o których staram się pamiętać każdego dnia i które pomagają mi utrzymać względną równowagę. Wszystkie składają się na pracę, dom, dzieci, odpoczynek.
Jednak baczni obserwatorzy moich poczynań, zauważyli, że spędzam sporo czasu poza domem, czasem wyjeżdżając na kilka dni i zadają pytania kto zajmuje się nim pod moją nieobecność, kto pilnuje porządku, robi zakupy, zajmuje się dziećmi, gotuje im obiady, odrabia z nimi lekcje, prasuje ubrania. Wiecie, wszystkie te domowe czynności, które „teoretycznie” przypisane są kobiecie.
Dziś słów parę o prowadzeniu domu.
Niewątpliwie pracując w domu, łatwiej jest mi o niego dbać na bieżąco zamiast odkładać wszystko na weekend, ale w takie dni jak teraz, kiedy naprawdę wiele się dzieje, a ja sporo czasu spędzam poza domem, znowu planowanie odgrywa tu kluczową rolę, ale też dystans (!) i kilka innych czynników, które sprawiają, że jestem spokojniejsza, bo mam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu.
Wymagaj i planuj, ale bądź też wyrozumiały
W naszym domu każdy ma jakieś obowiązki. Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoją „działkę”, ale też za przestrzeń, którą dzielimy ze sobą. Swoich domowników uczę w ten sposób nie tylko samodzielności, ale też odpowiedzialności i rozumienia, że wykonując pewne domowe czynności odciążamy innych. Od tego z jakim nastawieniem będziemy podchodzić do swoich obowiązków, będzie zależało wiele innych rzeczy.
Jednocześnie nikt nie wyręcza się drugą osobą. Wiele czynności wykonujemy wspólnie, wzajemnie sobie pomagamy i czynnie uczestniczymy w życiu rodzinnym. Taka współpraca nie zawsze jednak przebiega sielankowo. Mąż bardzo mi we wszystkim pomaga, ale i on potrzebuje czasem odpocząć. Dzieci zwykle uczynne, czasem mają lenia, a ja otwarcie mówię, kiedy nie mam na coś siły lub zwyczajnie w świecie ochoty.
Choć lubię planowanie i każdego dnia ustalamy kto czym się zajmuje, to uważam też, że dom to nie firma, w której obowiązują deadline’y, a każdy obowiązek ma swój termin ważności. Jestem dość elastyczna i nie naciskam, jeśli widzę u dziecka niechęć do sprzątnięcia pokoju czy opróżnienia zmywarki wynikającą ze zmęczenia albo kiedy mąż proponuje zrobienie większych zakupów kolejnego dnia. Jestem spokojna, bo wiem, że ta praca i tak zostania wykonana, a że będzie to miało miejsce innego dnia niż założyłam, co z tego?
Dom to miejsce, w którym każdy powinien czuć się dobrze. Dlatego ważna jest tu też wyrozumiałość. Tak bez zaangażowania, jak i zrozumienia drugiej osoby, trudno jest zbudować kąt pełen ciepła i dobrej atmosfery.
Podsumowując – maluj w wyobraźni obraz swojego domu, ale nie złość się, gdy nie wszystkie kreski wychodzą równo.
Korzystaj z technologii i lifehack’ów, ale nie daj się im zwariować
Bardzo spodobała mi się myśl Agnieszki Krzyżanowskiej z książki „Prosto i uważnie na co dzień”, o której niedawno pisałam (KLIK), że jeszcze nikt nie wymyślił aplikacji do poprawiania życia i samozadowolenia. Przełożyłam ją na prowadzenie swojego domu i zajmowanie się ogrodem.
Nie mam domu naszpikowanego elektroniką, która wyręcza nas w różnych czynnościach. Nie mam też sztabu ludzi do pomocy, ale mam cudownych członków rodziny, którym praca, samodyscyplina i zaangażowanie nie są obce. To relacje, wzajemny szacunek i zainwestowany wysiłek tworzą nasz dom i dlatego lubimy poświęcać mu swój czas i energię. Czasem możemy je jednak zaoszczędzić korzystając ze współczesnej technologii.
Jeśli jeden robot kuchenny pozwoli pozbyć się czterech innych urządzeń i zaoszczędzić trochę czasu, to warto w niego zainwestować.
Jeśli nie mam ochoty na dłuższe gotowanie, wybieram przepisy, które wymagają jedynie skorzystania z piecyka, w którym ustawiam odpowiednie funkcje.
Jeśli mogę umówić wizytę do lekarza online, to korzystam ze specjalnego serwisu, a jeśli mam możliwość podania stanu liczników za gaz i prąd i zapłacenia wszystkich rachunków poprzez specjalną aplikację w telefonie, to wybieram takie właśnie rozwiązanie – możecie je poznać TUTAJ.
Polub to co robisz w domu, ale też ułatwiaj sobie życie
W książce „Cud uważności” myśliciel buddyjski Thich Nhat Hanh opisał m.in. nieznośnie żmudny obowiązek zmywania naczyń po całym zakonie, który przypadał każdemu młodemu mnichowi. Thich wspomina zmywanie misek z użyciem popiołu, ryżowych łusek i zimnej wody jako doświadczenie, które pomogło mu wypracować przytomność umysłu. Wprost pisze o tym, że „automatyczna zmywarka – to już trochę za wiele!”.
Wiele osób lubi zmywać naczynia, prasować, myć okna, odkurzać, grabić liście w ogrodzie, bo w tych prozaicznych czynnościach, odnajduje spokój i zadowolenie, a także uważność. Jeśli dana czynność nas odpręża albo jeśli dzięki niej „wyłączamy” się odsuwając troski i złe myśli na bok, to dlaczego mielibyśmy z niej rezygnować?
Jeśli zmywanie sprawia nam przyjemność, róbmy to, ale jeśli postrzegamy tę czynność jako pożeracza czasu, który moglibyśmy spędzić z dzieckiem czy mężem, skorzystajmy ze zmywarki.
Mam taką niepisaną umowę z mężem, że w weekendy gotuje on, a ja z przyjemnością ogarniam potem kuchnię. Nie macie pojęcia jak lubię sprzątać ten nasz poobiedni rozgardiasz w zamian za ładnie podany i pyszny obiad zrobiony przez męża.
Przyjemność sprawia mi też sprzątanie po domowej imprezie. Widzę efekt swojej pracy, a sprzątając wspominam jak dobrze bawiliśmy się rozmawiając czy wygłupiając ze znajomymi.
Bardzo lubię też wiosenne porządki w ogrodzie, bo po nich mogę w pełni rozkoszować się przyjemnym dla oka otoczeniem, wypić poranną kawę na czystym tarasie czy wieczornego drinka na świeżym powietrzu, na co czekałam przecież przez długie jesienne i zimowe dni.
Złap dystans i to duży
Dystans to słowo klucz i pewnie powinno znaleźć się na pierwszym miejscu, bo tak szczerze odpowiedzmy sobie na pytanie jakie znaczenie, z perspektywy czasu, ma to, że nie umyłam tarasowego okna, nie wyprasowałam pościeli, nie posprzątałam w pralni, kolejny miesiąc nie zajęłam się ramkami z rodzinnymi zdjęciami, a część doniczek wciąż czeka na juki z Ikei?
Zaprzątanie sobie głowy, a co gorsza, udzielanie swojego nastroju innym członkom rodziny, sprawia, że wszyscy czujemy się mało komfortowo. Kiedyś miałam syndrom niespokojnych nóg, dzisiaj mam luz w temacie i polecam go każdemu, bo prowadzenie domu powinno sprawiać też przyjemność. Mi sprawia. A jak jest z Wami? 😉
Wpis powstał we współpracy z TAURON Polska Energia.
Fot. Pexels i Tauron
* * *
Jeśli spodobał Ci się ten wpis albo uważasz, że może kogoś zainteresować lub zainspirować, udostępnij go proszę. Będzie mi też miło, jeśli skomentujesz go poniżej.
No i zaglądaj regularnie na Facebook i Instagram. a także na Instagram Stories, bo jestem tam codziennie.
Mnie sprzątanierelaksuje!
ps.Bardzo zgrabna wspołpraca 🙂
pps.Kiedy Młody przylatuje? 😀
Najbliższa niedziela!!!!!!
Mega!! Jestembardzo ciekawa jak jego wrażenia z życia w Kanadzie :).
Oj, będzie o czym rozmawiać, choć w sumie to jesteśmy na bieżąco. Dzięki bezpłatnemu wifi słyszymy się z nim i widzimy codziennie. Czasem nawet dwa razy dziennie 🙂
To czkeam na wpis jak się zyje nastolatkowm w Kanadzie :D.
Nie sądzę, żeby się ukazał, choć z całą pewnością byłby to ciekawy dla wielu materiał, a ja miałambym o czym pisać, ale mój syn całkowicie odcina się od sieci i nie chce, żeby o nim pisać.
Damn,może da sięnamówić jednak 😀
Nope.
O nie!! A ja umieram z ciekawości!
Naprawdę byłoby o czym pisać. Od 28 sierpnia tyle się wydarzyło, że póki co ja tego nie ogarniam, a to dopiero przecież początek. Mój mąż to miał nawet pomysł, żeby założyć bloga o zagranicznej edukacji, bo ludzie generalnie się tym interesują. Szczególnie młodzi.
O!!Genialny pomysł z tym blogiem!!Serio 😀
Ja wiem, ale jak widzę jaki ogrom opcji i decyzji jest do podjęcia każdego dnia, to taki blog jawi mi się jako kolejny pełny etat. Poza tym byłby ciekawszy, gdyby poparty był praktyczną wiedzą nastolatka, jego spostrzeżeniami i odczuciami, a mój syn stroni od uzewnętrzniania się i nie ma opcji, żebym namówiła go na współpracę w tym zakresie. Robienie tego bazując tylko na teorii nie ma sensu, bo tę samą teorię można wygooglać w sieci. Będę miała na uwadze, ale raczej nic z tego.
Niszowego masz syna- teraz każdy chce być w sieci. Alemoze kiedyśmu sięzmieni i o tym zacznie opowiadać 🙂
Opowiadać będzie, ale tylko prywatnie. To się nie zmieni. Im starszy, tym bardziej zdeterminowany. W sieci go nie będzie. Jeśli się pojawia to jako ktoś inny, drwiący i nieprawdziwy 😉 Czasami śmieję się, że to typ Wojewódzkiego – nigdy nie pokaże publicznie prawdziwego oblicza, ale na przekór innym będzie robił sobie jaja, w które niektórzy uwierzą.
I lubię go jeszcze bardziej! 😀
„Podsumowując – maluj w wyobraźni obraz swojego domu, ale nie złość się, gdy nie wszystkie kreski wychodzą równo.” Przepiękne zdanie!
Podziwiam. Ja nie potrafię utrzymać pożądku nawet przez 24h 😛
A czy ja gdzieś napisałam, że mam porządek? 😀 No ok, wspomniałam o nim w ogrodzie i na tarasie, ale ten starcza na krótko. Trawa rośnie, liście spadają, meble się kurzą, zabawki roznoszą. Same normalnie.
Widzę, że czesc komentujących osob prowadzenie domu rozumie jako sprzątanie, a dla mnie oznacza to organizację wszystkiego – począwszy od kupowania rzeczy do domu, urządzani go, jego porządkowanie, ale też organizację zajęć, zarządzanie domowym budżetem, a przede wszystkim obowiązkami, na które kładziesz spory nacisk. Dom to jest troszeczkę taka mała firma, którą trzeba pozarządzać pod wieloma względami, ale podobnie jak Tobie, mi sprawia to ogromną przyjemność i satysfakcję.
Zgadza się. Prowadzenie domu to szereg składających się na ten proces czynności. Sprzątanie jest jedynie jednym z nich. Poza tym prowadzenie domu przy trójce dzieci, nieregularnej pracy, licznych aktywnościach poza domem wymaga jakiegoś planu i organizacji, a także pewnego wysiłku kazdego z członków rodziny – po prostu współpracy.
Miałam odwrotnie bo do sprzątania jako dziecko byłam zmuszona. Teraz uczę się tego z motywacji chęci zadbanie o własną przestrzeń i z takiego poczucia estetyki.I tylko wtedy kiedy mam na to siłę. Z ciekawością przeczytałam że Ty masz inaczej i łatwiej mi zrozumieć inne podejście. Bardzo się cieszę że ptzepracowalas to. Gratuluję:)
Na siłę to w zasadzie nic się nie da zrobić, ale już z własnej woli wychodzi znacznie lepiej. Z takiego właśnie wychodzę założenia i dlatego staram się być wyrozumiała 😉 Wiem, że kolejnego dnia zastanę miłą niespodziankę 🙂
Wydaje mi się, że większość kobiet narzeka na sprzątanie w domu, bo nie uczy właśnie swoich bliskich wzięcia odpowiedzialności za wspólną przestrzeń. Moi chłopcy sami nie garneliby się do pracy, gdybym ich do tego nie zachęcała, a czasami wręcz mocno nakłaniała czy naciskała. To trochę tak jak w pracy – szef wymaga i szef rozlicza 😉
Też tak mi się wydaje. Jeśli nie wymagasz, nie oczekuj wyników. Poza tym tu nie chodzi tylko o sprzątanie, ale też inne obowiązki – odrabianie lekcji, wyprowadzanie psa, zrobienie sobie kolacji, zrobienie zakupów, podlewanie kwiatów, itd.
Nie lubię sprzątać. Niestety, wyniosłem to z domu, bo moja mama stawiała sprzątanie na najwyższym piedestale. Obiecałem sobie, że gdy będę dorosły, sprzątanie nie będzie nigdy priorytetem. I nie jest. Ale jest zbyt duży bałagan i to mi przeszkadza. Na razie oczyszczam dom z rzeczy, gdy jest ich mało, to i porządkowanie jest mniejszym problemem
No dla mnie sprzątanie też nie jest priorytetem, ale przy pięcioosobowej rodzinie, sporym domu i ogrodzie było i jest nieuniknione. Czy lubię czy nie lubię, poza tymi trzema przypadkami, o których wspomniałam w tekście, nie zastanawiam się nad tym zbytnio, tylko po prostu ogarniam, a mając pomoc w postaci domowników nie jest to temat, który jakos szczególnie zajmuje mi głowę i tym chciałam się właśnie podzielić. Organizując sobie odpowiednie wsparcie, czynności, które muszą być zrobione i na które nie zawsze mamy ochotę, nie są problemem. No ale ja generalnie należę do osób, które lubią upraszczać sobie życie ?
Ej, a tak w ogóle to tekst nie jest o sprzątaniu domu ?
Nie? Myślałem, że mycie okien, prasowanie, zmywanie, to sprzątanie… 🙂
Nie wierzę Dawid, że nie przeczytałeś artykułu ? Sprzątanie domu to tylko jeden z elementów składający się na jego prowadzenie.
Nauczyłam się czerpać przyjemność ze wszystkiego. Sprzątanie, odkurzanie, czy odśnieżanie to dobry trening. Rachunki-polecenia zapłaty i nie zaprzątam sobie nimi głowy. Jedynie szkoła nie przeraża, nauczyciele wciąż są bardzo pomysłowi, a dzieci zapominalskie i ok północy oznajmiają, że na rano muszą mieć coś, czego akurat nie ma. Średnio tak raz w tygodniu 😉
Łoo, lepiej nie wchodź tutaj na wątek szkoły, bo to dopiero jest temat na wiele artykułów. Gdybym prowadziła bloga parentingowego to chyba to były główny temat do wielu dyskusji.
Cenię sobie organizację. Nie mam wszystkiego zaplanowanego co do minuty, a czasem moje plany biorą w łeb, ale lubię gdy wszystko jest w miarę ogarnięte. Czasem to oznacza, że się sprężam, czasem, że odpuszczam. Grunt, żebym była szczęśliwa 🙂
I pięknie to ujęłaś w pigułce. W zasadzie jest to najlepsze podsumowanie mojego artykułu 🙂
Różnorodne sposoby ułatwiania sobie życia są mi bliskie – listy zakupów, jadłospisy, wykorzystywanie aplikacji i stron internetowych do robienia zakupów i ogarniania rachunków. I tak jak piszesz, im większy dystans – tym łatwiej 🙂
No sielanka poprostu!!! 🙂 przydałaby się jakaś mała Zosia Samosia bo w otoczeniu samych chłopów i stada zwierząt rzadko kiedy mogę odpuścić, jakoś potomkowie zupełnie nie chcą odnaleźć ani krzty przyjemności w domowych obowiązkach…
Aż ciśnie się na usta – jak sobie pościelesz tak się wyśpisz, ale nie będę taka okrutna i powiem, że wiem, że czasami jest trudno. Ale skoro użyłaś określenia sielanka, to znaczy, że źle napisałam artykuł, bo chodzi właśnie o luz i dystans, nie spinanie się, ale też stawianie wymagań wszystkim członkom rodziny, bo przecież mieszkają i korzystają z tego samego domu. Poza tym sielankowo to nigdy nie jest, ale nauczyłam rodzinę, że skoro wychodziłam do pracy rano i wracałam wieczorem (jak inni), to nie widziałam uzasadnienia, żeby pracować jeszcze za wszystkich w domu. Wymagałam, uczyłam i dzisiaj jest mi… Czytaj więcej »
Świetny post i przede wszystkim bardzo pomocny 🙂
od przyszłego roku będę prowadzić swój dom więc czeka mnie nie lada wyzwanie!
To wyzwanie może sprawiać naprawdę dużą przyjemność. Pamiętam swoje pierwsze wynajmowane mieszkanie. Cieszyłam się z każdego zakupionego drobiazgu jak dziecko. Powodzenia.
Jako początkująca żona i pani domu, mam jeszcze parę rzeczy, które kuleją.. Ale staram się, czuję coraz większe poczucie spełnienia, więc chyba to dobry znak 🙂
Jako doświadczona żona i pani domu zdradzę Ci Marta pewną tajemnicę. Otóż zawsze coś kuleje, ale najważniejsze to poukładać sobie wszystko tak, żeby nam nie zakłócało rytmu dnia, nie zaprzątało niepotrzebnie głowy, nie stresowało, nie odbierało drogocennej energii. Czyli chyba luz i dystans 😉 Poza tym niektórzy lepiej czują się w małym, arytystycznym rozgardiaszu, inni wolą poukładane życie. I podobnie jest z domem. Co kto lubi 😉