16 mar 15 prostych inspiracji na wprowadzenie natychmiastowych zmian w swoim otoczeniu
Wiele osób boi się zmian i źle czuje się w ich obliczu, ale zmiany towarzyszą nam każdego dnia i nie jest to możliwe, żeby ich uniknąć. Nie mam na myśli wielkich zmian, tylko codzienne życie, bowiem począwszy od przewidywalnych, porannych czynności, poprzez wydarzenia w ciągu dnia, a skończywszy na pozornie rutynowym wieczorze, zmiany zaskakują nas na każdym kroku. Czy nie jest tak, że każdy poranek niby taki sam, a jednak różni się od poprzedniego? Czy nie zaskoczyło Cię czymś dziś Twoje dziecko, mąż, szef, pies czy elektrownia, która wyłącza Ci prąd w najmniej oczekiwanym momencie? Czy przypadkiem Twój misternie sporządzony plan nie uległ zmianie, bo w pracy doszły nowe zadania lub rozchorowało Ci się dziecko? A nie stało się tak, że musiałeś odwołać wyjazd służbowy, bo klient wycofał się ze współpracy? A może musiałeś przesunąć wizytę u lekarza, bo spóźnił Ci się autobus? Każdego dnia jesteśmy bombardowani dziesiątkami zmian i przyjmujemy je „na klatę”, podejmujemy wyzwania „z marszu”, bez marudzenia, planu, spisywania nowych zadań i określania ich priorytetów. Tak po prostu – podświadomie akceptujemy zmiany, bo są one integralną częścią naszego codziennego bytu. Mnie od ustalania wielkich celów bardziej przekonuje wprowadzenie natychmiastowych zmian, często spontanicznych, choć zaczynam od tych mniejszych.
Przedwiośnie to dla mnie trudny okres. Z jednej strony czuję radość i ekscytację, z drugiej niewytłumaczalny niepokój. Przemiany w przyrodzie rodzą potrzebę zmian w mojej głowie i jeśli ich nie wdrożę, daję słowo, coś pierdyknie. Właśnie doszłam bowiem do momentu, kiedy szarpią mną sprzeczne uczucia, bo przestałam ogarniać wiele rzeczy, co tym bardziej dziwi, bo organizacyjnie zwykle radzę sobie całkiem nieźle. Najwyraźniej i na mnie pora, więc skrobnęłam sobie parę inspiracji, może i Ty znajdziesz coś dla siebie spośród złotej 15? I nie zrażaj się proszę, że brzmią podobnie jak te, które już widziałeś wcześniej. Diabeł tkwi w szczegółach 😉
15 prostych inspiracji na wprowadzenie natychmiastowych zmian
w swoim otoczeniu
- „nie chcem, ale muszem” zastąp „nie muszę, ale chcę” – ta zmiana musi zadziać się w Twojej głowie. Codziennie setki razy powtarzamy sobie: muszę iść, muszę zrobić, muszę przeczytać, muszę zobaczyć, muszę sprawdzić, muszę kupić. W skali dnia jest tego naprawdę dużo. A gdyby tak przestać w kółko powtarzać „muszę” i zamienić je na „chcę”. Ja wiem, że to fajnie brzmi w teorii, ale ja naprawdę chcę zrealizować pewne rzeczy, które od dawna czekają na mój pierwszy krok. Dzisiaj zaczynam pierwszą z nich, zaraz po tym jak opublikuję ten wpis. Mam nadzieję, że zapału wystarczy mi na dłużej niż do 21 marca.
- ogranicz swoją listę najważniejszych zadań do 2 sztuk dziennie – postanowiłam spisać i zrealizować każdego dnia tylko 2 (!) ważne dla mnie punkty z codziennej listy zadań. Mam taką listę jak każdy, tyle, że ona jest nienaturalnie długa, a mnie zaczyna frustrować fakt, że pomimo tego, że nie siedzę z założonymi rękoma, lista zamiast się kurczyć, wydłuża się. Chcę to zmienić. Na początek 2 najważniejsze zadania, ale takie, które jestem w stanie zrealizować w ciągu jednego dnia. To ważne, żeby nie przeszły na kolejny dzień. Tylko 2, ale pomyśl ile to ważnych rzeczy w skali miesiąca! Reszta to drobnica, która bezlitośnie zżera nasz czas.
- slow down, czyli zwolnij tempo życia raz dziennie na kilka minut – tylko raz dziennie, słyszysz? Wszyscy jesteśmy zaganiani do bólu. Notoryczny brak czasu, podupadająca organizacja, zmieniające się priorytety, stres i przeszkody potrafią doprowadzić nas do wściekłości, frustracji, zniechęcenia i poddania się. A gdyby tak tylko raz dziennie usiąść na chwilę i spokojnie wypić kawę / zrobić plan na kolejny dzień / przeczytać jeden zaległy magazyn / ułożyć puzzle z dzieckiem / wyjść na spacer / pogapić się w niebo / pogadać z kimś bliskim przez telefon / zażyć dłuższej niż zwykle kąpieli? (niepotrzebne skreślić). Moim rytuałem, który celebruję każdego dnia jest upajanie się aromatem ulubionej, gorącej kawy przy książce i śniadanie z jednym dzieckiem (reszta członków rodziny jest już wtedy poza domem). To tylko kilka minut dziennie, a jakie dobre rzeczy robi w głowie 😉
- po prostu zrób to – najważniejszy dla mnie punkt. Ty też na pewno masz jakiś zaległy projekt, zadanie, cel, pomysł, który kiełkuje w Twojej głowie od dawna. Ja mam dwa duże projekty, na których bardzo mi zależy, ale kompletnie nie mam czasu, żeby za nie się zabrać, bo są bardzo czasochłonne, angażujące, stresujące, nie dające żadnej gwarancji sukcesu i wiem, że wyprą inne zadania z mojej tygodniowej listy. Jeśli jednak nie zabiorę się za nie natychmiast, szanse na ich realizację z każdym dniem stają się coraz mniejsze. Czy nie jest tak w przypadku Twoich zaległych rzeczy?
- masz wielu znajomych, bliższych, dalszych, miłych, uczynnych, towarzyskich, ambitnych, inspirujących, takich, którzy są blisko Ciebie, ale w jakiś sposób część z nich (w sumie wystarczy 1 sztuka) powoduje, że nie do końca czujesz się komfortowo w swojej skórze. Zadanie dla Ciebie: zakasaj rękawy, zlokalizuj toksycznych ludzi wokół siebie i zrób z nimi porządek. Pomoże Ci w tym wpis Tekstualnej: „Ludzie, którzy są trucizną”.
- Twoja dieta nie jest zła? W porządku, moja też nie, ale zmiana pory roku, szczególnie z zimy na wiosnę ma to do siebie, że automatycznie masz ochotę na zmiany również w swoim codziennym odżywianiu. W zeszłym roku opracowałam sobie trendy żywieniowe na wiosnę i lato i wiesz co, nie tylko bardzo dobrze sprawdziły się w rzeczywistości, ale też pomogły mi zmienić moje nawyki na jeszcze lepsze. Jeśli wiesz co chciałbyś zmienić, jaki nawyk wyeliminować, czego spróbować, przygotuj swój dekalog żywieniowy. Ja już nad swoim pracuję.
- zrealizuj #mójpierwszyraz – to już kolejny raz, kiedy Cię do tego zachęcam, ale to jest naprawdę fajny sposób na otworzenie się na nowe doświadczenia, poznanie nowych ludzi, sprawdzenie siebie i swoich możliwości w nowych sytuacjach. Na początku stycznia wymyśliłam sobie, że w każdym miesiącu tego roku zrobię coś czego nigdy do tej pory nie robiłam w życiu. I tak w styczniu po raz pierwszy morsowałam, a w lutym biegałam na nartach. Właśnie przygotowuję się do marcowej odsłony projektu #mójpierwszyraz.
- zmień podejście do zmiany i przekrocz swój Rubikon, podejmij trudną decyzję, naucz się czegoś nowego – ja na przykład nie ogarniam wszystkich funkcji mojego aparatu fotograficznego, chciałabym też lepiej nauczyć się obrabiać zdjęcia w programach graficznych, nauczyć się kręcić filmy video (takie ambitniejsze niż 14-sekundowe Instagram Stories) i przeprowadzić serię wywiadów, a także webinar (miałam to zrobić już w grudniu, ale zdezaktualizował mi się temat i przestraszyłam się technicznych wpadek, które zdarzyły się znajomym).
- poddaj się metamorfozie – nowa fryzura, inny kolor włosów, wymiana garderoby, modyfikacja makijażu? Tego typu zmiany na wiosnę są dobre i nieuniknione. Ja już jestem po 😉
- dodaj energii sobie i oczyść miejsce, w którym spędzasz dużo czasu (ulubione miejsce w domu, kącik w pracy) – za taką poradę normalnie bym zatłukła, bo mój dom od miesięcy błaga o zmiany, a ja czuję, że to mnie rozprasza i drażni. Drobne zmiany zacznę od zajęcia się doniczkowymi kwiatami, bo strzelają focha. Nie wiem o co im chodzi, ale prawdopodobnie wyrosły z doniczek. Potem polecą wiosenne porządki w garderobach, kuchennych szafkach, spiżarni, tarasie, ogrodzie, garażu, strychu, czyli mam zajęcie na co najmniej 2 miesiące.
Nie musisz realizować wszystkich punktów, wystarczy, że obierzesz na początek 1-2, a do niego dołożysz jeszcze któryś z poniższych:
- zmień poranny i/lub wieczorny rytuał i sprawdź czy przypadkiem nie ucieszy Cię bardziej niż dotychczasowy.
- kup sobie fajny strój do ćwiczeń, nowy kostium do pracy, wiosenne obuwie z najnowszej kolekcji, kosmetyk do regeneracji włosów po zimie, nowy zegarek lub pióro – ja właśnie przeglądam sklepy internetowe w poszukiwaniu strojów fitness.
- idź do pracy, na uczelnię, do szkoły, przedszkola, klubu sportowego inną drogą niż zwykle – na wiosnę przesiadam się z samochodu na rower, hulajnogę, rolki, deskorolkę. Oczywiście kiedy tylko czas na to pozwoli.
- zrób coś nietypowego albo szalonego i innego co doda Ci energii na wiosnę – udaj się na bodypainting, zapisz się na lot w tunelu aerodynamicznym lub kurs salsy, zaplanuj dzień w wesołym miasteczku, zalicz noc muzeów, skocz na bungee, cokolwiek.
- oddziel marzenia od rzeczywistości – moim ulubione ostatnio hasło to: Instagram vs rzeczywistość (przymróż oko). Z marzeniami jest troszkę tak jak z Instagramem. Upiększasz je i idealizujesz, ale ważne jest, żebyś umiał oddzielić je od rzeczywistości. Ja nie mam problemu z tym, że życie nie zawsze wygląda jak na Instagramie, ale lubię marzyć i lubię oglądać ładne zdjęcia, rzeczywistość natomiast sprawia, że czuję, że żyję.
Zmiany są nie tylko wyznacznikiem naszych celów, ale też zwyczajnych potrzeb, żeby jednak je zrealizować niektórzy potrzebują bodźca, odwagi, motywacji albo zdarzenia, które zmieni sposób ich myślenia. Ty możesz po prostu poszukać pretekstu i zrobić pierwszy krok w ramach inicjowania zmian na wiosnę, bo każdy powód jest dobry, żeby poprawić jakość swojego życia, prawda?
To jak, gotowy na przyjęcie wiosennego wyzwania i wprowadzenie zmian w swoim otoczeniu? Pamiętaj tylko o pierwszym punkcie i „muszę” zamień na „chcę”. A jeśli radzisz sobie w tym okresie lepiej niż ja i masz swoje inspiracje, podziel się koniecznie nimi w komentarzu, bo daję słowo coś niedobrego wisi w powietrzu 😉
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub uważasz, że może się komuś przydać, będzie mi bardzo miło, jeśli go skomentujesz lub/i udostępnisz. Dziękuję, że jesteś i wspierasz.
Jeśli chcesz być również na bieżąco z kolejnymi artykułami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, polub Esencję na Facebooku, zajrzyj na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedź Twittera.
Bardzo praktyczny i konkretny wpis. Odnoszę wrażanie, że nie tylko ogólnie może być on przydatny, ale przede wszystkim dla osób podejmujących aktywności poza aktywnościami (dodatkowa praca, projekt, prowadzenie bloga). Życzę mnogich sukcesów i Pozdrawiam.
[…] Pozwalam sobie na pójście własną drogą, wymyślam nowe rozwiązania i staram się być otwarta na to co przyniesie dzień. Nie zawsze wszystko co robimy spodoba się naszym bliskim, ale najgorsza rzecz jaką możemy sobie zrobić to pozwolić innym decydować o naszym życiu. Garść inspiracji tutaj -> KLIK. […]
Punkty 1 i 7 są mi szczególnie bliskie – dużo zależy bowiem od nastawienia, a metoda „pierwszych razy” daje mnóstwo radości i pomaga w przezwyciężaniu własnych ograniczeń.
Trafne porady 🙂
11 punkt jest mi bliski. Zawsze jeździłem na siłownię wieczorem, bo wydawało mi się, że tak wolę. Ostatnio jednak z różnych przyczyn musiałem wybierać się na nią skoro świt (a jestem nocnym markiem) i okazało się, że trening wczesną porą jest świetny. Najważniejsze to próbować różnych konfiguracji 🙂
Tak, poranny trening jest super, ale w moim przypadku nie może on mieć miejsca właśnie skoro świt i na czczo, bo potem przez cały dzień boli mnie głowa i źle się czuję. Podobnie jak Ty jestem nocnym markiem, siedzę do późna i rano po prostu dłużej się regeneruję. Intensywny trening to osłabia. Sprawdziłam wielokrotnie i uznałam, że ta pora po prostu nie jest dla mnie.
Doskonale to znam, miałem identycznie 🙂 Najgorsze było to, że poranny trening na czczo sprawiał, że czułem się cholernie głodny, ale nie chciało mi się jeść i odrzucały mnie nawet słodycze. Cały dzień byłem też niedospany. Właśnie dlatego unikałem porannych treningów i aktywności jak ognia. To po prostu jakoś samo mi się zmieniło, sam nie wiem kiedy 🙂
Na to ewentualnie liczę, że mój organizm po prostu sam zadecyduje co mu bardziej służy, szczególnie, że od jakiegoś czasu nauczyłam się wsłuchiwać w jego potrzeby i póki co dobrze to się sprawdza.
Po prostu zrób to <3
Bardzo ciekawe inspiracje 😀 Chętnie się do nich zastosuje 😀
Mówisz, że zmiana makijażu pomaga 🙂 🙂 🙂
Bardzo mi się podoba Twój cykl mójpierwszyraz – może znajdę też coś dla siebie na wiosnę? Wokół siebie nie mam już toksycznych ludzi, ale zaniedbałem znajomych, czas to na wiosnę zmienić. Najbardziej kręci mnie teraz planowanie wypraw rowerowych i plenerów fotograficznych. W związku z tym ostatnim przygotowuję wpis o obsłudze aparatów fotograficznych, tylko mam ten sam problem o czym piszesz w punkcie 4…
No, yyy, możesz też zacząć golić się w odwrotnym kierunku lub zamienić kitę na warkocz 😉 😀
Powiem Ci, że bardzo chętnie widziałabym u Ciebie jakąś odsłonę #mójpierwszyraz, więc jak przyjdzie Ci coś do głowy koniecznie się pochwal.
Na wpis o obsłudze aparatu czekam, więc już nie zwlekaj 😉
W odwrotnym kierunku golić się nie będę, bo szybko bym się wykrwawił, ale ten warkocz… hmmm 🙂
Jak tak spojrzałem kilka miesięcy wstecz, to ja sporo robię według #mojpierwszyraz, tylko nie dostrzegam tego przed, ale dopiero z perspektywy czasu…
A widzisz. Okazuje się, że blogowanie pomaga nam to uświadomić ?
Ostatnio intensywnie wprowadzam punkt o ograniczaniu najważniejszych zadań.:)
Projekt #mojpierwszyraz świetny! Ty myślisz o webinarze, ja przymierzam się do newslettera. Mam już niemal wszystko gotowe tylko przesiąść i wdrożyć. Tylko ciągle mam w głowie: a jak sobie z tym nie poradzę?
Newsletter to też i moja zmora, bo postanowiłam nie robić go dopóty dopóki nie ogarnę innych rzeczy. Chcę mieć pewność, że znajdę czas na regularną jego publikację i że jego treść będzie wartościowa dla czytelników. Połowy z tych, które dostaję nie przeglądam ze względu na brak czasu i wystarczającego zainteresowania. Ostatnio znajoma uruchomiła newsletter – krótki, ciekawy i tylko dwa razy w miesiącu. Uważam, że to optymalna opcja i z chęcią go przeczytałam w całości.
Coś w tym jest. Regularnie zaczęłam mieć czas na maskę do włosów i maseczkę. Cieszy mnie to i nie zauważam zubożenia wykonania planu po zadbaniu o siebie. Punkt z pozbyciem się toksycznych osób jest chyba najważniejszy. Po wyeliminowaniu wszystkich, którzy próbowali mnie zatruwać, oczyszczam towarzystwo, gdy tyko pojawi się jakiś nawiedzony osobnik. Kolejny ważny dla mnie punkt? Minimalizowanie listy zadań <3
O tak Bożena, punkt o minimalizowaniu zadań dotyczy również Ciebie. Czasami jak czytam Twoje wrzutki o aktywności od samego rana to łapię zadyszkę. Z jednej strony jest to zabawne, z drugiej tak właśnie wygląda rzeczywistość kobiet-matek. To jest prawdziwe życie i my je kochamy 😉
Zainspirowałaś mnie punktem „ogranicz swoją listę najważniejszych zadań do 2 sztuk dziennie”, bo od miesięcy mam poczucie, że tonę w morzu SAMYCH WAŻNYCH SPRAW, w rezultacie nie wszystko udaje mi się zrealizować, co budzi frustracje i potęguje zmęczenie 😉 Błędne koło. Chyba faktycznie zacznę spisywać moje dzienne priorytety. Punkt 2 uskuteczniam z wielkim samozadowoleniem od kilku dni 🙂 <3
No właśnie, z jednej strony to tylko 2 WAŻNE zadania, z drugiej strony, aż 14 ważnych zadań zrealizowanych w ciągu jednego tygodnia. Wow. Ja wczoraj zrobiłam 2 pierwsze, dzisiaj kolejne 2 i już czuję, że to jest to. Nawet drobnica układająca się w kupkę zaległości nie jest w stanie popsuć mi humoru, kiedy te naprawdę istotne i ważne dla mnie rzeczy są zrobione. Dajemy Aga!
Świetny wpis. Mam dużo energii na wiosnę Ale dzięki przeczytaniu tego wpisu czuje że więcej mogę! Dzięki za kopa motywacji
Punkt drugi się u mnie nie sprawdzi – lubię drobiazgowo wypunktowywać, co mam do zrobienia i zazwyczaj jest tego całkiem sporo. Jeżeli tego nie zapiszę – zapomnę. Bez Bullet Journala chyba bym w tym momencie zginęła, a on skłania mnie właśnie do tego, by robić solidne listy zadań. To u mnie sprawdza się najlepiej, ale doskonale rozumiem, że u Ciebie może być inaczej. Grunt to znaleźć metodę dla siebie 🙂 Zgadzam się za to z punktem trzecim – trochę za bardzo jesteśmy zaganiani, trochę za dużo chcemy zrobić i osiągnąć, a przez to nie ma nawet chwili na refleksję. Nie… Czytaj więcej »
Punkt 2 jest najtrudniejszy i do tej pory miałam z nim największy problem, ale nawał zaległości i wynikająca z tego frustracja spowodowały u mnie zmianę myślenia. Zwłaszcza, że już nie raz czytałam o takim rozwiązaniu jako skutecznym w walce z multizadaniowością i perfekcjonizmem. W punkcie 2 nie chodzi też o to, żeby olać całą resztę, tylko zrealizować dwa najważniejsze w ciągu dnia zadania. Resztę zapisywać też muszę i zamierzam nadal to robić (kalendarz i notatnik to u mnie podstawa), ale postaram się, żeby moja uwaga skierowana była na realizację tych dwóch najważniejszych dla mnie zadań i dopiero po ich zrobieniu… Czytaj więcej »
Z mojej perspektywy widzę, że robienie nowych rzeczy wzbogaca najbardziej. Próbowanie i testowanie nowości pozwala wznosić nasze życie na wyższe poziomy w różnych aspektach.
Doskonałe rady 🙂 Teraz tylko wprowadzić je w życie 😉
Łapię się na „muszę” i staram z tym walczyć, szczególnie w kontekście dzieci. „Synku, muszę teraz przygotować kąpiel”, „Mama musi teraz sprzątnąć po śniadaniu”, a głowie kołacze mi się, że to nie dobrze gdy Oni wciąż słyszą „muszę”.
Chociaż czasami trochę czuję się jak niewolnik czasu i pewnie dlatego trudno mi wypowiedzieć „Chcę” czy „teraz posprzątam a za chwilkę się pobawimy”
Prawda jest taka Aga, że wiele rzeczy musimy, właśnie m.in. jako matki, ale powinnyśmy tez kontrolować to w jaki sposób komunikujemy swoim małym dzieciom to co robimy. To tak jak w przypadku mówienia do dziecka: „nie” i „nie wolno”. Zawsze starałam się na to zwracać uwagę reagując na drobne przewinienia swoich dzieci, kiedy były maluchami. Zauważ, że takie raczkujące, próbujące wspinać się na stół, dotykające ekran telewizora, biorące komórkę do rączki, otwierające szuflady, wysypujące cukier na podłogę, stukające o ścianę różnymi przedmiotami maluchy ciągle słyszą „tak nie można”, „nie rób tak”, „nie wolno”, „nie”, „nie” i jeszcze raz „nie”. To… Czytaj więcej »
Staram sie te punkt w swoje życie wprowadzać!
Hej! 🙂 Mi się najbardziej podoba punkt: po prostu zrób to! 🙂 Bo często opowiada się o swoich planach, ale są one odkładane na bliżej nieokreślone „kiedyś” 🙂 Dlatego motyw przewodni wiosny, to „Nie gadam, tylko robię” 🙂
Oł jes 😀
Właśnie wczoraj miałam swój pierwszy raz;p Byłam na jodze, a dziś zrobiłam budyniowe naleśniki, których nigdy nie robiłam i czuję się wspaniale:) od początku roku zapisuje jakie nowe rzeczy zrobiłam, to jest bardzo inspirujące i budujące:)
Dobry pomysł z tym zapisywaniem, bo po jakimś czasie okazuje się, że człowiek robi mnóstwo rzeczy pierwszy raz nie zwracając na to uwagi, a potem wyrzuca sobie, że nic takiego nie robił.
Budyniowe naleśniki powiadasz? Przepis mi tutaj poproszę.
I to jest pomysł a i tez motywacja, spisać nowe pierwsze razy … I może to spowoduje, że przyrządzę w domu wreszcie ośmiornicę 🙂
No wow, tego to ja w domu jeszcze nie robiłam.
Jak człowiek wchodzi w dorosłe życie i 8-godzinny tryb pracy to bardzo wiele rzeczy zaczyna „musieć”, bo na wiele po prostu brakuje czasu. Ale tekst inspirujący:)
I wszystkich nas to dotyczy, przy czym w pewnym momencie dochodzisz do miejsca, w którym wydaje Ci się, że tylko i wyłącznie musisz. A przecież możesz jeszcze chcieć i móc. Na to chciałam zwrócić uwagę. Słowo „muszę” powtarzane sto razy dziennie może zrodzić frustrację, bo obowiązków i zadań mamy więcej niż czasu na ich wykonanie.
Hej 🙂 Przeczytałam Twój wpis i niemal wprowadziłaś odrobinę grozy do mojego życia! Co też niedobrego może wisieć w powietrzu? Siedzę właśnie przy nowym biurku i cieszę się zmianą. Przedwiośnie to u mnie zawsze czas zmian, to dla mnie taki moment, jak dla większości ludzi 31 grudnia – wiosną zamykam zawodowe rozdziały z zeszłego roku, planuję nadchodzący sezon (który zaczyna się właśnie zwykle na przełomie wiosny i lata) i wprowadzam zmiany w życiu, testuję, eksperymentuję – wiosną mam na to więcej czasu. Przesyłam trochę dobrych wibracji do pokochania przedwiośnia. 🙂 Deszcz za oknem to też fajna sprawa, zwłaszcza jeśli można… Czytaj więcej »
Ojej, nie chciałabym, żeby ktokolwiek po przeczytaniu tego wpisu skupił swoją uwagę na ostatnim zdaniu 😉 Miałam na myśli jakiś niepokój w sobie. Innymi słowy stan, który przemija i który nie jest związany ze zmianami, bo te akurat bardzo lubię i uważam, że są niezbędne do zdrowego funkcjonowania. Doszłam po prostu do momentu, w którym spiętrzyły się emocje i rzeczy, które wolałabym mieć już za sobą. A wpis dotyczy właśnie tego, żeby działać, zmieniać, korzystać, eksperymentować, ogarnąć 😉 Pozdrawiam serdecznie.
Aleksandra, w pełni rozumiem. 🙂 Byłam w takim momencie w zeszłym roku. Mam nadzieję, że uda Ci się szybko wrócić na dobre tory! Pozdrowienia 🙂
Nie znamy się, więc ze swojej strony mogę Cię zapewnić, że taki stan trwa u mnie najwyżej kilkanaście godzin 😉 Już jestem w swoim żywiole, ale wielkie dzięki za dobre słowo 🙂 Ściskam.
Przeczytane, przemyślane, teraz pozostaje „tylko” wprowadzić wnioski w życie. 🙂
Prosto i na temat! Swietny wpis <3
Buziole.
Czy wiosna, czy lato. Zmiany trzeba wprowadzać ciągle, bo inaczej człowiek by przeżył swoje życie nic ciekawego nie robiąc. A nie w tym rzecz 🙂
Dokładnie tak. Bardzo lubię być aktywna i lubię wprowadzać zmiany w swoim życiu i jakoś tak się dzieje, że zawsze jest coś nowego do zrobienia, nauczenia, doświadczenia 😉