19 sty #10YearsChallenge – zamiast zdjęć osobiste refleksje
Facebooka opanował hasztag #10YearsChallenge. Nie wiem dlaczego jest taki popularny, ale wiem, że jestem chyba jedyną osoba, która 10 lat temu wyglądała lepiej niż dzisiaj 🙂
Większość zdjęć znajomych jakie widziałam w ostatnich dniach były zdecydowanie na korzyść dzisiejszego wizerunku. Bardziej świadome swoich atutów kobiety wyglądają o niebo piękniej i pełniej (nie mam tu na myśli kilogramów) niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie publikuję swojego zdjęcia sprzed 10 lat, bo szkoda mi czasu na szperanie wśród wielotysięcznego zbioru i wybieranie tego najbardziej charakterystycznego. Zabawa ta jednak (jak domnieniam o nią w tym wszystkim chodzi), przywołała we mnie pewne refleksje: kim byłam 10 lat temu, jakie miałam plany, jak patrzyłam na życie. Po chwili namysłu doszłam do wniosku, że nie zamieniłabym siebie na tę osobę sprzed 10 lat. Jasne, że fajnie byłoby być młodszym, ale tego akurat nie zmienię i mogę jedynie cieszyć się tym czego nauczyłam się w toku życia i czym mogę cieszyć się dzisiaj.
„Mądrość życiowa polega na eliminowaniu tego, co nieważne.”
Lin Yutang
10 lat temu myślałam, że przede mną całe życie
Teraz widzę to inaczej. Żyję tu i teraz, planuję najwyżej na rok do przodu, a z przeszłości korzystam jedynie ze swoich doświadczeń. Nie oglądam się za siebie, nie rozmyślam, że mogłam te 10 lat przeżyć lepiej, nie zachłystuję się sobą i swoimi osiągnięciami (piszę o tym, bo mam wrażenie, że to takie trendy teraz). Za to nie przestaję się uczyć, doświadczać wciąż nowych rzeczy, przełamywać własne lęki, chłonąć i dostrzegać co w życiu ważne na co dzień, a nie tylko od święta.
10 lat temu brakowało mi do wielu spraw dystansu
Krótko mówiąc miałam więcej spinki niż było to konieczne.
Przejmowałam się rzeczami, na które nie miałam wpływu.
Łatwiej się denerwowałam drobnymi, a tak naprawdę nieistotnymi rzeczami.
Przeżywałam drobne potknięcia.
Porównywałam się z innymi.
Rezygnacja z wielu rzeczy sprawiała mi trudność.
Brałam odpowiedzielność za rzeczy, którymi nie musiałam się zajmować.
10 lat temu nie potrafiłam odmówić myśląc, że w ten sposób zranię
Dziś potrafię oddzielić decyzję od relacji skupiając się przede wszystkim na właściwym DLA MNIE wyborze z jednoczesnym zachowaniem szacunku do czyichś potrzeb. Pomocy nie odmawiam, ale wykorzystywaniu mówię stanowcze NIE.
Asertywność, zdrowy egoizm, troska o własne zdrowie to nie przejaw samouwielbienia, lecz dojrzałości.
10 lat temu wydawało mi się, że muszę zrobić jak najwięcej
Dzisiaj wiem, że warto zrobić mniej, a lepiej. Sztuka eliminacji nie jest łatwa, ale można się jej nauczyć przeciwstawiając się presji społecznej, kierując się własnymi zasadami i możliwościami uwalniając się jednocześnie od błędnego przekonania, że tylko ambitni ludzie dużo pracują i dzięki temu osiągają sukces.
10 lat temu czułam się ciągle zajęta i jednocześnie nieproduktywna
Uważność o czym pisałam w poprzednim artykule KLIK nauczyła mnie zarządzania własnym czasem, tak, żebym mogła go rozdzielić pomiędzy obowiązki i przyjemności, a także wypracować równowagę pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym. Nie, nie doszłam do perfekcji i wciąż brakuje mi czasu, ale ten stan rzeczy nie spędza mi już snu z powiek jak niegdyś. Po prostu robię swoje i idę dalej.
10 lat temu byłam dumna ze swojej multizadaniowości
Umiejętność robienia wielu rzeczy naraz uważałam za swój wielki atut i wizytówkę. Dzisiaj uważam, że to zło i nie mam na myśli jednoczesnego jeżdżenia na orbitreku i słuchania podcastu tylko robienia kilku wymagających indywidualnego skupienia czynności w tym samym czasie.
Kiedyś myślałam, że multizadaniowość jest dobrym rozwiązaniem na kurczącą się dobę i powodem do samozadowolenia. Dzisiaj widzę jak bardzo osłabia naszą efektywność, w rezultacie czego mamy słabsze wyniki.
10 lat temu uważałam, że kariera zawodowa jest niemalże najważniejsza
Dzisiaj uważam, że zdrowie, małe i duże szczęścia, zgoda między ludźmi, czas dla siebie, akceptacja siebie, realizacja własnych marzeń, czynienie dobra i to, że kładę się spać ze spokojną głową i wstaję pełna energii i wiary w to, że przeżyję kolejny fajny dzień, są ważniejsze od tego na jakim stołku siedzę.
10 lat temu wydawało mi się, że rutyna zabija
kreatywność, radość oraz satysfakcję i że jest tożsama z nudą. Jakiś czas temu zrozumiałam, że porządkuje ona chaos, wycisza i powoduje, że jesteśmy spokojniejsi wewnętrznie, a także szczęśliwsi. Rutyna daje poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, pozwala też sprawiać sobie drobne przyjemności każdego dnia. I okazuje się, że można ją polubić.
10 lat temu nie miałam świadomości jak bardzo zły wpływ na moje życie mieli ludzie o toksycznych inklinacjach
Pisałam o tym już wiele razy i żałuję, że nie wiedziałam tego wcześniej. Pozbycie się toksycznych znajomości, unikanie ludzi, którzy są zawistni i mają problem ze sobą, daje przestrzeń na budowanie prawdziwych i wartościowych relacji.
Toksyczni ludzie mają ogromny wpływ na naszą podświadomość. Wolimy uwierzyć, że jesteśmy mało wartościowi niż zrozumieć, że na naszej drodze pojawili się niewłaściwi ludzie.
10 lat temu gorzej się odżywiałam
Nie zawsze odżywiałam się zdrowo. Wprawdzie nawyków nie miałam jakichś bardzo złych, ale nie miałam problemu z tym, żeby w przerwie lunchowej wyskoczyć ze znajomymi na hamburgera do pobliskiego Burger Kinga czy zjeść chińską zupkę z torebki. Moja dieta była wprawdzie urozmaicona, ale z powodu doskonale działającego metabolizmu, nigdy nie musiałam zwracać uwagi na swój jadłospis.
Teraz odżywiam się bardziej świadomie, a przygotowywanie zdrowych, kolorowych, smacznych i wartościowych posiłków sprawia mi przyjemność.
10 lat temu częściej chorowałam
Na zdrowie nigdy nie narzekałam, ale był czas, kiedy częściej łapałam infekcje. Myślę, że miało to związek z emocjami, którymi się karmiłam, stresem, podejściem do życia i tym wszystkim o czym piszę wyżej. Od kilku lat nie choruję, a chwile osłabienia zdarzają się rzadko i potrafię szybko się z nimi uporać.
Wzorcowe wyniki krwi potwierdzają, że zdrowy styl życia zaczyna się w głowie.
10 lat temu nie wiedziałam, że za 2 lata spotka mnie najbardziej bolesny cios od życia. A potem kolejny i kolejny.
Te bolesne doświadczenia przewartościowały moje życie i dlatego jestem tu gdzie jestem i jestem jaka jestem.
10 lat temu nie zdawałam sobie sprawy z tego, że za 10 lat, pomimo różnych rozczarowań i życiowych trosk będę szczęśliwą osobą
Tak po prostu.
Na koniec podrzucam kilka obrazków z hasztagiem #10YearsChallenge, które są bardziej wymowne niż osobiste zdjęcia. Podejrzałam je u znajomych i w sieci.
Pozostawiam pod refleksję i życzę Wam kolejnych pięknych 10 lat.
* * *
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł i myślicie, że może komuś się przydać lub zainspirować do wprowadzenia zmian w swoim życiu, będę wdzięczna za jego udostępnienie.
Jesteście ze mną na Facebooku i Instagramie? Chodźcie, tam jest fajnie
W ciągu 10 lat zmienia się całe życie. 10 lat temu byłam nastolatką, na razie nie ma czego porównywać, bo byłam kompletnie inną osobą.
Zdecydowanie daleka droga jeszcze przede mną, żeby nauczyć się odmawiać kiedy trzeba i popracować na asertywnością – mam nadzieję, że zajmie to mniej nić 10 lat.
Myślę, że każdy kto wykorzystuje umiejętności autorefleksji powinien być w stanie zobaczyć postęp, zwłaszcza patrząc na poprzednie 10 lat. A taki 10 years challenge, jaki Ty zrobiłaś ma o wiele większą wartość niż wrzucane zdjęcia na fejsbuka.
Dziękuję Kasiu za ciepłe i mądre słowa. Też mi się wydaje, że refleksje czynią nas bardziej wrażliwymi i otwartymi na otaczający nas świat, w tym również nasze życie.
Aż mi się wzięło na refleksję – i może nawet napisanie czegoś zainspirowany 😉 Aczkolwiek zestawienie fotek też jest fajne, bo na co dzień nie widzimy zmian 🙂
Świetne podejście. Na pewno dużo bardziej wartościowe i wyczerpujące niż robienie sobie fotek czy żartów ;] Myślę, że akurat z tego wyzwania wyszłaś bogatsza i bardziej świadoma tego kim jesteś. Warto samemu robić to w domu.
Ja co jakiś czas rozmawiam z przyjaciółmi o dzieciństwie, albo poprzednich latach właśnie. Wtedy się właśnie pojawia taki czas refleksji. Niestety zazwyczaj są to nostalgiczne i smutne momenty. To wyzwanie przynajmniej tego oszczędza i można się bardziej pozytywnie „ocenić” 🙂
Powodzenia za kolejnych 10 lat!
Wspominając przeszłość trudno uniknąć nostalgicznych momentów, ale ważne, żeby nie przysłaniały one tego co dobre i pozytywne.
Pozdrawiam również.
U mnie przez 10 lat też się wiele zmieniło. Część Twoich podpunktów pokrywa się z moimi.
Zupełnie przypadkiem, nie wiedząc nawet o tej „akcji”, trafiłam tutaj kilka dni temu i…..zostaję! Wsiąkłam w Twoje wpisy i dziękuję za nie ?. Jak tu teraz mieć „więcej” czasu, skoro mam takie zaległości ?? Czytam od początku, a jednocześnie te tytuły, które mnie ciekawią ?.
Sama jestem na takim etapie w swoim życiu, że chcę wszystko uporządkować,wyznaczyć priorytety. Dobrze jest móc czerpać inspiracje od kogoś takiego jak Ty ?.
Pozdrawiam!
O rany, jaki komentarz! Jak miło! 🙂 Jeśli mogę coś doradzić, to wybieraj to co Cię najbardziej interesuje, bo wpisy z początku, choć poglądowo NIC się nie zmieniły, to jednak styl pisania mają nieco inny, w sensie chyba troszkę go poprawiłam 😀 Możesz też skorzystać z zakładki, którą w sumie też muszę zaktualizować -> https://esencjablog.pl/zacznij-tutaj/, ale masz na niej wiele artykułów w jednym miejscu. Poza tym, jeśli chcesz mnie lepiej i bliżej poznać i trochę z innej strony, zachęcam to wpadania na Insta Stories -> https://www.instagram.com/esencjablog.pl. Codziennie tam coś publikuję, nagrywam, gadam do swoich obserwatorów i to tam wchodzę w… Czytaj więcej »
Baaardzo dziękuję za wskazówki ?. Chyba rzeczywiście na razie pozostanę przy interesujących tutułach, bo mój cudowny niemowlak weryfikuje plany regularnego czytania ?. Kiedyś chciałam zmieniać wszystko na raz i „na już”, ale perfekcjoniści chyba tak mają- wszystko albo nic. Kończyło się to niezadowoleniem i jeszcze większą frustracją, że chcę, a nie potrafię zwolnić, zadbać o siebie, pomyśleć w końcu o sobie itd. Może to głupie porównanie, ale patrząc dziś na synka jak stawia pierwsze kroki, pomyślałam, że tak samo powinnam podejść do zmian ,które chcę wprowadzić. Nawet jak się potknę, to trzeba się podnieść i próbować dalej, dokładnie tak jak… Czytaj więcej »
O tak, porównanie do małego dziecka jest bardzo trafne. Róbmy swoje małymi kroczkami i po kolei. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, trzeba je po prostu zaliczyć, nauczyć się ich i wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Tak, to jest dobra strategia, którą ktoś za nas już wcześniej wymyślił 😉
Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam cieplutko.
A mnie strasznie zadziwia moda na style życia 🙂 Widzę to u Ciebie i bardzo wyraźnie widzę u siebie. Kiedyś żeby być z siebie zadowoloną musiałaś robić 5 rzeczy na raz, multizadaniowość rządziła naszą pracą, a praca w korporacji była szczytem marzeń. Ubrania z sieciówek były super, a o weganach mało kto słyszał. Teraz nadszedł czas na slow life, uważność i minimalizm, pracować najlepiej u siebie i dla siebie, ubraniowe rękodzieło staje się bardzo popularne i generalnie im mniej znana firma tym lepiej, a weganami są już właściwie wszyscy 🙂 Strasznie jestem ciekawa co będzie za 10 lat 🙂
Dla niektórych być może moda i trend to to samo, ale dla mnie nie. Moda kojarzy mi się z czymś co przemija, a trend to kolej rzeczy wynikająca z uprzednich doświadczeń. Slow life, uważność, minimalizm choć denerwuje wielu, jest koniecznością, która jest następstwem pędu życia. Jego tempo zaczęło niekorzystnie odbijać się na naszym zdrowiu, objawiać depresjami i innymi chorobami, a także samobójstwami.
Styl życia można sobie wybrać. Ja wybrałam, a właściwie cały czas uczę się i ćwiczę, testuję, doświadczam tego co odpowiada mi najbardziej i pomaga odnajdywać równowagę. Myślę Kasiu, że doskonale to rozmiesz, bo u Ciebie jest podobnie.
Musze zrobić sobie takie 10 letnie podsumowanie.
Wcale nie musisz.
Dało mi to do myślenia. Jak zaczęło się 10YCh byłam na urlopie i teraz dopiero ogarniam o co chodzi.
Wow! Aż zaczęłam myśleć, co prawda nie nad tym co było (10 lat temu miałam 8 lat, więc nauczyłam się od tego czasu praktycznie wszystkiego, co wiem o życiu…), a o tym jak mogłaby wyglądać taka moja lista za 10 lat.
Wiele lat temu napisałam do siebie list, zalakowałam kopertę i dałam mojej mamie, żeby wysłała mi go po 10 latach. Oczywiście o nim zapomniałam, ale moja mama nie. Wyobraź sobie moje zaskoczenie, kiedy pewnego dnia znalazłam go w skrzynce i przeczytałam jego treść. Polecam 🙂
Wow, piękny wpis! 10 lat to czas, w którym można zrobić wiele.. to też czas, w którym można nic nie zrobić. Ty nauczyłaś się wspaniałych rzeczy- przede wszystkim podejścia do życia pełnego świadomości 🙂
Z tego jestem chyba najbardziej zadowolona, bo teraz żyje mi się znacznie bardziej spokojnie i przyjemnie niż wtedy, kiedy niepotrzebnie się spinałam i przejmowałam tym czym nie trzeba.
Ciekawe, bardzo mądre i głębokie przemyślenia 😉 Ja szczerze nie lubię takich podsumowań i je unikam, nawet w okresie noworocznym gdzie każdy szaleje na punkcie planowania swojego życia 😉
Noworocznych postsnowień też nie znoszę, ale refleksji ulegam dość często, ponieważ porządkuje pewne sprawy w mojej głowie.
Mnie ta zabawa uświadomiła, jak bardzo zmieniłam się przez te 10 lat. Z imprezującej dziewczyny stałam się świadomą siebie kobietą, która wie czego chce. W zasadzie wygląd w tej zabawie to jedno, ale uświadomienie sobie, jak 10 lat może zmienić twoje życie, zmusza do refleksji
Otóż to 😉
Świetny wpis. Twoje #10yearschallenge inspiruje i motywuje. Dziękuję Ci za Twoją szczerość w tym poście. PS. Podobno ten challenge miał za zadanie zebrać informacje dla Facebooka o naszym wyglądzie sprzed 10 lat. Takie stanowisko wysunęła jedna z moich znajomych.
Haha, szczerze wątpię. Niektórzy łączą to nawet z tymi masowymi oświadczeniami do Facebooka, ale to był łańcuszek, na który tak wiele osób dało się nabrać.
No i takie #10yearschallenge ma sens. Absolutnie szanuję za ten wpis i uświadomiłaś mi, że wbrew pozorom zrobiłam mały progres, ale jest jeszcze mnóstwo do poprawy. Aczkolwiek życie chwilą, tu i teraz i drobne przyjemności i najblizsi to absolutny priorytet również u mnie.A i odciącietych toksycznych,niezależnie czy „sami się odcinają”czy im się pomogło ;).
Dzięki Aga. Widze Cię na dobrej drodze, a z Twoim podejściem do zycia widze pełen sukces ?
Hehe, tego bedę się trzymać! 😀 :*
Z tym 2XL to już zdecydowanie przesadziłaś, pomimo upływającego czasu lalla Barbi niech się schowa! I może faktycznie „życie zaczyna się po 40-tce” bo wiemy już wiele I świadomie możemy wykorzystać tę wiedzę na własną korzyść? 🙂
Lalka Barbie to co najwyżej na półce Emki.
A siłę i wiedzę rzeczywiście czerpię w największym stopniu z ostatnich lat.
No to WIELKA ZMIANA w Twoim mysleniu, na plus. Widać, że nie zmarnowałaś tych lat i poświęciłaś je również na pracę nad sobą, na samopoznanie, gratuluję!
Zdecydowanie tak, ale to przychodzi tez samo wraz z dojrzałością ?
Piękny wpis, Olu. Wzruszyłam się, podpisuję się pod wszystkim. Dziękuję Ci za głęboką refleksję<3
Cudne grafiki na dole:) u mnie to wzrok dziś ekhmmm nie ten sam…
Buziaki, ściskam???
Wzrok to u mnie akurat od 10 lat ten sam słaby ?
A co do refleksji to szczerze mówiąc towarzyszą mi na co dzień, więc nie musiałam się nad nimi specjalnie wysilać ?
Jedyne #10yerschallenge, które trafiło do mnie to właśnie to Twoje Ola. Widziałam te same obrazki w internecie i to samo mnie poruszylo. O dziwo też zamiast przeglądać zdjęć zaczęłam myśleć co robiłam, gdzie byłam i co miałam w głowie 10 lat temu. Też nie wróciłabym do tego czasu. Dojrzałość tak bardzo ubogaca, choć ja czuję że wcale jej nie osiągnęłam, a zwyczajnie zbliżam się. Mimo to czuję że jest piękna.
Piękna konkluzja Kamila, ale z Twojej strony wcale mnie nie dziwi. Dlatego od naszego pierwszego spotkania czuję, że jest nam po drodze 😉
Super 🙂 namówiłaś mnie swoim wpisem do refleksji 🙂 zapraszam do siebie https://naprawdenienazarty.blogspot.com/