19 lis Tylko jedna rzecz mniej. Uważność na co dzień
W ostatnim czasie do mojego życia wdarł się pewien chaos, ale nie wynika on z tego, że zapomniałam jak dobrze się zorganizować, jak podzielić swoje obowiązki czy dokonać selekcji rzeczy ważnych i mniej ważnych. Zauważyłam, że z miesiąca na miesiąc narzucam sobie po prostu coraz więcej zadań i choć mam świadomość, że nie wszystkie uda mi się zrealizować w zaplanowanym czasie, brnę dalej i biorę jeszcze więcej. Już taką mam naturę i wielką przypadłość, że interesuje mnie wiele rzeczy i nie potrafię z nich zrezygnować. Każda z nich jest bowiem odzwierciedleniem moich potrzeb w danym momencie życia. Pomimo, że wiele z nich doprowadzam do końca, pojawiają się chwile refleksji czy satysfakcja jest warta zmęczenia, które dopada mnie po ich ukończeniu. Co gorsza, nagle uświadamiam sobie, że przegapiłam jakieś chwile, które powinnam spędzić z dziećmi, że niepostrzeżenie umknęły mi kolory jesieni, że nie dotarłam w miejsca, które co roku odwiedzam i które sprawiają, że wyciszam się i raduję.
To znak dla mnie, że coś przeoczyłam, że wyłączyłam na chwilę wypracowaną w sobie uważność, że potrzebuję na nowo zatrzymać się i przemyśleć czy mogę z czegoś zrezygnować, nawet jeśli jest to kosztem własnej przyjemności, rozwoju osobistego czy zarobienia więcej pieniędzy.
Umiar nie jest moim znakiem rozpoznawczym, do minimalizmu nadal mi daleko, perfekcjonizm zwalczam każdego dnia. Pracuję nad sobą i dostrzegam też to, że otaczam się rzeczami, które zbyt mocno rozpraszają moją uwagę, zbyt wiele ode mnie wymagają, wysysają ze mnie energię. Prawdopodobnie dlatego odczuwam potrzebę przygarniania kolejnych rzeczy, dzięki którym utraconą wcześniej energię odzyskuję.
„Szybkość sprawia, że żyjemy we wściekłych czasach”
Carl Honoré
A gdyby tak wprowadzić zasadę: tylko jedna rzecz mniej?
Jedno zadanie mniej każdego dnia.
Jedna godzina mniej na komputerze.
Jedno zdjęcie mniej na Instagramie.
Jedna kawa mniej wypita z rana.
Jedna godzina mniej na telefonie.
Jedna dekoracja świąteczna mniej w domu.
Jeden prezent mniej kupiony pod choinkę.
Jeden wizyta mniej w sklepie.
Jedna mniej pretensja do siebie.
Może właśnie ta jedna rzecz mniej poprawi komfort mojego życia, kiedy rozpędzi się zbyt mocno, pozwoli wyciszyć się, kiedy myśli błądzą w głowie, spowoduje, że wyostrzę zmysły na otaczające mnie życie i otworzę oczy na więcej? Bez biegu, stresu, zmieniania planów i priorytetów, dostosowywania się do innych, rezygnacji z tego z czego nie chcę zrezygnować, bo nie starczyło na to czasu.
Szczególnie ważne jest to dla mnie przed świętami, do których z roku na rok podchodzę z coraz większym dystansem i coraz wcześniej zaczynam się do nich przygotowywać po to właśnie, żeby przejść przez ten najbardziej intensywny okres w roku ze spokojną głową.
Chciałabym bowiem spokojniej pracować, nie patrzeć co chwila na zegarek, więcej czasu spędzać z dziećmi, mieć więcej czasu na czytanie książek, aktywność sportową i swoje małe rytuały, zrealizować swój wielki plan małymi krokami, a przede wszystkim przeżyć radośnie Święta.
Być może grudzień to najgorszy miesiąc w roku, żeby wprowadzać jakiekolwiek zmiany, ale paradoksalnie to właśnie ten najtrudniejszy czas będący dla nas wszystkich wyzwaniem, może być lepszą motywacją do zmian niż leniwy styczeń z noworocznymi postanowieniami, których zwykle nie spełniamy.
Spojrzałam właśnie na styczniowy wpis, w którym wyraziłam jedynie trzy życzenia na ten rok. Chciałam być spokojna, szczęśliwa i spełniona (KLIK). Nie robię rocznych podsumowań, nie spisuję noworocznych postanowień, nie wyznaczam wieloletnich celów. Od wielkich słów na papierze, wolę realne plany, drobne czyny i deklarację przed samą sobą, że jestem w stanie zrobić to czego pragnę, potrzebuję i do czego dążę.
I nadal chcę pielęgnować spokój, swoje szczęście i spełnienie, czego i Wam życzę w nadchodzących tygodniach i na Święta.
To co? Podejmujecie ze mną wyzwanie #tylkojednarzeczmniej? Wchodzicie w to?
A poniżej znajdziecie plakaty do pobrania. Może zmotywują Was do wprowadzenia zmian w swoim życiu 😉 Można je ściągnąć, wydrukować albo na ich podstawie stworzyć własne hasła.
♥ ♥ ♥
Jeśli spodobał Wam się ten artykuł lub uważacie, że może kogoś zainteresować, będzie mi bardzo miło jeśli go skomentujecie lub/i udostępnicie dalej. To wyraz uznania dla mojej pracy i zaangażowania, a także sprawienie mi ogromnej radości.
Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnymi wpisami na blogu i tym co udostępniam na kanałach społecznościowych, zapraszam do polubienia Esencji na Facebooku, zajrzenia na Instagram (jestem też codziennie na Instagram Stories) i odwiedzenia Twittera.
[…] „Tylko jedna rzecz mniej. Uważność na co dzień” (KLIK) […]
[…] „Tylko jedna rzecz mniej. Uważność na co dzień” (KLIK) […]
[…] Pamiętacie mój artykuł sprzed 2 lat „Tylko jedna rzecz mniej” (KLIK)? […]
[…] jak wymyśliłam sobie kiedyś wyzwanie #tylkojednarzeczmniej? To bardzo proste doświadczenie zapoczątkowało u mnie eliminację rzeczy mało […]
[…] „Tylko jedna rzecz mniej” (KLIK) […]
[…] sama wymyśliłam i wdrożyłam w swoje życie niespełna rok temu. Pisałam o niej tutaj i chętnie do niej […]
Bosko ?
Czasem tak trzeba. Czasem człowiek o czymś ważnym zapomni. Czasem zatęskni.
Życie to sztuka rezygnowania… z tego co żyć w pełni przeszkadza 🙂
Bardzo ładnie powiedziane. I niby człowiek to wie, a jednak ulega pokusom 😉
Bo chcemy wszystkiego spróbować szybciej, bardziej, mocniej. A dopiero po pewnym czasie do nas dociera, że w sumie to nie spróbowaliśmy, tylko zaledwie polizaliśmy.
Generalnie zgadzam się z Tobą Agata, aczkolwiek ja działam tak, że naprawdę czuję to co robię w pełni. Jak to mówią: czuję, że żyję. Natomiast problem mam z tym, że nie jestem w stanie zrobić wszystkiego co sobie zaplanowałam w określonym czasie i nawet mnie to nie dziwi. Na szczęście przestało mnie to też frustrować, bo mam świadomość tego ile robię i że więcej nie mogę, więc przesuwam na kolejny dzień i działam dalej. Sumienie niby czyste, ale poczucie, że coś nie zagrało jednak jest. Z tym „walczę”.
Znam to uczucie, plan pęka w szwach, a doba się nie rozszerza 🙂 Najfajniejszy jest ten komfort „dziś nie zdążyłam, ale będę mogła zrobić to jutro”. Dobrze, że przestało Cię to dręczyć, bo nie jesteśmy robotami, żeby być w stanie realizować wszystkie plany, co do sekundy.
Jak najbardziej podpisuję się pod tym stwierdzeniem
Bo odzywa się w Tobie natura coacha 😀
Ja też mam problemy z koncentracją…
Ja w sumie jestem skoncentrowana tylko ilość rzeczy wokół mnie narasta do takiej ilości, że mnie rozprasza w sensie ogólnym. Bo kiedy pracuję jestem skupiona na danej rzeczy wyłącznie.
Oj znam to uczucie – człowiek bierze na siebie dużo, bo tyle rzeczy go interesuje… Też cierpię na podobną przypadłość, choć z drugiej strony to właśnie takie „dziwactwa” sprawiają, że jesteśmy tymi, kim jesteśmy. Póki jestem z takim trybem życia szczęśliwa, to nie robię rewolucji 🙂 Co do zasady „jedno mniej” – to wygląda na prosty zabieg, ale czy łatwo go wdrożyć w życie? Takie postanowienie już tworzy jakiś plan, jakąś kontrolę, jakieś dodatkowe napięcie, czy aby na pewno nie przekroczyłam narzuconego sobie limitu… A przynajmniej wydaje mi się, że tak byłoby na początku. Pozdrawiam 🙂
Mi też z tym „nadmiarem” jest dobrze, ale przychodzi jednak refleksja, która stawia mnie do pionu i wtedy potrzebuję drobnych modyfikacji. To właśnie małe zmiany powodują, że czujemy się lepiej, bo wiemy, że prowadzą do czegoś większego i lepszego.
Ja musiałam na chwile zwolnić i dobrze!!!Cieszę się bardzo że są jeszcze obok mnie osoby, które mnie kontrolują 🙂
Chciałabym zobaczyć to Twoje zwolnienie Ania 😀
Kiedy ktoś mi mówi: Ola, jak ty to wszystko ogarniasz, ile ty robisz, jak ty dajesz rade pogodzić to i tamto, wtedy odpowiadam: Ja to nic, musielibyście zobaczyć Ankę w akcji 😀
Grunt to przejść przez życie robiąc wszystko w swoim tempie… tyle 🙂
No to chyba jest moje właśnie tempo. Zawsze było, trochę się zmieniło, ale jednak nadal jest szybko i intensywnie.
Bardzo mi się podoba patrzenie na to w sposób: jedna godzina mniej przy komputerze/telewizorze na rzecz jednej godziny więcej dla siebie/na przyjemności/dla rodziny…. 🙂
Tylko jedna, a może wiele zmienić. ZYSKUJĄC dodatkowo jedną godzinę dziennie np. na czas spędzony z dziećmi czy na czytanie książki to jest bardzo dużo i do tego właśnie dążę.
Przypomina mi to zadanie z Brandena, tylko 5 minut mniej itd. Ja nie rezygnuję z niczego co sprawia mi przyjemność, a jedynie ze sprzatania, prasowania, oglądanie…..
A co jeśli komuś sprzątanie, prasowanie (to nie ja), oglądanie też sprawia przyjemność? 😉 Ja odnajduję wiele rzeczy, które cieszy mnie w życiu, ale zauważyłam, że nawet te małe bywają czasochłonne i nawet z nich czasem trudno mi zrezygnować. Uczę się.
Brzmi fantastycznie więc absolutnie kibicuję <3
Melduję, że dzisiaj wdrożyłam już zasadę jedna rzecz mniej. Dziwnie mi z tym, ale oswoję 😉
Nie da się kochana, oj nie da
Oj da, da. I did it today. Serio 🙂
Żyjemy w świecie, gdzie wszystko robi się coraz szybciej. Dlatego czasem trzeba pamiętać, żeby trochę zwolnić
Ja o tym wiem od dawna i nawet dobrze mi szło do tej pory, ale ostatnio trochę się w swoich działaniach zatraciłam, dlatego ustawiam się do pionu.
Wchodze w to 🙂 Tylko sie zastanowię czego mniej…… WIEM! Mniej lenistwa 🙂 Biore się za siebie, wracam do dbania o formę!
Forma to podstawa, przynajmniej dla mnie, bo to taki punkt wyjścia dobrego samopoczucia i motywacji. Lenistwa nie uprawiam, ale za to lubię odpoczywać, chillout’ować, relaksować 😉
Trochę mam to samo. Tak wiele bym chciała, czuję, że tak wiele mogłabym robić i, chociaż robię całkiem dużo, to mam poczucie, że coś jeszcze powinnam, muszę, zaniedbałam itd… Ale to wynika tylko z tego, że może za dużo od siebie wymagam. #tylkojednarzeczmniej brzmi super! Postaram się cielić w życie.
Ja już działam i jest dobrze. Bardzo dobrze 😉
Cos w tym jest – ja juz dawno przestałam umieć odpoczywac. Nawet jak w końcu, jakims cudem, mam chwilę – to postawiłam zdobić #jednąrzeczwięcej.. Ale wolalabym Twoją wersję!
Ależ ja to bardzo dobrze znam. I właśnie dlatego, że całe życie wybierałam #jednarzeczwiecej, teraz potrafię już wypoczywać i bardzo doceniam moc relaksu. Tylko od czasu do czasu, kiedy spiętrzą się obowiązki i nagromadzą zaległości, czuję się przytłoczona i postawiona pod ścianą. Na szczęście są sposoby, żeby temu zaradzić 😉
Mnie jest trudno odpuścić, ostatnio też dotarłam do ściany, kiedy ilość rzeczy do zrobienia, obowiązków i spraw mnie przytłoczyła. Może warto wprowadzić #tylkojednarzeczmniej, zobaczyć jak to będzie, kiedy stopniowo zacznę odpuszczać. Sprawdzę.
Odpuszczanie to jedna z najtrudniejszych dla mnie sztuk, ale stopniowo ją opanowuję, niekiedy z naprawdę dobrym skutkiem (jak na mnie). Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jest to bardzo pomocne w efektywnej pracy, ale wciąż zdarza mi się o tym zapominać.
W sumie jedna rzecz mniej i idzie lawina…
Tak jakoś 😉
Jestem właśnie w trakcje lektury „Chcieć mniej” i Twoje wyzwanie idealnie wpisuje się w filozofię tej książki. Dużo zaczęłam myśleć, układać sobie w głowie i zdecydowanie chcę mniej!
Ja mam zarówno książkę Kasi, jak i Natalii (Miej umiar), ale wciąż mam je nieprzeczytane. Teraz myślę sobie, że wciągnę je jedną po drugiej 😉