17 sty W hołdzie zimie i czego możemy nauczyć się dzięki uważności
W hołdzie zimie i czego możemy nauczyć się dzięki uważności
Zimą trochę zastygamy, trwamy w cieple i rozleniwieniu. Przychodzi jednak taki moment, kiedy zaczyna nas to uwierać, bo nacieszyliśmy się już ciepłem domowego ogniska, wieczorami z książką w ręku i leżącym za oknem śniegiem. Coraz bardziej tęskno do wiosny, lżejszych ubrań i diety, kawy na tarasie, powiewu ciepłego powietrza i odgłosów natury.
Jak każdy czekam na ten czas, ale w żaden sposób nie chciałabym go przyśpieszyć. Cieszy mnie to co jest teraz i korzystam z chwili – rześkości powietrza, skrzypienia pod butami, promieni słonecznych wymierzonych prosto w śnieg, krótszych dni i dłuższych wieczorów. Nie miewam spadków nastroju, staram się nie zwracać uwagi na topnięjący śnieg, który miejscami przypomina błoto, omijam malkontentów, odrzucam myśli o upływającym czasie. Wykorzystuję go na refleksję, świadomie chwilami zwalniam tempo, choć plany na ten rok mam ambitne. Zrozumiałam jednak, że zrealizuję je, jeśli zachowam wewnętrzny spokój i dystans do rzeczy, na które nie mam specjalnie wpływu.
Odrzucam też zbędny pośpiech i nie robię niczego nie siłę – nie walczę za wszelką cenę o nowych czytelników, do niczego się nie zmuszam, nie pojawiam się w miejscach, w których wypada bywać, nie robię tego czego oczekują ode mnie inni, w końcu nie zmieniam swoich warunków tylko dlatego, że ktoś inny jest mniej negocjowalny ode mnie. Działam na swoich zasadach i w swoim tempie. Raz szybszym, raz wolniejszym. Skupiam się na tym co mogę zrobić dobrze TERAZ. Nie za tydzień, nie za miesiąc, nie za rok.
Jestem osobą zadaniową i mam silną potrzebę realizowania tego co sobie zaplanowałam. Odhaczanie kolejnych punktów z listy daje mi poczucie dobrze wykorzystanego czasu i przygotowuje grunt pod dalsze działania. Pozwala mi też wygospodarować wolny czas dla siebie i bliskich.
Uszczęśliwia mnie mieszanka rzeczy, które robię zarówno z poczucia obowiązku, jak i dla przyjemności.
Zimą mogę przyjrzeć się temu na co latem nie mam czasu, bo zimowa pora jest od tego, żeby zrozumieć, że małe rzeczy mają wielkie znaczenie.
Właśnie teraz odkryłam, że
NIE TYLKO MY UCZYMY SIĘ UWAŻNOŚCI, ALE UWAŻNOŚĆ UCZY TEŻ NAS
Uważność uczy mnie szanowania swojego czasu i wykorzystywania go na rzeczy, które dają mi wymierną korzyść
Zima to nie lenistwo i zamknięcie w domu. Zima to skupienie na rzeczach, które są dla mnie ważne, dlatego w tym roku stawiam na konkretne projekty, których realizację rozpoczęłam jeszcze w grudniu. Ich celem jest mój rozwój i przełamanie wewnętrznych barier, dlatego jestem skupiona i odcinam się od tego co mnie rozprasza i przeszkadza w pracy. Wyznaczam sobie mniej zadań, ale za to o większym znaczeniu, przede wszystkim dla mnie. Marnowanie czasu już mnie znużyło. Co innego wykorzystywanie go na wypoczynek i refleksję.
Uważność uczy mnie szanowania siebie, ale też odmiennego zdania innych
Obserwuję swoją branżę od dłuższego czasu, dostrzegam zmieniające się potrzeby rynku, pojawiające się trendy i nie zawsze uczciwe praktyki. Widzę też tych, którzy dostosowują się do oczekiwań innych rezygnując ze swoich wartości. Mam zbyt dużo szacunku do siebie i swojej pracy, znam swoje możliwości, jestem świadoma swoich mocnych i słabych stron i nie widzę powodu, dla których miałabym wpędzać siebie we frustrację z powodu odpuszczenia własnych zasad.
Mam też szacunek do tych, którzy się ze mną nie zgadzają i uważam, że należy im zostawić wolną drogę. Bez gniewu, z prawem do własnego zdania i zachowania własnych warunków. Chodzi o życzliwość zarówno wobec siebie, jak i w stosunku do innych.
Uważność uczy mnie podejmowania właściwych decyzji
Pośpiech jest złym doradcą i choć decyzje lubię podejmować szybko i „po męsku”, to pilnuję tego, żeby nie w każdym przypadku ulegać własnej spontaniczności.
Do niektórych decyzji trzeba dojrzeć, niektóre dobrze przemyśleć, a do niektórych potrzebna jest odwaga, wyparcie własnych ograniczeń w głowie i zmiana myślenia. Skupienie, refleksja, „przespanie się” z problemem, danie sobie czasu często owocują właściwymi decyzjami. Nie oznacza to, że nie popełnimy błędów, ale chodzi o to, że myślenie pod presją czasu zmusza nas do dostosowywania się do innych i niekiedy działanie wbrew sobie.
Uważność uczy mnie odkrywania niuansów codziennego życia, przyrody, relacji, odmienności
Uważność uczy mnie zwracania uwagi na rzeczy małe, codzienne, pozornie nieistotne, niedosłowne.
Jest mi bardzo dobrze z tym, że nauczyłam się zatrzymywać wtedy, kiedy odczuwam taką potrzebę, a nie wtedy, kiedy znajdę na to czas. Mam świadomość tego, że nie wyrabiam się ze wszystkim, ale związaną z tym złość i wyrzuty sumienia zamieniam na weryfikację swoich palnów. Jedna przeczytana książka czy jedno zlecenie mniej nie może czynić mnie nieszczęśliwą. W zamian mogę zyskać coś znacznie więcej. Na swoje dokonania patrzę z perspektywy nawiązywania relacji z ludźmi, zrealizowanych rzeczy, a nie tych, które utknęły w kalendarzu i zostaną zrobione w innym czasie.
Uważność uczy mnie zdrowszego jedzenia
Od kilku lat zwracam uwagę na to co i jak jem. Kiedy byłam dwudziestoparoletnią dziewczyną, satysfakcję sprawiało mi bycie wiecznie zajętym, w niedoczasie, zajmowanie się wieloma czynnościami naraz, wieczne gonienie. To wiązało się m.in. z jedzeniem w pośpiechu, korzystając z rozwiązań, które nie zawsze były dla mnie dobre. Młody organizm nie buntował się jednak, bo był zdrowy, pełen energii i entuzjazmu do życia i te rzeczy pozostały niezmienione. Natomiast kilka lat temu uznałam, że ten stan rzeczy nie musi trwać wiecznie i w końcu organizm powie DOŚĆ.
Zdrowe odżywianie to świadome kupowanie lepszej jakości produktów i praca nad prawidłowymi nawykami. To również droga do lepszego i zdroworozsądkowego życia w innych sferach życia.
To tylko początek tematu, choć uważność przewijała się już we wcześniejszych artykułach na blogu, ale będę go kontynuować w kolejnych wpisach dotyczących esencjalizmu i tego jak stałam albo staję się esencjonalistką, bo wciąż mam pewne lekcje do odrobienia.
Tradycyjnie na koniec artykułu pytanie do Was. Czy uważność jest obecna w Waszym życiu czy uważacie ją za jego zbędny element? Dajcie znać w komentarzu, chętnie z Wami podyskutuję 😉
* * *
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł i myślicie, że może komuś się przydać lub zainspirować do wprowadzenia zmian w swoim życiu, będę wdzięczna za jego udostępnienie.
Jesteście ze mną na Facebooku i Instagramie? Chodźcie, tam jest fajnie
[…] „W hołdzie zimie i czego możemy nauczyć się dzięki uważności” (KLIK) […]
[…] „W hołdzie zimie i czego możemy nauczyć się dzięki uważności” (KLIK) […]
[…] Myślę, że dużą rolę odgrywa tu uważność, która uczy mnie lepszego skupienia, większego zaufania do siebie, ale też pokory oraz dystansu do życia. O tym czego jeszcze nauczyła mnie uważność pisałam TUTAJ. […]
[…] o czym pisałam w poprzednim artykule KLIK nauczyła mnie zarządzania własnym czasem, tak, żebym mogła go rozdzielić pomiędzy obowiązki […]
Teraz potrzebuję właśnie skupienia, odpoczynku, wyciszenia, a nawet samotności. Czytam właśnie o esencjaliźmie i próbuję wprowadzić go do swojego życia, chociaż prawdę mówiąc jest już ze mną od jakiegoś czasu 🙂
Kasiu, jestem pewna, że wyciągniesz z tej filozofii bardzo dużo dla siebie.
Jak coś to przypominam tylko, że tworzę bezpłatnego ebooka o esencjaliźmie dla tych co zapisują się na mój newsletter (link do zapisów tutaj -> ). Moim celem na ten tydzień jest jego ukończenie, wiec trzymaj kciuki, żebym nic ponad to co przewiduje nie stanęło na jego drodze.
Koniecznie napisz co obecnie czytasz.
Prosto i uważnie na co dzień u mnie teraz się czyta, a w kolejce już kolejne książki czekają 🙂 Na newsletter oczywiście już się zapisałam 🙂 Buziaki i powodzenia!
Ach, Agę znam prawie na pamięć ?
Ja teraz nie mam wyjścia, jak tylko być uważną. Z noworodkiem inaczej się nie da 😀 Swoją drogą zauważyłam, że dziecko niesamowicie przewartościowuje wszystkie sprawy. Już nie jest tak ważne dla mnie, by podłoga była czysta, za to ważne jest, by dziecko było czyste, najedzone, zadbane i przytulone 🙂
Of course. Mówię to jako mama trójki dzieci ?
Ostatnio na wielu blogach przewija się temat nauki uważności i dobrze, bo za szybko pędzimy zapominając o tym, co naprawdę ważne.
W zimie zawsze można próbować doszukiwać się… motywów to fotografowania. ? wtedy zmiana aury na pewno nie pójdzie na marne?.
Tak naprawdę nie da się żyć, nie zwracając uwagi na… większość takich kwestii 😉
Pozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com/2019/01/martwe-dusze.html
Umiejętność cieszenia się małymi rzeczami swoją drogą, ale ja niestety zauważam, że zimą jestem „inną osobą”. Potrzebuję słońca do energii do działania, zimą wiele rzeczy przychodzi mi z trudnością, co siłą rzeczy rzutuje na moje samopoczucie…
Życzę Ci, żeby udało Ci się wypracować takie rozwiązanie, które pozwoli Ci funkcjonować zimą z taką samą radością co latem. Ja z zimy czerpię dużą moc, bo jest to czas, kiedy spędzam więcej czasu ze sobą i jest mi to bardzo potrzebne na kolejne miesiące. Wiem, że to brzmi banalnie, ale spróbuj spojrzeć na zimę nieco łaskawszym okiem. Przeanalizuj sobie co fajnego robisz o tej porze roku i zobacz jak różne sa to rzeczy od tych, które zwykle robisz wiosną czy latem. Zaplanuj też kilka nowych rzeczy, dzięki którym wstąpi w Ciebie nowa energia. Może przyda Ci się któraś ze… Czytaj więcej »
Przyda mi się ten wpis, bo może zacznę dostrzegać piękno w tej zimie, a nie tylko zimno.. 🙂
Ja działam bardzo podobnie ?
Tylko czy zadaniowość I odhaczanie kolejnych spraw (a większość z nas tak ma) nie burzy w naszym życiu uważności blokując zauważenie I docenienie tego, czym życie nas obdarowuje? elastyczność otwartego dopasowania się, brak tzw. spiny, radość z drobiazgów, wdzięczność, życzliwość I wiara, że życie przynosi nam to, czego aktuanie najbardziej potrzebujemy I co jest dla nas na tę chwilę najlepsze – to dla mnie najwyższy poziom flow do którego dążę, jednak przyznam szczerze, łatwo nie jest…
Aniu, jestem najlepszym przykładem tego, że można pogodzić zadaniowość z uważnością. Uważność to dla mnie strategia zarządzania czasem, który dzielisz między tym co niezbędne, a co możliwe. Jak wiesz cały czas jestem aktywna, a jednak nauczyłam się zwalniać i być tu i teraz.
Najgprzej było wtedy, kiedy walczyłam z własnym perfekcjonizmem i multizadaniowością. Nadal zdarzają mi się o sobie przypominać, ale wydaje mi się, że potrafię się im przeciwstawić. To ciągla nauka siebie i właściwa interpretacja tego czego oczekujemy od życia i od siebie samych.
Swoją drogą musimy uciąć sobie na ten temat dłuższą pogawędkę 😉
Piękny, piękny wpis, Ola. Tyle w nim ciepła i rodzinności. Dużo mądrych rzeczy, do pomyślenia. Dziękuję<3 buziaki najserdeczniejsze!
Dziękuję Agu. Love forever 🙂 Dobrej nocy.
Jakiś czas temu na uważność zwróciła uwagę zaprzyjaźniona blogerka i zdecydowanie dałam się ponieś temu pomysłowi. Zauważanie małych, fajnych rzeczy bardzo pomaga uspokoić życie, poukładać, docenić. A że od kliku miesięcy ciągle gdzieś się spiesze, bardzo doceniam te momenty gdy udaje mi się uważność dopuścić do głosu 🙂
Wiesz Ula, ja ćwiczę to mniej więcej od 4 lat, ale dopiero jakiś czas temu zrozumiałam i odczuwam sens tego wszystkiego. Dla mnie uważność to filozofia życiowa, strategia zarządzania swoim czasem i wydaje mi się, że jej właściwe pojmowanie przychodzi do nas wraz z doświadczeniem życiowym.
Wszystkiego dobrego Ula. Więcej czasu dla siebie i swoich drobnych przyjemności 😉
Tym tekstem dałaś mi do myślenia 🙂 Lubię cię czytać 🙂
Dziękuję Magda. Dobrego wieczoru.
Jako coachowi, uwazność nie jest obca. Dobrze, że ostatnio sie tyle o niej mowi i pisze.
Faktycznie, sporo na ten temat ostatnio, choć mam obawy, że niektórzy traktują uważność jako modę – przyszło to i pójdzie. Chodzi jednak o to, że doszliśmy jako społeczeństwo do takiego tempa życia, chorób i problemów ze zdrowiem fizycznym i psychicznym, że uważne życie wydaje się być sensownym rozwiązaniem, a przecież nie wykluczającym zawodowe ambicje i prywatne cele.